🥀~Rozdział 29~🥀
🥀~Łzy~🥀
Perspektywa Addie
Czasami dobrze jest wrócić do codziennych czynności. Jednak nie jest dobrze, gdy zapominamy o nowych osobach, które poznajemy. Chociaż niekiedy boimy się o to, kto jakie ma intencje do nas, niekiedy warto zaryzykować. Może poznamy prawdziwych przyjaciół i miłość...
Widziałam, że prędzej czy później trzeba będzie wrócić do szkoły. Nie chciałam tego. Dobrze było mi na campingu, no może do momentu gdy nie pojawił się mój były. Oprócz tego, gdy spoglądałam w lustro, bałam się, że to co się stało tam już nigdy nie wróci.
Nałożyłam na siebie plecak, po czym zeszłam na dół. Dzisiaj rodziców nie było i mieli dopiero jutro wrócić. Trochę brakowało mi ich, ale nie chciałam im tego pokazać. Wiedziałam, że teraz muszą ciężko pracować.
Kiedy weszłam do szkoły większość oczu była w zrucona w moją stronę, albo w Ariana, który stał że swoimi przyjaciółmi. Westchnęłam cicho po czym ruszyłam do przodu. Uśmiechnęłam się w jego stronę, bałam się ze skrzywi się, ale on to odwzajemnił.
— Jak tam było? — zapytała Pamela, a ja pokręciłam głową.
— Hej Addie, tak też za tobą tęskniłam — zaczęłam, a ona się pokręciła głową.
— No już już — machnęła ręką.
— Fajnie, naprawdę nawet się nie zabiliśmy, ale on znów wrócił — wyszeptałam, a przyjaciółka otworzyła szeroko oczy.
— Nic ci nie zrobił? Szkoda, że mnie tam nie było — warknęła, a ja się uśmiechnęła. Dobrze było mieć kogoś takiego.
— Chodź, idziemy — popchnęłam ją do klasy, mając nadzieję, że już nie będzie mnie dręczyć pytaniami.
Wszystko było w porządku, jak na razie, ale gdy tylko siedziałam na zewnątrz i dostrzegłam, że Adrian do mnie podchodzi. Wszystko się zmieniło. Wrzucił na moje włosy sałatkę. Pisnęłam, po czym odskoczyła i na niego spojrzałam.
— Co ty robisz? — zapytałam i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
— To na co zasługujesz, co myślałaś, że wszystko się zmieni. Ja się nigdy z tobą nie zaprzyjaźnię. Jesteś zerem i zawsze nim będziesz — uśmiechnął się szyderczo, a ja czułam, jak moje serce pęka.
— Myślałam, że coś się zmieniło, że coś to dla ciebie znaczyło — zaczęłam, ale on tylko prychnął.
— Jak ktoś może na ciebie spojrzeć. Widziałaś się w lustrze, to powinnaś to zrobić. Nic nie było, coś sobie uroiłaś w głowie — mówił, a ja nadal miałam nadzieję, że to zły sen.
Nie chciałam, żeby widział łzy, które ciężko było mi już utrzymać, dlatego ściągnęłam pojemnik z włosów i ruszyłam biegiem do łazienki. Chciałam się znaleźć, jak najdalej od niego.
Byłam taka głupia, jak mogła sądzić, że mój wróg może stać się przyjacielem...
*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Dziękuję z całego serca za 1 tysiąc wyświetleń. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro