Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

*Trzy miesiące wcześniej*

Każdy zaczął denerwować się zniknięciem Kapitana, baliśmy się, że może zrobić coś głupiego. Banner postanowił go jakoś namierzyć, a ja musiałam się uszykować na odwiedziny u ojca. Zabrałam potrzebne rzeczy i wyszłam. Tym razem postanowiłam się przejść. Mam dosyć wykorzystywania wszystkich żeby mnie podwozili. Pogoda w Nowym Jorku dopisywała, więc dlaczego by nie skorzystać z takiej okazji. Kiedy dotarłam do parku postanowiłam, że usiądę na ławce, koło małego stawku. Musiałam coś zmienić, coś zrobić, żeby zacząć normalne życie. Przede wszystkim musiałam pozbyć się wszystkiego, co było związane z Black Revenge. Powinnam chodzić do szkoły, chociaż wiem, że zanudzę się tam na śmierć, ale brakuje mi towarzystwa rówieśników. Wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać nabory do szkół w okolicy. Były tylko dwie, które jako tako mi odpowiadały. Trzeba zrobić ten pierwszy krok-wysłałam zgłoszenie.

Minęły trzy godziny, a ja nadal siedziałam w szpitalu. Stan Tony'ego się poprawiał, w końcu. Spędzałam tam praktycznie całe dnie, jeżeli mnie tam nie było to znaczyło tylko jedno-spałam w domu. Czasem spotykałam się z Parkerem na mieście, na przykład w czasie obiadu, ale nie zawsze.

Siedziałam przy jego łóżku i wpatrywałam się czekając na cud... Od jakiegoś czasu oddychał już samodzielnie, a to pierwszy krok do sukcesu. Cały czas nadawałam mu o tym, co się dzieje w Tower. Wiem, że to głupie, ale może rzeczywiście słyszy, co się do niego mówi? Zbliżała się godzina opuszczania sal. Natasha przyjechała po mnie i czekała na dole. Zaczęłam zbierać swoje klamoty z sali. Ucałowałam Tony'ego w czoło i szłam w kierunku wyjścia.

-Do zobaczenia jutro, tato-powiedziałam w połowie drogi...Po raz pierwszy nazwałam go tatą, akurat teraz, kiedy prawdopodobnie mnie nie słyszy. Chwytałam właśnie za klamkę i już miałam wychodzić...

-Może opowiesz mi bajkę na dobranoc, córeczko?-usłyszałam i stanęłam w bezruchu. Odwróciłam się.

-Tata?! W końcu!-krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję, zaczęłam płakać, po raz pierwszy ze szczęścia. Nie chciałam go puścić, tylko żeby to tym razem nie był sen! Ale nie był. Lekarze go zbadali, a ja nie mogłam przestać się cieszyć. Nareszcie! Wszystko zaczyna się od nowa. Wyjątkowo ten noc spędziłam przy szpitalnym łóżku. Nie mogłam się doczekać powrotu do domu,razem z Tony'm.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro