Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 85

~Alec~
- Hej, Alec, Hej, Magnus - przywitała się brunetka, czyli Nicole.

- Hej, słodziaki! - zaraz za nią zapiszczała ruda, czyli Maja. Ehh... Nic do nich nie mam, ale nie przepadam za ludźmi tryskającymi energią na prawo i lewo. Ale Magnus właśnie taki jest... Dobra, nie rozumiem sam siebie.

- Hej, dziewczyny - przywitał się Magnus, uśmiechając się do nich, kiedy już znaleźli się przy naszym boku.

Dziewczyny przedstawiły się mojemu chłopakowi i zaraz zaczęły paplać swoimi jęzorkami, na których częściej niż cokolwiek pojawiał się temat yaoi. Nie jestem święty, bo sam czasami o tym z nimi rozmawiałem...

- Jesteście słodcy - skomentowała Nicole, uśmiechając się.

- I to bardzo bardzo! - poparła ją Maja, szczerząc się szeroko jak to tylko możliwe. - Ile jesteście razem? - spytała i obie dziewczyny usiadły sobie po turecku.

Wywiad? A gdzie nauczyciel, kiedy wystawia polecenia, gdy nie mam na to najmniejszej ochoty, a gdy tego akurat potrzebuję, to nagle milczy?

- Dwa miesiące i cztery dni - odpowiedział azjata, schylając się nade mną i muskając lekko moje usta.

Uśmiechnąłem się, delikatnie zarumieniony zapewne i usłyszałem piski dziewczyn, które chyba powstrzymywały się od krzyków radości i podniecenia. Za chwilę Magnus się podniósł, ale dalej sobie siedział okrakiem na moich biodrach, a ja nie protestowałem. Bo a) było mi przyjemnie, b) było wygodnie, i c) mogłem dzięki temu mieć wymówkę do leżenia i obijania się.

- Alec - zwróciła się do mnie Nicole, a ja obróciłem głowę w jej stronę. - Dlaczego kryłeś się z tym, że jesteś gejem?

- Właśnie? - dopytała druga.

- Właśnie? - dopytał trzeci, a ja się zaśmiałem, bo brzmiało to jak z jakiejś dobrej homo komedii.

- Byłem pośmiewiskiem większości szkoły, a wy się mnie pytacie, czemu się do gejowstwa nie przyznałem? - spojrzałem po kolei na trójkę, zatrzymując się na twarzy Magnusa, której wyraz lekko posmutniał.

- Honey... - odezwał się. - Teraz będziesz znany i wielbiony ze swojego gejostwa - posłał mi ciepły uśmiech i wtulił w mój tors.

Uniosłem ramiona, by go objąć, nie protestując dla uśmiechu, który zajął połowę mojej twarzy. Magnus jest naprawdę świetną poduszką. Powinni takie sprzedawać na allegro. Albo nie...
Rozprowadzić po świecie ogłoszenia, że takie są, a ja miałbym jedyny egzemplarz.

- Możemy wam zrobić zdjęcie..? - spytała nieśmiało Maja.

- A róbcie! - wykrzyknął uradowany Magnus i pocałował mnie w policzek na czas robionego przez laskę zdjęcia. Obie pisnęły między sobą z radością, wpatrując się w ekran urządzenia i zapewne dodając do fotografii serduszka i takie tam inne bzdety.

- Dobrze! - usłyszałem głos trenera gdzieś z tyłu. - Wstawać! Bane, nie molestuj na mojej lekcji Lightwooda! A dziewczyny, chować telefon! I wszyscy do zbiórki! - po swojej krzykliwej przemowie dla większego efektu zagwizdał w gwizdek, wiszący na jego szyi. Klasa niechętnie przerwała odpoczynek, stając w szeregu przed nauczycielem.

Dziewczyny miały grać w siatkę, a chłopacy w nożną. A na drugiej godzinie na odwrót.
Więc razem z Magnusem i chłopakami poszliśmy na trawiaste boisko, a laski na mały plac wyłożony piaskiem, przez środek przedzielony siatką.

****
- Jak tam? - spytał Nino, stając obok mnie.

- Chujowo, a tam? - odpowiedziałem i nerwowo rozglądałem się za piłką, by broń Boże nie poturlała się w moją stronę.

- Też - westchnął. - Ale dobrze, że nie stoję na bramce.

- No, ja tak samo - przyznałem mu rację, śmiejąc się krótko. Odnalazłem wzrokiem Magnusa, który biegał gdzieś dalej za piłką razem z grupką chłopaków z naszej drużyny. Umie grać. Nie to co ja.

Zatraciłem się w rozmowie z Nino i nie zauważyłem, jak piłka leci w moją stronę. Za chwilę poczułem mocne uderzenie w głowę, a sam upadłem na tyłek... To jeden ze 100 powodów, dlaczego nie lubię gier, gdzie są piłki. Wszelkiego rodzaju.

- Wszystko okey? - spytał Nino, kucając obok mnie. Piłka odbijając się od mojego łba poleciała w inną stronę, a za nią na szczęście reszta drużyny.

- Mój Anioł jest ranny! - usłyszałem krzyki rozbawionego Magnusa, który chyba starał się zwrócić na siebie uwagę wszystkich na boisku, a może i poza nim. Uniosłem głowę i zauważyłem, jak azjata biegnie w naszą stronę.

- Wszystko dobrze? - spytał, kucając po mojej drugiej stronie i pocałował w czoło, a ja się mimowolnie uśmiechnąłem.

- Ze mną tak - odpowiedziałem. - A z twoją głową? Krzyczałeś jak Maja i Nicole, tylko że gorzej.

- No bo tyłek mojego Anioła dotknął ziemi - zaśmiał się, wstając, tak samo jak Nino. Obaj podali mi ręce, a ja chwyciłem obie i wstałem. Magnus poklepał mnie po tyłku, zapewne strzepując z niego źdźbła trawy, ale wszyscy wiemy, że to był tylko pretekst.

- Mocno oberwałeś - zaśmiał się Nino. - Ale na szczęście zaraz koniec.

- Ta, i druga godzina się zacznie - mruknąłem.

- I wtedy... - odezwał się Magnus. - Będę otrzepywał twój tyłek z piasku - uśmiechnął się w moją stronę.

- On tak zawsze? - spytał brunet, wskazując na Magnusa.

- Oczywiście, że tak - wtrącił azjata, zanim zdążyłem odpowiedzieć.

- Bane! - jakiś chłopak z biegających za piłką krzyknął na całe boisko. - Zostaw ich i chodź grać!

- Zaraz! - odkrzyknął mój chłopak.

- Idź - machnąłem ręką. - Może nasza drużyna dzięki tobie wygra.

- A głową już cię nie boli? - spytał z troską w głosie, co wprawiło kąciki moich ust do wędrówki ku górze.

- Nie, jest okey.

- Będę pilnował, by drugi raz nie dostał - zapewnił ze śmiechem Nino.

- To super - Magnus posłał chłopakowi szeroki uśmiech i po krótkim całusie, który złożył na moich ustach, wrócił do biegania za piłką, w czym sensu nie widziałem.

****
- Jestem zmęczony - powiedziałem, siadając na ławce, a Magnus zajął miejsce przy mnie. Wyciągnąłem z plecaka dwie butelki wody i jedną mu podałem.

- Po czym? - spytał azjata, dysząc, i odkręcając korek od butelki, by za chwilę przyssać się do niej i zacząć chłeptać wodę.

- Po staniu - wzruszyłem ramionami rozbawiony i napiłem się ze swojej butelki.

- Mhm - mruknął, dalej pijąc. Podeszły do nas yaoistki i usiadły przed nami.

- Widziałyśmy tą akcję - powiedziała rudowłosa. - Magnus... - wskazała na niego. - Byłeś uroczy, jak się tak darłeś. Alec... - teraz wskazała na mnie. - Współczuję twojej głowie.

- Dzięki - mruknąłem, masując jedną ze skroni, która miała randkę z piłką.

Magnus oderwał się od pustej już butelki, wcisnął ją w dłoń Nicole i położył się na ławce, kładąc głowę na moich kolanach. Zamknął oczy i dalej starał się unormować oddech. Nie dziwię się mu. Biegał przez całe 45 minut za tą piłką w to i z powrotem. Tak samo, jak większość chłopaków, więc teraz siedzieli lub leżeli na trawie, albo na innych wolnych ławkach.

Położyłem jedną dłoń na jego klatce piersiowej, która unosiła się szybko, a drugą zatopiłem w jego ciemne włosy, posypane brokatem. Chłopak zamruczał z rozkoszy, a ja uśmiechnąłem się sam do siebie.

- Wiecie co? - spytała Nicole. - Chyba zostaniemy waszymi fotografkami. Możemy?

- Tak! - uśmiechnęła się Maja. - To super pomysł! Trzeba uwieczniać takie słodkości. Bo inne pary w szkole nam nie pozwalają - burknęła obrażona.

- Bo inne pary są ble - zażartował Magnus. - A my super, więc wam pozwalamy. Prawda, honey? - spytał, otwierając jedno oko, by spojrzeć na mnie. Zerknąłem na laski, które wpatrywały się we mnie dużymi, proszącymi oczami.

- Jasne - wzruszyłem ramionami, schylając się, by pocałować Magnusa wraz z dźwiękiem robienia zdjęć.

*****
Przetrwaliśmy drugi wf! Magnus nie musiał często klepać mnie po tyłku, bo jak rasowy gepard uciekałem przed piłką i chłopakami, więc nie upadałem. Nie mógł też z drugiego powodu, bo był w przeciwnej drużynie za siatką.

Kolejną lekcję spędziliśmy oczywiście na nudzie, aż w końcu nadeszła pora obiadowa. Po drodze, jak jechaliśmy do szkoły, azjata zaparkował pod piekarnią. Kupił mi tam babeczki, które chciałem, a sobie kilka bułek z ciasta francuskiego z dżemem w środku.

Siedziałem z Magnusem przy stoliku, jedząc nasz obiad, kiedy dosiadła się do nas trójka ludzi. Maja, Nicole i Nino. Magnus życzył każdemu smacznego i zajął się z powrotem swoim jedzeniem. Ja obdarzyłem trójkę przelotnym i nieufnym spojrzeniem, i też kończyłem już drugą babeczkę.

Lubię tą trójcę, bo nie mam ich za co nie lubić. Nie przezywali mnie i traktowali jak normalnego kolegę. Ale...

- Co tak nieufnie, Alec? - spojrzała na mnie Nicole, zanurzając zęby w swojej kanapce. Reszta też miała własny obiad. To po co są kucharki w stołówce?

- Bo... - odezwałem się. - Nigdy nie podchodziliście do mnie tak, jak teraz. A teraz nagle, jak jestem z Magnusem.

Azjata oderwał się od bułki, kiedy usłyszał swoje imię, ale nie wiedział, o co chodzi.

- Sam do nas nie podchodziłeś - powiedział Nino.

Otworzyłem usta, by się usprawiedliwić, ale zaraz je zamknąłem. Mieli rację, więc nie mogłem mieć im czegoś za złe. Oni zdecydowanie częściej do mnie zagadywali niż ja do nich, bo siedziałem zwykle sam po kątach szkoły.

- No tak... - mruknąłem. - Przepraszam.

- A teraz częściej do ciebie, a raczej WAS... - wtrąciła się Maja. - Podchodzimy, bo nie jesteś takim samotnikiem jak kiedyś. Mags - zwróciła się do niego z szerokim uśmiechem. - Naprawiłeś nam Aleca!

- Brawo! - krzyknęła uradowana Nicole, przełykając kęs swojej kanapki.

- Brawo, Bane - dorzucił się Nino, śmiejąc się.

- No i brawo ja - skwitował na końcu Magnus, całując mnie w policzek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro