15
~Magnus~
Przez następne cztery godziny chodziłem w to i z powrotem od mojego pokoju do drzwi wejściowych. Po tych schodach i przez te korytarze. Maraton na schudnięcie.
Kiedy wchodziłem po schodach na górę, usłyszałem dzwonek do drzwi. W końcu! Jak oparzony pobiegłem do nich, by je otworzyć.
Gdy to zrobiłem, Alec od razu wpadł w moje ramiona. Przytuliłem go mocno i pocałowałem w głowę.
- Co on ci zrobił? - spytałem po chwili, jednocześnie obmyślając zemstę na Sebastianie.
- Przez pół godziny nie chciał mnie puścić! A ani mój ani twój wujek mi pomóc, kurwa, nie chcieli... - mówił obrażonym tonem. - I do tego ten pawian mi zdjęcie zrobił. Ja pierdolę.
- Oh... Masz na myśli te zdjęcie? - odsunąłem się od niego, by wyciągnąć telefon z kieszeni.
Włączyłem urządzenie, odnalazłem fotografię i pokazałem Alecowi. Mina chłopaka wskazywała na niemałe obrzydzenie i zirytowanie, a ja po chwili schowałem telefon z powrotem.
- Szmaciarz, skurwiel, kretyn, debil... - zaczął wymieniać mój chłopak, mrucząc pod nosem, co zabawnie wyglądało.
- Alexandrze, czy wiesz może, czego boi się Sebastian?
- Chyba nie... - zamyślił się, ale nagle coś go tchnęło. - Myszy! Myszy się boi.
- Wspaniale, bo wiem, skąd je wziąć - uśmiechnąłem się szeroko, z kiełkującym planem w głowie...
****
- Gdzie jego pokój? - spytałem Aleca, kiedy wraz z nim i pudełkiem, które trzymałem, szliśmy po korytarzu w domu jego wujków. Weszliśmy na szczęście niezauważeni.
- Tutaj - zatrzymał się i wskazał na białe drzwi.
- Poczekaj - powiedziałem, wziąłem pudełko w jedną rękę i wszedłem bez pukania do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Sebastian leżał na łóżku, na brzuchu mając laptopa. Oderwał wzrok od ekranu urządzenia i spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
- Dotykałeś Aleca, prawda? - odezwałem się, chowając pudełko za plecami.
- Nie pierwszy i ostatni raz, Bane - westchnął kompletnie niewzruszony.
Oj, zaraz się wzruszy. Ze strachu.
- Masz go więcej nie dotykać, bo dam ci kolejne prezenty - powiedziałem, biorąc pudełko przed siebie i otwierając je.
- Prezenty - parsknął blondyn. - Spadaj stąd, gówniarzu.
- Gówniarzu... - zaśmiałem się, głaszcząc kilka mysz w środku pudełka, których on najwyraźniej jeszcze nie zauważył.
- Tak, gówniarzu. Bo masz szesnastkę, a ja osiemnastkę, wyobraź sobie.
- Mhm. Miłej zabawy - położyłem otwarty przedmiot na podłogę.
Jedna myszka z niego wyskoczyła, i od razu usłyszałem przerażony krzyk Sebastiana. A ja, śmiejąc się niczym usatysfakcjonowany Gargamel, wyszedłem z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
- Nie wierzę, że to zrobiłeś - skomentował rozbawiony Alec.
Moją chęć odpowiedzi przerwało Sebastianowe wołanie o pomoc.
- Ahh... - westchnąłem zrelaksowany. - Muzyka dla moich uszu - uśmiechnąłem się do śmiejącego się czarnowłosego i cmoknąłem czubek jego nosa.
****
~Alec~
Siedzieliśmy sobie pod drzwiami krzyczącego Sebastiana, rozmawiając i w międzyczasie się całując. Piękne chwile. Blondyn czasami próbował uciekać i szarpał klamką, ale wtedy obaj z Magnusem napieraliśmy na drzwi, rozbawienieni coraz bardziej.
Szkoda, że ktoś musiał to przerwać...
- Co tu się dzieje?! - na korytarzu znalazła się moja zdenerwowana ciocia.
Wściekła się jeszcze bardziej, kiedy ujrzała Bane'a, i usłyszała krzyki Sebastiana. Upsik... Ale i tak nie żałuję.
- Em... - zaczął mój chłopak, ale Eliza mu od razu przerwała.
- Nie odzywaj się, Bane! Wypuśćcie go stamtąd, ale już!
Wymieniliśmy się z Magnusem spojrzeniami, chichocząc cicho.
Po chwili wstałem i azjata też, otwierając drzwi pokoju, z którego od razu wyleciał blondyn, wpadając prosto na ścianę. Auć... Magnus wybuchł głośnym śmiechem, a ja starałem się swój powstrzymać.
Kiedy kobieta podeszła do nas i w środku pokoju zobaczyła mysz, krzyknęła przestraszona i trzasnęła drzwiami, zamykając je. Starałem się nie patrzeć na Sebastiana, którego wzrok czułem ciągle na sobie.
- Bane... - syknęła moja ciocia, mierząc mnie i mojego chłopaka wściekłym spojrzeniem. - Zbieraj myszy i wynocha z mojego domu! A ty, Alec, do pokoju, ale już!
- Ale cio...
- Natychmiast! - krzyknęła jeszcze głośniej i jeszcze bardziej zdenerwowana.
Nawet żyła na jej czole zapulsowała... Chyba pora uciekać.
Westchnąłem i miałem już iść, ale Magnus złapał moją rękę i przyciągnął mnie do krótkiego pocałunku. Od razu policzki zaczęły mnie piec. Posłałem mu nieśmiały uśmiech i podreptałem już do swojego pokoju, słysząc jeszcze, jak ciocia przeprasza Sebastiana za moje zachowanie.
To było zajebiste. Tylko ciekawe, jakie będą tego konsekwencje... Ale jestem nastolatkiem. To normalne, że mam głupie pomysły. Raczej Magnus. Ale ja z chęcią będę pomagał mu je zrealizować.
****
~Magnus~
- Coś ty sobie myślał?! - krzyczała na mnie moja ciocia. - Czy ty wiesz, jakiego myśmy się wstydu najedli?! Magnus!
- Co ty w ogóle sobie myślałeś? - spytał wujek, ale też nie był zbytnio spokojny...
- No, bo ja... - zacząłem, latając spojrzeniem po salonie, w którym staliśmy. - Należało mu się.
- Boże! - jęknęła zdesperowana Brigitte. - Masz szesnaście lat! Nie dziesięć, Magnus!
- Przesadziłeś - powiedział Ted. - Naprawdę. Wiesz, co musiał czuć ten chłopak? Fobia to nie są żarty.
Mruknąłem pod nosem tylko ciche "przepraszam" choć nie było ono szczere. I nie będzie. Temu idiocie się należało! Ta, fobia, on tak samo straszył i zaczepiał Aleca. A to, co go spotkało, to zwykła karma. Której trochę pomogłem.
- Idź do siebie - odezwała się stanowczo ciocia. - Masz szlaban. Jutro przez cały dzień nie wychodzisz z domu. Rozumiesz?
- Że co? - spytałem zaniepokojony. - Ciociu!
- Nie pyskuj - powiedział Ted. - Ciocia ma rację. I jeśli nie chcesz przedłużyć kary, idź do swojego pokoju. Już.
Zdenerwowany wbiegłem po schodach i udałem się do swojego pokoju.
Fuck.
****
~Alec~
Siedziałem w pokoju, czytając książkę, bo nie chciało mi się jeszcze spać. Nawet 22 nie było, no więc?
Nagle drzwi się otworzyły, a ja zacząłem cholernie żałować, że ich nie zamknąłem. Jednak gdy zobaczyłem, kto wszedł, odetchnąłem z ulgą.
- Alec... - zaczął Kornel. - Jutro jedziemy z ciocią na miasto na cały dzień, okey?
- Okey - kiwnąłem głową.
- Wasz żart był nawet przedni... - zaśmiał się. - No ale nie róbcie czegoś takiego więcej. Seba nam płaci za pokój, nie chcemy go stracić.
- Postaramy się - uśmiechnąłem sie do niego wdzięcznie.
Mężczyzna puścił do mnie oczko i wychodząc z mojego pokoju, minął się z Sebastianem...
- Cześć - powiedział blondyn i podszedł do mojego łóżka.
Przełknąłem ślinę i niepewnie spojrzałem na jego twarz, na której widniał mały uśmiech.
- Wyjdź stąd.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że jutro będzie fajny dzień - uśmiechnął się do mnie.
- N-niby czemu?
- Bo twoje wujostwo jedzie gdzieś na cały dzień, a że nie chcieli początkowo zostawić szesnastolatka samego, powiedziałem im, że się tobą zajmę.
- Zaproszę Magnusa - prychnąłem.
- Oj, przykro, bo ma szlaban i nie może wyjść z domu, także wiesz... - puścił mi oczko i zabrał mój telefon z szafki nocnej.
- Oddaj to! - syknąłem.
- Eliza powiedziała, że masz karę, to kazała mi przynieść twój telefon. Dobrej nocy - powiedział, przybrał na twarz zadziorny uśmieszek i wyszedł z mojego pokoju.
Ta zemsta chyba nie była dobrym pomysłem...
❤❤❤
Wiem że Sebastian pojawia się zdecydowanie za często, ale spokojnie, niedługo to się zmieni 😆👌 bo sama mam go dość xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro