Rozdział 25
Szłaś wraz z Lokim do kawiarni. Weszliście do budynku i zajeliście miejsce przy oknie. Brunet wpatrywał się w ciebie, przytakując i delikatnie głaszcząc twoją dłoń. Cicho się śmiałaś widząc jak się zachowuje. Nie poznawałaś go w pewnych momentach. Podeszła do was kelnerka patrząc się cały czas maślanymi oczami na boga.
-Co podać?- spytała się stojąc na tyle blisko Lokiego, aby go zirytować.
-Gorąca czekolada dwa razy i dwa croissanty
Trickers posłał jej znudzone spojrzenie, a widząc jej maślany wzrok, nachylił się nad tobą i delikatnie pocałował. Zarumianiłaś się i pochyliłaś głowę. Kelnerka szybko udała się do barku i podała zamówienie. Zachichotałaś na co Loki posłam ci ledwo zauwarzalny uśmiech.
-Więc...-odgarnęłaś kosmyk za ucho- co powiemy reszcie?
Spojrzałaś na trickersa, ale z jego twarzy nie potrafiłaś odczytać niczego. Po chwili jego oczy niebezpieczne zabłysnęły. Przłknęłaś śline i lekko przygryzłaś wargę, odwracając wzrok.
-Powiemy im tak jak jest...-
-A jak jest.?-wypaliłaś nagle i spojrzałaś na boga.
Ten tylko wciągnął mocno powietrze i odwrócił głowę. Zmarszczył brwi po czym ciężko westchnął.
-T/I... -
-No mów.. -zaczęłaś się niecierpliwić.
Jego twarz nie wyrażała nic i właśnie to było okropne. Mogłaś spodziewać się wszystkiego.
-Nie wiem...- ścisnął delikatnie twoją dłoń, którą ty później zsunęłaś ze stołu.
Zaczęłaś wpartywać się w okno. Czułaś na sobie jego wzrok, co zaczęło cię irytować. Poczułaś ukłucie i ścisk w sercu.
Wybaczcie za wszelkie błędy! Mam nadzieje, że rozdział wam się podobał pingwinki❤
Wesołych świąt i nowego roku!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro