Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19


noc, dzielnica Seogyo

- Wyprowadź go- rzucił oschle Woo, chwytając za kryształową karafkę i nalał do dwóch szklaneczek alkoholu.- No już.

Yoongi skulił się bardziej, widząc jak wielki mężczyzna wchodzi do pomieszczenia, aby go stamtąd wyciągnąć. Szatyn zerknął na Hoseoka, który patrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami. Oprócz tego, mimika jego twarzy nic nie zdradzała. Po prostu wpatrywał się w patologa.

Min podniósł się chwiejnie z ziemi, nie chcąc być wyszarpanym z gabinetu. Kiedy jednak potężna dłoń wylądowała na jego ramieniu, wyrwał się do przodu, spanikowany.

Jung spiął się, kiedy mężczyzna otrzymał uderzenie. Puknął końcem parasola w podłogę, zwracając na siebie uwagę lichwiarza. Prokurator posłał mu swój firmowy uśmiech i nachylił się delikatnie w jego stronę.

- Wolałbym, żeby nie był zanadto uszkodzony.- Przechylił na bok głowę.

- To tylko dla opanowania. Zamkniemy go w pokoju, żeby sobie nie zaszkodził- rzekł stary, podając szklankę brunetowi.- Może porozmawiamy teraz o interesach? Jestem świadom, że nie przyszedłeś po tego chuderlaka.

- Ciągle zapominam, że nie znalazłeś się na tym stanowisku bez przyczyny. Nic ci nie umyka- mruknął Jung, patrząc na naczynie w dłoniach gospodarza. Uniósł spojrzenie na tamtego, powstrzymując grymas.- Doskonale wiesz, czego chcę. Rozpiskę zamówień na barbiturany i benzodiazepiny z ostatniego roku. Pomiń ćpunów i ośrodki medyczne.

- Będzie z tym wiele problemów.- Mężczyzna potarł skórę nad brwią, mrużąc delikatnie oczy.- Nic za darmo. Informacje za informacje.

- Podeślę ci miejsca, które mają zostać w najbliższym czasie przeszukane i kiedy będziesz musiał je oczyścić przed inspekcją- rzekł Jung, wirując alkoholem w szkle.- Jeszcze jedno...- Czarnowłosy pokręcił głową i uniósł brwi. Sekundę po tym, ciecz została ostentacyjnie wylana na dywan, a szklanka z hukiem upadła obok.- Nie próbuj mnie więcej otruć.

Szef Woo prychnął, odstawiając swoją, ciągle pełną, szklankę na stolik. Hoseok oparł się wygodniej o oparcie kanapy. Przez całą rozmowę mężczyzna nie dotknął ustami naczynia, a dla prokuratora był to jawny znak, że z napojem jest coś nie tak. W końcu to nie był pierwszy raz, kiedy rozmawiał z przedstawicielem półświatka. Ci ludzie byli prości, w swojej skomplikowanej grze. Prokurator posłał siwowłosemu szyderczy uśmiech.

Yoongi drżał, pozostawiony w małym, pustym pokoiku, którego ściany oklejone były pożółkłą od starości tapetą. Gdzieniegdzie znajdowały się ciemne plamy. Sprawiały one, że patolog ledwo mógł wytrzymać w pomieszczeniu bez okien.

Nie wiedział, dlaczego Jung znalazł się w tej melinie, a tym bardziej, czemu chciał mu pomóc. Min podejrzewał, że prokuratora też będzie musiał spłacić. Obawiał się jednak, w jaki sposób miałby to zrobić. Jedno słowo Hoseoka, a cała jego kariera jako patologa, mogła się skończyć.

Wylęgarnia grzechu i przestępstw. Szatyn ukucnął na, w miarę czystym, skrawku podłogi. Podwinął bluzkę, aby spojrzeć na rozkwitający na brzuchu siniak. Tknął go delikatnie i wypuścił przez zęby powietrze, czując przeszywający ból. Pozwolił materiałowi opaść,  zakrywając ranę. Miał nadzieję, że nie przeszkodzi mu ona w pracy.

Zza drzwi usłyszał czyiś krzyk. Skulił się bardziej na ziemi, mając nadzieję, że cokolwiek dzieje się na zewnątrz, nie dotrze do niego. Na szczęście głosy szybko się oddaliły. Yoongi odetchnął z ulgą i oparł potylicę o ścianę.

Był głupi, sądząc, że błaganie lichwiarza cokolwiek da. Powinien się tego domyślić. Miał jednak nadzieję, a do tego kierowała nim troska o brata, dlatego nie bacząc na koszty próbował załagodzić sytuację. Czy mu się udało? Min bardzo w to wątpił...

Jego smętne rozmyślania przerwało otworzenie się drzwi i wpuszczenie do pomieszczenia świeżego powiewu dymu. W przejściu stanął jakiś młody chłopak, tak samo jak Hoseok, ubrany w elegancki garnitur.

- Rusz się- rzucił, rozglądając się po ciemnym, pustym pokoju i zacmokał z niezadowoleniem.- Ulatniamy się z tej meliny.

Yoongi szybko się podniósł. Elegancik chwycił go za ramię i zaczął wyprowadzać z budynku. Patolog widział, że na twarzy wybawiciela maluje się napięcie. Zmarszczone brwi oraz niespokojne lustrowanie każdego mijanego osobnika. Coś było nie tak.

- Dokąd mnie prowadzisz?- spytał Min, próbując złapać oddech. Chłopak miał dużo dłuższe nogi, więc górował nad nim.- Proszę, powiedz mi...

- Cicho, próbujemy cię stąd wyciągnąć.- Wyszli na tylną ulicę. Ciemnowłosy rozejrzał się. Nikogo tu nie było, nawet dillerów, co było dosyć nietypowe o tej porze. Mężczyzna w garniturze zaczął go ciągnąć głębiej w uliczkę. Znajdował się tam ciemny samochód.

Szatyn został wepchnięty na tylne siedzenia. Nie próbował jednak uciekać, bo miał wrażenie, ze ten chłopak źle mu nie życzy. Miał jeszcze tylko nadzieję, iż intuicja go nie zawiedzie. Trzeba było robić dobrą minę do złej gry.

Pojazd ruszył gwałtownie, wpijając chłopaka w siedzenie, po chwili jednak hamowanie szarpnęło patologiem, tak, że uderzył czołem w tapicerkę fotelu. Jęknął cichutko, masując obolałe miejsce.

Drzwi z przodu się otworzyły, a do środka wpadł Hoseok. Brunet kiwnął do przyjaciela głową, aby ruszał. Przez kilka minut słychać było niespokojny oddech Junga i buczenie silnika. Prokurator siedział z głową mocno odchyloną do tyłu, łapiąc łapczywie powietrze, a Min przyglądał się mu w ciszy.

Przejechali przez most Seongang i wjechali do innej dzielnicy Seulu, na wyspę Yeouido-dong. Przez szybę, Yoongi mógł podziwiać drapacze chmur, które zwykle widywał z daleka, nie zapuszczając się w te rejony.

Zdziwił się, kiedy samochód zatrzymał się na bocznym pasie, a Jung wysiadł, poprawiając marynarkę. Min nie wiedział, czy ma iść z nim. Właściwie, czego miałby szukać, w tym centrum polityki i biznesu. Nie chciał się nawet zadręczać, swoim poplamionym ubraniem, ponieważ tutaj wszyscy przechodnie próbowali nadążać z trendami mody. 

Jego przemyślenia przerwało otwarcie drzwi od strony pasażera. Chcąc, nie chcąc, musiał iść za prokuratorem.

"Mam przesrane"- pomyślał szatyn.

- Do zobaczenia kiedyś- rzucił kierowca, posyłając Yoongiemu szeroki uśmiech i salutując mu na pożegnanie.- Biegnij za nim, nie lubi czekać. Powodzenia.

Min niepewnie zaczął iść za Hoseokiem, który kierował się w stronę jednego z wieżowców. Patolog podążał za nim grzecznie. Chciałby co prawda znaleźć się już w swoim domu, ale jego los zależał teraz od zirytowanego bruneta.

Jazda windą okazała się jeszcze bardziej niezręczna, niż spotkanie w gabinecie Woo. Jung jawnie się na niego gapił, lustrując całą jego sylwetkę. Przez głowę Yoongiego przeleciała myśl, że mężczyzna mógł go skrzywdzić. Spiął mięśnie ze strachu. Skąd miał wiedzieć, czy nic mu nie grozi? Właśnie teraz doświadczał tego, że nie zna osoby z którą współpracuje. Przy pierwszym spotkaniu, starszy był zdezorientowany zachowaniem prokuratora. Ten człowiek był nieprzewidywalny.

Mieszkanie prokuratora okazało się aranżacją, jak z gazetki Ikei. Czystość i schludność wprost raziła w oczy. Yoongi zauważył, że to wszystko wyglądało na nieużywane, jakby brunet dopiero co, to ustawił.

- Jaką chcesz herbatę?- zapytał Hoseok, zaskakując patologa. Jung stał w otwartej kuchni, wstawiając czajnik.- Usiądź przy wyspie.- Kiedy mężczyzna mu nie odpowiedział, brunet wziął pierwszą lepszą torebkę z ziołami i wrzucił do kubka, który zalał wrzątkiem. Położył naczynie przed zastygłym patologiem, który zdążył zająć miejsce przy rogu lady, samemu wybierając miejsce na przeciwko.

Przyglądał się z uwagą zadłużonemu mężczyźnie, którego nienaturalnie wyprostowana sylweta zdradzała poddenerwowanie, a nawet strach. Twarz nie wyrażała jednak niczego, opanowana mina skutecznie maskowała wewnętrzny konflikt.

- Dlaczego to zrobiłeś?- zapytał w końcu szatyn, a jego głos łamał się przez emocje nim szargające. Odpowiedziała mu cisza. Prokurator milczał z małym, rozbawionym uśmieszkiem na twarzy.- Dlaczego tam byłeś? Skąd wiedziałeś?

- Uspokój się, Yooni.- Zdrobnienie w ustach Hoseoka jeszcze bardziej zdezorientowała Mina. Ten mężczyzna był nieprzenikliwy i zmienny, jak morze. Posiadający wiele masek, jak aktor.

Brązowowłosy nie wiedział jednak, która jest ta prawdziwa.- Nie wiedziałem, że tam jesteś. Musisz mi zaufać, bo nie chcę cię w to wciągać.

Yoongi podejrzliwie wpatrywał się w oblicze prokuratora. To stawało się coraz bardziej skomplikowane. Czyżby prawnik miał powiązania z mafią? Drobny mężczyzna zadrżał z niepokoju.

Nagle zza kanapy wystrzeliła ciemna kulka i z przeraźliwym miauczeniem, rzuciła się na Junga. Wskoczyła na wysepkę, aby następnie zacząć z zapałem ocierać się jego o ręce. Zwierzątko dopiero po chwili zorientowało się o towarzystwie swojego właściciela.

- Nie mogę ci powiedzieć więcej, przepraszam.- Brunet kontynuował, zachowując się, jakby przed chwilą wcale nie został zaatakowany miłością przez kota. Min podniósł na niego spojrzenie, delikatnie dotykając głowki futrzaka.

- To dlaczego...- Szatyn przełknął ciężko ślinę.- Z jakiego powodu mi pomogłeś?- wyrzucił z siebie słowa, jak pociski z karabinu.

Hoseok uśmiechnął się delikatnie, a serce Yoongiego zadrżało delikatnie. Ten grymas nie był udawany, czy też sztuczny. Rozświetlił oziębłą, ciemną duszę patologa. Min chwycił za kubek i zaczął szybko sączyć napój, nie przejmując się jego temperaturą, obserwowany przez dwie ciekawskie pary oczu.

- Bo nie chciałem, aby komuś takiemu, jak ty, działa się krzywda. Wiem, co się dzieje z osobami, które zaciągną dług u tego lichwiarza.

- Proszę, zdradź mi, dlaczego taki poważany prokurator odwiedza osobę z półświatka?- Drążył dalej Yoongi, odkładając kubek na stół.- Przecież to nie mógł być...

Szatyn przytrzymał się blatu, mając wrażenie, że pomieszczenie wiruje. Próbował stanąć, ale nogi się pod nim ugięły. Złapały go mocne ramiona. Patolog ledwo podniósł wzrok na Hoseoka, który zaczął go nieść w stronę kanapy. Był na tyle przytomny, aby zorientować się, że to nie była zwyczajna herbatka. Chciał się wyszarpnąć, ale kończyny nie chciały go słuchać. Były ciężkie, jak z ołowiu.

- Yoonnie... Powiedziałem, że nie mogę ci tego zdradzić- szepnął prawnik, układając ostrożnie ciało chłopaka. Odgarnął mu z czoła włosy, po czym zaczął go głaskać po głowie.- Naprawdę nie mam złych zamiarów, dlatego odpuść. Nie mów też nikomu o tym spotkaniu...- Brązowowłosy drgnął, ale cichy głos Junga zaczął go mimowolnie uspokajać.- Śpij już.

Min próbował oprzeć się chemicznemu zmęczeniu, zasnuwającemu jego umysł, jak wieczorna mgła. Utulająca jego troski i strachy. Nie pomagała mu pieszczota, którą ofiarowywał mu podstępny prokurator.

- Ty...- szepnął patolog, a jego wargi wydały się sztywne.- Ty...

Hoseok wpatrywał się w zasypiającego chłopaka, a kiedy stracił przytomność, westchnął ciężko. Wstał z kanapy, przecierając dłońmi twarz. Naprawdę miał ochotę odpocząć, ale dopóki nie wykona postawionych przed sobą zadań, nie będzie mógł się temu oddać. 

Wyjął z kieszeni spodni telefon i wybrał numer.

- Mogłabyś do mnie przyjechać? Tak, najlepiej teraz- powiedział, podchodząc do okna. Za nim rozciągała się jasna panorama Seulu.- Będę czekać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro