Rozdział 15
Obudziłam się kompletnie niewyspana. Przez całą noc dokuczała mi noga przez to co chwilę się budziłam. Było już po 11, dlatego postanowiłam wygramolić się z łóżka. Poszłam do mojej szafy i wybrałam ubrania na dzisiaj. Wzięłam z półki luźne, szare dresy i czarną bluzkę z krótkim rękawem. Włosy zostawiłam rozpuszczone żeby nie było za bardzo widać mojej twarzy. Wzięłam z szafki nocnej telefon, który będzie trzeba dać do naprawy i zeszłam na dół. Po schodach nie szło mi się przyjemnie, ale na prostej drodze nic mnie nie bolało.
-Hej-przywitałam Tony'ego zaspanym głosem, kiedy dotarłam do kuchni.
-Hej, jak się czujesz?-zapytał podając mi kubek z kakaem
-Lepiej, dziękuję-wzięłam łyk słodkiego napoju-Ale się nie wyspałam.
-Czemu? Miałaś koszmary?-zapytał z troską
-Nie, po prostu noga mi dokuczała...-usiadłam przy wyspie w kuchni-Ale już jest lepiej
-Gdyby coś działo masz mi powiedzieć, jasne?-przygroził mi palcem
-Dobrze. Powiem. Mamy jakiś zapasowy telefon w domu czy coś?-zapytałam
-A czemu?
-Temu-powiedziałam i pokazałam zepsuty sprzęt.-Jest nadal na gwarancji, więc zamówię kuriera, ale teraz nie będę miała telefonu.
-Raczej nie...Mogę na razie dać ci mojego iPhone, ja mogę korzystać z hologramu.
-Jeżeli to nie problem.-uśmiechnęłam się-Za dwa tygodnie Ci oddam.
-Chcesz coś zjeść? Może zrobić tosty?-zaproponował
-Chętnie, ale bez pomidora.
Tony robił śniadanie, a ja przełożyłam kartę do zastępczego telefonu. Od razu zarzuciła mnie góra SMS-ów. W większości od Peter'a, kilka od dziewczyn z klasy. Peter chciał dzisiaj wpaść, ale nie chciałam żeby widział mnie w taki stanie, dlatego odmówiłam. Zjedliśmy śniadanie i usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Tony poszedł otworzyć, a ja postanowiłam sprawdzić czy coś leci w telewizji.
-Hannah chyba ktoś do ciebie-powiedział Tony wchodząc do kuchni z gościem
-Peter?! Pisałam żebyś nie przychodził.-powiedziałam odwracając głowę w drugą stronę
-A czemu miałbym nie przyjść?-zapytał i stanął naprzeciw mnie-Oooo.. Dlatego?-zapytał z zaskoczeniem kiedy zauważył powód
-Jaki ty spostrzegawczy-przewróciłam oczami i dopiłam kakao.
-Ja idę na dół-powiedział Tony i szybko ulotnił się z pomieszczenia, zostawiając mnie z Parker'em
-Co Ci się stało Hannah?-zapytał siadając na krześle obok
-Długa historia...Nieważne.-odpowiedziałam-Po co przyszedłeś?-zapytałam, jak najmilej potrafiłam w takiej sytuacji.
-Tak jakoś...Chciałem po prostu cię odwiedzić. Może gdzieś pójść-uśmiechnął się
-To miłe Peter, ale nie czuję się dzisiaj najlepiej.-spuściłam wzrok na czubek moich palców u nóg
-A ok.-powiedział wyraźnie zawiedziony-To ja może pojadę do domu.-powiedział i poszedł w stronę wyjścia
-Jak już przyjechałeś...To może zostań.-zaproponowałam.
Do obiadu siedzieliśmy na tarasie grając w jakieś stare Monopoly. Stark cały czas był na dole. Między czasie przyjechał Clint i poszedł do warsztatu. Pewnie, dlatego siedzą tam tak długo. Przyszli dopiero, kiedy przyszła pizza, którą zjedliśmy wspólnie. Niestety po południu pogoda zaczęła się psuć i szykowało się na burze. Siedzieliśmy w salonie i graliśmy wszyscy w Monopoly, a ja zaczęłam się trochę denerwować. Tony chyba to zauważył, bo co jakiś czas przyglądał mi się badawczo. Kiedy burza miała zamiar się rozkręcać wyprosił wszystkich gości, przy okazji prosząc Barton'a żeby odwiózł Petera do domu. Wrócił do salonu i usiadł na fotelu.
-Dziękuję-powiedziałam i zaczęłam się zbierać na górę
-Nie ma za co. Idziesz do siebie?-zapytał
-Chyba tak. -odpowiedziałam i wstałam z kanapy
-Znalazłem kluczyki od twojego auta.-powiedział i podał moją zgubę
-Gdzie były?-zapytałam, domyślając się odpowiedzi od jakiegoś czasu
-Już nie pamiętam.-odparł z niewinną miną.
-W twojej kieszeni, prawda?
-Skąd wiesz?-zdziwił się
-Bo chciałeś mnie jakoś zmusić żebym pojechała twoim autem.-odpowiedziałam uśmiechając się tryumfalnie.
-Nie wiedziałem, że tak szybko mnie rozgryziesz...
-Idę na górę.
-Jakby co jestem na dole.
Poszłam do pokoju i pozasłaniałam okna. Włączyłam laptopa i puściłam serial. Książki mi się skończyły, więc nie miałam, co czytać. Po kilku odcinkach zasnęłam w górze poduszek.
Niestety we śnie męczyły mnie koszmary. I to okropne! Obudziłam się znowu całą zalana potem. Zbierało mi się na płacz. Schowałam laptopa na miejsce i wróciłam do łóżka. Postanowiłam zejść na dół. W warsztacie zastałam Tony'ego w zbroi Iron-man'a, który kombinował coś przy repulsorze.
-Hej, co robisz? - zapytałam, a on odwrócił się i wyszedł ze swojej "zabawki"
-Musiałem coś poprawić w zbroi. Wszystko okey? - zapytał
-Tak. Przyszłam zobaczyć co robisz na dole.
-Płakałaś? - zapytał zauważając pewnie moje zapuchnięte oczy.
-Nie, chciałam ale nie... Zniszczyłeś teczkę? - zmieniłam temat
-Tak. Nie ma po niej śladu. Dzwonili ze szkoły.
-Tak? I co? - zapytałam podekscytowana
-Zmienili dyrektora, teraz jest pani Freeman. Ta wasza ulubiona nauczycielka i od jutra możesz wrócić na lekcje.
-Super!
-Ale na razie nie pójdziesz do szkoły.
-Taak, domyśliłam się, ale to nie zmienia faktu że się cieszę.
-I dzwonił też Fury - dodał - za dwa dni mamy spotkanie Avengers.
-I musisz jechać... - powiedziałam smutno.
-Chyba tak.
-Trudno. Znowu zostanę sama.
-Zawiozę cię do Barton'ów, jak chcesz.
Zgodziłam się i poszliśmy na górę. Zjedliśmy szybką kolację i usiedliśmy przed telewizorem. Leciał wtedy film na którym byłam w kinie ze Steve'em. Był fajny, ale w kinie. Tony chyba nudził się fabułą bo prawie zasypiał a mi udzieliło się jego senne nastawienie i oboje po jakimś czasie zasnęliśmy na na kanapie w salonie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro