Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

~Alec~
Większości filmu nie widziałem. Bo co kilka chwil przede mną znajdowała się poduszka, którą zasłaniałem twarz, gdy w filmie były jakieś ohydne momenty. A była ich masa. Bo to był film o zombie. Fuj.

- Zostaw tą poduszkę w spokoju - zaśmiał się Sebastian.

- Łatwo ci mówić - mruknąłem, wkładając przedmiot z powrotem za swoją głowę.

Za kilka minut uśmiechnąłem się szeroko, kiedy na ekranie laptopa pojawiły się napisy końcowe.

- W końcu - oznajmiłem uradowany.

- Tak, w końcu możemy porobić coś innego - zamruczał.

Nim zdążyłem załapać, o co mu chodzi, blondyn przyssał się do mojej szyi.

- Sebastian! - odsunąłem się od niego natychmiast, ale zapomniałem, że mam małe łóżko.

I mój tyłek spotkał się z podłogą.

- Co ty taki niedostępny? - spytał blondyn i zamknął laptopa.

- Bo mam chłopaka? - uniosłem jedną brew, patrząc na niego.

- Tego chińczyka? - parsknął.

Ja tylko zmrużyłem oczy, zirytowany jego zachowaniem, mówieniem, oddychaniem i po prostu egzystencją.

Wstałem z podłogi i podszedłem do szafy, by wyjąć z niej piżamę, bo było już późno. A mianowicie coś koło 22. Chciałem, żeby chłopak po prostu sobie poszedł, no ale on?

Trzymając laptopa pod pachą, podszedł do mnie i drugą ręką oparł się o szafę. Luknąłem na niego kątem oka, ale kontynuowałem poszukiwania mojej piżamy.

- No, a nawet jeśli jesteś zajęty... - zaczął. - To co z tego?

- To... - westchnąłem zażenowany z myślą, że będę musiał mu tłumaczyć najprostsze rzeczy w tym świecie. - Że po prostu mam kogoś, jestem z nim i nie chcę, żebyś mnie dotykał w jakikolwiek sposób, Sebastian.

- Ale ty wiesz, że do końca wakacji i tak cię zaliczę, Lightwood? - szepnął bliżej mojego ucha, a mnie przeszły zimne dreszcze.

Naprawdę mam dość jego egzystencji, a jest tutaj zaledwie dwa dni. A ma być dwa miesiące.

- Niby dlaczego akurat mnie? - wymamrotałem, ciągle czując się nieswojo z powodu jego bliskości.

- Bo jak coś chcę... - powiedział, z zaborczością przejeżdżając językiem po mojej szyi, zupełnie jakby była jego własnością. - To to mam.

Nim zdążyłem na niego spojrzeć jak na uciekiniera z psychiatryka, Sebastian wyszedł z mojego pokoju. Odetchnąłem ciężko i poszedłem do łazienki, by wykonać wieczorną toaletę i wziąć prysznic.

Naprawdę zacznę rozważać spanie u Magnusa...

*****
~Magnus~
Obudziłem się i pierwsze, co zrobiłem, to wziąłem swój telefon w ręce.

Ja: Co robisz? Co robi ta blond kanalia?

Alec ❤: Blond kanalia XD

Alec ❤: Zaraz idę po jajka. Nie wiem co on robi, nie spotkałem go jeszcze.

Ja: Podleję irysy i pójdę z tobą.

Ja: Kanalia już cię nie zaczepiała wczoraj jak poszedłem?

Alec ❤: Niee.

Ja: Na pewno?

Alec ❤: Tak, przeprosił tylko i oglądaliśmy film, jest ok 👌😘

Ja: Mam nadzieję 😒

Alec ❤: Ogarnij się i idź nakarm te kwiatki bo wychodzę.

Ja: Idę idę 😘😘

****
Podlałem szybko irysy, rzuciłem konewkę na ziemię i potruchtałem do mojej furtki. Alexander poszedł już po jajka, więc złapię go w drodze powrotnej.

Szedłem do sklepu ze spuszczoną głową, patrząc się w telefon, bo Clary postanowiła zrobić mi SMS-owy spam. Nie czytałem wiadomości, bo zbyt mi się nie chciało, więc po prostu jej odpisałem.

Ja: Co chciałaś? 😝

Clarówna: Ło, raczył odpisać.

Ja: Broniłem mojego chłopaka, odczep się 👌

Clarówna: Okey..... jaśniej poproszę.

Ja: Jestem z Alekiem. Przystawia się do niego jakiś koleś który wynajął pokój u jego wujków 😡

Clarówna: Chciałabym zobaczyć twoją minę jak widzisz tego typa XD

Ja: *zabierzcie mi z oczu tą upośledzoną kanalie face*

Pisałem jeszcze chwilę z dziewczyną, aż nie usłyszałem głosu mojego chłopaka.

- Hej - odezwał się, a ja uniosłem głowę.

Odwzajemniłem pogodny uśmiech, którym mnie obdarzył.

- Hej - pocałowałem go w policzek, i obaj skierowaliśmy się w stronę naszych furtek.

- Chyba nie masz dziś humoru - skomentował rozbawionym tonem, a ja się mu nie dziwiłem.

Całe moje spięte ciało krzyczało, że chce "kogoś" zabić.

- Po prostu nie mogę wytrzymać z myślą, że jesteś pod jednym dachem z tą kanalią... - westchnąłem.

- Mówiłem, że przeprosił.

- I co z tego? Widać, że nie jest z tych, którzy trzymają łapy przy sobie, Alec - mruknąłem.

Im dłużej myślałem o blondynie, tym moje dłonie silniej zaciskały się w pięści.

- Nawet jeśli, to dostanie z plaskacza i już - wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem.

Zaśmiałem się z jego miny, i akurat dotarliśmy do ogrodzeń domów naszego wujostwa.

- Może wyjdziemy niedługo na jakiś spacer? Albo przyjdę do ciebie? Albo ty do mnie? - spytałem.

~Alec~
- Pewnie - uśmiechnąłem się do niego. - Możemy gdzieś pójść po śniadaniu.

Przekręciłem głowę w bok, bo usłyszałem otwieranie drzwi mojego tymczasowego domu. Wyszedł z nich Sebastian, kierując się w stronę furtki, przy której stałem z Magnusem, a mnie od razu przeszły ciarki. I jeszcze kolejna ich seria, gdy uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Natychmiast odwróciłem wzrok i spojrzałem na mojego chłopaka, który też nie był zadowolony z tego, że widzi blondyna.

Kiedy Sebastian przekroczył furtkę, zatrzymał się za mną i nachylił do mojego ucha...

- Wrócę niedługo, nie tęsknij - szepnął złośliwie, a jego gorący oddech musnął moją szyję.

Zmieszany zrobiłem krok w bok, podczas gdy przy chodniku zatrzymało się jakieś auto, do którego od razu wsiadł blondyn. Samochód odjechał, a ja poczułem ulgę. I za chwilę zauważyłem Magnusa tuż przede mną.

- Co ten kretyn ci powiedział? - spytał poddenerwowany.

- Że niedługo wróci - westchnąłem. - Nie mówmy o nim.

- Przyrzekam, że naprawdę niedługo gość wyląduje w rowie - warknął pod nosem.

- Magnus - zmarszczyłem brwi. - Sebastian to zwykły idiota. Który nic mi nie zrobi, rozumiesz?

- Jeśli będę przy tobie - spojrzał mi w oczy. Wraz z tym, na szczęście, wyparowała z niego złość, którą aż kipiał.

- To jak z tym spacerem po śniadaniu? - zmieniłem temat, uśmiechając się lekko.

- Wypytam wujków o jakieś ciekawe miejsca - mówił, przybliżając się do mnie.

Nagle zdałem sobie sprawę, jak dziś gorąco.

- O-okey - przełknąłem ślinę.

- Okey - Magnus uśmiechnął się, po czym założył na moich ustach tkliwy pocałunek.

Nim zdążyłem go odwzajemnić, azjata niestety zniknął. Otworzyłem oczy i zauważyłem tylko zamykane drzwi od domu jego wujków.

Westchnąłem zrezygnowany i udałem się do siebie. Bo coś długo mnie nie było jak na spacer po jajka...

❤❤❤
Bum!
Jak tam się podoba postać Sebastiana? 👌😝
Miłego dnia ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro