꒰ nueve ꒱
OPIS SYTUACJI: Jest piękna, słoneczna pogoda. Na zegarze leniwie dobija jedenasta rano, a blondynka wraz z szatynem leżą na jednym, dużym i kolorowym hamaku, rozciągniętym pomiędzy dwoma wysokimi i grubszymi drzewami w ich ogrodzie za ich domem.
Callie: Aż sama w to nie dowierzam...
Álvaro: W co takiego?
Callie: Że kiedyś nadejdzie taka chwila, że będzie mnie bujać delikatny wiatr, a ja będę leżeć wygodnie na hamaku i wpatrywać się bezkarnie w twoje obłędne oczy... *wzdycha i kieruje swój wzrok na jego czekoladowe tęczówki*
Álvaro: Zawsze trzeba być dobrej myśli i wierzyć, że marzenia się spełnią *uśmiecha się lekko i przekłada kosmyk jej włosów za ucho*
Callie: *rumieni się, po czym chwyta jego dłoń w swoją i przekłada palce między jego*
Álvaro: Wiesz, że jesteś słodka? Tak bardzo słodka, że chyba zaraz cukrzycy dostanę? *chichocze, pocierając kciukiem jej dłoń*
Callie: Oj już przestań *śmieje się* Ty też jesteś słodki i nieskończenie wiele razy przebijasz tym cukier *czeka na jego reakcję*
Álvaro: Okej! Wygrałaś! *parska śmiechem* Pomyślałem właśnie... Może wybierzemy się na spacer?
Callie: Jestem zdecydowanie za *odpowiada, głęboko spoglądając mu w oczy*
Álvaro: Patrzysz się tak na mnie, bo coś planujesz? *podnosi jedną brew i uśmiecha się wyczekująco*
Callie: Skąd ty się nauczyłeś czytać w myślach, skarbie? *mówi to z seksowną chrypką w głosie, po czym lekko się podnosi i opiera dłonie przy jego biodrach, by zaraz złożyć krótki, ale szaleńczo namiętny pocałunek na jego ustach, po którym szybko się odwraca, by zejść z hamaku*
Álvaro: Tylko tyle?
Callie: A co byś jeszcze chciał? *odwraca się na chwilę w jego stronę*
Álvaro: *wykorzystuje tą sytuację, chwytając ją jedną ręką za nadgarstek, dzięki temu się podnosząc, a drugą kładąc na jej policzku i składając długi, pełen czułości i zmysłowości pocałunek na jej wargach*
Callie: Chyba zrobiło mi się nieco za gorąco... Muszę się przebrać *wstaje z hamaku, spoglądając na niego przez chwilę, która sprawia, że jest nim jeszcze bardziej oczarowana*
Álvaro: To w takim razie czekam na ciebie, droga żonko *chichocze, przecierając dłonią swoją brodę*
Callie: *uśmiecha się na jego powiedzonko, po czym pędem przemyka do sypialni i wybiera z szafy odpowiedni outfit na spacer*
*skip time*
Callie & Álvaro: *spacerują po cichych i spokojnych dzielnicach Barcelony, trzymając się za ręce*
Callie: *zaczyna podśpiewywać*
Te quiero lento
Para saborear mejor cada momento
Para escuchar lo que se esconde en el silencio
Ya sé por qué
Álvaro: *dołącza do niej*
Te quiero lento
Cuando te veo de mal humor por la mañana
Cuando se escapa una sonrisa en tu mirada
Así, así, te quiero lento
Callie: To było słodkie i romantyczne jak tekst tej piosenki *rumieni się, uwieszając się na moment na jego ręce*
Álvaro: Przysięgam, że jak tylko wpadnę na pomysł na nową piosenkę to nagramy ją wspólnie *całuje ją szybko we włosy*
Callie: Razem z teledyskiem?
Álvaro: Jeśli będziesz chciała to czemu nie.
Callie: Jeśli proponuję to raczej chcę, mój drogi mężu *śmieje się* Ale mam nadzieję, że będzie z elementami tańca?
Álvaro: Dobrze wiesz, jakim jestem tańcerzem... *smutnieje*
Callie: Na ślubie jakoś nie było widać tego o czym teraz myślisz *głaszcze go po ręce*
Álvaro: Wtedy to co innego... Ale... Zawsze mogę być obserwatorem twojego tańca *uśmiecha się łobuzersko*
Callie: Ale z ciebie... Same zbereśne myśli... *wzdycha*
Álvaro: Ty to wcale nie gorsza!
Callie: Dobra, cichaj już *wybucha śmiechem, gdy nagle dostrzega małego, wychudzonego pieska* Patrz! Maleństwo... *puszcza szatyna i podbiega do zwierzęcia, ale kilka kroków od niego zwalnia, powoli przybliżając się* Nie bój się... Hej, już jest dobrze... *szepcze do psiaka, który spogląda na nią z lekkim przestraszeniem*
Álvaro: Biedny... Można prawie policzyć wszystkie jego kostki... Ma obrożę?
Callie: *udaje jej się podejść do szczeniaka, zaczynając go energicznie głaskać* Nie ma, a przynajmniej nie widzę... Zresztą nawet gdyby miał to i tak widać, że ten ktoś go nie chce. Wychudzony, bo widocznie nie jadł nic od kilku dni chodząc samemu w mieście... *głos jej się załamuje, ale mimo to próbuje się szczerze uśmiechnąć do zwierzaka*
Álvaro: Więc jaki masz plan?
Callie: Proszę, zabierzmy go do nas... Jest bezdomny i może długo nie przeżyć. Nie zostawię go tak! Nie ma mowy! *powoli podnosi psiaka, głaszcząc go po główce* Proszę...
Álvaro: Ja też nie miałbym serca go tutaj zostawiać. W takim razie wracamy do domu, a ja potem podjadę do centrum po jakąś karmę dla niego.
Callie: Kochany jesteś! Dziękuję! *całuje go krótko w policzek*
Álvaro: Też uwielbiam zwierzęta, więc jakbym mógł odmówić, a tym bardziej pomocy dla nich *uśmiecha się, po czym daje obwąchać swoją dłoń psiakowi, by pogłaskać go zaraz po pleckach*
Callie: Idziemy do domu! *rumieni się z radości, a gdy zwierzak widzi ją szczęśliwą, automatycznie wtula się w nią, przymykając oczka* Boże, już go kocham!
Álvaro: Ale mam nadzieję, że ja jestem na pierwszym miejscu?
Callie: Zazdrośnik! Zazdrośnik! *śmieje się* Tak, zazdrośniku, jesteś na pierwszym miejscu!
Álvaro: Ja myślę *spogląda na nich, po czym obejmuję ją ręką w talii*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro