Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Bezsilność. Swąd strachu i beznadziei otaczał każdego, z powołanej grupy. Według niego, wydział ds. kryminalnych się nie postarał. Trzy lata temu, kiedy zaczął pozbywać się śmieci społeczeństwa, przydzielono do tej sprawy najlepiej rokujące, najwybitniejsze osoby. 

Przechytrzenie ich było łatwiejsze, niż myślał. Uśmiechnął się na samą myśl. Tuż przed nim, za weneckim lustrem, odbywało się przesłuchanie detektywa Jeona. Dzieciaka, który też dał się omotać. 

- Co jeszcze pamiętasz?- zapytał Hoseok, a mikrofon w pokoju przesłuchań, przekazał to do głośniczka w pomieszczeniu, gdzie siedział Pożeracz. Seryjny morderca skrzywił się.

Prokurator Jung był zanadto gorliwy w swojej pracy. Zamierzał zadbać, by opóźniał sprawę, jak jego mentor. Tamten prawnik dał się zaszantażować, pomagając mu zdobyć tu pracę. Wszystko, aby prokuratorski syn przeżył. Ludzie są głupimi istotami.

- Wysoki mężczyzna, nie widziałem twarzy- odparł Jeon, wahając się.- Poczułem jednak coś. Zapach ziemi, pachniał ziemią.

Pożeracz skrzywił się, słysząc wyznanie chłopaka. Wziął telefon z biurka i pośpiesznie opuścił pokój, kierując się do mniej ruchliwego miejsca. Musiał pilnie zadzwonić...

-Hey, Jung!- krzyknął ktoś na korytarzu, a wszyscy zaczęli odwracać głowy w stronę biegnącego blondyna, przypatrując się mu ciekawie.- Poczekaj!

Joy prychnęła, czując zażenowanie, przez głośne zachowanie policjanta. Miała ochotę go udusić gołymi rękoma, ale prawdopodobnie, jej własny brat zeznawałby przeciwko niej. Taka bliska relacja ich łączyła. Kobieta zastanawiała się, czy Hoseok nie traktuje jej już tak samo, jak swoich informatorów i współpracowników. 

Ciemnowłosa zwolniła kroku, wzdychając, kiedy Taehyung w nią wpadł, prawie przewracając. Nie miała cieniutkich szpilek na stopach, lecz rozpędzone metr osiemdziesiąt robiło swoje. Na dodatek, od upadku ocaliły ją ramiona napastnika. 

Zirytowana i wdzięczna, uwolniła się. Wygładzając ciemny materiał marynarki i unikając spojrzeń rozbawionych, mijających ich na korytarzu ludzi. Może nie miała dobrej opinii, po spóźnieniu na zebranie, lecz o tamtym nie wiedziało wielu.

Naprawdę denerwował ją ten nachalny policjant. Skrzywiła się i skrzyżowała ramiona na piersi, patrząc wyczekująco na Taehyunga. 

- Chciałabyś wyjść ze mną na kawę? Obiecuję, że nie pożałujesz-  zapytał chłopak, mrugając do dziewczyny. Sooyoung jednak nie wyglądała na przekonaną tym argumentem. 

- Nie mam czasu, Kim. Brat podrzucił mi do biura kilka dokumentów, z którymi muszę się zapoznać przed przesłuchaniem Jimina. To ważne- odparła chłodno.

- To nie zajmie długo, a kofeina pomoże ci w pracy.- Uśmiech chłopaka zaczął przełamywać jej opory. Jung po prostu miała słabość do szczerych mimik. Przebywając w otoczeniu ludzi pokroju Hoseoka, nie na wiele otwartości mogła sobie pozwolić. Zerknęła w bok, walcząc ze sobą i wygrała jej samolubna pobudka, spychając obowiązki na inny tor. Joy też miała prawo myśleć o sobie.

Kim uśmiechnął się, słysząc nieśmiałą zgodę. Zaprzyjaźnienie się z siostrą prokuratora, powinno przynieść jakieś profity. 

Wyszli poza teren posterunku, przechodząc na skrzyżowaniu. Kang była przekonana, że idą do Cafe stop w małym pasażu, wciśniętym pod pobliskim biurowcem. Taehyung udał, iż nie zauważył dezorientacji koleżanki, kiedy podążył dalej chodnikiem.

- Jesteś od samego początku prowadzenia tej sprawy?- zagadnęła Jung, chcąc zniwelować swoje zażenowanie.

- Nie, zostałem przydzielony kilka miesięcy po jej rozpoczęciu. Już wtedy szeptano, że to śledztwo nie jest do rozwiązania. Oddział powstały z osób uzdolnionych.- Policjant prychnął cicho.- Ta grupa jest śmietnikiem, gdzie wrzuca się jednostki, które komuś podpadły. 

- Śmietnikiem?- Kobieta zmarszczyła nos w akcie dezaprobaty i wyrównała krok z Kimem. Musiała się wysilić, aby usłyszeć resztę. O tej godzinie ruch na ulicach był niesamowity. Powietrze przeszywały klaksony samochodów, warkot ich silników oraz gwar przechodniów. 

- Sprawa Pożeracza jest hamulcem na drodze naszej kariery. Niewiele osób się o tym orientuje- odparł blondyn, uśmiechając się do Joy. Postanowił być szczery.- Dajmy na to Jungkooka. Akademię ukończył szybciej niż jego rówieśnicy. Znakomite wyniki na pewno były obiektem zazdrości. Podobno na jego roku był syn komendanta. 

- Naskarżył ojcu- zgadła dziewczyna, wzdychając.- To okropne.

Jasnowłosy szedł  przez chwilę w ciszy, a prokurator mogła się rozejrzeć. Przechodzili przez mały park, ukryty pomiędzy wysokimi budynkami. Nawet nie wiedziała, że taki jest w okolicy komendy. 

- A ty? Czemu tu jesteś?- spytał Tae, zerkając na nią.

- Mogłabym zadać to samo pytanie.- Odbiła piłeczkę. Nie miała powodu się zwierzać, bo tak jakby, dopiero wczoraj się poznali.- Gdzie mnie prowadzisz? 

- Zobaczysz- rzucił z uśmiechem, który potrafił roztapiać oziębłe serca i dystans Joy.- To już za rogiem. 

Weszli na małą, kolorową ulicę, wszędzie wisiały banery. Z otwartych drzwi barów oraz knajpek wylatywała zachęcająca woń jedzenia. Korpo-szczury schodziły się, bo wybiła godzina lunchu. Z tego tłumu, Sooyoung mogła łatwo wyłapać wysoką sylwetkę Taehyunga.

Weszli do małej kawiarenki, upchniętej pomiędzy dwoma restauracjami. W środku, o dziwo, było pusto. Miło wyglądająca dziewczyna stała za ladą, wycierając ekspres. Widząc chłopaka w drzwiach, uśmiechnęła się szeroko, jednak zmienił się w grymas, kiedy zauważyła jego towarzyszkę. 

- Myślałam, że dzisiaj już nie przyjdziesz- rzuciła rudowłosa baristka, ignorując Jung.- Minęła twoja stała godzina.

- Spóźniłem się, bo chciałem dzisiaj przyprowadzić moją koleżankę. Miso, poznaj Sooyoung.

Kobiety kiwnęły sobie głowami niechętnie. Najwyraźniej nie przypadły sobie do gustu. Blondyn zdusił chichot, bo mierzyły się spojrzeniami, wręcz z wrogością. 

- To co zwykle, Tae? A ty?- zapytała.

- Doppio na wynos...- Joy posłała jej chłodny uśmiech.- Poproszę. 

Rudowłosa szybko zaparzyła zamówione napoje i pożegnała, Kima, z uśmiechem. Jung przez ten czas uważnie patrzyła na ręce baristki, obawiając się naplucia do swojej kawy. Na szczęście Miso nie ryzykowała i przygotowała ją dobrze.

Wracali inną drogą, kierując się w stronę głównej ulicy. Minęli kilka lokali, gdy przywołała ich do siebie staruszka. Sooyoung, nie zważając na towarzysza, podeszła do niej. 

- Może powróżyć ci dziecino z run?- zapytała babcina, siadając wygodniej.- To dużo nie kosztuje. 

- Oczywiście, może mi pani coś przepowiedzieć. Jakie runy pani ma?- Prokurator kucnęła koło siwowłosej, a Taehyung cierpliwie oparł się o ścianę. To było ciekawe, że ta chłodna istota zlitowała się nad biedną staruszką.

- Nordyckie. A teraz kochanie, wyłów jeden kamyk z woreczka i mi go podaj.- Jung tak uczyniła, nie spoglądając na swój wybór, oddała woreczek kobiecie.- Spójrz na runę, a ja powiem ci, co ona oznacza. 

Ciemnowłosa uśmiechnęła się, zerkając na swój wybór. Przez chwilę patrzyła tępo, blednąc. Zaciskając wargi, obróciła powoli głowę w stronę Kima. Ten, zaniepokojony spojrzeniem Sooyoung, podszedł do niej. Kiedy jednak ujrzał znak, wziął głęboki wdech. 

- Co to jest, proszę pani?- zapytał blondyn.- Co to za runa?

- Thurisaz, olbrzym i cierń. Jest dosyć niezwykłą runą. Jej przesłaniem jest, że musisz nauczyć się, iż cierpienie jest konieczne, by móc doświadczyć wszystkiego, co oferuje nam życie. Jednak czasami, trzeba podjąć decyzję o pozbyciu się przeszkód.- Kobiecina, nieświadoma, kontynuowała swój wywód. 

Para wymieniła się przerażonymi i jednocześnie zaskoczonymi spojrzeniami. To tym był znak na szyi ofiar Pożeracza, runą. Teraz rzeczy, których nie mogli rozgryźć, stawały się logiczne. 

- Proszę, to pani wynagrodzenie.- Joy wcisnęła w rękę staruszki banknot z podobizną Yulgoka.- Dziękuję.

Ciemnowłosa chwyciła policjanta za przedramię, a on zaczął wybierać numer do Namjoona.

- Zadzwoń do mojego brata, on musi wiedzieć wcześniej!- krzyknęła Joy.- Mamy przecież przesłuchanie Jimina.

Blondyn pokiwał głową i zaczął dzwonić do Hoseoka. Para ruszyła szybko na komisariat, nie bacząc na ludzi. 

-------------

Dziękuję jeonkokos  to zaszczyt, bo nigdy nie dostałam arta, do jakiegokolwiek mojego opowiadania 💕💕💕💕
Serio, wow. Nawet nie wiem, jak mam okazać swoje szczęście, zachwyt, szok.

(arta możecie znaleźć załączonego do góry)

(((JAK MI MIŁO, HALO, RATUNKU, ROZPŁYWAM SIĘ)))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro