29
~Alec~
Niestety moja sielanka z Magnusem i słodyczami nie potrwała długo, bo wujek zaczął do mnie wydzwaniać. No więc musiałem wracać
Przez resztę wieczoru pomagałem Kornelowi na tym strachu. Po prostu łataliśmy jakieś dziury w dachu, trzeba było wzmocnić belki, no i robić inne takie budowlane... Rzeczy.
Nie nadaję się do tej roboty, ale jak mówią "dla chcącego nic trudnego". Ta, problem w tym, że ja właśnie nie chciałem. Ale byłem wdzięczny tej robocie, która wycisnęła ze mnie siódme poty, bo pomogła mi ona nie myśleć o Sebastianie i Raphaelu. I ich groźbach.
Które chcieliby pewnie niedługo spełnić, no bo już wieczór, a zaraz noc...
****
Po kolacji i prysznicu poszedłem do mojego pokoju i od razu zamknąłem się w nim pod kluczem.
"A, i mam różne sposoby na otwieranie zamkniętych drzwi, więc kluczyk ci nie pomoże. Do następnej nocy."
Mhm... No to sobie pomogłem. Ale przecież ja nie dam im rady. Jest ich dwójka, są starsi, silniejsi... Owiele bardziej zryci psychicznie.
Nie ocalę siebie w żaden sposób. Najprościej by było spać w łazience albo w jakimś innym pokoju... Lub w piwnicy. Ale teraz nie wyjdę z pokoju, bo boję się, że spotkam ich po drodze. A to by tylko przyspieszyło to, co chcą mi zrobić...
Naprawdę nic ani nikt mi nie pomoże...?
~Magnus~
Szykowałem się właśnie do spania, kiedy coś uderzyło w okno mojego pokoju. Bodajże jakiś kamień.
Zdziwiony podszedłem i otworzyłem okno.
- Alec?! - spytałem głośniej, by czarnowłosy po drogiej stronie usłyszał.
Wychylał się przez swoje okno, a w ręku trzymał... Jakieś małe cosie, którymi pewnie rzucił w moją szybę. Ale po co?
- Mam pytanie!
Szkoda, że się ściemnia i nie mogę zobaczyć dokładniej jego twarzy.
- Jakie?!
Chłopak ewidentnie coś powiedział, ale za chuja nie usłyszałem, co. Pewnie się czerwienił i odwracał wzrok, bo ścisza ton tylko wtedy, kiedy się wstydzi i jest niepewny. Aj, moja ciekawość zmusza mnie tylko do jednego.
- Poczekaj! - krzyknąłem. - Zaraz wrócę! - zamknąłem okno, zarzuciłem na siebie jakąś bluzę i wyszedłem z pokoju.
Po kilku minutach wspinałem się już po drabinie do okna mojego chłopaka. Czułem się jak Julek, który ratował swoją księżniczkę. Tylko że w moim przypadku jest to książę, i to czarnowłosy.
- O co chodzi, moja lukrecjo? - spytałem, kiedy byłem już twarzą w twarz z Alekiem.
Tak jak podejrzewałem, miał zaróżowione policzki, a jego oczy szukały jakiekolwiek punktu zaczepienia, by broń Boże nie spojrzeć na mnie.
Wygląda to naprawdę uroczo i niewinnie, przez co mam ochotę zatrzymać czas i tak sie na niego gapić, ale musi mówić co myśli. Nawet wtedy, kiedy się wstydzi. Bo mam wrażenie, że za każdym razem chce spytać o coś totalnie normalnego i na porządku dziennym, lecz jego mózg podpowiada mu same złe i negatywne konsekwencje jego czynów. Tak, to jest pewne.
- No bo... - zaczął, nerwowo bawiąc się palcami u dłoni, które opierał o parapet. - T-ten... No...
Uśmiechnąłem się leniwie, rozkoszując się nad zakłopotaniem mojej kruszynki. Problem tylko w tym, że muszę się dowiedzieć, co siedzi w jego główce.
- Tak? - spytałem. - Nie bój się, kochanie, ja nie gryzę. Jedynie całuję i tulę - uśmiechnąłem się ciepło do chłopaka, który w końcu nawiązał ze mną jakiś kontakt wzrokowy.
Miał strach w oczach. Który stopniowo na szczęście znikał, kiedy nie przestawałem się do niego uśmiechać. Pocałowałem czule nosek Aleca, by dodać mu przez ten gest trochę pewności siebie, której tak mu teraz najwyraźniej brakowało. Nastolatek zaczerwienił się i w końcu wydusił z siebie to pytanie, które odziwo go tak męczyło:
- M-mogę u ciebie spać...? - spytał cichutko i spuścił wzrok.
On jest taki słodki! Ale nie rozumiem, dlaczego bał się i wstydził tego pytania. Jak dla mnie, to mógł bez słowa wskoczyć do mojego łóżka. Obawiał się mojego zdania? Ojj, aniołku...
- Oczywiście, że tak, Alec - uśmiechnąłem się przyjaźnie. - Dlaczego tak bałeś się tego pytania, co? Moja stokrotko, toć nie musisz się pytać o takie rzeczy.
- J-ja... Poniosło mnie... Po prostu... I... No.
- Uroczy jesteś, gdy się jąkasz - skomentowałem z rozbawieniem. Uwielbiam te ciepło, które ogarnia moje serce właśnie w takich momentach. - No i możesz ze mną spać, nawet nalegam. Drabiną czy d...
- Drabiną - odpowiedział od razu, na nowo się niepokojąc. Zdziwiło mnie to.
- Wszystko w porządku? Sebastiana się boisz, tak? - spytałem z troską.
Pewnie dlatego chce ze mną spać... Boi się Sebastiana, tym bardziej w nocy. I chce przez to spać ze mną... Ufa mi... Wspaniałe... Urocze. Kocham Go.
- T-tak - westchnął.
- To chodźmy w takim razie - jeszcze raz posłałem mu mój szczery, radosny uśmiech i zacząłem schodzić z drabiny.
Tym samym sposobem dostaliśmy się przez okno do mojego pokoju. Dziwne, że dwójka sąsiadów zakrada się do swoich pokoi po drabinie przez okna, cnie? No ale jak Lightwood'y już od 20 mają drzwi zamknięte!
Zamknąłem za nami okno i spojrzałem na Aleca. Z szeroko otwartymi oczkami latał wzrokiem po moim pokoju. A, no tak, przecież jeszcze tu nie był. A jak wspominałem już dawno, mam tu tyle pierdół i innych drobnostek, które stoją na każdej półce i szafce, że mógłbym otworzyć sklep z pamiątkami. Ciekawe, ile bym zarobił...
- Głodny? - spytałem, stając przy nim i obejmując go ramieniem.
Czarnowłosy pokręcił przecząco głową, a ja zdjąłem swoją bluzę i rzuciłem się na łóżko. Nagle głowa zaczęła mi podpowiadać, że nie potrzebuje koszulki ani szortów, by spać z moim chłopakiem. Posłuchałem się jej, czy nie?
Oczywiście, że tak, i zaproponowałem to Alecowi. Uprawialiśmy już sex, nie ma się czego wstydzić. A mimo to, jego całą twarzyczka uroczo się zaczerwieniła na moją propozycję.
- Luzik - zaśmiałem się, ściągając z siebie koszulkę. I za chwilę szorty.
Obie szmaty znalazły się obok łóżka. Zaraz po tym wgapiłem swój wzrok w mojego seksownego Aleca.
~Alec~
Nie mogłem się normalnie rozebrać, bo ciągle czułem wzrok azjaty na sobie. W tamtym momencie to nie tylko policzki mnie piekły, ale cała twarz. Włącznie z sercem.
W końcu się rozebrałem, zostając w samych bokserkach i usiadłem po turecku na łóżko przed Magnusem, który również sobie siedział. I dalej nieustannie się na mnie gapił. Zacząłem bawić się pościelą w moich rękach, wraz z odczuciem duszności i braku świeżego powietrza.
- Jesteś tak cholernie przystojny - odezwał się Magnus.
Po dłuższej chwili, gdy mój mózg odebrał i przetworzył już dany komplement, uniosłem na azjatę swój wzrok. W tych złotozielonych tęczówkach zauważyłem iskierki podniecenia i pożądania. Ale to nie były jedyne uczucia w jego oczach.
Uśmiechnąłem się lekko, gdy zauważyłem w nich troskę, i... Po prostu miłość. Już bardzo, bardzo, bardzo dawno temu nie miałem tego wrażenia, które mówiło mi, że komuś na mnie jednak zależy. A teraz tak dobrze widzę to w tych zielonych, pięknych oczach...
Ziewnąłem krótko, co i tak nie uszło uwadze Magnusa.
- Masz rację - stwierdził z rozbawieniem. - Chodźmy spaciu - skwitował i wczołgał się pod kołdrę, która była w kolorze czerwonym.
Tak samo w sumie jak pościel i poduszki, tylko one ukazywały się w bardziej bordowym odcieniu. Położyłem się pod kołdrą obok Magnusa i początkowo przypatrywałem się jego twarzy, tak samo jak on dla mojej. Wiedziałem, na co czeka.
Przysunąłem się do niego i po prostu wtuliłem w te ciało, które tak świetnie nadawało się na grzejnik. Azjata też mnie objął, i to bardzo mocno. Poczułem dawkę energii, gdy znajdowałem się w jego ramionach.
Tak bezpiecznie... W tamtej chwili niczego nie mógłbym się bać. Miałem cholernie silne poczucie, że Magnus mnie obroni przed wszystkim i wszystkimi. Że w jego ramionach mogę schować się przed całym światem, co zamierzałem zrobić.
Zamknąłem oczy, przytulając się do niego jeszcze bardziej na ile tylko było to możliwe, aż nie poczułem, jak dopada mnie senność...
❤❤❤
Noi uwaga, niedługo będzie koniec tej opowieści 👌😘😘
Miłej nocy, nocne marki 🌚🌚🌚🌚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro