003
RINDŌ IRYTOWAŁO zachowanie starszego i nie zamierzał tego ukrywać. Mieszał go pod nosem z błotem, kiedy to widział coraz to bardziej blade lica i pełen talerz jedzenia. Mimo że to właśnie młodszy miał problem ze spożywaniem posiłków i zawsze to Ran upewniał się, że dokończy swoją porcję oraz w ogóle zje cokolwiek. Tym razem role się odwróciły.
Blondyn chodził wokół długowłosego i próbował mu pomóc. Naprawdę chciał, by ten czuł się lepiej, jednak słów na pocieszenie znaleźć nie potrafił. Jak w końcu poprawić humor, gdy o trupie się myśli dniami i nocami? Przygnębiające to było, iż stacza się, a odrost robił się coraz to większy. Dni mijały, a mimo to czas dla Rana stanął.
A Rindō próbował naprawdę wszystkiego, by nie popaść w obłęd przy staczającym się człowieku. Gdyby ktoś kiedykolwiek powiedziałby mu, że będzie musiał wyganiać starszego brata z łóżka, zaśmiałby się tej osobie w twarz.
— Nie możesz tak tylko leżeć Ran.
Nie otrzymał odpowiedzi. Tak samo, jak na zaproponowanie posiłku czy głupią rozmowę.
A fakt, że łączyła ich wspólna przeszłość z dziewczyną, wcale nie pomagał. Była pośrodku ich roczników, a mimo to dogadywała się z nimi na równi. Jednak wciąż Ran był bliżej.
Dlaczego więc postanowiła go zostawić?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro