15. Intrygująca propozycja pracy
!!! TW !!! Gwałt
\\\///\\\///\\\///
dziękuję za ponad 2000 odczytów!
Bielska 🤍
\\\///\\\///\\\///
Dwa samochody zatrzymały się pod gmachem fabryki. Policjanci wysiedli z samochodów i stanęli przed budynkiem.
- Chyba nie było tak źle...- roześmiała się pod nosem Bennet, zamykając pilotem drzwi do swojego samochodu.- Grunt, że milczałeś. W przeciwnym razie mielibyście o dwa trupy więcej.- dodała rozbawiona, a Górski z Martą spojrzeli jedynie po sobie z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy.
- Ona mi groziła.- powiedział przerażony Bielski, chodząc na ugiętych nogach.- Ja na waszym miejscu rozważyłbym jej przeniesienie. W trybie natychmiastowym.
- To chyba tobie się coś w mózgu poprzenosiło, gdy przyspieszałam z 10 do 20...- bąknęła, wymijając go. Postanowiła zapomnieć o upierdliwym koledze i zajęła się śledztwem.
Jeden z funkcjonariuszy poprowadził ich do gabinetu prezesa. Tam znajdowały się zwłoki kobiety. Młoda, zgrabna, o niezwykle idealnych proporcjach. Leżała na środku podłogi w pomieszczeniu. Kąciki jej ust unosiły się ku górze. Widok ten zakrawał o scenę z horroru...
- Gdyby nie te otwarte oczy, pomyślałbym, że śpi...- westchnął Górski, nachylając się nad dziewczyną.- Wiemy, kim ona jest?- spytał na forum, spoglądając na funkcjonariuszy, którzy go otaczali.
- Lena Wilga. 25 lat. Studentka zarządzania i marketingu na Uniwersytecie Łódzkim. Pracowała tu jako prywatna asystentka prezesa.- mówił mężczyzna odziany w granatowy garnitur.
Alex nagle wyczuł trop. Zerwał się z miejsca i migiem poleciał w stronę dobiegającego zapachu. Komisarz natychmiast pobiegł za czworonogiem.
- Niewiele młodsza ode mnie...- sapnęła Bennet, patrząc z przerażeniem na dokumenty dziewczyny, które trzymał Bielski. On spojrzał na nią posępnie, jednak nie odezwał się słowem.- Wiadomo, co z nią? Co było przyczyną... śmierci?- zapytała, drapiąc się nerwowo po dłoni.
- Dzień dobry.- usłyszeli za sobą znajomy głos Leona Bergera.- A co my tu mamy?- uśmiechnął się szczerze i podszedł do aspirant.- Nowy narybek?- dopytywał, popatrując na Gutka.
- Tia...- bąknął, wywracając oczami. Oddalił się od dziewczyny i zaczął przeglądać bazę danych na swoim tablecie.
- A my się chyba już znamy.- dodał lekarz, przyglądając jej się bliżej.- Ta kurtka... Czy to nie ty przypadkiem byłaś na miejscu zbrodni przy Muzeum Przyrodniczym?
- Tak... Zdążyliśmy się poznać.- roześmiała się cicho, lekko zawstydzona.
- Pasuje ci ten kolor, moja droga.- przyznał, przyglądając się jej odzieniu.- Podbija kolor twoich młodzieńczych rumieńców.- szepnął, klepiąc dziewczynę po ramieniu.
- Dziękuję.- spojrzała nieśmiało, lecz szybko doszła do siebie. Mrożące krew w żyłach spojrzenie Bielskiego wyzbyło ją dobrego humoru. Uznała, że najlepiej będzie wrócić do obowiązków.- Moment, moment... powiedział pan, że Lena była kim?
- Prywatną asystentką prezesa.- odparł mężczyzna.
- A pan to kto?- spytała Marta, przeglądając dokumenty, które znalazła w jednym z segregatorów.
- Olgierd Wisłocki. Jestem wiceprezesem firmy. To ja ją tu znalazłem. Próbowałem ją reanimować, ale było już za późno.- westchnął z załamaniem.
- Od stwierdzenia, czy było za późno, jest wykwalifikowany lekarz.- zgromiła go Elżbieta, patrząc na niego morderczym wzrokiem.- Pan, co najwyżej, może stwierdzić, że na dworze jest pochmurno.- dodała rozzłoszczona.
Marta, wraz z pozostałymi funkcjonariuszami, spojrzała na dziewczynę, która zajęta była spisywaniem w notesie wstępnych zeznań wiceprezesa. Bielski w duchu przyznał, że dziewczyna ma niezłe gadane...
- Już ją lubię.- przyznał zadowolony Berger, naciągając rękawiczki na dłonie.
- A co ja miałem w takim razie robić?- zapytał rozgoryczony.
- No nie wiem... Może zaprosić ją na kawę?- zadrwiła.- W tej firmie przeprowadzają jakieś szkolenia z udzielania pierwszej pomocy?
- Mam nawet certyfikat.- odparł dumnie Olgierd, a aspirant zaniosła się śmiechem.
- Naklejka „dzielny pacjent" nie równa się certyfikatowi ukończenia szkolenia, wie pan?- spojrzała na niego z politowaniem.- Powinien był pan wezwać pomoc i reanimować ją do czasu przyjazdu pogotowia. A z tego co widzę nie ma tu nawet śladu po ratownikach medycznych.
- Dziewczyna zmarła jakąś godzinę, dwie temu.- wtrącił Leon, oglądając ciało dziewczyny.
- Czyli zgon między 7 a 8 rano. Ma pan jakieś alibi na ten czas?- spytał Gustaw, zamykając tablet.
- Byłem w swoim gabinecie. Przyszedłem dać Damianowi, to znaczy prezesowi, dokumenty, których potrzebuje na dzisiejsze spotkanie z klientami.
- A wracając do pytania... na czym polegała jej praca? Co się robi jako prywatna asystentka?- dopytywała Bennet.
- Pani pyta poważnie?- prychnął pytany mężczyzna.
- No nie, co pan. Jaja se robię.- roześmiała się sztucznie, machając żartobliwie dłonią.- No pewnie, że poważnie.
- W sumie, to jak tak na panią patrzę, to nadawałaby się pani do tej roboty. Szef lubi bardziej zaokrąglone kobitki.- Olgierd obleciał funkcjonariuszkę wzrokiem, mierząc ją od góry do dołu.
Całą tą sytuację widział Bielski. Widząc zakłopotanie wymalowane na twarzy Elżbiety postanowił w końcu się odezwać.
- Za to ja, jak na pana patrzę, to mam ochotę zwrócić śniadanie.- burknął Gustaw, posyłając mężczyźnie groźnie spojrzenie. Aspirant Bennet już chciała odetchnąć z ulgą, jednak wiceprezes nie dawał za wygraną.
- Miejsce się zwolniło. Gdyby w policji nie płacili dla takiej ślicznotki wystarczająco, proszę się zgłosić do nas. Szef jest bardzo szczodry.- uśmiechnął się, przygryzając przy tym usta. Dłonią przejechał po jej boku, delikatnie ściskając za jej udo. Dziewczyna natychmiast zrobiła krok do tyłu.
- Mam nadzieję, że będzie równie szczodry, gdy będzie musiał zapłacić kaucję, za wykupienie pana z aresztu za obrażanie funkcjonariusza na służbie.- odparła spokojnie.- Radzę panu w tej chwili zamilknąć.
- Ostra... szef lubi takie najbardziej. I jeszcze blondynka.- chwycił za pasemko jej włosów, które wydobyło się z jej upięcia i owinął sobie wokół palca.- Na wstępie dostałabyś dziesiątkę na rękę.- kontynuował Wisłocki, gładząc dziewczynę po policzku.
- Och, doprawdy?- uśmiechnęła się ponętnie, podchodząc do wice. Stanęła przed nim i patrzyła mu głęboko w oczy. Następnie z całej siły kopnęła mężczyznę w krocze. Gdy ten z bólu się pochylił, rękoma obejmując obolałe miejsce, aspirant chwyciła go za jego bujne, czarne włosy i z całej siły pociągnęła za nie tak, by mężczyzna na nią spojrzał.- Odezwij się tak do mnie jeszcze raz, a w domu, zamiast kołatki na drzwiach, będą wisieć twoje jaja.- warknęła, patrząc na mężczyznę spojrzeniem pełnym pogardy. Następnie puściła go i poszła w kierunku wyjścia.
- Złożę na ciebie skargę, suko.- charknął, krzyżując nogi na różne sposoby.
- Składając ją nie zapomnij dołączyć do niej różowych piwonii i moich ulubionych czekoladek.- machnęła na niego ręką i wyszła z pomieszczenia.
- Przecież wy to wszystko widzieliście!- krzyknął.- Jesteście świadkami!- wrzasnął rozgoryczony.
- Ja sprawdzałam dokumenty. Segregator przysłaniał mi cały widok.- wywinęła się Marta, wzruszając ramionami.
- Ja byłem zajęty przyglądaniu się denatce.- odparł Leon. Rozwścieczony Wisłocki spojrzał na ostatnią osobę w pomieszczeniu.
- Ty jej nie lubisz. To widać! Zaznasz, co ta kurwa mi zrobiła!- krzyczał, a Bielski głośno westchnął.
- Ja sprawdzałem bazę danych.- powiedział obojętnym tonem, patrząc na mężczyznę z politowaniem.- A to czy ją lubię, czy nie jest tylko i wyłącznie moim interesem. Nie zmienia to faktu, że chętnie zgarnę pana na dołek za obrazę funkcjonariusza na służbie i znieważenie.- mówiąc to mężczyzna wyjął z kieszeni parę kajdanek.- Rączkę poproszę.- wyciągnął w jego stronę dłoń.
- To jest jakieś szaleństwo!- mężczyzna zaczął wychodzić z pomieszczenia.
- Gdzie?!- krzyknął Gustaw, podbiegając do niego.- Chciałem z panem po dobroci, ale skoro pan nie chce, to mi nie trzeba dwa razy powtarzać.- natychmiast skuł nadgarstki Wisłockiego w kajdanki, zaciskając je tak mocno, że mężczyzna jęknął z bólu.
- Zniszczę was. Zacznę od tej dziwki, a zaraz po niej będziesz ty, szmaciarzu.- odgrażał się, szarpiąc się.
- Wiesz co? Moja babcia groziła mi z większym przekonaniem, gdy mówiła, że nie da mi czekolady po obiedzie.- Gutek prychnął, odprowadzając mężczyznę do radiowozu.- Zabierzcie go do nas. Posiedzi sobie w naszym luksusowym, jednoosobowym apartamencie, to może zmądrzeje.- mówiąc to przekazał Olgierda w ręce innego funkcjonariusza. Gdy zobaczył, że mężczyzna został zamknięty w radiowozie, oddalił się ponownie w stronę firmy.
CzokoLand- bo taką nazwę miała ta firma, zajmowała się produkcją wyrobów z czekolady. Od najzwyklejszych tabliczek czekolady, po najróżniejsze torciki, czy praliny.
Aspirant wrócił do fabryki. Idąc korytarzem natknął się na komisarza Górskiego, który wraz z Alexem i Elżbietą grzebali w worku na śmieci.
- Już wiem skąd nasza cukierniczka bierze składniki do swoich obrzydliwych ciastek. Nie zdziwię się, jeżeli przez swoje wypieki wytrujesz cały wydział.- powiedział ze złośliwością wymalowaną na twarzy.
- Następnym razem do twojej porcji dodam cyjanku. Jak widać, był skuteczny.- odgryzła się dziewczyna, będąc skupioną na szukaniu przedmiotu zainteresowania owczarka.
- Na twoim miejscu rozważyłbym arszenik.- charknął Górski, na co Gustaw spojrzał na niego z oburzeniem.
- Ty jesteś po jej stronie?- spytał zniesmaczony.
- Nie jestem po żadnej stronie. Trzeba było nie zaczynać.- bąknął komisarz.
- Mam!- krzyknęła policjantka, wyciągając ze śmietnika opakowanie pralin.- Chcesz jedną?- zapytała kąśliwie, wyciągając w stronę Gutka rękę, w której trzymała opakowanie czekoladek. Bielski jedynie pokręcił głową, śląc jej groźne spojrzenie.- Jedząc ciastko prawie jęczałeś z rozkoszy. Może jednak się skusisz?- uśmiechnęła się szyderczo.
- Odpuść sobie.- mruknął zawstydzony spojrzeniem zaskoczonego Górskiego.- Jak to się stało, że nie masz na sobie różowych rękawiczek?- prychnął, chcąc jak najszybciej zmienić temat.
- Dzieci, to jest narzędzie zbrodni.- odezwał się komisarz, pakując opakowanie z czekoladkami do worka strunowego.
- Skąd to wiesz?- zapytał Bielski.
- Podczas gdy ty prowadziłeś mojego sponsora do radiowozu, pan Leon dał nam przyczynę śmierci na tacy.- mówiąc to, ściągnęła z dłoni rękawiczki.
- Migdały...- Gucio zaciągnął się wonią unoszącą się w powietrzu.- Cyjanek.- odpowiedział sobie sam.
- Dokładnie.- dodał komisarz, biorąc Alexa za pętle.- Wiesz, że Alex wyczuwa takie substancje.
- No tak... To dlatego wybiegł wtedy z gabinetu prezesa.
- Zgadza się.- odpowiedział, kierując się do wyjścia.
Gdy wszyscy policjanci byli już na zewnątrz, zaczęli zbierać się do powrotu na komisariat. Marta w gabinecie prezesa odnalazła torebkę prezentową pudełeczkiem. W środku był pendrive.
- Trzeba będzie przejrzeć zawartość.- powiedziała Marta.- Dowiedziałam się od sekretarki, że prezes jest aktualnie w Luksemburgu. Spotkanie, o którym wspominał Olgierd jest zaplanowane na jutro.- oznajmiła współpracownikom.
- Zajmę się tym pendrivem, gdy wrócimy na komendę.- powiedziała aspirant, wsiadając do samochodu. Zaraz za nią do auta wsiadł Bielski.
- Ja przejrzę listę pracowników i prześwietlę tego Wisłockiego.- dodał przed zamknięciem drzwi.- A ty jesteś pewna, że nie chciałabyś dyszki na rękę?- zapytał rozbawiony, zapinając pasy.
- Daj spokój.- prychnęła, odpalając samochód.- Zaczęłabym tam pracę i jeszcze pierwszego dnia by mnie zgwałcił, bo miałby taki kaprys.- dodała, patrząc na kolegę z politowaniem.
- No popatrz... a ja byłem pewien, że nawet potencjalny gwałciciel zrezygnowałby z gwałtu, gdyby zobaczył, z kim ma do czynienia.- dodał, a Elżbieta jedynie zgryzła usta w jedną, cieniutką strunę, by emocje nie wzięły nad nią góry.
Ruszyła, nie odpowiadając mu słowem. Bielski wyczuł, że powiedział o parę słów za dużo, jednak wiedział, że jeśli odezwie się w tym momencie, skończy się to kłótnią. Wolał milczeć do samego powrotu na komisariat.
- Ela...- zaczął, chcąc ją przeprosić.
- Idź już. Ja za chwilę przyjdę.- odparła, gasząc silnik. Gutek jednak nie ruszył z miejsca.- Idź!- ponagliła go, podnosząc głos.
Chciała, by jak najszybciej opuścił jej samochód. Czuła, jak w jej oczach zbierają się łzy. Nigdy nikt nie powiedział jej czegoś równie przykrego i obrażającego. W tej sytuacji nie potrafiła opanować łez.
Bielski idąc w stronę komendy obejrzał się raz za siebie i spojrzał w stronę samochodu Benet. Zobaczył ją, roztrzęsioną. Zakrywała twarz dłońmi. Wyglądała, jakby płakała.
- Szlag...- warknął, jednak nie odważył się wrócić do samochodu. Widząc w firmie, co ta dziewczyna jest w stanie zrobić z prawie dwa razy wyższym mężczyzną, autentycznie bał się, nie tyle co o swoje genitalia, jak o własne życie.
Wrócił do biura, gdzie zajął swoje miejsce za biurkiem. Z zniecierpliwieniem oczekiwał powrotu policjantki. Przyszła. Po drodze ocierając z policzków łzy, weszła do pomieszczenia. Bez słowa zasiadła na swoim miejscu, gdzie czekał przygotowany przez Martę pendrive.
Widząc stan dziewczyny nie był na tyle odważny, by podejść i ją przeprosić. Zdecydował się kontynuować milczenie. Zabrał się za przegląd listy pracowników.
- Matko...- Elżbieta odezwała się cicho, zakrywając usta dłonią. Po jej policzkach spływały łzy. Nie minęło pół minuty jak wybiegła z pomieszczenia.
- Co jest?...- zdezorientowany Bielski podszedł do biurka dziewczyny. Spojrzał, czy dziewczyna nie wraca. Usiadł na jej fotelu i odpalił film, który znajdował się na pendrive. Przerażenie na jego twarzy rosło z każdą sekundą nagrania.
- Gutek, co ty znowu zrobiłeś?!- zapytał wściekły komisarz, wchodząc twardym krokiem do biura.
- Co?- zapytał oszołomiony, a Piotrek wskazał na aspirant, która siedziała w barze. Siedziała nad kubkiem kawy, próbując się uspokoić..- Tym razem to nie ja. Spójrz.- powiedział z gulą w gardle i odpalił nagranie.
- O cholera...- mruknął po chwili Górki, zamykając laptop.
Film, który znajdował się na pendrivie, a jednocześnie był przyczyną kolejnych łez aspirant Bennet, przedstawiał gwałt na asystentce. Twarzy mężczyzny nie dało się rozpoznać, ponieważ przez cały czas trwania filmu stał on tyłem do kamery.
- To nagranie jest z wczoraj, szefie.- burknął Gustaw, ciężko przełykając ślinę.
- Musimy dorwać tego sukinsyna.- powiedział stanowczo komisarz.- Zabierz stąd tego pendriva. I usuń film tak, żeby na pewno go nie znalazła.- nakazał, na co Gutek jedynie skinął głową.
- Nie uwierzycie.- powiedziała Marta wbiegając do biura.
- Powoli tracę wiarę w cokolwiek. Wątpię, że zdołasz mnie zaskoczyć.- westchnął Piotr, siadając obok Alexa na jego posłaniu.
- Prezes CzekoLandu wykupił Wisłockiego z aresztu.- oznajmiła, przez co wszyscy na chwilę wstrzymali oddech.
- Jak?!- krzyknęła Ela, stojąca za Grabską.- Słyszałaś, co on do mnie wygadywał.- powiedziała załamana, wchodząc do środka.
- No właśnie, a co gorsze, chce waszą dwójkę pozwać do sądu. Jego prawnik szykuje skargę.- dodała.
- Co żeście narobili?- spytał poddenerwowany Piotr, patrząc spod byka to na Elżbietę, to na Gustawa.
- Zaczął przeginać, ostrzegałam go. Przegiął, to dostał po jajach.- wyjaśniła, na co Bielski jedynie prychnął. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, a do jej oczu natychmiast napłynęły łzy.- Pewnie wolałbyś, żebym to ja była na jej miejscu...- wypłakała, wskazując ręką na laptopa, po czym wyszła i udała się w stronę damskiej toalety.
- A jednak tym razem to też ty.- Górski zwrócił się do aspiranta.- Czemu ty ją sobie tak upodobałeś? Myślałem, że już odpuścisz. Ona naprawdę nie chce dla ciebie źle. Nie widzisz tego?
- Ale to nie tak!- krzyknął.- Ona mnie źle zrozumiała. Tym razem naprawdę to jest tylko nieporozumienie.- powiedział, wstając od biurka.
- To co takiego jej powiedziałeś?- spytała spokojnie Marta.
- Zapytałem się jej, w żartach, czy poważnie nie chciałaby tej dyszki na rękę. Ona się zaśmiała i powiedziała, że nie, bo pierwszego dnia pewnie by ją prezes zgwałcił.
- I co? Za to się obraziła?- spytała Grabska z niedowierzaniem.
- Może jest nieco przewrażliwiona?- dodał Górski.
- Nie! Na pewno nie.- zaprzeczył, machając rękami.- Ona powaliła dwa razy wyższego od siebie faceta w ułamku sekundy. Szef nie widział, jakie ona miała kurwiki w oczach. Byłem pewny, że ona go tam zaraz rozszarpie na strzępy.
- Za to ta skarga?- dopytywał.
- Tak.- mruknęła Marta.
- Ale nie ma się jej co dziwić.- odparł Bielski.- Sam miałem ochotę przywalić mu w ten krzywy ryj. Mimo jej uwag nadal mówił, jak bardzo nadawałaby się na prywatną asystentkę prezesa.
- Mocno go kopnęła?- spytał komisarz, drapiąc się po brodzie.
- Facet prawie zemdlał z bólu.- odparła Marta, na co rozbawiony komisarz pokręcił głową.
- No a dlaczego jest na ciebie zła?- Górski wrócił do tematu.
- Powiedziałem jej, że według mnie potencjalny gwałciciel zrezygnuje z gwałtu, gdy zobaczy, z kim ma do czynienia.- przyznał.
- Gutek...- westchnęła Marta, a komisarz spojrzał na niego z rozczarowaniem.
- Ale to naprawdę nie tak! Mi nie chodziło o jej wygląd! Myślicie, że czemu jej w tym wiśniowym autku nie przeprosiłem? Bo się o życie bałem.- dodał, na co usłyszał za sobą cichy śmiech.
Wszyscy odwrócili się w kierunku dobiegającego głosu. W progu biura stała aspirant, trzymając kubek kawy, który zostawiła na stoliku w barze.
- Z twoich ust brzmi to mało wiarygodnie.- przyznała zapłakana, podchodząc do mężczyzny.- Ale uznajmy, że tym razem ci uwierzę.- roześmiała się, kładąc kubek na biurko, obok laptopa.
- Naprawdę cię przepraszam.- westchnął, podając jej dłoń na zgodę.
- W porządku.- wymamrotała, odwzajemniając uścisk.
- Jak ślicznie!- rozradowana Grabska klasnęła w dłonie.
- Mam nadzieję, że ten rozejm będzie trwał jak najdłużej.- napomknął Górski, wstając z biurka.
- Będzie trwał, jeżeli przyznasz, że moje ciasteczka są najlepsze.- roześmiała się aspirant, patrząc na chłopaka spod przymrużonych powiek.
- Miały szansę być najlepsze, gdybyś dodała do nich rodzynek.- odparł, na co dziewczynę złapało obrzydzenie.
- Fuj!- pisnęła.- Ja naprawdę nie dziwię się, że nie prowadzisz żadnych zajęć z gotowania.
- Żartowałem...- roześmiał się, widząc jej uśmiech.- Sam za nimi nie przepadam. Lubię je jedynie w mlecznej czekoladzie.- przyznał, a dziewczyna spojrzała na niego z niezrozumieniem.- Wiedziałem, że ich nie lubisz, dlatego tak powiedziałem.
- Jakim cudem?- zapytała zaskoczona, na co jedynie prychnął.
- Widać to w twoich oczach.- mruknął, a aspirant próbowała opanować zawstydzenie.
- Ty mi się patrzysz w oczy?- spytała, śmiejąc się cicho.
- A gdzie mam ci się patrzeć?- roześmiał się zakłopotany Bielski drapiąc się po dłoni.
- Ja mam wrażenie, że patrzysz mi się na nos.- bąknęła.
- Czasem mi się zdarzy.- odparł.- Po prostu czekam, aż urośnie od tych paskudnych kłamstw o tym, że źle gotuje.- dodał z przekorą i delikatnie pstryknął czubek jej nosa.
- Jak widzisz, nie urósł jeszcze ani milimetra. Mówię prawdę.- odgryzła się, wystawiając mu język.
- Poczekaj, aż ci przygotuję sushi...- pomachał jej palcem.
- Ale...
- Założę się, że ci posmakuje.- przerwał jej, uśmiechając się do niej delikatnie.
- Trzymam cię za słowo.- nawzajem podali sobie dłonie na znak rozpoczętego zakładu.
///\\\///\\\///\\\
witajcie!
zdaję sobie sprawę, że dodaję ten rozdział dosłownie przed końcem dnia, jednak przyznaję, że redagowanie go zabrało mi nieco czasu. mam nadzieję, że spodobał się Wam. ostrzeżenie na samym początku rozdziału dotyczyło wspominek na temat gwałtu. oczywiście nie naśmiewam się, broń Boże, z takich rzeczy i mam nadzieję, że w tym rozdziale te fragmenty nie mają takiego wydźwięku.
jeśli rozdział przypadł Wam do gustu, zachęcałabym Was do zostawienia czegoś po sobie, w postaci gwiazdki czy komentarza. uwierzcie, sprawiają przeogromny uśmiech na twarzy i równie ogromną motywację do dalszego pisania.
już mogę zapowiedzieć, że w kolejnych rozdziałach akcja się trochę rozkręci. mimo to i tak cieszę się (tak, ja cieszę się z czegoś, co sama zrobiłam) że zdecydowałam się szybciej przełamać lody pomiędzy Bielskim a Benet, bo w pierwotnym zamyśle miało to trwać w nieskończoność...
dajcie znać, jak Wam się podobało! ja teraz lecę spać, a w wolnej chwili w tygodniu przysiądę nad kolejnym rozdziałem.
spokojnej nocy i wspaniałego tygodnia!!!
Bielska 🤍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro