Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28.


Doszło do starcia, w którym dziewczyna miała dużą przewagę. Była w stanie uniknąć wzrokowej mocy Uchiha, ponieważ już sama była pod wpływem iluzji.

Kisame bał się zaatakować, a Itachi nie mógł przystąpić do działania. Musieli spędzić walkę w ukryciu, tak, by nieprzytomna dziewczyna ich nie znalazła.

- Co teraz? - spytał rekin.- Nie możemy tu tak siedzieć, gdy Shishi jest w niebezpieczeństwie.

- Nie możemy teraz nic zrobić.

- Nic? Żartujesz sobie ze mnie?!

- Czy wyglądam na~...

- Znalazłam was. - odezwała się kobieta.

Dziewczyna ponownie zaatakowała swoich towarzyszy. Rzuciła się na Kisame, jednak ten złapał jej atak. Trzymał ją nad ziemią, a raczej podłogą w domu staruszki.

- Teraz! - wrzasnął rekin.

Uchiha wyskoczył z podłogi i złapał dziewczynę w pasie. Shishi nie zrobiła nic, a kobieta uciekła.

- Wystraszyła się?

- Musimy szybko ją obudzić. - oznajmił Uchiha.

W tym samym czasie wszystko zaczęło się walić. Sufit zaczął się zapadać, a ściany kruszyć.

- Oj, Shishi! - krzyknął na dziewczynę.

Trzymał ją jak księżniczkę. Lekko nią potrząsał. Nie mógł jej obudzić, a wiedział, że musi to zrobić.

- Dlaczego się nie budzi?!

- Nie rozumiem. - Itachi uchylił powiekę dziewczyny na siłę. 

Spojrzał na tęczówkę oka wybranki Kisame. Nie było jej... Shishi miała tylko białko, a sama wyglądała na martwą. Uchiha złapał córkę Pain'a w Genjutsu, ale jej ciało się rozpadło.

- Co się stało?! - wrzasnął zdezorientowany rekin.

- Marionetka?

- "Marionetka"!? - nie rozumiał, o co chodzi.

- Wykiwała nas.

- Gdzie jest Shishi?

- Zapomnij o niej. Ważniejsze jest to, jak się stąd wydostaniemy.

- Ona by wiedziała! - wrzasnął.

Zapadła cisza. Mimo iż dom staruszki właśnie się walił, między nimi trwała cisza. Nie odzywali się do siebie, jednak patrzyli uważnie na swoje ruchy. Kisame ani drgnął. Uchiha w tęczówkach miał swojego Mangekyō.

- Zapo~...

- Chodźmy jej poszukać. - przerwał mu Itachi.

Rekin spojrzał na towarzysza lekko zdziwioną miną. Uchiha patrzył na schody na górę. Dom na moment przestał się walić. Czas wyraźnie zwolnił, a oboje stanęli na wprost samych siebie.

- Myślisz, że tam jest?

- Na pewno tam jest. - stwierdził Uchiha, powoli wchodząc na górę, po niszczących się schodach.

Gdy obaj byli już na górze, schody zawaliły się. Spojrzeli na nie krótko, by pójść dalej. Idąc przez przedpokój na górnym piętrze, weszli na ciemne tereny labiryntu. W oddali było słychać ciche śmiechy i chichoty "wiedzmy", która przebiegała przez ciemne korytarze.

- Nie próbuj nawet za nią biec. - mruknął niezadowolony Uchiha.

- Nie jestem psem. Chcę tylko znaleźć Shishi, nic więcej.

- Przestań w końcu o tym myśleć. - spojrzał na rekina, zatrzymując się.- Ta stara jędza to wykorzysta.

Kisame odepchnął partnera ze swojej drogi, gdy ten złapał go w Genjutsu. O dziwo... nie męczył rekin. Zamknął go w iluzji na chwilę. Wzrokiem dalej wpatrywał się w rekinie oczy, gdy Kisame ponownie odsunął Uchihę. Przybił partnera do zarośniętej pnączami ściany.

- Ona jest nam potrzebna. W innym wypadku nigdy stąd nie wyjdziemy.

Patrzyli na siebie wrogo. Gdy pierwszy raz się poznali atmosfera była mniej napięta niż teraz. Uwierzyć, że na wszystko miała wpływ jedna kobieta.

Rekiniasty odszedł od Itachie'go. Poszedł przed siebie w głąb ciemności. Chwilę potem już nie było go widać. Uchiha westchnął cicho, gdy ktoś - z ciemności - wyciągnął do niego rękę.

Wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany. Gdy kolejne dwie złapały go w talii. Gwałtownie na nie spojrzał, jednak one ciągnęły go we wnętrze ściany. 

Uchiha miał się już odezwać, jednak dłoń, w którą się wpatrywał, zakryła mu usta. Warknął w nią. Nie mógł nic zrobić. Kolejna z dłoni, która wyszła za jego pleców, sięgnęła po tęczówkę mężczyzny, w której akurat świecił Sharingan. Kekkei Genkai miał już wyjęty, gdy miecz owinięty w bandaże rozciął wszystkie ręce, uwalniając Itachie'go z "niewoli".

- Co to było? Genjutsu, to to na pewno nie było.

- Nie mam pojęcie, co to mogło być. - powiedział spokojnie.- Jednak nie ma wątpliwości, że to coś chce nas zabić.

- Nie da się nie zauważyć, że to stare truchło chce się nas pozbyć!

- Nie daj ponieść się emocją. Wiedźma szybko to wykorzysta.

- To nie jest najważniejsze, Itachi-kun. - ruszył przed siebie.

Uchiha od razu ruszył za rekiniestym. Szli dalej, gdy natrafili na drzwi. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, otwierając drzwi. Powoli, ale pewnie. 

Pierwsze co rzuciło im się w oczy, to lustra, w których ich ciała i wygląd różniły się od oryginałów.

Przekroczyli próg, zauważając leżącą Shishi na środku pokoju. Kisame bez zastanowienia podbiegł do swojej wybranki, gdy staruszka wyskoczyła za luster, z zamiarem zamordowania rekiniastego.

W jednej chwili czas się zatrzymał. Wszystko stanęło w miejscu, gdy nagle...





C.D.N.


Rozdział przed moimi urodzinami, to świetny pomysł ☺ Dziękuję za przeczytanie i miłego dnia, słoneczka ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro