13. ✔
Wieczorem, gdy Lider zwołał całe Akatsuki, nie pojawiły się dwie kobiety. Tak jednak miało być. Konan miała trzymać Shishi z dala od bazy, gdyż Pain omawiał z członkami ważną dla niego sprawę. Mieli dowiedzieć się o tym, że ta nowa, utalentowana kunoichi to jego córka. Wielu zadziwiło to wyznanie, jednak po ich analizach, nie mogli znaleźć podobieństwa. Włosy miała czerwono-rude, a oczy bursztynowe. Z zachowania i charakteru też nie byli do siebie podobni. Jednak uwierzyli Liderowi w jego słowa i obiecali nie zarażać się jej, jak i ojcu dziewczyny. Nawet przyznali się do tego, że woleliby jej nie wkurzać.
Po godzinnej rozmowie, dowiedzieli się o jej urodzinach, które miały się odbyć za dwa tygodnie i cztery dni. Wystał jeszcze poszczególne osoby na misje w określonych dniach i porach, by w końcu zakończyć spotkanie.
Hidan wybiegł, a reszta wychodziła powoli, gdy rekin został zatrzymany przez Lidera.
- Kisame, mam prośbę. - rekin spojrzał na rudowłosego.- Wiem, że może wydać się to dziwne, jednak tylko tobie mogę zaufać w tej kwestii.
- W takim razie, o co chodzi? - spytał, domagając się odpowiedzi.
- Ty i Shishi nie znacie się długo, ale zauważyłem jej przywiązanie do ciebie. To również zaobserwowałem u ciebie. - na te słowa Kisame przechylił głowę na bok.- Chciałbym byś się nią opiekował i chronił. Tylko tobie pozwoliłaby sobie rozkazywać. - dodał Lider.
Kisame kiwnął tylko głową i wyszedł z salonu. Idąc do swojego pokoju napotkał biegnącą i zapłakaną Shishi. Spojrzała na niego, starła łzy, ale mimo to biegła dalej. Rekin wiedział, że z pewnością jest teraz w pokoju. Od razu postanowił, że pójdzie do dziewczyny. Stanął przy drzwiach i zapukał...
- Odejdź! - krzyknęła.
Rekin zmartwił się jeszcze bardziej, bo wiedział, że tak by się do niego nie odezwała. Jednak bał się, że w takim stanie może wszystkich roznieść.
- Shishi? Czy mogę~... - zaczął, ale dziewczyna otworzyła drzwi.
Wciągnęła go za płaszcz do pomieszczenia i zamknęła drzwi. Wtuliła się w rekina i znowu rozpłakała. Kisame od razu oddał uścisk, po czym starł słoną ciecz z jej policzków. Serce mu pękało, gdy widział ją w tym stanie. Pocałował dziewczynę w czoło, a ona się uspokoiła. Jakby to właśnie tego jej brakowało...
----------------
[...] "Dla Ciebie mogłem udawać, że byłem szczęśliwy, kiedy byłem smutny
Dla Ciebie mogłem udawać, że jestem silny, kiedy byłem zraniony
Chciałbym żeby miłość była perfekcyjna sama w sobie
Chciałbym żeby moje wszystkie słabości mogły zostać ukryte
Wyhodowałem kwiat, który nie może zakwitnąć we śnie, który nie może się ziścić" [...]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro