🥀~Rozdział 1 ~🥀
🥀~Prawda~🥀
Perspektywa Dylana
Odkąd pamiętam interesowałem się motoryzacją. Nie było dnia, gdybym nie jeździł. Gdy tylko skończyłem osiemnaście lat od razu kupiłem sobie pierwszy motor. O ile samo kupienie i jeżdżenie sprawiały, że żyje to lubię również lekko podkręcać i ulepszać je. Może igrałem że śmiercią, ale już nic na to nie poradziłem.
Moim jednych z marzeń było wygranie wyścigu, o którym każdym słyszał. Różnił się bardzo od innych tym, że trasa w cale nie była wybetonowana, co to, to nie. Często prowadziła przez lasy, w których nawierzchnia, nie oszukujmy się nie była idealna pod maszyny. Wielu z nich nie przetrwało do końca mety. Jedyny człowiek, który tego dokonał był Bruce Allow. Nie patrzył na innych uczestników, tylko postawił sobie cel, do którego dążył. Osiągnął to i ja również chciałem być legendą. Nawet jeśli cenę, którą poniósł była zbyt cenna. Przez te miesiące zapomniał o rodzinie. Odciął się od niej, ponieważ co chwila mówiła mu, że po co się narażać, przecież ro tylko głupi wyścig. Byli w błędzie. Nie ma gorszych słów dla człowieka, który oddaje się swojej pasji...
Kiedy otrzymałem list, że się zakwalifikować to było już pół sukcesu, pewnie zastanawiacie się, jak mi się to udało. Otóż, żeby wejść w ogóle musiałeś zachęcić swoją osobą jury, które bacznie widziało twoje poczynania na torze. Gdy byłem na swoim "czarnym koniu" nie było takiej siły, która by mnie z niego ściągnęła. Staliśmy się jednością. Może to czyni że mnie wariata, że tak opisuje mój pojazd, jakby był moją miłością, ale tak było.
Szczerze mówiąc nie uważałem kobiet za coś inteligentnego. Może przez to, że kiedyś zaufałem nieodpowiedniemu, ale już nie zmienię zdania. Teraz traktuje je jak mnie potraktowały. Nigdy więcej nie będę czyjąś zabaweczką na dobre dni, a jak pojawi się ktoś inny na naszej drodze, można mnie rzucić w kąt. Nie na widzę słabości i współczucia. Takimi słowami nie naprawi się grzechów, które się narobiło. Najlepiej po prostu być zimny i mieć wszystko gdzieś. Może zachowywałem się jakby buc, który ma gdzieś uczucia innych, ale to była moja obrona.
Nigdy więcej nie pozwolę sobie na to, żeby mną pomiatało. Skończył się wrażliwy Dylan, czy komuś to pasowało czy nie. Może to była moja ucieczka i osoby, które znały dawnego mnie, nie zrozumieją mnie... Jednak dobrze mi było być samym. Nie musiałem w kółko słuchać jak komu jest źle, czy ktoś jest w czymś lepszym.
Spojrzałem na moją jedyną miłość, po czym ostatni raz odwróciłem w stronę domu. Mogłem już nigdy więcej do niego nie wrócić, albo...
Albo wrócić i pokazać wszystkim, że ocenili mnie błędnie. Z tą myślą odpaliłem motor, uwielbiałem słyszeć jego ryk.
Szkoda, że nie miałem pojęcia co mnie tam spotka. Tak naprawdę będzie to uderzenie góry lodowej, a ja mogłem temu podołać lub zniszczyć raz na zawsze jedyną cząstkę mnie, która jeszcze we mnie była....
***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro