Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|smile to me - Midoriya Izuku|

Paring: Brother!Midoriya Izuku x Reader

Fandom: Boku no Hero Academia

Ilość słów: 1500

Informacje ogólne:

Midoriya ułożył pluszaka All Mighta na łóżku i pościelił starannie łóżko swojej młodszej siostry. Upewnił się, że wszystko wyglądało przytulnie i w ten sam sposób, kiedy ostatni raz znajdowała się w tym pomieszczeniu. Uśmiechnął się sam do siebie i rozejrzał się dookoła. Chciał mieć stuprocentową pewność, że wszystko dokładnie posprzątał, żeby [_] już od pierwszych chwil poczuła się jak w domu. Od kilku dni nie potrafił zapanować nad radością, którą czuł w sercu. Usłyszenie, że w końcu, po dwóch latach, będzie mogła opuścić szpital i wrócić do domu, spowodowało, że wraz z Inko, nie potrafił powstrzymać płaczu ulgi.

Pokój [_] nie należał do dużych. Znajdowało się w nim jedynie łóżko, szafa, biurko i komoda, na której położone były liczne zdjęcia z nią i Izuku w roli głównej. Jedno przedstawiało ich w przeciwdeszczowych kurtkach, jak skaczą do kałuż. Na drugiej fotografii Izuku stał za [_] z uśmiechem i pomógł zgasić jej świeczki na torcie z okazji dziesiątych urodzin. Jeszcze inne przedstawiało ich całą rodzinę, gdzie rodzeństwo przebrane było w strój All Mighta, a Inko obejmowała ich czule. Midoriya poczuł, jak przyjemne ciepło rozprzestrzenia się po jego ciele, na szczęśliwe wspomnienia. Izuku upewniając się, że wszystko znajduje się na swoim miejscu, wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Do jego nozdrzy dotarł zapach ulubionego jedzenia [_], kiedy znalazł się w kuchni.

Inko przygotowywała starannie jedzenie, wkładając w to całą swoją miłość do córki, jednocześnie tworząc bałagan. Przez to, że była szczęśliwa i podekscytowana, dużo rzeczy uciekało jej z rąk i nie potrafiła w pełni się skoncentrować. Izuku podszedł do kobiety z uśmiechem.

— Skończyłem sprzątać pokój [_]. Pomóc ci? — zaproponował.

Rodzicielka spojrzała na niego z czułym uśmiechem i pokręciła przecząco głową. Następnie spojrzała na zegarek i zagryzła dolną wargę.

— Nie, nie. Wiesz, powinieneś pójść już odebrać [_], a ja muszę niestety wszystko tu dokończyć. — W jej głosie można było usłyszeć zawód. Liczyła na to, że również będzie mogła pójść do szpitala i towarzyszyć córce w powrocie do domu. Musiała jednak dokończyć posiłek i po nim posprzątać.

— Dobrze — zgodził się od razu. — W takim razie już wychodzę!

— Tylko bądź ostrożny! 

Izuku usłyszał głos Inko, kiedy wychodził za drzwi. Szybkim krokiem ruszył w stronę szpitala. Nie chciał marnować czasu i zostawić [_] dłużej w szpitalu, niż było to potrzebne. Po piętnastu minutach dotarł do celu. W recepcji przekazali mu, że jego siostra czeka w swojej szpitalnej sali wraz z lekarzem, który miał wytłumaczyć, jak powrót do domu powinien wyglądać. Nie chcieli, żeby wróciła do wcześniejszego stanu i ponownie utknęła w białym pokoju. Midoriya otworzył drzwi do odpowiedniej sali i przez nie wszedł.

Jego oczom ukazała się siedząca na szpitalnym łóżku sylwetka młodszej siostry, która siedziała do niego plecami i obserwowała widok zza okna. Nie miała na siebie typowych szpitalnych ubrań, tylko swoje codzienne, które przyniosła Inko kilka dni temu. Izuku od razu chciał do niej podejść i przytulić, ale wtedy powstrzymał go mężczyzna w kitlu.

— Nim się przywitasz i zabierzesz ją do domu, powiem ci, co i jak.

Doktor wyglądał na zmęczonego. Izuku przypuszczał, że chciał mieć to już wszystko za sobą, dlatego stał w miejscu i uważnie słuchał każdego słowa. Również pragnął mieć wszystkie formalności za sobą i nacieszyć się wolnością [_].

— Może jej stan się polepszył, ale nie jest to równoznaczne ze zniknięciem choroby. Wciąż nie wiemy, co dokładnie dolega twojej siostrze, dlatego będzie musieć chodzić na badania kontrolne dwa razy w tygodniu — tłumaczył wszystko dokładnie, obserwując, czy Midoriya wszystko rozumie. — Musi brać leki rano i wieczorem. Regularność jest bardzo ważna, dlatego nie możesz o tym zapomnieć. — Lekarz podał dwa pudełeczka Izuku i kontynuował. — Będzie czuć się po nich drętwo i jej reakcje zostaną opóźnione, ale jest to skutek uboczny, o który nie trzeba się martwić. Trzeba również pilnować, żeby dobrze się odżywiała. Wypuszczamy ją tylko dlatego, że uważamy, że z osobami i w otoczeniu, które zna, będzie łatwiej jej z tego wszystkiego wyjść. Nie jest w pełni zdrowa i wciąż ma impulsy, które każą krzywdzić jej samą siebie, ale jej stan jest na tyle stabilny, że pobyt w szpitalu nie jest dłużej konieczny. Pytania? — zapytał, a kiedy Izuku zaprzeczył, bez słowa wyszedł z sali i zostawił rodzeństwo w samotności.

Midoriya spojrzał na [_], która wciąż była w tej samej pozycji co wcześniej. Podszedł do niej powoli i stanął naprzeciwko. Przykucnął, żeby wyrównać poziom ich oczu i podarował jej szeroki i szczęśliwy uśmiech.

— Cieszysz się, że wracasz do domu, [_]-chan? — zapytał, ale nie doczekał się odpowiedzi.

Spojrzał na jej twarz i poczuł delikatne ukłucie w sercu. Widok jego młodszej siostry sprawiał mu ból. Twarz bez wyrazu, puste oczy, które straciły dawny blask, wychudzona sylwetka. Bandaże na dłoniach, po tym, jak próbowała odebrać sobie życie. Nie odzywała się za często i zazwyczaj usta opuszczały pojedyncze słowa. Izuku oddałby wiele, żeby choć na chwilę zobaczyć jej uśmiech, którego nie widział przez długi czas. W zielonych oczach błysnęły łzy, ale szybko je otarł.

Lekarze nie potrafili stwierdzić, co dokładnie dolegało [_]. Mówili, że stan, w którym się znajdowała, mógł zostać spowodowany przez traumę. Izuku nie przypominał sobie, żeby przytrafiło się coś tak okropnego swojej siostrze. Nie zauważył, nawet kiedy jej stan pogorszył się do tego stopnia, że próbowała odebrać sobie życie. Wszystko rozwijało się powoli, a on nie potrafił wybaczyć sobie, że lekceważył jej zachowanie. Zaczęło się od lunatykowania w nocy. Później doszły bóle głowy, brak apetytu, a w pewnych momentach jej oczy nie wyrażały nic innego niż pustkę. Coraz rzadziej się uśmiechała i rozmawiała. Do szpitala trafiła, kiedy nieświadomie zaczęła krzywdzić samą siebie.

— Pomóc ci wstać? — zapytał i wystawił dłoń, żeby mogła ją chwycić. Nie skorzystała. — Mama przygotowała dla ciebie specjalny obiad, musimy iść, żeby nie ostygnął, dobrze?

[_] po raz pierwszy spojrzała na swojego starszego brata i nic nie mówiąc, chwyciła go za dłoń. Wstała z łóżka i pozwoliła się prowadzić. Izuku zwolnił tempa, dostosowując się do rytmu [_]. W pewnym momencie zaproponował, że weźmie ją na plecy, na co jedynie kiwnęła głową i wtuliła się w Izuku. W końcu dotarli do domu, a kiedy przeszli przez próg, podbiegła do nich Inko i wtuliła się [_], która na to nie zareagowała. Czuł w środku przyjemne ciepło, ale nie potrafiła wydobyć tego na zewnątrz i pokazać prawdziwych uczuć, które nią targały.

Obiad minął dla nie za szybko i nie potrafiła przypomnieć sobie, kiedy się skończył. Jedzenie, które kiedyś uwielbiała, smakowało zwyczajnie. Nawet nijako. Zmusiła się jednak do przełknięcia kilku kęsów, wiedząc, że Inko spędziła nad tym dużo czasu. Gdyby mogła, nie tknęłaby ani trochę i obserwowała jedynie, jak jej rodzina z uśmiechem spożywa posiłek. W tej chwili leżała na łóżku z podobizną All Mighta i obserwowała jak Izuku czyta ulotkę z lekarstw, które dostał do doktora. Na dworze panował mrok, co musiało znaczyć, że był już wieczór.

Midoriya podszedł do niej i podał tabletki wraz z wodą do popicia. [_] spojrzała na nie i odwróciła wzrok w przeciwną stronę. Nienawidziła brać tych lekarstw. Sprawiały, że czuła się jeszcze gorzej, ale jednocześnie powstrzymywały impulsy, które odczuwała i szczerze się ich bała.

— [_]-chan, musisz je wziąć. — Delikatny ton głosu brata podrażnił jej słuch. Słyszała jego zmartwienie, dlatego podniosła się do siadu i pozwoliła, by białe pigułki wylądowały w jej ustach. Izuku pomógł jej popić medykamenty wodą i z powrotem położył ją na łóżku. Usiadł tuż obok niej i przyjrzał się twarzy. — Zapomniałem prawie, ale Kacchan chciał, żebym przekazał ci pozdrowienia!

Wciąż nie uzyskał żadnej odpowiedzi, ale wciąż kontynuował mówienie nieistotnych rzeczy, wierząc w to, że w końcu będzie mógł zobaczyć jej uśmiech i błysk w oczach. W tej chwili to małe marzenie było większe niż chęć zostania bohaterem.

— Uśmiechnęłabyś się do mnie? — zapytał po paru minutach i zacisnął pięść na pościeli. — Oczywiście nie musisz się zmuszać! Po prostu... Naprawdę chciałbym zobaczyć twój uśmiech...

[_] czuła jak serce nieprzyjemnie ściska się w piersi. Słowa brata nie docierały do niej całkowicie przez leki, które zaczęły powoli działać. Wciąż rozumiała, co mówi i chciała spełnić jego prośbę. Nie potrafiła tego zrobić. Nie wiedziała jak wywołać uśmiech, kiedy wewnętrznie czuła się okropnie i nic nie sprawiało je prawdziwej radości. Zagryzła zęby. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, kiedy przyglądała się twarzy Midoriyi. Izuku widząc to, zagryzł mocno wargę, po czym wymusił uśmiech. Nie mógł być przez nią słaby ani żałosny. Musiał upewniać ją w tym, że wszystko będzie w porządku. Tak zrobiłby bohater, którym chciał być.

— Izuku... — Cichy głos opuścił jej gardło, na co Midoriya poświęcił jej całą uwagę. Kiedy usłyszał kolejne słowo, zachciało mu się płakać. — Przepraszam...

— Nie masz za co! — zapewnił i ponownie posłał jej ciepły uśmiech. — Wszystko będzie jeszcze w porządku. Obiecuję ci! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro