Rozdział 4
Była 4 w nocy, a ty leżałaś na kanapie w salonie z przytuloną do ciebie Nat. Oglądałyście horror, aż nieusłyszałyscie dzwięku otwieranych drzwi od windy. Spojrzałyście w tamtą strone i zobaczyłyście Bucky'ego. Chłopak na spojrzał na was zdziwiony.
-Po Nat się tego spodziewałem. Ale ty T/I? Od kiedy ogladasz horrory? Myślałem, że się ich boisz.
Spojrzałaś na chłopaka z politowaniem i pokręciłaś głową znów patrząc w telewizor. Natasha nagle wstała.
-Zachwile wróce Z/T/I.(zdrobnienie twojego imienia dop.aut.)musze pogadać z Buck'iem.
Kiwnełaś głową w potwierdzeniu, że rozumiesz. Dziewczyna wyszła z pokoju z chłoapkiem. Siedziałaś tak i oglądałaś film, aż nie poczułaś czyjeś zimnej dłoni na ramieniu.
-Natasha. Przysięgam, że jeżeli to jeden z tych twoich żartów to pożałujesz.
Nagle poczułaś oddech na swojej szyji.
-Nie mam tak na imie. Ale lubie robić innym żarty.
Wzdrygnełaś się i odwróciłaś w strone Loki'ego. Znów tej nocy, a w zasadzie ranka patrzyliscie sobie w oczy. Mineła chwila, a potem druga, lecz żadno z was nic nie powiedziało. Loki lekko się nachylił przez co wasze nosy się stykały.
-Zawsze mnie intrygowalaś...
Unioslaś zdziwiona jego słowami brwi.
-...miła i troskliwa dla przyjaciół, ale zawsze wiesz kiedy komuś dogryść lub złamać nos.
Przez ostatnie dwa słowa się lekko zaśmiałaś przez co bóg kłamstw na moment miał na ustach uśmiech.
Dobrze pamientałaś, gdy byłaś w więzieniu, w którym go przetrzymywali i z nim rozmawaiłaś, a gdy cie za przeproszeniem wkurwił to złamałaś mu nos. Szkoda, że tak szybko wtedy wyzdrowiał.
Bóg odsunął się od ciebie i obszedł w okół kanape na, której teraz usiadł. Patrzył chwile na film, po czym przychnął, gdy zobaczył scene śmierci i mordu.
-Żałosne... Jak ty możesz to oglądać?
Spytał się ciebie z kamiennym wyrazem twarzy. Spojżlrzałaś na niego, ale nic nie odpowiedziałaś. Pokręcił głową.
-Czyli bawimy się tak jak wtedy u ciebie w pokoju, tak? Dobrze.
Wstał nagle, a ty się lekko wzdrygnełaś. Oparł ręce po bokach twojej głowy i nachylił się nad tobą. W jego oczach widziałaś iskierki rozbawienia, lecz jego twarz nie wykazywała żadnych uczuć.
-Odsuń się od niej!
Usłyszałaś krzyk Natashy. Trickers nic sobie z tego nie robił. Nadal patrzył ci w oczy jakby chciał w nich coś zobaczyć. Coś ważnego. Usłyszałaś kroki w waszą strone. Nie tylko Natashy, ale kilku osób.
-Nie słyszałeś co powiedziała Natasha?
Tony powiedział z słyszaną grozą w głosie.
-Loki, prosze odsuń się-szepnełaś tak, aby tylko on usłyszał.
Bóg odsunął swoją twarz od twojej i stanął dwa kroki od ciebie. Uśmiechnął się do ciebie i zniknął pozostawiając już drugi raz dzisiaj zieloną mgiełke po sobie.
-T/I! Nic ci nie jest?!-Wanda podbiegła do ciebie i chwyciła twoje ramiona. Dopiero teraz zrozumiałaś i zobaczyłaś, że cała drużyna Avengers stoi i patrzy na ciebie z niepokojem. Wstałaś z miejsca.
-Pójde do siebie-uśmiechnęłaś się do grupy.
-Napewno? Nie zrobił ci nic?-spytał się Steve, który powoli do ciebie podszedł i dotknął twojego ramienia.
Pokiwałaś głową, że jest w pożądku.
-Zabije gnoja.-usłyszałaś głos Bartona.
-Z chęcią ci w tym pomoge-Natasha spojrzała na Clinta mówiąc to, a potem na ciebie.
-Chcesz spać ze mną? Lepiej, abyś nie zostawała już sama. Ewidentnie widać, że chodzi mu o ciebie.
-Moge spać sama. W razie czego będe krzyczeć. Może i Avengers Tower jest wielkie, ale słychać krzyki i odgłosy walki prawie w całym budyku.
Porzegnałaś się z ekipą i udałaś się do swojego pokoju. W głębi duszy chciałaś go zobaczyć. Nie wiedziałaś tylko czemu.
Spiełaś włosy w luźną kitke i położyłaś się spać. Problem był tylko taki, że nie mogłaś zasnąć. Wpatrywałaś się w biały sufit. Nie mogłaś przestać o nim myśleć.
O mnie?
Usłyszałaś głos w swojej głowie. Momentalnie wstalaś, ale nikogo nie zobaczyłaś w pokoju.
Nie widzisz mnie, ale tu jestem
Rozejrzałaś się po pokoju i przeszły cię ciarki. Wstałaś z łóżka, które lekko zastkrzypiało. Westchnęłaś i poszłaś do łazienki biorąc po drodze bielizne, czarne leginsy i zieloną bluzke. Włosy upiełaś w wysokiego koka i rozebrałaś się. Weszłaś do wanny, którą już wcześniej napełniłaś wodą i zanurzyłaś się po sam nos. Wolałabyś wejść pod prysznic, ale mialaś wrażenie, że byłaś opserwowana. Przez niego.
Leżalaś w wannie przez dłuższy czas aż nagle usłyszałaś czyjeś odgłosy w swoim pokoju. Momentalnie zastygłaś, gdy ktoś zapukał do drzwi od łazienki.
-Jesteś tu T/I?
Usłyszalaś głos Thor'a. Zanurzalaś się tak, żeby woda i piana zasłaniały twoje ciało, ale twoje usta były odslonięte.
-Wejdź. Raczej zasłoniłam wsystko co musiałam.
Usłyszałaś krótki śmiech i po chwili Thor stał w łazience.
-Był u ciebie Loki?
Musisz przyznać, zdziwiło cię to pytanie. Przecież mówiłaś, że dasz im znać jeżeli...
-Dobrze wiem, że byś nie krzyczała, gdyby przyszedł.
Zrzedła ci mina.
-Dlaczego tak sądzisz Thor?
Podszedł bliżej i kucnął przy wannie. Dotknął twojego raminia. Delikatnie. Jakby się bał, że cię skrzywdzi.
-Wiem, że nie odczówasz przy nim strachu. Siedziałaś spokojnie. Jakbyś wiedziała, że jesteś bezpieczna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro