Rozdział 23
Od przyjścia do kawiarni brunet cały czas ci się przyglądał, posyłał uśmiech i śmiał się. Było przyjemnie, a czas z nim spędzony ci się podobał. Upiłaś łyk czekolady, a Loki przyjrzał ci się widocznie rozbawiony. Posłałaś mu zdezorientowane spojrzenie, na co ten się uśmiechnął. Nachylił się i starł z nad twojej górnej wargi śmietanę. Jego dłoń pozostała cały czas na twoim policzku, a jego wzrok spoczął na twoich wargach. Przetarł je kciukiem. Nachylił się nad tobą i wpił się w twoje usta. Otworzyłaś ze zdziwienia szerzej oczy i usta, co on wykorzystał i pogłębił pocałunek. Objęłaś go drżącymi rękami i oddałaś pocałunek. Brunet delikatnie się od ciebie odsunął i potarł twój policzek dysząc. Oparł swoje czoło o twoje i delikatnie się uśmiechnął.
-Wracamy?
Przytaknęłaś, zostawiłaś pieniądze na stoliku i wyszłaś wraz z Lokim. Przełknęłaś ślinę i szłaś z nim razem ulicą prosto do Stark Tower. Weszłaś z nim do budynku, a następnie wjechaliście na wasze piętro. Weszliście do pokoju i od razu udałaś się w stronę fotela, aby odwiesić na oparciu kurtkę. usłyszałaś dzwięk zamykającego się zamka w drzwiach. Przełknęłaś ślinę. Kroki stawały się coraz głośniejsze co świadczyło o tym, że się zbliżał. Poczułaś na swoich ramionach dłonie, a przy uchu czułaś zimny oddech. Ręce zjechały na twoją talię, a usta zaczęły całować twoją szyje. Odchyliłaś głowę, a ręce położyłaś na jego dłoniach. Obrócił cię w swoją stronę i pocałował. Palce wplątałaś w jego włosy.
-Jeśli Tony się dowie, będziesz mieć kłopoty- sapnęłaś prosto w jego usta.
-Tony nie musi się dowiedzieć- powiedział kierując was w stronę łóżka
ROZMAWIAŁAM Z LUCKIEM I SZYKUJE DLA WAS MIEJSCA W PIEKLE GRZESZNICY
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro