Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 70

*~ Półtora miesiąca później ~*

~Magnus~
Ja: Hej bejb 💓

Ja: Gotowy na jutro? Szkoła czeka 😏

Anioł 💙: Nie przypominaj mi o tym. Bo mam ochotę zwymiotować.

Anioł 💙: I jeszcze bardziej z tego powodu, że przeprowadziłeś się do miasta 😭 i nie mam do ciebie tylko kilku domów...

Ja: Luzik, myszko 🐀💓 mam autko, do czegoś będę go używać 😘

Ja: No a poza tym...mam swoje mieszkanie. Bez babci. Bez ojca.

Ja: Jak będę cię tu porywać, to będziemy SAMI 😏😏😏😏😏👌👈

Anioł 💙: Czarny czy granatowy?

Ja: Co? O.o

Anioł 💙: Jestem w sklepie 😝 i szukam plecaka.

Ja: Lightwoodowie i załatwianie wszystkiego na ostatnią chwilę 👏👏

Anioł 💙: CZEPIASZ SIE.

Anioł 💙: To jak z tym kolorem?

Ja: Jak któryś jest z Pumy, to bierz kotka 🐆

Anioł 💙: Czyli czarny.

Anioł 💙: Kk 💓 dobra napiszę potem, spadamy już do domu.

Ja: Może przyjechać po was jutro?

Ja: Będziecie mieli wejście smoka w pierwszym dniu szkoły. Z moim Porshe 😎

Anioł 💙: 😂 po Izzy przyjeżdża Jackson (TAK JUŻ ICH ROZRÓŻNIAM. A przynajmniej mam taką nadzieję) a po Jace'a to Lydia.

Ja: O, więc jestem skazany na ciebie.

Anioł 💙: Ciesz się 👌💓

Ja: Przecież skaczę z radości. Aż uderzyłem się w pudło na podłodze 😊😛😛😭

Anioł 💙: Posprzątaj pudła? Które nie wiem od czego są?

Ja: Bo się jeszcze nie rozpakowałem 😝

Anioł 💙: Kilka dni temu się wprowadziłeś.

Ja: Muszę ci przypominać po prawie 2 miesiącach 🎉🎊🎇🎇✨🎀🏆 💓 związku, że jestem leniem?

Anioł 💙: Tak, bo jestem taki naiwny i szczeniacko zakochany że myślę, że jesteś idealny.

Ja: To było sarkastyczne, ale chuj tam.

Ja: 💕💖💗💙💟💞💝

Ja: A nie musiałeś ty przypadkiem już wracać do domu?

Anioł 💙: Jace szuka butów.

Ja: I wszystko jasne 😆

Ja: Okey, bay, I Love You.

Anioł 💙: I Love You Too.

Odłożyłem telefon na szafkę i zająłem się dalszym rozpakowywaniem. Co z tego, że jestem tu od kilku dni? W tych kilku dniach większość czasu spędzałem z Alexandrem.
Jak dobrze, że mam prawo jazdy, bo z miasta do jego dzielnicy nie jest tak blisko.
A do tego mam mieszkanie prawie na obrzeżach miasta. Oczywiście, z tych lepszych apartamentów. Jak dobrze, że w tym mieście takie są. Nie mam ochoty się znowu przeprowadzać. Musimy tu zostać.

Wkładałem właśnie ubrania do mojej nowej, dużej szafy, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. No fuck, ludzie, nie mam czasu. Westchnąłem i poszedłem otworzyć.

- Magnus - uśmiechnął się do mnie ojciec i wszedł do środka, a ja zamknąłem za nim drzwi. - Serio? Jeszcze się nie rozpakowałeś? - spytał, wskazując na kilka pudeł, które stały pod ścianą.

Co ludzie mają z tą krytyką? Przecież mogę się założyć, że większość to lenie. A i tak się do tego nie przyznają. Ja się tym chwalę i mam się w chuj dobrze.

- Noo. Jeździłem do mojego chłopaka, nie miałem zbytnio czasu.

- Ty i ten twój Alec, czy jak mu tam - westchnął, zasiadając na fioletowej kanapie w salonie, która stała przed kominkiem, nad którym na ścianie była zawieszona plazma.
Usiadłem obok niego.

- Poczekaj, jeszcze z tydzień i będziemy razem dwa miesiące - zachichotałem.

Chciałbym powiedzieć "dwa stulecia" ale cóż. Jeszcze na pewno będę miał okazję.

- Muszę go poznać.

- Co? - spytałem lekko zdziwiony. - Do tej pory miałeś go głęboko w nosie.

- Tia, do tej pory. Muszę zobaczyć, co ty w nim widzisz. A przypadkiem nie jest z tobą ze względu na pieniądze? - zmrużył oczy.

Ta, za hajs słuchał by mojego pierdolenia, podobnego do jakiegoś chorego psychicznie człowieka.

- Jak zaczęliśmy chodzić, to nie wiedział z jakiej rodziny jestem. Nie jest ze mną dla pieniędzy.

- W porządku... Albo, naprawdę chcesz chodzić tutaj do publicznego liceum? Wiesz, co myślę o takich szkołach - na jego twarzy zawitał grymas obrzydzenia.

- Wiem. Ale chcę tam chodzić. Po pierwsze chodzi tam Alexander, po drugie mam już przyjaciół z tej szkoły, a po trzecie... Mam dość szkół prywatnych. Wszędzie były nadufane w sobie ameby - wywróciłem oczami.

- Mhm.

- Tato... - wlepiłem wzrok w jego oczy, bym bardziej na niego zadziałał. - Obiecaj, że się nie przeprowadzimy już. Ja chcę tu zostać.

- Będziesz mówił inaczej, gdy z nim zerwiesz.

- Nie zerwę.

- Mógłbym nawet się założyć.

- Tak! - uśmiechnąłem się szeroko. - Za co?

Ojciec się zastanowił.

- Jeśli z nim zerwiesz... Za pół roku, to jak będziemy się przeprowadzać, absolutnie nie będziesz mi jęczał.

- Okey - westchnąłem. - Ale jeśli będę z nim te pół roku i jeszcze dłużej, pozwalasz mi mieszkać gdzie chcę. GDZIE ZECHCE, okey?

- Masz w końcu osiemnaście lat. Zajmuję się tobą tylko ze względu na twój niedorozwój mózgu.

- Miły jesteś - prychnąłem. - I wcale nie mam niedorozwoju mózgu!

Jasne, że nie. Przynajmniej nie lekką wersję.
Ja jestem już hardkorem w dziedzinach zrycia umysłowego. Ale i tak Alexander uważa mnie za uroczego. Ma się ten talent.

- Będziesz tak siedział, czy zrobisz ojcu herbaty, hmm? - uniósł brwi do góry.

- Masz szczęście, że kupiłem ostatnio - udałem się do kuchni, a ojciec za mną.

*****
Ja: Śpisz już?

Napisałem SMS-a do mojego Anioła, kiedy dochodziła już 23. Siedziałem na moim nowym łóżku w nowej sypialni, na kolanach mając Aleca Jr. Wziąłem go od babci wcześniej. Muszę tu jeszcze sprowadzić Prezesa Miau, który został pod opieką niańki w naszym starym mieście.

Anioł 💙: Nie 😛

Ja: Wprowadź sie do mnie i po problemie.

Anioł 💙: Ta, bo mama mnie wypuści 😝

Ja: Ona mnie uwielbia 😏 i poza tym, masz osiemnastke. Izzy by nie mogła puścić bo jest rok młodsza.

Anioł 💙: Dla matki zawsze będę bachorem.

Anioł 💙: Noi, jestem zbyt niedojrzały by wylecieć z gniazda 😘

Ja: Pf, złapię cię na wędkę i przyciągnę do swojego gniazda, Alexandrze.

Anioł 💙: Pozdrów Aleca Jr. 😘

Ja: NIE ZMIENIAJ TEMATU.

Ja: W ogóle, piłeś melisę?

Anioł 💙: I kto tu zmienia temat 😂😂

Anioł 💙: Nie, bo się skończyła kilka dni temu.

Anioł 💙: SPAŁEM przez te kilka nocy. Uprzedzam zanim zaczął byś używać wielkich liter na mojej niewinnej osobie.

Anioł 💙: Teraz po prostu nie mogę spać bo się boje jutrzejszego dnia..

Ja: Jutro jest tylko rozpoczęcie roku 😘

Anioł 💙: Nie znasz tego więzienia.

Anioł 💙: Często naprawdę mam wrażenie, że mylę budynki i wchodzę do szpitala psychiatrycznego.

Ja: O to fajnie, nie będzie nudno 😂

Anioł 💙: Odszczekasz to jeszcze do końca tygodnia, zobaczysz 😝

Ja: Mogę do ciebie zadzwonić?

Anioł 💙: Zaraz północ. Po co?

Ja: MOGĘ czy NIE.

Anioł 💙: 😑 możesz deklu.

Ja: Jako dekiel deklaruje że zaraz zadzwonię 😘

Wyszedłem z SMS-ów i kliknąłem w zieloną słuchawkę. Mój Anioł odebrał od razu.

- Hej - odezwał się.

- Hej - uśmiechnąłem się, słysząc jego głos i zgasiłem łapkę przy łóżku. Położyłem się na plecy, a Alec Jr. usiadł na mój brzuch.

- I co chciałeś? Prócz zapewne tego, by mnie męczyć swoimi tekstami?

- Które uwielbiasz.

- Ale nie przyznam tego - parsknął śmiechem. - No gadaj.

- Kilka spraw. Po pierwsze, pojedziesz jutro ze mną po rozpoczęciu roku do mojego poprzedniego miasta? Muszę odebrać Prezesa od opiekunki.

- Mam zaszczyt poznać twojego kota? - spytał z udawanym szokiem.

- Tak, to już ten etap związku - zachichotałem.

- Okeee.

- Druga sprawa, będę cię mógł w szkole molestować, prawda? I pokazywać dosadnie i wyraźnie każdemu niedorozwoju, że jesteś mój?

Zapadła cisza. Wiedziałem...

- Alexandrze? - odezwałem się po dłuższej chwili naszego milczenia.

- Dobrze. Nie ma sensu ukrywać naszego związku...

- Wspaniale - przerwałem mu i rozpromieniłem się.

Już nie będę musiał zaciągać go do składzików na szczotki.

- Coś jeszcze? Bo zaraz mnie ktoś usłyszy - jęknął.

- Nie przesadzaj - uśmiechnąłem się szeroko. - Pogadam z tobą do czasu, aż zacznie ci się chcieć spać.

- Powiedz coś.

- A co?

- Cokolwiek.

- Wyślij mi nudessa - zapiszczałem wręcz, próbując się nie roześmiać.

Nie mogłem się powstrzymać.

- Oh, God... - westchnął Alexander, ale usłyszałem jego cichy śmiech.

Podstępna żmija.

- A tak serio... - spoważniałem. - To wyobraź sobie jednorożce skaczące nad twoim łóżkiem.

- Przypomniał mi się Gargamel...

- Co?! - zdumiony aż usiadłem, przez co wystraszyłem Aleca Jr. - Jakim cudem jednorożce ci się z Gargamelem skojarzyły? No jak?!

- Bo Jace kiedyś w podstawówce miał przedstawienie. I inne dzieci były przebrane za jednorożce. Ale on był w stroju Gargamela, który ich łapał, a na środku czoła miał wafel od rożka posypany brokatem.

Wyobraziłem sobie to. Zaniosłem się głośnym i niepohamowanym śmiechem, tarzając się po łóżku. Jace jako Gargamel. Wybuchnąłem kolejną dawką śmiechu.
Bezradni nauczyciele, którzy przykleili mu do czoła rożek od loda, bo zabrakło papieru i posypali to brokatem, żeby nikt się nie skapnął, że coś jest nie tak. I z nimi i z tym przedstawieniem.

- Magnus? - usłyszałem głos z telefonu, który od mojego ataku śmiechu wylądował w rogu łóżka.

- Tak? - wziąłem go w rękę, ścierając przy okazji łzy z oczu.

- Myślałem, że się udusisz.

- Ja też - ponownie zacząłem się śmiać, ale trochę NORMALNIEJ.

- Zachciało mi się spać - usłyszałem, jak ziewa.

- To dobrze, dobrze. Spróbuj zasnąć, a ja ci bajkę opowiem - zaśmiałem się.

- Podziękuję.

- Dlaczego?

- Bo masz w głowie Jace'a w stroju Gargamela.

- Masz rację - starałem się uspokoić przyspieszony oddech, którego mi zabrakło podczas tego zwijania się po łóżku niczym kobra.

- Okey - ponownie ziewnął. - Dobranoc.

- Dobranoc, Aniele - powiedziałem i się rozłączyłem. Odłożyłem telefon na łóżku obok siebie, a sam położyłem się na plecy i cały okryłem kołdrą.

Jace jako Gargamel. Gargamel jako Jace. Z waflem od loda na czole.

Już 70 rozdziałów...jeziu 😆💖💖 dziękuję za ponad 2000 odczytów!! I prawie 600 gwiazdek!!! Aaa 😍😍😍💙💗💕💓💓

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro