Początek koszmaru
Rose rzadko bywała u Casey , jednak jako dobra przyjaciółka nie odmawiała , kiedy ta zapraszała ją na nocowanie, szczególnie gdy w grę wchodziły maratony horrorów , które brunetka uwielbiała.
Przez jej spontaniczne odwiedziny, wciąż nie mogła odnaleźć kosza na śmieci, którego teraz szukała po wszystkich dolnych szafkach z lekką irytacją na twarzy.
-Mam cię- mruknęła usatysfakcjonowana, w końcu wyrzucając opakowanie po popcornie, który robił się na kuchence niedaleko niej.
Widząc ,że zrobienie przekąski trochę potrwa , leniwym krokiem przeszła do salonu w którym przebywała Casey.
-Od czego zaczynamy?-zapytała, widząc brązowooką w progu pokoju.
-Halloween- odpowiedziała zdecydowanie za szybko.
-Oglądałaś to już z 30 razy!- zauważyła rozbawiona blondynka.
-I?-zapytała figlarnie Rose- Uwielbiam ten film- przyznała szczerze.
-Uwielbiasz każdy film , który jest horrorem- oznajmiła jej nastolatka przy telewizorze.
-Nie zaprzeczę- odarła- Zmieniając temat , gdzie jest twój chłopak , miał tu być dobre 20 minut temu- stwierdziła Rose kładąc dłonie na biodrach.
-Nie wiem- przyznała wstając- Może coś mu wypadło i po prostu się spóźni- powiedziała Casey z nadzieją.
Brunetka przekręciła oczyma.
Steve Orth, bo to o nim była mowa , był chłopakiem blondynki , którego nastolatka szczerze nie trawiła. Chłopak był typowym stereotypem nastoletniego sportowca, który miał więcej mięśni niż rozumu.
Rosemary zdecydowanie wolała byłego chłopaka nastolatki, Stu Machera. Może i był ,aż nazbyt beztroski, a wszystko obracał w żart ale brunetka zawsze czuła się w jego towarzystwie komfortowo, chłonąc jego optymizm za każdym razem , kiedy ten akurat był w pobliżu.
Dlatego też , gdy Casey zerwała z nastolatkiem , mimo protestów przyjaciółki, Rose wciąż utrzymywała z nim kontakt , stając się jego bliską przyjaciółką ,z którą Stu uwielbiał się droczyć.
Jej bezgłośne rozmyślanie przerwał dźwięk telefonu , który obruszył obie nastolatki.
-To pewnie Steve- odezwała się blondynka, idąc w stronę telefonu.
Brunetka jedynie odprowadziła dziewczynę wzrokiem , przypominając sobie nagle o popcornie.
Pędem ruszyła do kuchni , wzdychając z ulgą , kiedy zobaczyła ,że kuchnia była taka jaką ją zostawiła. Zdjęła gotową już przekąskę i wsypała ją do wcześniej przygotowanej miski.
W tym samym momencie do pomieszczenia weszła blondynka.
-Kto to był?-zapytała się Rose.
-Pomyłka- stwierdziła prosto nastolatka- Popcorn już gotowy?- zapytała zauważając przed sobą dużą miskę.
-Tak-przyznała , kiedy dźwięk telefonu ponownie rozszedł się po domu.
Casey mruknęła zirytowana , idąc do salonu , w którym najpewniej zostawiła telefon. W tym samym czasie dziewczyna podeszła do lodówki, otwierając ją i wyjmując dwie puszki coli.
-Porozmawiaj przez chwilę z tym świrem , ja muszę wymienić baterię w pilocie- rozbrzmiał głos jeszcze mocniej zirytowanej blondwłosej.
Za nim Rosemary zdążyła zadać jakiekolwiek pytania, w jej ręce wciśnięty został szary telefon. Nastolatka westchnęła głośno ,by niepewnie przyłożyć go do ucha. Przez palce wciąż mogła poczuć ciepło od uścisku przyjaciółki.
-Hej świrze z telefonu- odezwała się brunetka , aby zostać przywitana z ciszą- Świrze z telefonu?-powtórzyła przystępując z jednej nogi na drugą.
W słuchawce rozbrzmiał dźwięk ocierania się materiału.
-Och , czy twoja przyjaciółka nie chcę ze mną rozmawiać?- zapytał ją dziwny głos, który przyprawił ją o ciarki na dole kręgosłupa, ktokolwiek to był miał niezwykle atrakcyjne brzmienie głosu.
-Jak widać nie , ale ja zmieniam się w słuch- odarła odprawiając spojrzeniem Casey , która bezszelestnie chwyciła miskę z popcornem i napoje , wychodząc bez słowa z kuchni.
Głęboki chichot rozbrzmiał w telefonie , powodując ponowne ciarki na jej skórze. Głos był mroczny jak i komfortowy jednocześnie.
-Jak masz na imię?- zapytał , co według Rose brzmiało bardziej jak mruczenie kota.
Dziewczyna niezauważalnie pokręciła głową , opierając się wygodniej o blat wyspy.
-Musisz na nie zasłużyć - odarła żartobliwie, ignorując głośna muzykę dochodzącą z salonu ,oznajmiającą tym samym start filmu i znalezienie baterii do pilota. Jednak Rose była teraz bardziej zaintrygowana tajemniczym głosem ze słuchawki , niżeli jej ulubionym filmem.
-Co to za dźwięk?- zapytał się jej rozmówca , zmieniając tym samym temat.
-Zapewne film się zaczął- odarła , idąc powolnym krokiem w stronę salonu.
- Oglądacie filmy?- zapytał ponownie.
-Tak , robimy maraton horrorów- oznajmiła, wyglądając za progu , widząc zajętą jedzeniem Casey.
-Jaki film oglądacie?- dopytywała osoba po drugiej stronie.
-Halloween- odarła szczerze.
-I to twój ulubiony straszny film?- pytał dalej.
-Tak , chociaż moja przyjaciółka nie za bardzo go lubi , zbyt często go oglądamy- stwierdziła , nie chcąc bez zgody Casey , dzielić się jej imieniem z nieznajomym.
-Wciąż nie podałaś mi swojego imienia- przyznał po chwili.
-Dlaczego tak bardzo zależy Ci ,żeby je poznać?- tym razem ona zapytała ,opierając się o framugę drzwi do salonu , spoglądając na blondynkę , która zerkała na nią z niemym pytaniem w oczach.
-Ponieważ chce wiedzieć na kogo patrzę- powiedział głos.
Nagle jej twarz straciła swój naturalny kolor , będąc teraz bladą jak ściana.
-Nie wydaje mi się- odezwała się cicho , jej gardło nagle stało się niezwykle suche- Oglądałam za dużo horrorów ,żeby dać się przechytrzyć- dodała chwytając mocniej telefon i szybkim krokiem podchodząc do drzwi na taras aby stanowczym ruchem przekręcić w nich zamek- Na tym kończy się nasza rozmowa- dodała.
-Nie waż się-
Rose nie dała mu dokończyć , wciskając na telefonie czerwony guziczek. Wypuściła powietrzę z ust drżąc przy tym lekko.
Mimo ,że w jej głowie nie rozbrzmiewał już tajemniczy głos nieznajomego , ta wciąż nie mogła pozbyć się uczucia bycia obserwowaną. Przez jej aktualny stan , nie zauważyła nawet spojrzenia Casey , która nie wiedziała co się dzieje.
-Wszystko w porządku?- zapytała się , stojącej obok Rose.
-Tak- odarła uśmiechają się po chwili- Sprawdzałam po prostu czy jesteśmy bezpieczne- dodała wyjaśniając zamknięcie drzwi.
-Bezpieczne przed czym?- zapytała ponownie blondynka odkładając miskę z popcornem na bok.
Za nim brązowooka zdążyła odpowiedzieć , telefon obok nich po raz trzeci tego wieczoru, zaczął wydawać z siebie dźwięk. Nastolatki spojrzały po sobie , nie wiedząc co zrobić.
Casey po chwili ruszyła z miejsca , idąc w stronę telefonu.
-Nie odbieraj!- powiedziała jej brunetka , jednak było już za późno, blondynka chwyciła za słuchawkę , tym samym odbierając telefon.
Nastolatka przyglądała się blondynce, co jakiś czas zerkając na zegarek za nimi , modląc się aby rodzice Casey , państwo Beckerowie , w końcu pojawili się w domu.
-To jakiś żart?-zapytała zdegustowana dziewczyna , zapalając światło na tarasie i rozglądając się wokoło , po chwili gasząc światło i podchodząc do brunetki obok- Chce rozmawiać z tobą- odarła szeptem, będąc teraz nie na żarty przestraszoną.
Rose nie wiedziała co spowodowało tą reakcje , ale widząc spojrzenie przyjaciółki i jej posturę , podejrzewała ,że nastolatka tym samym prosiła ją aby ta pozbyła się natręta , który przyprawiał je o gęsią skórkę.
-Posłuchaj mnie- zaczęła ,starając się brzmieć pewnie i groźnie , mimo przerażenia jakie się w niej kłębiło- Uszanuje twoją małą sztuczkę z telefonem ale jesteśmy bardzo blisko od wezwania policji , więc odpuść sobie i przestań dzwonić- powiedziała rozglądając się po tarasie , widząc jedynie odbijające się światło w basenie.
-Albo co?-odezwał się wyzywająco nieznajomy, powodując kolejne dreszcze na ciele dziewczyny.
-Albo...-zaczęła patrząc pytająco na Casey , która jedynie wzruszyła ramionami , nie wiedząc co może odstraszyć natręta- Mój chłopak się z tobą rozprawi- powiedziała , uderzając się mentalnie w czoło za tak głupią wymówkę.
Ale gdy nie usłyszała odpowiedzi odetchnęła z ulgą, ciesząc się ,że udało jej się zakończyć tą małą maskaradę, jednak nie radowała się zbyt długo. Kiedy już miała nacisnąć czerwony guzik , nieznajomy odezwał się powodując ,że włosy stanęły jej dęba.
-Tak się składa ,że wiem ,że nie masz chłopaka- oznajmiła jej osoba po drugiej stronie słuchawki.
Rose mogła przysięgnąć ,że jej serce w tym momencie przestało bić, a jej twarz stała się blada niczym ściana.
-Mam-odarła zamykając na chwilę oczy- Ma na imię...Billy!-odarła jakby olśniona- I naprawdę Ci współczuje , bo spuści Ci lanie stulecia!
Bruneta ciągnęła swoje kłamstwo, nie wierząc ,że ze wszystkiego wybrała taki kierunek. Miała jedynie nadzieje , że jakimś cudem jej pomysł zadziała.
-Och kochanie- wymruczał głos , i gdyby okoliczności były inne Rose czerwieniła by się pewnie jak piwonia- Specjalnie dla ciebie będę cierpliwy , jednak nie mogę powiedzieć tego samego o twojej przyjaciółce , Casey Becker.
-Jak ty...-zaczęła cicho , odwracając się do blondynki- Jakim cudem znasz jej imię?- zapytała z czystym przerażeniem na twarzy.
Rose była gotowa wzywać policje.
Mimo to stała w miejscu, nie mogąc zrobić chociażby małego kroku. Patrzyła się na blondynkę , która obserwowała brązowooką , aby po chwili spojrzeć za jej ramię i rozszerzyć oczy w przerażeniu.
Casey cofnęła się kilka kroków do tyłu, zasłaniając usta rękoma.
-Odwróć się Rose- odezwał się głos w słuchawce.
Dziewczyna powoli wykonała polecenie , patrząc na taras przed sobą , a właściwie na zarys postaci , który stał niedaleko drzwi.
-Zapal światło na tarasie- wydał kolejne polecenie , nie ruszając się nawet o milimetr.
Brązowowłosa nie odrywając wzroku od zamaskowanej postaci, podeszła do przełącznik na ścianie i kliknęła go.
Za jej pleców mogła usłyszeć krzyk przerażenia jej przyjaciółki i odgłosy przewracanych mebli, jakby ta się o nie obijała ,cofając się w głąb domu.
W tym momencie każda komórka jej ciała kazała jej uciekać , ruszyć się z miejsca i wezwać pomoc. Ale Rosemary jedynie stała w miejscu. Patrząc z przerażeniem na wypatroszonego chłopaka , którym był Steve Orth, chłopak Casey.
Zamaskowana postać podniosła dłoń ku górze, machając nią powoli w stronę Rose. Ta odmachała mu wolną ręką , czując ,że była to jedyna kończyna którą mogła ruszyć. Za sobą słyszała coraz to głośniejsze krzyki blondynki , która w odróżnieniu od brązowookiej wzięła nogi za pas , biegnąc w kierunku przeciwnym do drzwi z tarasu.
W słuchawce telefonu , który wciąż dzielnie trzymała , mogła usłyszeć prychnięcie rozbawienia , które nasiliło się tylko , gdy Casey zaczęła biegać po domu , szukając bezpiecznego wyjścia.
-Grzeczna dziewczynka- odezwał się niskim głosem morderca , gdy nagle osoba w kostiumie ducha rzuciła w jej stronę krzesło z tarasu, roztrzaskując tym samym szybę na drobne , ostre kawałki.
Dziewczyna w ostatniej chwili uchyliła się od ataku , próbując dostać się do drzwi głównych , jednak zamaskowana postać była szybsza.
Zabójca chwycił ją za kark ,ciągnąc ją w swoją stronę , tym samym przekreślając jej szanse na ucieczkę. Jego uścisk był mocny przez co Rose ledwo łapała oddechy ,a w uszach dzwoniło jej bijące jak młot serce.
Po sile jakiej użył mogła wnioskować , że miała do czynienia z mężczyzną, jednakże nie miała czasu na rozmyślania , gdyż ten uderzył jej głową o framugę drzwi , powodując u nastolatki utratę przytomności.
Rose czuła się jakby paraliż ogarnął całe jej ciało. Słyszała krzyk , dźwięk rozbijanego szkła , czy ciężkie buty , które dawały o sobie znać za każdym razem gdy morderca poruszał się po drewnianych panelach.
Brunetka mogła przysiąc ,że w pewnej chwili morderca pochylił się nad nią obserwując ją dokładnie , jakby sprawdzając w jak ciężkim stanie była , jednak nie trwało to długo , gdyż mężczyzna ruszył za Casey.
Nie wiedziała ile minęło. Leżała w progu salonu ,co jakiś czas starając się przegonić ból głowy , który zaczął się nasilać , kiedy ta, powoli zaczęła wracać do przytomności.
Dopiero rozmowy dwójki ludzi w pełni ją ożywiły. Dostając nagłego przypływu adrenaliny, podniosła się niezdarnie , o mało nie potykając się o własne nogi.
-Pomocy- szepnęła rozpaczliwie, podpierając się o ścianą obok.
Kiedy już myślała , że się przesłyszała , para ramion chwyciła ją mocno.
-O mój boże , Rosemary- zaczął przerażony pan Becker- Co się stało , gdzie jest moja córka , gdzie jest Casey?
Dziewczyna już otwierała usta , próbując wydobyć z siebie dźwięk, ale przerwał jej rozpaczliwy krzyk kobiety , na ganku domu , zapewne pani Becker.
Ojciec blondynki ostrożnie wyprowadził brunetkę z domu , nie chcąc zostawiać jej bez opieki, nie wiedząc , czy włamywacz wciąż był w domu.
Gdy Rose w końcu spojrzała w górę , ze łzami w oczach odkryła zwłoki, zwisające z drzewa i tak samo jak u Steva wypatroszone. Zwłoki nikogo innego jak nastoletniej Casey Becker.
~~~~
Pierwszy rozdział The Call przed wami ^^
Mam nadzieję ,że ten, rozpoczynający książkę, rozdział wam się spodobał i będziecie czekać na więcej. Szczególnie ,że posiadam słaby punkt do horrorów z lat 90' i 00 ' i pierwszy raz piszę tego typu pracę( i pewnie nieostatni)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro