Rozdział 12
Usjadłaś wraz z Avengers przy stole. Po pewnym czasie do pomieszczenia wszedł Nick i zamias usiąść na woim niejscu oparł się o nie.
-Mamy sprawe. I nie wierze, że to mówie ale... Loki będzie musiał nam pomóc.
Wszyscy łącznie z tobą otworzyli szeroko buzie jak i oczy. Tony natychmiastowo wstał z miejsca.
-Ale jak to! Ten jeleń?!
-Tony spokojnie..-Steve połorzył ręke na ramieniu playboy'a, ale ten natychmiastowo ją zrócił.
-Nie mam zamiaru być spokojny jeśli Loki jest będzie na wolności i chamsko będzie podrywał T/I!
-On mnie nie podrywa... A nawet jeśli to mu to nie wychodzi-przewróciłaś oczyma i westchnełaś.
Nick spojrzał na ciebie z jedną uniesioną brwią, a ty kiwnełaś głową w znaku, że ,,nie ważne".
Po chwili do pomieszczenia wszedł Dr Strange
-Wzywałeś mnie Nick?-uniusł brew a następnie spojrzał na ciebie i uśmiechnął się na co ty sie delikatnie zarumieniłaś i odwzajemniłaś uśmiech.
-Owszem Stephen. Będziesz musiał nam pomóc.
A teraz-zwrócił sie do ciebie-T/I idz po Lokiego.
Tony chciał coś powiedzieć, ale ty szybko wstałaś i udałaś się w strone windy. Zjechałaś na odpowiednie piętro i skierowałaś się w strone celi trickersa. Podeszłaś do niej.
-Co cię tu sprowadza T/I?-spojrzał na ciebie
-Musisz nam pomóc. Będziesz chwile wolny, ale nawet nie myśl o ucieczce-pogroziłaś mu palcem i zmarszczyłaś brwi.
Ten tylko zachichotał i zbliżył się do szyby.
-Nie odejde, tylko wykorzystam każdą chwile, która nie dzieli nas -popukał w cele- szybą.
Westchnęłaś i wpisałaś odpowiednie procedury, aby otworzyć cele. Gdy sie odwróciłaś była otwarta, ale jego już w niej nie było.
Poczułaś dłonie na tali.
--------
Ogólnie zwlekałam z rozdziałem, bo myślałam co by napisać dalej. Mam nadzieje, że wam sie podoba chodz troszke kochani. Teraz postaram sie wrzucał rozdziały po minimum 500/600 słów, a mogą sie zdarzyć takie po więcej słów.
Bye bye🌻💛
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro