Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|Rozdział 11|

[_] i Kakucho nie rozmawiali dużo po drodze do głównej kwatery Black Dragons. Dziewczyna była zbyt zagubiona w myślach, żeby pogłębić swoją znajomość z Hitto. Nie wiedziała co na nią czekało, ale podświadomie podejrzewała, że nie należało to do rzeczy, które się jej spodobają. Co dokładnie Izana od niej oczekiwał? Chociaż zapewnił, że nie będą to rzeczy, z którymi nie da sobie rady, wciąż mu nie ufała i nie zamierzała bardziej zmniejszać dystansu, który między nimi utrzymywała. Gdyby nie dług i zagrożenie ze strony innych członków gangu, unikałaby Izanę jak ognia i próbowała wyprzeć z pamięci fakt, że był jej bratnią duszą.

— Już prawie jesteśmy — poinformował Kakucho.

Nastolatkę przeszedł zimny dreszcz na widok znanego budynku. Przypominał jej o porwaniu, pobiciu i o poznaniu Izany. Był jak symbol jej nieszczęścia, łączący się jedynie ze złymi wspomnieniami. Nie chciała do niego wchodzić, nie chciała spotykać ponownie ludzi, którzy oskarżyli ją o pożyczenie dwóch milionów. Niestety już się zgodziła i nie mogła niczego cofnąć. Założyła sobie na szyję sznur i w tej chwili tylko od niej zależało czy zeskoczy ze stołka, który był jedyną rzeczą, która ją podtrzymywała.

Kakucho zerknął na [_] kątem oka. Przestała za nim iść, dlatego była oddalona kilka kroków. Hitto zmniejszył ten dystans i patrzył na nią wyczekująco. Podejrzewał, że się bała i nie tryskała entuzjazmem. W końcu w tym budynku spotkało ją mnóstwo krzywdy. Kakucho, mimo że doskonale rozumiał to, jak czuła się w tym momencie, nie mógł jej pomóc. Izana na nią czekał i tylko to się liczyło

— Stało się coś?

Głupie pytanie.

Kakucho zadał je tylko dlatego, żeby [_] poczuła się lepiej. Samopoczucie dziewczyny nie należało w tej chwili do najważniejszych rzeczy, ale skoro chciał się z nią zaprzyjaźnić, musiał dawać pozory, że było inaczej. [_] musiała myśleć, że jej zdanie, opinie i uczucia mają znaczenie i może liczyć na Hitto i Izanę. Inaczej z jej nastawieniem daleko by nie zaszli.

— Tak, tylko — zaczęła powoli, nie wiedząc, dokładnie jakich słów użyć. — Nie czuję się na siłach. Możemy przełożyć to na jutro? — zapytała, chociaż wiedziała, że taka możliwość nie istniała. Po prostu chciała spróbować i wymigać się od spotkania Izany i tego co dla niej przygotował.

— Wątpię… — Kakucho westchnął zmęczony i przeczesał krótko ścięte włosy. — Poza tym odkładanie i ignorowanie problemów, nie sprawi, że magicznie zniknął. Nie chcesz mieć tego wszystkiego już za sobą?

— Właśnie o to chodzi. — [_] objęła się ramionami, ponieważ z jakiegoś powodu zrobiło się jej zimno. — Mam wrażenie, że to nigdy się nie skończy. Dlatego chcę… Trochę więcej czasu. Wiesz, żeby przygotować się na — zastanowiła się — cokolwiek mnie tam czeka.

Kakucho milczał przez chwilę i analizował w głowie słowa [_]. Nie potrafił zaprzeczyć. Od chwili, w której spotkała Izanę, straciła wszystkie szanse na normalne i stare życie. Nie zamierzał jej o tym mówić, ale prawdopodobnie sama zdawała sobie z tego minimalną sprawę.

— W porządku, ale i tak musisz się z nim dzisiaj spotkać — powiedział spokojnie, nawiązując kontakt wzrokowy. — Powinnaś sama z nim o tym porozmawiać. W razie czego przekonam go, żeby dał ci więcej czasu.

— Naprawdę to zrobisz? — zapytała z wątpliwością w głosie.

— Tak. I jestem pewny, że się zgodzi — zapewnił. — Czy możemy już iść? Izana pewnie się niecierpliwi.

Serce [_] obijało się nieprzyjemnie o żebra, kiedy wchodziła do środka budynku. Przyspieszyło jeszcze bardziej, kiedy zobaczyła całą grupę Black Dragons i mogła przysiąc, że ostatnim razem było ich tu o połowę mniej. W powietrzu unosił się zapach papierosów i dymu, na co dziewczyna się skrzywiła, ale nie zamierzała nic głośno komentować. Przyspieszyła kroku, żeby móc ukryć się za Kakucho, kiedy wszyscy po kolei zaczęli się na nią patrzeć z różnymi emocjami w oczach. Niektórzy przyglądali się jej z nienawiścią i niechęcią, inni z obojętnością, a jeszcze inni z ciekawością. Dla [_] wszyscy wyglądali przerażająco i odnosiła wrażenie, że za chwilę się na nią rzucą.

— Nikt ci tu nie zrobi krzywdy — zapewnił Kakucho, który czuł obecność [_] za plecami.

— Nie ośmielą się.

Pomimo słów Hitto, [_] nie zamierzała się od niego oddalać, a tym bardziej czuć się bezpiecznie i czuć się w siedzibie Black Dragons jak we własnym mieszkaniu. [_] zerknęła na górę, gdzie stał Izana i wszystko obserwował. Wyglądał poważnie i przerażająco. Nie musiał nic robić, żeby wywoływać u innych niepokój i coś na wzór szacunku. Od razu było widać, kto tu rządził i nosił koronę. Kiedy oczy dziewczyny spotkały się z pięknymi fioletowymi oczami, poczuła, jak jej serce ponownie przyspiesza i nie było w tym nic pozytywnego. Na widok [_], na ustach Izany wykwitł lekki uśmiech. Był zadowolony jej widokiem i nie potrafił powstrzymać przyjemnych uczuć, które pobudziła jego bratnia dusza.

Izana oddalił się od barierki i podszedł do Kakucho i [_]. Nie śpieszył się i wykorzystywał czas, żeby móc przyjrzeć się uważniej jej twarzy. Wyrażała tyle emocji i chociaż wszystkie wyglądały na negatywne, Izana i tak uważał je za hipnotyzujące. Mógł patrzeć na nią godzinami i nigdy się nie nudzić. A gdyby, mógł wywołać u niej jeszcze więcej emocji? Strach, gniew, szczęście, rozbawienie, rozpacz, smutek… Chciał zobaczyć to wszystko. Kiedy znalazł się wystarczająco blisko, oplótł swoje ramiona wokół [_] i przyciągnął ją do siebie. Natychmiast poczuł, jak każdy mięsień w jej ciele się napina i próbuje się od niego oddalić. Nie przejął się tym. Zanurzył twarz w zgięciu jej szyi i cieszył się zapachem jej skóry. [_] wzdrygnęła się, kiedy poczuła oddech Izany przy uchu.

— Długo kazałaś mi na siebie czekać — wypowiedział te słowa pół szeptem, a na samym końcu przygryzł delikatnie jej ucho.

[_] wciąż nie odzywała się słowem. Chociaż wiedziała, że Izana jej nie puści i tak próbowała go odepchnąć. W ogóle nie szanował jej przestrzeni i nie dbał o komfort. Zdziwiła się, kiedy ją jednak posłuchał i oddalił się na kilka kroków. Wciąż nie spuszczał z niej oczu, a [_] uparcie starała się nie nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego.

— Zostawię was samych — poinformował Kakucho, który nie wyglądał ani trochę na zmieszanego zachowaniem przyjaciela.

— Nie, czekaj! Przecież miałeś… — [_] nie dokończyła, tylko zawstydzona spuściła wzrok.

Izana zmrużył oczy i spojrzał pytająco na swojego przyjaciela z dzieciństwa. Kakucho posłusznie się zatrzymał zaskoczony reakcją [_] i odwzajemnił spojrzenie Kurokawy. Westchnął.

— Nic nie miałem. Powiedziałem, że w razie czego, [_] — wytłumaczył spokojnie.

— Wytłumaczycie, o co chodzi, czy mam się magicznie domyślić? — zapytał Izana, nie ukrywając poirytowania. Nie lubił, kiedy ktoś coś przed nim ukrywał. Zwłaszcza kiedy były to osoby, które należały do niego.

— [_] o tym z tobą porozmawia. — Kakucho uśmiechnął się. — Ja nie będę wam przeszkadzał. Porozmawiamy później.

Tym razem dziewczyna nie powstrzymywała Hitto przed pozostawieniem jej sam na sam z Izaną. Co prawda, pod nimi znajdowała się setka innych osób i rzucała im ciekawskie spojrzenia. Obserwowali swojego przywódcę i czekali na jego rozkazy. W tej chwili jednak Izanę nie obchodzili ludzie pod nim. Liczyła się [_].

— Więc? — ponaglił i przekrzywił głowę, chcąc mieć lepszy widok na skierowaną w dół twarz dziewczyny.

— Chodzi o to, że… — Przełknęła ślinę i próbowała się uspokoić. — Chodzi o to, że chciałabym, żebyś dał mi więcej czasu.

— Więcej czasu na co?

— Oswojenie się z sytuacją. Na zaakceptowanie, że muszę dla ciebie pracować. Na przełknięcie wszystkiego, co mnie spotkało. Chciałabym po prostu jeszcze przez chwilę nacieszyć się wolnością, niż zacznę spłacać dług…

Izana słuchał każdego słowa bardzo uważnie, a kiedy [_] skończyła mówić, zachichotał z rozbawienia i ponownie do niej podszedł. Położył dłoń na jej bladym policzku i pogładził go delikatnie kciukiem. Zmusił również [_], żeby podniosła na niego wzrok.

— Jesteś naprawdę bardzo urocza, wiesz?

[_] zmrużyła na jego słowa oczy. Nie miała, pojęcia co miał na myśli i dlaczego zareagował w tak… Dziwny sposób. Spodziewała się raczej natychmiastowego zaprzeczenia.

— Nie rozumiem.

— Właśnie dlatego, że nie rozumiesz tylu rzeczy, robi to z ciebie tak uroczą osóbkę. Pozwól, że wytłumaczę ci kilka spraw, kochana. Po pierwsze, nieważne ile czasu ci dam, nie będziesz w stanie oswoić się z tą sytuacją. Po drugie, nie pracujesz dla mnie, tylko dla Black Dragons. To naprawdę wielka różnica. I w końcu po trzecie… Nikt nie zabiera ci żadnej wolności. Może trochę odrobinę ją ogranicza, ale to nie powinno być dla ciebie nic nowego, prawda?

[_] zagryzła dolną wargę i zacisnęła dłonie w pięść. Nie podobała się jej odpowiedź izany, ale nie widziała sensu w kłóceniu się i dyskutowaniu. Nic by to nie zmieniło.

— Chcę więcej czasu… — powtórzyła ciszej i spuściła wzrok.

Izana powoli oddalił dłoń od policzka dziewczyny i ciężko westchnął. Przez chwilę milczał, nim dał odpowiedź [_].

— W porządku, ale pod pewnymi warunkami. — Kiedy [_] ponownie na niego spojrzała, kontynuował. — Dam ci dwa dni, żebyś mogła, jak to ujęłaś, oswoić się z sytuacją. Ale te dwa dni poświęcisz w całości mnie.

— Jest środek tygodnia. Muszę chodzić do szkoły i się uczyć.

— Dwa dni nieobecności, raczej nie wpłyną na twoje życie. — Izana wzruszył ramionami.
— Możesz iść do szkoły i po niej przychodzić tutaj, żeby popracować. Zaczynając od dzisiaj, posprzątasz po walkach. Mam nadzieję, że nie boisz się krwi…?

[_] wzdrygnęła się i poczuła, jak robi się jej słabo. Izana dawał jej jasno do zrozumienia, że nie ona tu decydowała i rozdawała karty. Została zmuszona do wybrania jednej z opcji. Nie było nic pomiędzy, a każda możliwość wydawała się okropna. [_] nagle poczuła, że wcale nie musi wybierać. Istniała jeszcze szansa, którą zamierzała wykorzystać.

— Kakucho–

— Kakucho niczego nie zmieni. Twój wybór? — Kiedy [_] milczała i uparcie nie chciała wybrać, Izana postanowił jeszcze bardziej ją pokierować w stronę decyzji, którą chciał, żeby wybrała. — Może też pomożesz w pozbywaniu się zwłok?

— Huh…? — [_] spojrzała na Izanę przerażona. Zawartość żołądka podeszła jej do gardła.

— Czyli jednak całe dwa dni we dwoje. Bardzo się cieszę. — Izana przytulił dziewczynę i ponownie przybliżył usta do jej ucha. — I tak przy okazji, żartowałem z tymi zwłokami, kochana. Nie będę kazać ci się tym zajmować. Tak jak obiecałem, twoja praca nie będzie czymś, z czym sobie nie poradzisz.

Korekta: ShiroiHiganbana

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro