Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝐓𝐡𝐞 𝐃𝐞𝐞𝐩𝐞𝐬𝐭 𝐃𝐚𝐫𝐤𝐧𝐞𝐬𝐬 #𝟏

Wpis w pamiętniku z dnia 27.07.20XX roku.

Obudziłam się o 4.37. Cała się trzęsłam. Byłam spocona, a było tak ciemno, że nie widziałam nawet odległości na wyciągnięcie własnej dłoni. Bałam się jak cholera. Wiele osób mówiło mi, że nie istnieje. Ale to nie prawda. Istnieje, i pomimo że nie fizycznie, jest prawdziwy, i to o wiele bardziej niż większość ludzi we współczesnym świecie.

Śnił mi się pewien sen. Pomimo że był tylko snem, był bardziej realny, niż niektóre wydarzenia na jawie.

Przyśniło mi się ciało. Ciało, zwłoki, owoc najstraszniejszej i najkrwawszej zbrodni jaką kiedykolwiek widziałam. Usta były zaszyte, a oczodoły były ciemne i puste, prawdopodobnie zostały wydrapane wcześniej, na co wskazują ślady zadrapań na twarzy. Wszystkie kończyny były bestialskio odcięte, a ciało przepiłowane w pół. Czy to przypadek? Ja nie wiem...

Wszędzie było ciemno. Byłam cała brudna i obolała, ale mimo to dźwignęłam się na nogi. Wszędzie było ciemno, lecz pomimo strachu zakradłam się i zajrzałam za róg. Wtem myślałam że coś dojrzę... naprawdę zaczęłam się stresować i na żołądku ciążyła mi lodowa kula. Kiedy mój wzrok się wyostrzył, nie dojrzałam jednak nic poza brudnymi szmatami w plamie delikatnego światła.

Już miałam odwrócić się i wrócić do tego ciała, wtem jednak moja potylice przeszedł nieopisany ból i osunęłam się na ziemię.

To znowu był on...

Obudziłam się z krzykiem, gwałtownie siadając na łóżku. Moje ciało drżało, a koszulka nocna lepiła się do skóry od potu. Serce walało mi jak oszalałe. To był tylko sen... prawda?

Jednak coś jest nie tak. Nadal jest nie tak, czuję to. W pokoju unosi się delikatny, metaliczny zapach krwi. Przed chwilą uszczypnęłam się, a mimo to nic nie poczułam. Wszędzie jest cicho i nieruchomo, jakbym została uwięziona w obrazie. Zegar nie pokazuje godziny. Ja... ja chyba nawet nie oddycham. Już nie wiem.

Gdy powoli przesunęłam wzrok po ciemności, nagle dostrzegłam na podłodze przy oknie ślad, cienki jak nacięcie nożem, prowadzący od framugi aż do mojego łóżka.

Niepewnie sięgnęłam po telefon, ale jego ekran nie reagował. Wstrzymałam oddech. W lustrze naprzeciwko mnie odbija się moja sylwetka... ale coś jest nie tak.

Za mną stoi cień – wysoki, nieludzki.

I nagle światło gaśnie.

Boję się, że pewnego dnia zostanę uwięziona przez niego w tym śnie.
I już się z niego nie wybudzę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro