Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Od teraz tu jest twój dom.

Dziewczyna obudziła się w jakimś dziwnym miejscu. Podłoga, czy też ziemia była spowita mgłą, a wokół jakby nic nie było.

— Tutaj jestem — w oddali usłyszała wysoki i donośny głos.

Nastolatka zmarszczyła brwi i już chciała coś powiedzieć, lecz po chwili z tego zrezygnowała. Niepewna ruszyła w stronę głosu.

Po niedługiej chwili jej oczom ukazał się ogromny wilk. Dostrzegła też, że zamiast jednego ogona ma ich jedenaście.

— Czy to jakiś głupi sen? — ze znudzonym wyrazem spojrzała w jego oczy.

Jej głos był lekko stłumiony przez materiał znajdujący się na jej ustach. Lekko zdziwiona zdjęła znajdującą się na połowie jej twarzy czarną maskę.

— Oczywiście, że nie — odparł lekko rozbawionym tonem. — Jestem Ōkami, jedenastoogoniasta bestia.

— Weź mnie nie rozśmieszaj, takie coś nie istnieje, a jak już to tylko w Naruto, a tam akurat nie ma czegoś takiego jak ty — powiedziała spokojnie białowłosa.

W tym momencie po całym tym miejscu rozniósł się głośny śmiech wilka.

— Oj, zdziwisz się, gdy już się obudzisz...

×××

W tym samym czasie niedaleko bramy prowadzącej do Konohy dwójka shinobi znalazła nieprzytomną białowłosą dziewczynkę ubraną w czarną,  luźną bluzkę z krótkim rękawem, tego samego koloru krótkie spodenki i maskę znajdującą się na połowie jej twarzy. Na większej części ciała znajdowały się bandaże, niektóre już brudne od ziemi, czy też krwi. Tuż obok niej leżał mały wilczek o śnieżnobiałej sierści.

Nie mogła mieć więcej niż siedem lat. Mężczyźni postanowili zabrać ją do szpitala, a następnie gdy już się obudzi, do Hokage. Na miejscu oddali ją jednemu z lekarzy mającemu aktualnie dyżur i skierowali się do Trzeciego.

×××


— Dlaczego mam się niby zdziwić?! — dziewczyna po raz pierwszy od dłuższego czasu mówiła więcej niż pojedyńcze słowa. — I gdzie jest Alfa?!

Mówiąc szczerze, Nastia coraz bardziej gubiła się w swoich myślach. Była tak zdenerwowana, że zaczynała już krzyczeć na jedenastoogoniastego mimo tego, że nic złego jej nie zrobił.

— Dziewczyno, uspokój się! Sam nie wiem o co tu chodzi — Ōkami nadal mówił spokojnym głosem. — Ale jedno jest pewne, od teraz jestem twoim strażnikiem i będę cię chronić w każdej możliwej sytuacji.

Wilk uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje ostre zęby.

— Czy ten uśmiech miał mnie uspokoić? — odsunęła się lekko od stwora i jego uśmiechu.

— Jesteś niemiła...

— Przepraszam?

— Przyjmuję te nieumiejętne przeprosiny — tym razem uśmiechnął się nie pokazując zębów. — A teraz może przydałoby się poznać?

— No w sumie to tak — przyznała mu rację.

Nie wiedziała ile mogło minąć czasu, podczas ich rozmowy. Przynajmniej już z grubsza wiedziała o co tu chodzi.

Podobno przeniosła się do świata jej ukochanej mangi oraz ktoś w tym samym czasie zapieczętował w niej Ōkamiego. Wskazywał to "tatuaż" wilka oplatającego jej prawą rękę.

Przez tą wiadomość Ōkami ogłuchł na dłuższą chwilę ponieważ białowłosa zaczęła piszczeć i drżeć się w niebogłosy.

Gdy już miała zadać mu kolejne pytanie zauważyła, że jej postać robi się przezroczysta.

— Zaczynasz się budzić — widząc jej wyraz twarzy postanowił jej odpowiedzieć. — Ale spokojnie w każdej chwili możesz się do mnie odezwać.

×××

Dziewczyna zaczęła wracać do żywych. Ponownie zaczęła odczuwać ból, który rozsyłały po ciele siniaki.

Czuła też mały ciężar na brzuchu, tak jakby leżał na niej jakiś kot czy mały piesek, a kiedy udało już się otworzyć jej oczy zauważyła, że była to mała kopia Alfy. A może i sama Alfa?

Wyciągnęła swoją dłoń w jej stronę, w którą wilczek od razu się wtulił. Z lekkim zdziwieniem zauważyła też, że jej ręka zrobiła się krótsza.

Obok łóżka na którym leżała, znajdowała się mała szafka. Przeszukując jej szuflady znalazła małe lusterko. Z wahaniem wyciągnęła je przed siebie. W odbiciu lusterka ujrzała jej dziecięcą wersję.

O kurczaczki to się porobiło - pomyślała. Musiała mieć teraz siedem lat. Nie więcej.

Drzwi od sali otworzyły się szeroko. Przez nie wszedł wysoki mężczyzna w białym kitlu. Dziewczyna, jak najszybciej zasłoniła twarz maską, wiszącą na jej szyi.

— Dzień dobry, jak się czujesz? — białowłosa na to pytanie przewróciła oczami.

Tsk to takie przewidywalne.

— Dobrze — nic dodać nic ująć idealna odpowiedz w stylu Nastii.

— Nic więcej nie powiesz? Chciałbym wiedzieć skąd się wzięły te wszystkie siniaki i zadrapania — lekarz starał się wyciągnąć od niej jeszcze jakieś informacje na temat jej zdrowia, jednak ona była nieugięta.

Mężczyzna tylko westchnął i wyszedł z pomieszczenia. Nastia wodziła za nim wzrokiem, dopóki nie zniknął za drzwiami.

Czyli teraz muszę zachowywać się jak dziecko? Suuuper... I jeszcze ten głos.

Drzwi otworzyły się ponownie, jednak tym razem nie był to lekarz, a dwójka dziwnie ubranych mężczyzn.
Próbując zachować się jak dziecko, przechyliła uroczo głowę na bok i przytuliła do ciała małą Alfę.

— Chodź, mała, musimy cię zabrać do takiego miłego starszego pana — jeden z nieznajomych próbował ją przekonać do pójścia z nimi do Trzeciego, gdy drugi w tym samym czasie naśmiewał się z jego marnych prób.

Nastia grzecznie zeskoczyła z łóżka i zabrała niedawno zauważony plecak z podłogi. Podreptała, lekko kulejąc na prawą nogę, do shinobi nieudolnie próbując trzymać w rękach ciężki plecak i na razie spokojną wilczyce.

Widząc jej starania jeden z nich, pomógł założyć jej torbę na plecy, po czym wziął ją na ręce i ruszył w stronę siedziby Hokage.

×××

Mała dziewczynka siedziała na krzesełku przed biurkiem Hokage, machając krótkimi nóżkami. Staruszek patrzył uważnym wzrokiem na postać siedmiolatki. Byli jedynymi osobami znajdującymi się w pomieszczeniu.

— Więc, kochana, czy mogłabyś powiedzieć jak to się stało, że leżałaś nieprzytomna niedaleko bramy?

— Sama nie wiem... — spuściła głowę i zaczęła bawić się swoimi palcami u dłoni. — Ja nawet nie pochodzę z tego świata — podniosła głowę i spojrzała na zdziwioną twarz starca.

Widząc jego wyraz twarzy, zaczęła opowiadać co się wydarzyło. Nastia opowiedziała nie tylko historię jej przybycia do tego świata, ale też nie zapomniała wspomnieć o zapieczętowanej w niej jedenastoogoniastej bestii.

— Tylko proszę niech pan nikomu o tym nie wspomina, Ōkami jest bardzo miły i nie chce robić innym krzywdy bez powodu — przez dziecięcy głosik wszystko co powiedziała, nie brzmiało tak poważnie, jak miało.

— Nie wiem co mam powiedzieć, trudno jest mi w to wszystko uwierzyć — Hokage miał niemałe problemy z przyjęciem tych wiadomości do siebie. Jednak mimo to musiał uwierzyć tej małej słodkiej istotce, ponieważ mało kto wiedział o tym, że istnieje taki ktoś jak jedenastoogoniasty. — Ale niech będzie.

— Dziękuję, że mi Pan uwierzył — wygięła usta w uśmiech, jednak był on mało widoczny poprzez maskę znajdującą się na połowie jej twarzy. — Jednak ktoś musi zacząć mnie trenować, bo na pewno nie jestem tutaj bez powodu.

— Nie wiem kto mógłby to robić -— Sarutobi myślał nad wieloma osobami, dziewczynka pewnie w przyszłości będzie potężną kunoichi, jednak aby taką się stać potrzebuje tak samo potężnego nauczyciela. — Jedyni co przychodzą mi na myśl to ktoś z rodu Uchiha lub też Kakashi, jednak problem jest w tym czy ktoś z nich będzie chciał to robić.

×××

Cześć!
Nadal mamy niedzielę :D
Mamy nadzieję, że rozdział się wam spodobał ♡

Co sądzicie o tym rozdziale? Czy uwierzylibyście Nastii? Jak odbieracie Ōkamiego oraz pomysł jego istnienia?

Zostawcie komentarz! Bo uwielbiamy je czytać ;D

Do zobaczenia za tydzień, miłej nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro