Zmęczony Tata w Akcji
POV Jungkook'a
Kiedy w końcu dotarłem do lodziarni, miałem już dość. Zmęczenie widać było na mojej twarzy, a każda porcja lodów wydawała się większym wyzwaniem niż poprzednia.
Zamówiłem dla dzieciaków wszystko, o co prosiły, a dla siebie, przynajmniej trochę ożywienia mocną kawę.
Nie wiem, jak długo jeszcze dam radę z tymi dziećmi. Moje kości już mnie bolą, a ta kawa jest jedyną rzeczą, która może mnie uratować.
Eunji – Tatuś, jak długo jeszcze czekamy? Czy twoja kawa jest gotowa? My już nie możemy się doczekać!
Ziewałem choć starałem się nie pokazywać zmęczenia odpowiedziałem .
Jungkook – Już zaraz. Tylko nie biegajcie tak, bo zaraz rozwalicie całą lodziarnię, zanim jeszcze dostaniecie swoje lody.
Min-ho – Tata, możesz się pospieszyć? Bo jeśli nie dostaniemy tych lodów zaraz, to będziemy musieli jeść je w domu bez posypek!
Ji-Ho – Tatuś, nie bądź taki wolny! Czekamy już wieki na te lody!
Jungkook– W porządku, porządku. Zaraz dostaniecie swoje lody. A jeśli nie przestaniecie narzekać, to przyjdzie mi ochota na całkowite zatrzymanie tej lodziarni dla siebie.
Kelnerka – Oto wasze lody i kawa. Przepraszam za opóźnienie, ale mieliśmy dzisiaj sporo klientów.
Jungkook– Dzięki, przepraszam za ten chaos. Mam nadzieję, że te lody będą na tyle dobre, żeby dzieciaki przestały mnie męczyć przez chwilę.
Eunji – Tatuś, jesteś najlepszy! Teraz możemy jeść nasze lody i poszaleć!
Min-ho – Tak, tak! W końcu, tata! Ale pamiętaj, jak wrócimy do domu, to nie możemy zrobić bałaganu, bo mama się wścieknie.
Ji-Ho – Tak, tatuś! I pamiętaj, że jak wrócimy, to musimy się posprzątać, żeby mama była zadowolona. A i tak to nie będzie żadna wymówka dla tej kawy, którą trzymasz.
Patrzyłem na dzieci, które z zadowoleniem zaczęły jeść lody, a ja wziąłem pierwszy łyk kawy.
Tak, to jest to, czego potrzebowałem. Może kawa nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale przynajmniej daje chwilę wytchnienia.
I te dzieciaki... zawsze wiedzą, jak wnieść chaos do najspokojniejszych chwil.
Eunji smarując lody na ubraniach
Eunji – Tatuś, dziękuję za lody! Jesteś najlepszy!
Min-ho – Tak, tata! Ale następnym razem obiecaj, że nie będziesz się spóźniał.
Ji-Ho – A możesz następnym razem zabrać nas na coś jeszcze fajniejszego? Na przykład na park rozrywki?
Jungkook – Jasne, jasne. Jak tylko odzyskam energię i przyjdzie trochę spokoju. Ale teraz zjedzcie swoje lody, zanim się roztopią, a potem wracamy do domu.
Eunji, Min-ho i Ji-Ho – Tak, tata! Chodźmy już do domu!
Dzieciaki są szczęśliwe, kawa działa, a jutro wszystko wróci do normy. Mam nadzieję, że przynajmniej trochę będę mógł się wyspać przed jutrzejszym dniem.
Jungkook– No to ruszamy, zanim te lody się roztopią i dzieciaki zaczną robić jeszcze większy bałagan. I pamiętajcie żadnych skarg, bo w przeciwnym razie zostajemy tutaj na lodach aż do rana.
Dzieciaki zajadały się lodami, a ja, mimo zmęczenia, starałem się delektować każdą chwilą przy kawie. Już prawie zapomniałem, jak bolą mnie plecy po tej nocy na kanapie, gdy nagle Min-ho przerwał ciszę.
Min-ho – Tato, jak zjemy lody, to pojedziemy do sali zabaw, prawda?
Jungkook – Do sali zabaw? Min-ho, jesteś nieźle szalony. Jesteśmy już od rana na nogach, a ja ledwo stoję na nogach. Ale pewnie, jak chcesz, możemy tam pojechać... Po tym, jak się wyśpimy przez tydzień.
Ji-Ho – Tak, tato! Pojedźmy tam! Proszę! Mamy przecież weekend.
Eunji – Tak, tatusiu! Chcemy się wyszaleć, zanim wrócimy do domu. Proszę, proszę, proszę!
Jungkook – Okej, okej. Jak na razie, muszę się doładować tą kawą, a potem zobaczymy. Ale jeśli dalej będziecie mnie męczyć, to cała zabawa w sali zabaw może się skończyć szybciej, niż myślicie.
Eunji – Tatusiu, przestań narzekać! Nie jesteś starym dziadkiem, prawda? Masz jeszcze trochę energii, żeby się pobawić z nami.
Min-ho – Dokładnie, tatuś! A jak będziesz zmęczony, to zawsze możesz usiąść na boku i patrzeć, jak się bawimy. Obiecuję, że nie będziemy hałasować za bardzo!
Ji-Ho – Tak, tatuś, my naprawdę obiecujemy. A jak skończymy w sali zabaw, to może pojedziemy jeszcze na plac zabaw. A potem do domu. To będzie idealny dzień!
Jungkook – Dobrze, dzieciaki, dobrze. Przypominam, że ja też nie jestem robotem. Jeśli będę się przewracał na placu zabaw, to wy nie możecie mnie obwiniać za to, że się wykończyłem.
Min-ho – Obiecujemy, tatuś! A teraz, jeśli naprawdę chcesz, to możemy poczekać, aż wszyscy skończą lody, zanim ruszymy. Ale tylko, jeśli obiecujesz, że nie będziesz narzekał.
Ji-Ho – A jeśli będziesz miał dość, to możemy zamówić jeszcze trochę jedzenia w sali zabaw. Tylko obiecaj, że się trochę wyszalejemy.
Eunji – Tak, tatuś! Jesteś najlepszy! I pamiętaj, że jak wrócimy do domu, to możemy zrobić zabawę w domku!
Nie wiem, jak to się stało, ale czuję, że zaraz stracę resztki energii. Ale jak oni są tacy szczęśliwi, to przynajmniej czuję, że wszystko jest warte tego zmęczenia.
Jungkook – No dobra, koniec gadania. Skoro wszyscy skończyli swoje lody, to jedziemy do tej sali zabaw. Ale pamiętajcie jeśli będziecie się rozrabiać, to od razu wracamy do domu.
Dzieciaki– Hurra! Dziękujemy, tatusiu!
Kiedyś, gdy będę mógł się zrelaksować, pomyślę o tej chwili jako o cudownej przygodzie. Teraz jednak muszę przetrwać ten dzień. Ale to wszystko, tylko dla tych małych rozbójników, którzy potrafią zmienić każdy dzień w coś wyjątkowego.
Kiedy dzieciaki skończyły lody, ja dopiłem swoją kawę, poczułem, że energia wraca na chwilę, ale i tak czułem się, jakby moje plecy były z betonu.
Wpakowałem wszystkich do samochodu, jakby to była misja ratunkowa, i ruszyliśmy do sali zabaw.
Wziąłem telefon, w końcu musiałem się trochę wygadać.
Spojrzałem na dzieciaki przez lusterko wsteczne, które z ekscytacją rozmawiały i planowały, co będą robić w sali zabaw. Prawdę mówiąc, miałem ochotę rzucić się na tylną kanapę i zasnąć na kilka godzin.
Eunji– Tatusiu, jeszcze tylko chwilka i będziemy tam! Nie mogę się doczekać!
Min-ho – Tato, pamiętaj, żeby na pewno zostawić telefon w aucie, żeby nie przeszkadzał, gdy się będziemy bawić.
Ji-Ho – Tato, będziemy mogli skakać na trampolinach i zjeżdżać na zjeżdżalniach, tak? Nie możesz być zmęczony, bo inaczej będziemy się nudzić!
Wywróciłem oczami,uśmiechając się.
Jungkook – Oczywiście, że tak. Zjeżdżalnie i trampoliny, wszystko, co chcecie. Tylko obiecajcie, że nie zamienicie tej sali w pole bitwy, bo wtedy wyjdziemy stamtąd szybciej niż myślicie.
Eunji – Tatusiu, ty zawsze przesadzasz. Obiecujemy, że nie zrobimy żadnego bałaganu. Chyba że ty, tato, sam będziesz woleć się zmęczyć, to wtedy my pomożemy!
Min-ho– Tak, tato! Nie bądź takim zgorzkniałym. Przecież obiecaliśmy ci, że będziemy się dobrze bawić. Nawet jeśli będziesz musiał pilnować naszej zabawy, to przynajmniej się rozerwiemy!
Ji-Ho – Tak, i nie zapomnij, że mamy plan na wszystko! Od razu po sali zabaw idziemy do parku, a potem na plac zabaw. Tylko nie sprawiaj, żebyśmy musieli czekać, bo wtedy naprawdę będziemy musieli cię poganiać.
Czuję, jakby moje nogi już teraz błagały o ulgę. Ale skoro są tak podekscytowani, to może jednak warto się przełamać.
W końcu, to oni sprawiają, że każdy dzień jest bardziej szalony, niż się spodziewałem.
Kiedy dotarliśmy do sali zabaw, dzieciaki wyskoczyły z samochodu jak rakiety. Byłem zmęczony, ale starałem się utrzymać pozytywny nastrój, choć każdy mięsień w ciele krzyczał o odpoczynek.
Eunji – Tatuś, na pewno nie zapomniałeś niczego ważnego? Bo jeśli tak, to będziemy musieli wracać, a ja nie chcę tracić ani chwili zabawy!
Min-ho– Tatusiu, naprawdę chcesz, żebyśmy się dobrze bawili, prawda? Bo jeśli nie, to będziemy musieli przypomnieć ci, jak się cieszyć!
Ji-Ho – Zaczynajmy, tatuś! Chcemy wszystko! I pamiętaj, żadnego narzekania!
Jungkook– Dobrze, dzieciaki, idźcie i bawcie się na całego. Ja postaram się nie narzekać… za bardzo.
Dzieciaki pobiegły do środka, a ja, z ciężkim sercem, postanowiłem, że nie ma innej opcji, jak tylko dać z siebie wszystko i być tym tatą, który zawsze stara się spełniać marzenia swoich dzieci, nawet jeśli oznacza to ogromny ból karku i brak snu.
Zapłaciłem za wejście do sali zabaw i pomyślałem sobie, że moje dzieciaki naprawdę potrafią być małymi potworami. Zmęczenie i niewyspanie dawały się we znaki, ale musiałem się postarać, żeby nie dać tego po sobie poznać.
Chociaż część mnie naprawdę miała ochotę po prostu usiąść i zasnąć w kącie, starałem się zachować pozory.
Jungkook – Małe potwory. Chciałbym wiedzieć, jakim cudem mają tyle energii. Chyba ktoś mi podmienił dzieciaki na baterie Duracella.
Eunji – Tatuś, przyjdź tutaj! Będziemy się bawić w chowanego, i to ty będziesz szukać!
Jungkook – Chowanego, serio? Jak ja to widzę, to będę musiał użyć wszystkich swoich umiejętności, żeby ich znaleźć, zanim zdołają się ukryć.
Min-ho – Tato, musisz zobaczyć tę nową zjeżdżalnię! Mówią, że jest super szybka! Chodźmy, spróbujmy razem!
Oddychałem szybko,odpowiadając.
Jungkook – Szybka zjeżdżalnia, mówisz? Okej, ale jeśli dostanę zawrotów głowy, to obiecuje, że już więcej nie wchodzę na zjeżdżalnie. W końcu nie jestem już takim młodzieniaszkiem.
Ji-Ho ciągnąc mnie za rękę krzyknal.
Ji-ho– Tatuś, chodź! Musisz być częścią zabawy! Inaczej będziemy musieli znaleźć kogoś innego do zabawy!
Jungkook – Chwila, chwila. Jeśli muszę być częścią zabawy, to przynajmniej dajcie mi chwilę, żebym zebrał się w sobie.
Kiedy dzieciaki zaczęły się bawić, ja starałem się trzymać na bieżąco z ich szaleństwami. Ostatecznie musiałem wziąć na siebie rolę przewodnika i ratownika, bo potrafiły wpaść w niezłe tarapaty.
Eunji – Tatuś, przejdźmy przez ten labirynt! Ale uważaj, bo są tam straszne przeszkody!
Jungkook– Straszne przeszkody, mówisz? W porządku, przygotuję się na wszystko, nawet jeśli oznacza to, że będę musiał się porządnie wysilić.
Min-ho – Tatuś, chcesz spróbować? Jest super! Możesz wpaść na mnie, a potem sprawimy, że będziesz latał jak ptak!
Jungkook – Okej, ale jeśli rozleję się na tej zjeżdżalni, to przynajmniej obiecajcie mi, że nie będziecie się śmiać.
Ji-Ho – To będzie najlepsza zabawa! I obiecuję, że jeśli coś się stanie, to przynajmniej nie będziesz sam w tym bałaganie.
Kiedy próbowałem odnaleźć się w wirze dziecięcej radości, starałem się nie myśleć o tym, jak zmęczony jestem.
Każde „tato, przyjdź tutaj!” i „tato, pomóż!” wzmagało moje poczucie odpowiedzialności, ale też nie dawało mi zapomnieć, jak bardzo pragnę spokojnej chwili.
Czasami zastanawiam się, czy moje dzieci są w ogóle zdolne do zmęczenia. Mimo wszystko, to właśnie takie chwile sprawiają, że wszystko to ma sens. Nawet jeśli oznacza to bezsenne noce i niekończące się zabawy.
Słysząc ich śmiech i widząc, jak się cieszą, czułem, że to wszystko ma wartość. Nawet jeśli oznaczało to jeszcze kilka godzin intensywnego „przewodzenia” zabawie, starałem się cieszyć każdą chwilą.
W końcu, nawet najbardziej zmęczony tata, który czasem nazywa swoje dzieciaków „potworami”, wie, że te chwile są bezcenne.
Kolejny rozdział jest już za nami ✨ Jak myślicie co się wydarzy dalej? O tym dowiecie się w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro