Rozdział 3.
Wleciałam do szpitala, niczym rakieta. Szybko zorientowałam się, gdzie jest recepcja. Postanowiłam podejść tam i spytać się, gdzie znajdę Gustawa.
- Dobry wieczór.- przywitałam się z kobietą, siedzącą za biurkiem. Szatynka spojrzała na mnie spode łba, odrywając wzrok znad rozwiązywanej krzyżówki.
- Dobry.- burknęła, odkładając gazetę na biurko.- W czym mogę pomóc?
- Czy leży tu młodszy aspirant Gustaw Bielski? Powinien zostać tu...
- A kim pani dla niego jest?- zapytała, mierząc mnie wzrokiem.- Siostra, żona, ktoś z rodziny?
- Jestem...- zamyśliłam się na chwilę. Kim ja dla niego jestem.- Jestem jego znajomą z pracy.- odparłam, wyciągając z kieszeni odznakę.
- Kochaniutka, ty mi tu tym sreberkiem nie machaj.- kobieta machnęła na mnie ręką.- Wzięli go na krew, ale teraz z tego co widzę jest na sali.
- Gdzie go...
- Jesteś dla niego chyba kimś więcej, niż koleżanką z pracy...- uśmiechnęła się nieznacznie, a ja cała poczerwieniałam.- Trzecie piętro, drugie drzwi na prawo.
Pognałam na wskazane piętro. Z lekkim niepokojem weszłam do wskazanej sali. Po środku pomieszczenia stało jedno łóżko. Na nim leżał Gustaw. Niewielka łuna światła zdradzała jego bladą twarz i lekko zapadnięte oczy. Spod łóżka wysunęłam taboret, na którym usiadłam. Chwyciłam go za dłoń. Była zimna i równie blada, jak jego twarz.
- Co ona ci zrobiła?- delikatnie przyłożyłam jego dłoń do mojego policzka. Nie mogłam już dłużej powstrzymywać płaczu. Nie byłam w stanie dłużej opanować emocji...
- Kim pani jest?- zapytał cichy głos. To był lekarz. Mężczyzna wszedł do sali, jednak ja nie zwróciłam na niego uwagi.
- Ja?- zaskoczona odwróciłam głowę w jego stronę. Ostrożnie odłożyłam dłoń Gutka na łóżko i podeszłam do doktora.
- Dostaliśmy powiadomienie od policji, że pacjent znalazł się tu z powodu obsesyjnej...
- To ja was o tym powiadomiłam.- otarłam łzy z policzka, po czym okazałam lekarzowi moją odznakę.- Sierżant sztabowy Wyszyńska.
- Doktor Antonii Stanisławiszyn.- przedstawił mi się, a następnie podał dłoń.- Proszę mi wybaczyć wcześniejszą bezpośredniość, jednak nie zostaliśmy poinformowani o zatrzymaniu kobiety, która podała mu zastrzyk.
- Rozumiem.- odpowiedziałam spokojnie.- Czy mógłby mi pan powiedzieć, co podała mu ta kobieta w zastrzyku?- zapytałam, licząc na odpowiedź.
- Nie wiem, czy mogę udzielić pani takich informacji.
- Są niezbędne do postawienia zarzutów.- odpowiedziałam bez ogródek.
- Oczywiście. Pacjent otrzymał końską dawkę kwasu 4-hydroksybutanowego.
- GHB?- zapytałam zaskoczona.
- Tak. Ten mężczyzna ma naprawdę ogromne szczęście, że jego organizm poradził sobie z tą dawką. Inny człowiek umarłby po takiej ilości.- podczas, gdy lekarz mi odpowiadał, ja zerkałam na Bielskiego.
- To... dlaczego on żyje?- zapytałam przerażona.
- Nie wiem.- doktor wzruszył ramionami.- Może to masa ciała? Albo cud.- dodał, a ja czułam, jak łzy zbierają się w moich oczach.
Lekarz podał Gutkowi nową kroplówkę. Stanisławiszyn pozwolił mi zostać przy Bielskim na całą noc. Uznał, że widok kogoś znajomego po przebudzeniu będzie dla niego mniejszym szokiem. Gdy doktor opuścił salę, ja ponownie usiadłam na taborecie. Nieznacznie przybliżyłam się do Gutka i znów chwyciłam jego zmarzniętą dłoń.
- Będzie dobrze.- wypłakałam, przyciskając jego dłoń do policzka.- Już rano powinieneś się obudzić.- westchnęłam, ocierając łzy.- Bądź pewien, że całe zwolnienie przesiedzisz u mnie. Muszę mieć na Ciebie oko.- zaśmiałam się sama do siebie, a łzy niezmiennie spływały po moich policzkach.- Dlaczego ona ci to zrobiła?- zapytałam, nie oczekując odpowiedzi.- Jest o mnie zazdrosna? Czemu chciała zabić ciebie, a nie mnie?- wyłkałam, tuląc się do jego ręki.- Słodkich snów Guciu.- pogłaskałam go po policzku i delikatnie ucałowałam jego czoło.- Obudź się jutro.- szepnęłam i ułożyłam się do snu.
Gutek
Obudziłem się, a wszędzie było ciemno. Przez ciche pikanie maszyny obok mnie pojąłem, że jestem w szpitalu. Nawet nie wiem, jak ja tu trafiłem! Rozejrzałem się po sali i zobaczyłem Amelkę. Spała, siedząc lekko przygarbiona na taborecie. Zauważyłem, że moja dłoń jest cały czas w jej uścisku.Zerknąłem na zegarek, a jego wskazówki wskazywały godzinę 3:45.
- Ile bym dał, żeby wiedzieć, co się stało...- westchnąłem, drapiąc się wolną ręką po głowie. Spojrzałem ponownie na Amelię. Tlące się obok niej światło lampki zdradziło rozmazany tusz do rzęs na jej policzkach.- Co się stało?- szepnąłem do siebie.
Wyswobodziłem dłoń od Amelii i powoli wstałem z łóżka. Każdy gwałtowniejszy ruch powodował zawroty głowy. Gdy poczułem pewny grunt pod nogami, podszedłem do Melci. Dłonią ująłem jej policzek, który był jeszcze wilgotny od łez. Wziąłem ją na ręce i przeniosłem na łóżko. Następnie położyłem się koło niej i delikatnie się do niej przytuliłem. Nie chciałem jej obudzić. No i oczywiście przykryłem tę księżniczkę kołdrą po samą szyję. Musi jej być ciepło, bo ona to taki mój zmarzluś. Wiecznie jej zimno...
Znowu poczułem jej słodkie perfumy, przy których dostaję wypieków na twarzy. Zawsze, gdy przechodzi obok mnie, a ich woń unosi się w powietrzu, przestaję na chwilę myśleć. Wtedy jest tylko ona. Tylko Amelia. I te pięknie pachnące wanilią włosy. Ten zapach kojarzy mi się z naszym pierwszym nocowaniem, kiedy Amelka przyszła do mnie po raz pierwszy. Kiedy po raz pierwszy miałem ją tak blisko, a jednak daleko. Mogłem przez całą noc słuchać bicia jej serca i patrzeć na nią cały czas.
- Dziękuję, że przy mnie jesteś.- szepnąłem jej we włosy, tuląc odrobinę mocniej do siebie.- Śpij dobrze...- delikatnie pocałowałem jej głowę i przymknąłem oczy. Gdy już prawie zasypiałem Amelka wyciągnęła ręce i chyba najmocniej, jak tylko mogła wtuliła się we mnie. Po chwili zaczęła cicho płakać.- Amela, co się dzieje?- zapytałem zmartwiony i zacząłem gładzić ją po plecach.
- Tak bardzo się o ciebie bałam.- zaszlochała, krztusząc się własnymi łzami.- Bałam się... że się nie obudzisz...
- Nie mógłbym się nie obudzić.- szepnąłem, starając się ją uspokoić.- Nie mógłbym zostawić tak cudownej kobiety, jak ty.- spojrzałem prosto w jej oczy.
- Nie wiem co bym zrobiła, jakby coś ci się stało.- wyłkała, zaciskając materiał mojej koszuli w dłoni.
- Nie myśl o tym... Nic mi nie jest i tobie też. To jest najważniejsze.- uśmiechnąłem się do niej delikatnie, jednak ona nie odwzajemniła tego gestu.
- Tak strasznie się o ciebie bałam...- zalała się kolejną falą płaczu.
- Nie płacz, księżniczko.- powiedziałem czule, ocierając kciukiem jej łzy.- Amelka... Serce mi pęka, kiedy płaczesz.- przytuliłem ją mocno.- Już cichutko. Nie płacz już...
- Mogę zostać przy tobie?- zapytała, a strach widniał w jej oczach.
- Nie możesz.- powiedziałem poważnie, a ona zaczęła wstawać z łóżka. Odrzuciła kołdrę na bok i usiadła na łóżku. Widziałem, jak zgryza wargi, aby nie wybuchnąć płaczem.- Ty musisz.- przyciągnąłem ją co siebie i przytuliłem najmocniej, jak potrafię.- Nie zasnąłbym bez Ciebie.
- Nie rób mi tak.- szepnęła, a ja poczułem, jak cała zaczyna drżeć. To nie był dobry moment na żarty.
- Przepraszam.- delikatnie odgarnąłem włosy z jej policzka, jednocześnie ocierając ciągle spływające łzy.- Nie chciałem Cię zranić.- spojrzałem jej w oczy, a ona znów wybuchła płaczem.- Przepraszam, księżniczko...- szepnąłem jej, całując ją w czoło.
- Po co to zrobiłeś?- zapytała zapłakana, a ja nie wiedziałem co jej odpowiedzieć.
- Nigdy więcej tak nie zrobię.- ponownie pocałowałem ją w czoło.- Naprawdę, przepraszam.- trochę mocniej przytuliłem ją do siebie. Ona jednak nie chciała się do mnie przytulić. Cały czas ręce miała skrzyżowane na piersiach.
- Doskonale wiesz, że mogłam nie przyjeżdżać. Mogłam nie szukać cię na imprezie i zostawić na pastwę losu i Izki. Mogłam nie dopytywać lekarza i brać go na litość, żeby mi powiedział co z tobą jest! Mogłam wrócić do domu, wyspać się i czekać, aż wrócisz na komendę.- powiedziała ledwo łapiąc oddech.
- Wiem Amelka.- przyznałem cicho.- Ja o tym wiem.- przytuliłem ją mocno i pocałowałem ją w czubek piegowatego nosa.- Nie masz pojęcia, jak się ucieszyłem, kiedy cię zobaczyłem.- uśmiechnąłem się delikatnie.- Myślisz, że dlaczego cię przeniosłem na łóżko?- uniosłem pytająco brew. Ona uciekła ode mnie wzrokiem i nie odpowiedziała na moje pytanie.- Bo chcę, żebyś była zawsze blisko mnie. Amelka, bo...- podniosłem delikatnie jej podbródek, a nasze spojrzenia wreszcie się skrzyżowały.- Ja cię kocham.- wyznałem, cały czas patrząc w jej załzawione oczy.- Kocham cię z całego serca.
Amelia milczała. Nie miałem pojęcia, co ze sobą zrobić. Byłem pewny, że ona czuje to samo, co ja. Przecież została ze mną w szpitalu... Wczoraj się całowaliśmy. Miałem nadzieję, że dla niej to coś znaczyło... A może to nie jest tak, jak to sobie wymarzyła? Może nie chciała, żeby jej ukochany wyznał jej miłość po nie do końca udanej imprezie zaręczynowej przyjaciół, w szpitalu, po wielu napadach płaczu...
- Domyślam się, że wolałabyś, żebym powiedział ci o tym w jakiejś restauracji podczas romantycznej kolacji, ale ja już nie mogę tego w sobie dusić...- dodałem cicho, niepewnie na nią patrząc.
- Miejsce nie ma dla mnie znaczenia.- szepnęła, kładąc dłoń na moim policzku.- Znaczenie ma osoba, która to mówi. Osoba, którą kocham nad życie.- powiedziała cicho i spojrzała mi w oczy.- Też Cię kocham, Guciu.- nieśmiało pocałowała mnie w usta, a ja odwzajemniłem pocałunek.
Trwaliśmy w tym pocałunku przez dłuższą chwilę. Nie mogłem się od niej oderwać. To było silniejsze ode mnie. Teraz już wiem, że będę mógł ją całować na każdym kroku, nie obawiając się jej reakcji...
- Zmęczona jesteś?- zapytałem po chwili, widząc jak zakrywa usta przy ziewaniu.
- Troszeczkę.- uśmiechnęła się delikatnie.
- No to chodź...- przytuliłem ją mocno, a ona przełożyła ramię przez mój tors.- Dobranoc, księżniczko.
- Dobranoc.- ułożyła głowę na mojej klatce piersiowej przy sercu i odetchnęła z ulgą.- Jak dobrze, że cię mam...- szepnęła, a ja bawiłem się jej włosami.
- Nie masz pojęcia, jak ja się cieszę, że cię mam.- westchnąłem z uśmiechem na twarzy i delikatnie ucałowałem jej głowę. Od dawna wiem, że to jest ta, na którą czekałem 29 lat. I mam ją przy sobie. Teraz tylko pytanie, czy ona mnie chce?
- Amelka, posłuchaj...- szepnąłem, a ona się przebudziła.- Wiem, że chcesz spać, ale...
- Co się dzieje?- oczy jej się zaszkliły, a głos załamał.
- Czy... czy chciałabyś może... No wiesz... ty i ja...- plątałem się jak nie wiem. Nigdy się tak nie stresowałem. Nawet przed pierwszym koncertem mojego zespołu.
- Tak. Chciałabym. Ty i ja.- uśmiechnęła się, po czym przybliżyła się do mnie i pocałowała mnie w usta.
Zgodziła się...
- Kocham cię.- przytuliłem ją mocno.
- Ja ciebie też, Guciu.- zaśmiała się i cicho ziewnęła, zakrywając przy tym usta.
- Już możesz spać.- roześmiałem się, na co zachichotała.- A ciepło ci?- poprawiłem kołdrę, która zsunęła się z jej ramienia.
- Jest idealnie...- mruknęła słodko i wtuliła się we mnie.
- Najsłodszych snów.- pocałowałem ją w czoło, a ona się uroczo uśmiechnęła.
- Wzajemnie.- zamknęła oczy i po chwili zasnęła.
Oddychała tak spokojnie, bez nerwów. I spała głęboko. Nic nie było w stanie jej obudzić. W końcu ja sam zasnąłem. Zasnąłem z świadomością, że mam obok siebie najcudowniejszą dziewczynę na Ziemi!
- Tego jeszcze nie było.- mruknęła pielęgniarka, która przyszła o poranku dać mi lekarstwa. Przebudzony przetarłem oczy i spojrzałem na śpiącą słodko Amelię.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz.- zaśmiałem się cicho, przyjmując lekarstwa od kobiety.
- Taka kobieta, to dopiero skarb.- uśmiechnęła się do mnie ciepło.- Widziałam w nocy, jak na recepcji wypytuje o pana.
- Ona jest dla mnie bezcennym skarbem.- przyznałem, gładząc delikatnie Amelkę po ramieniu.- Jest wszystkim, co mam.- dodałem ciszej.
Przed wyjściem z sali, pielęgniarka przekazała mi, że otrzymam dzisiaj wypis ze szpitala, jednak najpierw musi przyjść do mnie lekarz. Podziękowałem za informację, a kobieta wyszła z pomieszczenia. Znów zostałem sam na sam z ukochaną.
- Dzień dobry, moja księżniczko.- szepnąłem jej na ucho, po czym złożyłem na jej ustach przeciągły pocałunek. Dziewczyna się przebudziła. Przetarła zaspane oczy i spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry.- wymamrotała, rozciągając się, jak struna.- Jak się mój policjant czuje?- zapytała zaspanym głosem.
- Wyśmienicie.- odparłem uśmiechnięty, łaskocząc ją po brzuchu.- Przyjedziesz dzisiaj do mnie?- zaproponowałem z uśmiechem.
- Nie kochany, to ty dzisiaj przyjeżdżasz do mnie i nie opuszczasz mojego mieszkania do końca zwolnienia. I nie chcę słyszeć sprzeciwu!- powiedziała poważnie, grożąc mi palcem, po czym obydwoje wybuchliśmy śmiechem.
Po chwili do sali ponownie przyszła pielęgniarka, która przyniosła mi śniadanie. Dla Amelii miała przygotowaną kawę, ja natomiast dostałem czarną herbatę z cytryną. Widziałem, jak ukradkiem kobieta podaje Amelce paczkę chusteczek do demakijażu, puszczając do niej przy tym oczko. Amelia doprowadziła się do porządku, a ja z upragnieniem czekałem na lekarza, który miał zadecydować o moim wypisie.
Przyszedł po kolejnych piętnastu minutach. Nie widział żadnych przeciwwskazań w moim zdrowiu, więc otrzymałem od niego wypis i pół godziny później byliśmy już w drodze do mieszkania Amelii. Po drodze zatrzymaliśmy się na moment w pod moim blokiem. Spakowałem szybko kilka najpotrzebniejszych rzeczy do plecaka i wróciłem do samochodu.
Gdy przyszliśmy do jej mieszkania, Amelka szybko ściągnęła kurtkę i buty, po czym pobiegła do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i otuliła szczelnie kocem. Dołączyłem się do niej i mocno do siebie przytuliłem. Amelka mocno się we mnie wtuliła i po chwili zasnęła. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Od jej piegowatych policzków, pełnych, malinowych ust. W końcu sam zasnąłem. Wieczorem obudziła nas Julia, wołając nas na kolację.
- Pobudka śpiochy.- zaśmiała się.- Kolacja gotowa.- powiedziała uśmiechnięta.
- Moment.- Amelka zakryła nas kocem po sam czubek głowy. Wykorzystałem tę okazję do tego, by szybko ją pocałować. Ona odwzajemniła pocałunek, jednak nie na długo.
- Szybko, bo herbata wystygnie.- słysząc to oddaliła się ode mnie.
- Oj, to ja już idę.- wstała, przy czym zabrała mi cały koc.
- Zimno mi.- mruknąłem niezadowolony, patrząc na nią znacząco.
- Napijesz się ciepłej herbatki i będzie ci ciepło.- uśmiechnęła się, a ja wystawiłem jej język.
Poszliśmy do kuchni i zajęliśmy miejsca przy stole. Ja usiadłem przy ukochanej, a Julia usiadła na przeciwko nas. Na kolację blondynka naszykowała makaron z sosem serowym.
- Macie mi może coś do powiedzenia?- zerknęła na nas, odkładając widelec na stół. Amelia z trudnością przełknęła kęs makaronu, a ja na chwilę zamarłem.
- Ymmmm... No w sumie tak.- powiedziała cicho Amelka, a ja złapałem ją za dłoń.
- Jesteśmy razem.- powiedziałem wprost, nie chcąc przeciągać tego w nieskończoność.
- No nareszcie!- zaśmiała się blondynka, a my odetchnęliśmy z ulgą.
- Dzięki...- mruknęła złośliwie Amelka.
- Nie ma za co.- Jula puściła oczko w jej stronę, a ja zacząłem się cicho śmiać.
Razem rozmawialiśmy do późnych godzin. Dziewczyny wypiły trochę wina, ja jednak musiałem odmówić ze względu na przyjmowane leki. Amelka poinformowała Julię o koncercie Darii, na który się wybieramy. Blondynka bardzo się ucieszyła. Po "nocnych pogawędkach" rozeszliśmy się do naszych pokoi. Razem z Amelią położyliśmy się do łóżka.
- Bałam się o ciebie.- powiedziała cicho i mocno się we mnie wtuliła.
- Nie zostawiłbym Cię.- pocałowałem ją w czoło.- A ja byłem tylko nieprzytomny.
- Lekarz powiedział mi, że to cud, że przeżyłeś.- szepnęła, a w jej oczach zbierały się łzy.
- Wiem, mi też o tym powiedział.- westchnąłem.- Ale już wszystko jest dobrze, księżniczko...
- No wiem... Ale jak... jak cię zobaczyłam na tym łóżku... Ty byłeś taki blady.- zaciągnęła nosem.
- Nie płacz...- przytuliłem ją mocno do siebie.
- Chyba bym umarła, gdybym cię straciła.- głos jej się załamał.
- Ale masz przy sobie...- pocałowałem ją w nosek.- Kochanie...- powiedziałem cicho, a ona się uśmiechnęła.
- Mam i nigdy nie oddam.- jeszcze mocniej się wtuliła.
- A ja ciebie już dzisiaj nie puszczę.- zamknąłem ją szczelnie w moich objęciach, a ona zaśmiała się cicho i pocałowała mnie w usta. Chwilę porozmawialiśmy, po czym zasnęliśmy wtuleni w siebie.
Amelka
Nie mogę w to uwierzyć. Gutek jest moim chłopakiem. Tak się cieszę, że w końcu nie muszę się kryć z moimi uczuciami.
Rano przebudziłam się pierwsza. Gutek słodko spał przytulony do mnie. Jego bujna grzywa rozczochrała się i zasłaniała mu pół twarzy, co w ogóle nie przeszkadzało mu w spaniu...
- Guciu...- powiedziałam cicho i zaczęłam bawić się jego włosami.
- Yhmm...- mruknął pod nosem i jeszcze mocniej mnie przytulił.
- Gutek.- odgarnęłam mu włosy z czoła.
- Co?- burknął zaspany.
- Wstawaj śpiochu.- zaczęłam go całować po twarzy.
- Nie.- mruknął i położył się na mnie.
- Złaź ze mnie.- zaczęłam się śmiać.
- Nawet na to nie licz ślicznotko.- zaczął mnie całować po twarzy, schodząc co raz niżej.
- Jesteśmy razem jeden dzień, a ty już mi działasz na nerwy...- zaśmiałam się, gdy całował mnie po szyi.
- Musisz się do tego przyzwyczaić.- delikatnie zassał mi skórę.
- Dam radę.- zaczęłam go całować, gdy do pokoju weszła Jula.
- Wstawajcie gołąbeczki. Zaraz się do pracy spóźnimy...- powiedziała uśmiechnięta.
- Nigdzie nie idziemy...- Gutek mocno się we mnie wtulił.- Ja mam zwolnienie, a jej nigdzie nie puszczę.
- W sumie możemy wziąć wolne.- powiedziałam cicho bawiąc się włosami mojego chłopaka.
Nasza dwójka wzięła wolne. Jula około 10 poszła na zakupy do galerii, a my zostaliśmy sami. Kończyłam sprzątać mieszkanie, kiedy podszedł do mnie Guciu. Dłonie położył na moich biodrach i zaczął się ze mną kołysać w sobie znanym rytmie. Po chwili wziął mnie na ręce i poszedł do sypialni. Idąc ze mną na rękach, poczułam się, jak księżniczka z prawdziwego zdarzenia.
Później delikatnie ułożył mnie na łóżku. Cały czas upewniając się, czy może, ściągnął ze mnie koszulkę. Podczas gdy ja zdejmowałam mu bluzę, on jak wampir przyssał się do mojej szyi. Po chwili przysunął mnie do siebie i spojrzał mi w oczy.
- Robiłaś to kiedyś?- zapytał cicho, a ja spalona ze wstydu zaprzeczyłam. Uciekłam wzrokiem, a on chwycił mnie za dłonie.- To może...- mruknął, a ja nie dając mu dokończyć wpiłam się w jego piękne usta. W końcu przeszliśmy do czynu. Pozbyliśmy się wszystkich naszych ubrań. W tym momencie nikt inny dla nas nie istniał. Byliśmy my. Tylko i wyłącznie my...
Leżeliśmy razem, wtuleni w siebie. Bielski delikatnie smyrał mnie palcami po plecach, jednocześnie składał na mojej twarzy czułe pocałunki. Ja przymknęłam oczy, wtuliłam się w niego i cieszyłam się tą błogą chwilą.
- Średnio mi się chce iść na ten koncert.- mruknął Gutek tuląc mnie mocno.
- Coś ty...- spojrzałam na niego zaskoczona.
- No wiesz... teraz, jak już jesteśmy razem...- uśmiechnął się uroczo.- Chciałbym spędzić z tobą każdą wolną chwilę.
- Ja z tobą też.- powiedziałam cicho, gładząc jego policzek.- Przecież się cieszyłeś, gdy powiedziałam ci o koncercie w poniedziałek...-spojrzałam na niego podejrzliwie.
- I nadal się cieszę.- powiedział poważnie.
- No to co za problem?- zaśmiałam się niepewnie.
- Żaden.- odparł.
- Droczyłeś się ze mną?- zapytałam cicho, na co on się delikatnie uśmiechnął.- To nie jest śmieszne.- zachichotałam.
- I kto tu się śmieje?- wystawił mi język.
- Tylko ci przypomnę, że znosisz mnie do auta.- zmieniłam temat.
- Oczywiście, księżniczko.- pocałował mnie w policzek. Podczas gdy my się droczyliśmy, do mojego pokoju weszła Julia.
- Za pół godzi...- przerwała widząc nas w takim, a nie innym stanie. Spod kołdry wystawały moje nogi, a Gutek leżał z odkrytym brzuchem. Nie wiem co ona sobie pomyślała i w sumie nie chcę wiedzieć.
- Jasne.- powiedziałam.
- Ok.- powiedział Gutek, przyciągając na siebie kołdrę.- Będziemy się zbierać.
Jula natychmiast zamknęła drzwi. My nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu. Wstaliśmy i zaczęliśmy się ogarniać na koncert. Ubrałam czarną bluzę, którą dostałam od Gutka w poniedziałek, białe jeansy i czarne conversy. Podczas gdy się malowałam, Gutek bez przerwy mi przeszkadzał. Brał kosmetyk do ręki i pytał: Co to? lub Do czego to? Myślałam, że go uduszę. Nagle Jula wparowała do pokoju.
- Nigdzie nie jedziemy. Daria odwołała koncert.- powiedziała , pokazując mi telefon. Na Facebooku był wpis od Darii, że nie dojedzie dzisiaj na koncert. W tym samym czasie napisała do mnie wiadomość SMS.
Hej Mela. Nie ma dzisiaj koncertu w Łodzi. Bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że nie długo się spotkamy.
Odpisałam jej, że nic się nie stało. To nie jest zależne od niej. Gutkowi nie było jakoś strasznie przykro.
- Całe szykowanie psu w dupę.- powiedziałam zła, siadając na fotelu przy toaletce.
- Wiesz, że to nie jej wina.- powiedziała Jula, patrząc na mnie znacząco.
- No wiem...
- Nie byłbym do końca taki pewien, czy psu w dupę.- powiedział Gutek z uśmiechem na twarzy.- Jedziemy do kina. I tak mamy wolny wieczór.
- Ja odpadam.- powiedziała Jula unosząc dłonie, jednocześnie puszczając mi oczko.
- Ok.- odparł, po czym załapał mnie pod kolanami i wziął na ręce. Minął na korytarzu Julię i wyszedł z mieszkania. Nie dał mi wziąć kurtki. O torebce nie wspomnę...
- Nie wzięłam kurtki!- krzyknęłam, gdy staliśmy za drzwiami mojego mieszkania.
- Weźmiesz moją.- zaproponował uśmiechnięty i pocałował mnie w policzek.
- Ok.- mruknęłam niewzruszona.- Tylko ja nie wezmę wolnego na przyszły tydzień, jak ty będziesz umierał na katar...- powiedziałam poważnym tonem, przeszywając go wzrokiem.
- Jula!- zawołał dziewczynę, która zaraz pojawiła się w progu.- Podasz mi proszę jej kurtkę?- zapytał uprzejmie. Dziewczyna podała Guciowi moją kurtkę, po czym on zszedł razem ze mną na rękach na dół po schodach z 4 piętra. W aucie przyznałam mu, że w bloku mamy działającą windę.
- Serio?- zapytał zaskoczony.
- No...- podrapałam się nerwowo po głowie.
- Nie szkodzi.- uśmiechnął się szczerze, po czym złączył nasze usta w długim pocałunku.- Musisz się do tego przyzwyczaić, królewno. Będę cię tak nosić, przy każdej nadarzającej się okazji.- mruknął po pocałunku.
- Mi to pasuje.- zaśmiałam się cicho.- A na co jedziemy?- zaciekawiona spojrzałam mu w oczy.
- Nie wiem. Może wcale do kina nie pojedziemy?- spojrzał na mnie uśmiechnięty.
- Ja chcę do kina.- powiedziałam naburmuszona.
- Dobrze, już dobrze...- zaczął się śmiać.- Na miejscu ustalimy, na jaki film idziemy.- dodał, po czym odpalił silnik.
Przez całą drogę do galerii śmialiśmy się, jak nienormalni. Na miejscu poszliśmy do strefy gastronomicznej, gdzie zjedliśmy kolację. Podczas gdy ja byłam w toalecie, Gustaw zdążył wybrać dla nas film. Przypomnę, że w samochodzie powiedział, że ustaliMY co oglądamy. Cwaniak wybrał horror, bo co innego? Wiedziałam, że zrobił to po to, abym siedziała wtulona w niego przez cały film. I tak było. Bielski osiągnął swój cel.
- Boże!- krzyknęłam przerażona, gdy w filmie potwór przepołowił piłą bohatera. Ze strachu schowałam twarz w zagłębienie szyi chłopaka, który objął mnie mocno ramieniem i pocałował czule w czoło.
- To tyko film...- mruknął, na co ja odpowiedziałam mu kuksańcem.- Ej...- zaśmiał się, a ja jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
Seans skończył się niecałą godzinę później. Na sztywnych nogach wyszłam z sali kinowej. Bielski cały czas podśmiewywał się pod nosem, co przyprawiało mnie o nerwicę. Ale skoro jest taki cwany, to proszę. Zobaczymy, kto będzie śmiał się ostatni...
Szliśmy korytarzem, gdy po chwili Gutek się ode mnie odłączył. Nie zauważyłam jego zniknięcia i nadal szłam w stronę wyjścia z kina. Obejrzałam się za siebie i wtedy zauważyłam, że go nie ma.
- Pewnie poszedł do toalety.- prychnęłam pod nosem. Miałam ochotę do niego zadzwonić, ale obiecałam sobie, że do końca dnia nie odezwę się do niego słowem. Jego nieobecność się dłużyła, a ja zaczynałam się niepokoić.- Guciu, gdzie ty jesteś?- szepnęłam, drżącymi dłońmi sięgając po telefon. Rozglądałam się za nim, jednak ślad po nim zaginął.
- Bu!- nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu. Był to zaginiony aspirant.
- A!- wrzasnęłam, a wszyscy przechodzący obok nas na mnie spojrzeli. Ja natomiast spojrzałam wściekle na mojego chłopaka, który durnowato się ze mnie śmiał.
- Twoja mina była... bezcenna.- roześmiał się w niebogłosy, a ja zostawiłam go bez słowa i poszłam w kierunku parkingu. Chwilę później poczułam, jak ktoś chwyta mnie za rękę. Od razu ją zabrałam i spojrzałam w stronę Bielskiego. Wyglądał na smutnego.- Obraziłaś się?- zmartwił się i ponownie złapał mnie za dłoń, usiłując zatrzymać.
- Nie.- powiedziałam krótko i chciałam się wyrwać. On jednak złapał mnie mocniej.
- Widzę przecież.- powiedział, delikatnie luzując uścisk.
- Nieprawda.- w tym momencie chciał mnie pocałować, ale go zatrzymałam.- Daj spokój.- mruknęłam.
- Co się dzieje?- zmartwiony popatrzył mi w oczy.
- Nieważne. Grunt, że się świetnie bawisz.- powiedziałam poważnie i tym razem dałam radę wyrwać się od niego.
Przyznaję, zareagowałam ostro. Ale nie podobało mi się jego żartowanie ze mnie. Już byłam z chłopakiem, któremu tylko i wyłącznie zależało na tym, żeby mnie upokorzyć i mieć powód do tego, aby mnie wyśmiać...
- Zaczekaj.- Bielski podbiegł do mnie i objął szczelnie ramionami. Nie byłam w stanie się ruszyć.
- Po co? Mam czekać, aż zajdziesz mnie od tyłu w masce Krzyka?- powiedziałam ironicznie się uśmiechając.- Podczas gdy ja zamartwiam się, czy ktoś nie zrobił ci krzywdy...- mruknęłam smutna. Czułam, że zaraz się rozkleję. Oczy zaczęły mnie szczypać. Ciężej brałam oddech.
- Melcia...- westchnął i mocno mnie przytulił. Ja stałam niewzruszona. Dłońmi zakryłam twarz.- Kochanie...- pocałował mnie przeciągle w czoło, a ja pękłam.- Przepraszam.- szepnął.- Daj mi to naprawić.- powiedział cicho, ale ja tylko płakałam w dłonie.
Gutek już nic więcej nie mówił. Wziął mnie na ręce i poszedł w sobie wiadomym kierunku. Usłyszałam jedynie, jak rozmawia z kimś i coś zamawia. Po chwili znowu gdzieś poszedł. Po zwrocie "udanego seansu" zrozumiałam, że znowu jesteśmy w kinie. Ciekawe, co tym razem wymyślił...
- Zaczekasz na mnie?- zapytał, gdy posadził mnie na fotelu. Ja spojrzałam na niego zaskoczona jego pytaniem.- Nie uciekniesz mi? Muszę na chwilę gdzieś skoczyć.- dodał, a ja kiwnęłam głową.
On szybko pocałował mnie w czoło i wyszedł z sali. Rzeczywiście wrócił po chwili. Jednak nie miał ze sobą nic. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Gdy usiadł koło mnie, zaczął wyciągać spod bluzy jedzenie z baru szybkiej obsługi.
- Przecież nie można mieć w kinie swojego jedzenia.- spojrzałam na niego, a on się tylko uśmiechnął.
- Zdążyłem się upewnić, że na tym filmie będziemy tylko we dwoje.- powiedział cicho.
- Szkoda...- mruknęłam, a on spojrzał mi w oczy.- Będziesz musiał sam się ze mnie śmiać, kiedy będę wrzeszczeć na kolejnym filmie.- wywróciłam oczami, a on ciężko westchnął.
- Na tym nie będzie takiej potrzeby.- z kieszeni wyciągnął dwa bilety. Na nich widniał tytuł komedii romantycznej, o której ostatnio rozmawiałam z Martą i Lucyną.
- Nie musiałeś...- burknęłam, ocierając policzki.
- Ale chciałem.- odparł, chwytając mnie za dłoń.- Bardzo cię przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie.- przyznał ze skruchą. Ja również chwyciłam jego dłoń, którą on natychmiast zaczął całować.- Zachowałem się, jak dupek.
- Nie przesadzaj.- mruknęłam, drugą dłonią gładząc jego policzek. On natychmiast wtulił się w moją dłoń, a drugą non stop całował.
- Nie przesadzam...- szepnął smutny.
- Mówią, żeby dziewczynę na jedną z pierwszych randek zabierać na basen, nie na horror.- zaśmiałam się cicho i zobaczyłam, że Gutek delikatnie się uśmiechnął.
- Na basen jeszcze zdążymy pójść. Poza tym wiem, jak wyglądasz bez makijażu. Jesteś wtedy równie piękna, jak i z nim.- powiedział uśmiechnięty i przybliżył się do mnie.- Naprawdę bardzo cię przepraszam.- spojrzał mi w oczy.- Wybaczysz mi, skarbie?- zapytał niepewnie, miziając mnie nosem po czubku mojego nosa.
- Wybaczę, głupku mój.- zaśmiałam się, a on złożył czuły pocałunek na moich ustach.- Zawsze ci wybaczę.
- Tak, jak ja tobie.- przytulił mnie mocno do siebie.- Nie chcę, żebyś myślała, że jestem z tobą tylko dlatego, żeby się z ciebie naśmiewać...
- Wtedy się tak poczułam.- przyznałam, a jemu łzy napłynęły do oczu.
- Przepraszam, tak bardzo przepraszam... To się już nie powtórzy.- mówił cicho, jednocześnie mocno mnie tulił.
- Wierzę ci, Guciu...-wtuliłam się w niego, dzięki czemu trochę się uspokoił i odetchnął z ulgą.- Co nam tam zabrałeś?- zapytałam uśmiechnięta, chcąc zmienić temat.
- Mam dla ciebie nuggetsy i frytki.- podał mi wspomniane jedzenie.- Chciałem wziąć ci do tego lody, ale roztopiłyby się pod bluzą.
- Kochany mój.- pocałowałam go w policzek, a on posadził mnie na swoich kolanach.- Najdroższy.- uśmiechnięta pogładziłam go po policzku.
- Twój.- przyznał, uśmiechając się szeroko.- Tylko twój.- szepnął.
- A sobie co wziąłeś?
- Burgera i frytki.
- Jakim cudem ty to zdołałeś przenieść?- zapytałam rozbawiona.- Że też się nie zainteresowali twoim brzuszkiem.- zaśmiałam się cicho.
- Spróbowaliby.- prychnął.- Tylko ty jesteś upoważniona do interesowania się moim brzuchem. I nie tylko.- dodał, po czym złożył czuły pocałunek na moich ustach.
Przegadaliśmy cały blok reklamowy. Nagle światła zgasły i zaczął się film. My oglądając, pałaszowaliśmy jedzenie przyniesione przez Bielskiego. On podkradał mi nuggetsy, a ja brałam kęsy jego burgera. Później wszystkie papiery zapakowaliśmy do torebki po zamówieniu i w końcu zajęliśmy się oglądaniem filmu. Śmialiśmy się praktycznie przez cały film. Gucio na każdej scenie pocałunku tulił mnie mocniej i składał czułe pocałunki... Takie przeprosiny mogę mieć codziennie.
Seans się zakończył, a lampy ponownie oświetlały salę. Zebraliśmy się do wyjścia. Gutek nawet nie dał mi możliwości zejścia z jego kolan. Zwinnym ruchem zabrał wszystkie rzeczy, nałożył mi kurtkę na ramiona i wziął mnie na ręce.
- Gutek!- zaśmiałam się, gdy schodził ze mną po schodach w sali kinowej.- Przecież mogę iść sama.
- A ja przecież ci mówiłem, że będę nosić cię na rękach, gdy tylko będzie taka okazja.- spojrzał na mnie z szarmanckim uśmiechem.- Ta jest wręcz idealna, księżniczko.- szepnął, a ja pocałowałam go czule w usta.
Byłam przekonana, że Bielski odłoży mnie na ziemię, gdy tylko wyjdziemy z kina. Ten jednak trzymał mnie przy sobie do samego samochodu. Dopiero przy nim odłożył mnie na ziemię, by móc otworzyć mi drzwi. Gdy wsiadłam, on pochylił się nade mną i czule ucałował moje usta.
- Jeżeli nie masz nic przeciwko, to możemy jeszcze po drodze wpaść w jedno miejsce.- powiedział, po czym ponownie mnie pocałował. Ja odpowiedziałam mu tym samym.- Mam to odebrać jako zgodę?- zaśmiał się, a ja przytaknęłam.
Po drodze do mieszkania Gutek zatrzymał samochód na parkingu nieopodal parku, w którym spacerowaliśmy ostatnio. Lampy w alejkach przyświecały nam drogę. Było pusto, żadnej żywej duszy w promieniu kilkuset metrów. Było bardzo romantycznie. Przespacerowaliśmy kolejną godzinę. Gutek mocno trzymał mnie za dłoń, czule gładząc po niej kciukiem. Co chwilę wymienialiśmy się krótkimi, lecz czułymi pocałunkami.
- Dziękuję.- powiedziałam, patrząc prosto w jego czekoladowe oczy.
- Za co?- zaśmiał się cicho i objął mnie ramieniem.
- Za dzisiaj.- odparłam.- Było bardzo fajnie.- uśmiechnęłam się szczerze. Widziałam, że chce zaprotestować, ale ja go wyprzedziłam.- O tej sytuacji zapominamy.- uciszyłam go, przykładając palec wskazujący do jego ust.
- Jesteś najwspanialszą kobietą na ziemi.- rzekł, a następnie złączył nasze usta w pocałunku.- Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham...
- A ja myślę, że wiem.- zachichotałam.- I ty wiesz, że kocham cię najmocniej na świecie.- uśmiechnęłam się szczerze i znów wpiłam się w jego usta.
Po chwili, dłuższej chwili, zaczęliśmy wracać do samochodu. Klimat w parku był cudowny, ale co z tego, gdy nam zaczynały marznąć dłonie i nie tylko...
Poszliśmy do auta i wróciliśmy do domu. Gutek po wyjściu z samochodu ponownie wziął mnie na ręce, jednak tym razem wszedł do windy.
- Mmm, główka jednak pracuje?- zaśmiałam się, obejmując go mocno.
- Grabisz sobie...- przymrużył oczy i uśmiechnął się lekko.
///\\\///\\\///\\\
Moje misiaczki najdroższe!!!
Słowem wyjaśnienia!
Wszystkich, którym nie podoba się tak szybkie ZWIEŃCZENIE związku Amelki i Gustawa- przepraszam. Na swoje "usprawiedliwienie" mogę jedynie powiedzieć, że pisałam tę książkę około 4 lata temu. Nie wiem, co miałam w głowie, planując tę książkę. Najprawdopodobniej nic. Jak już gdzieś o tym pisałam- miałam przeogromną potrzebę na książkę, w której:
1. główną rolę odegra Bielski
2. ROMANS
3. oczekiwanie na związek między nimi nie będzie trwał 150 rozdziałów
to tyle z wyjaśnień. Jeśli ktoś poczuł się przez to zażenowany, to przepraszam. próbowałam to zmienić, ale za każdym razem dochodziłam do wniosku, że Bielska z 2019 roku byłaby zawiedziona, gdybym to zmieniła. Tak więc, zostaje tak, a nie inaczej.
wspaniałego dnia!!!
ściskam, tulę i całuję!
Ciocia Bielska 🤍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro