🥀~Rozdział 5~🥀
🥀~Spotkanie~🥀
Perspektywa Cheryl
Kiedy poznajemy kogoś nowego, na początku nie jesteśmy pewni tej relacji, zaczynamy się poznawać. Niekiedy towarzyszy nam przy tym stres, boimy się tego co może pomyśleć o nas drugą osoba. Chyba nie jest gotowy na odrzucenie, jednak pewnych rzeczy się nie da przeskoczyć. Nie zawsze jesteśmy w stanie każdego zadowolić. Dla innych jesteśmy zbyt ciszy, a dla drugich stajemy się wulkanem energii. Jednak prawda jest taka, że najważniejsze to zawsze bym sobą i nie upodabniać się do innych. Wtedy stracimy oryginalność, już I tak na świecie jest wiele klonów, nie potrzeba kolejnych. Nawet jeśli w tym świecie jest ciężko być sobą, to warto spróbować, może na początku nie będziemy mieć nie wiadomo ile przyjaciół, ale może ro będą właśnie szczere relacje, a nie tylko na pokaz...
Dzisiaj miałam spotkanie z Noach i musiałam przyznać przed samą sobą, że zaczynałam się stresować zależało mi na tym, żeby mnie polubił, albo chociaż akceptować. Kiedy robiłam makijaż, nie mogłam oderwać wzroku od mojej blizny. Byłam inna niż jego poprzednie asystentki. One były idealne, nie miały niczego brzydkiego. Jednak, kiedy jechałam na spotkanie starałam się myśleć pozytywnie. Jego menadżer napisał do mnie, że spotkamy się u Noach w mieszkaniu. Mi było wszystko obojętne, ale w momencie kiedy stanęłam przed drzwiami, poczułam kolejny stres. Kilka sekund po zapukaniu, drzwi otworzył mi blondyn z niebieskimi oczami. Przełknęłam ślinę I lekko się uśmiechnęłam, ale on tego nie odwzajemnił. Widziałam, jak mnie oceniał, ale starałam się wyglądać na twardą.
— Więc ty zapewne jesteś Cheryl, mój przyjaciel to wszystko zorganizował. Ja sam tego nie chciałem, ale zacznijmy w końcu tą szopkę — zaczął, kiedy usiedliśmy na jego kanapie. — To nie jest nie wiadomo, jak trudna praca, ale wymaga od ciebie pewnych zasad. Trzymasz się zawsze przy moim boku, masz robić wszystko, żeby pokazywali mnie w dobrym świetle. Nie odzywasz się, jeśli ci nie powiem. Rano poje zawsze czarną kawę, musisz zawsze o siódmej trzydzieści dzwonić do mnie i upewnić się, czy aby nie zaspałem na trening — wymieniał, a ja wszystko zapisywałam w zeszycie. — Dlaczego nie ma tabletu, jak pozostałe?
Spojrzałam na niego, po czym przełknęłam ślinę. Wydawał się znudzony i zdenerwowany, że musiał tutaj być.
— Jest drogi, a tutaj też wszystko zanotuje i nie zapomnę o nim — wyznałam, a on kiwnął głową.
Wtedy nie wiedziałam, że znalazłam się w paszczy lwa i to nie będzie to samo, co miałam w poprzednim zleceniu. Może był czas jeszcze się wycofać...?
*********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro