Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 65

~Magnus~
Byliśmy z Alexandrem już w naszym osiedlu, w drodze do jego domu. No bo muszę odprowadzić moją księżniczkę jak przystało na księcia, tak? Chłopak ciągle bawił się zabawką z Happy Meala. A mianowicie małym, plastikowym Szczerbatkiem.

- Magnus? - mruknął, nie odrywając wzroku od zabawki.

- Hm? - obróciłem głowę w jego stronę.

- Zrób coś, aby smoki znów żyły.

- Smoki są niebezpieczne, Alexandrze.

- Pf, wytresował bym sobie. Choć jednego.

- Raczej został byś zjedzony - puściłem do niego oczko.

- Chciałbyś mnie spróbować, przyznaj się - powiedział i wyszczerzył się w głupim uśmiechu, a ja zacząłem śmiać się z jego miny.

- Oczywiście, że tak, ale w inny sposób - kręciłem głową rozbawiony.

- Okey, nie było tematu - chrząknął, zwracając uwagę z powrotem na zabawkę.

Przeszliśmy następne kilka minut i znaleźliśmy się pod domem Lightwoodów.
Westchnąłem i poczułem, jak Alexander nagle się do mnie przykleja.

- Nie odchodź - mruknął, tuląc się do mnie. Objąłem go równie mocno i uśmiechnąłem się sam do siebie, czując dreszcze rozkoszy na swoim ciele od uroczości tego chłopaka.

- Też nie chcę... - pocałowałem go w czółko. - Ale muszę.

- No weś. Jak ja zasnę? - uniósł głowę i spojrzał na mnie tymi wielkimi oczami. Oh nie...

- Szukasz pretekstów, bym został - zaśmiałem się. - A tak serio, mama zrobi ci melisy. Rozmawiałem z nią o tym.

- Rozmawiasz z moją matką na temat mojego związku z łóżkiem? - uniósł brew do góry, co mnie rozśmieszyło.

- To też, ale głównie na temat twojej bezsenności - oparłem policzek o jego miękkie włosy, kiedy z powrotem opuścił głowę. Staliśmy przytuleni do siebie, kołysząc się lekko.

- Dobrze wiesz, że tylko ty pomagasz na bezsenność...

- Babcia na mnie czeka.

- Przypomniało mi się coś - uniósł głowę.

- Hm?

Dlaczego miałem złe przeczucia..?

- Widziałem twoje zdjęcia jako dziecko - uśmiechnął się szeroko i jakże wrednie. - I byłeś słodki.

- Odszczekaj to - zmrużyłem oczy.

- Nie. Najbardziej podobało mi sie te, na którym siedziałeś NAGO jak na większości poza tym, no ale, jak siedziałeś nago na kucyku - zaczął chichotać.

- To była jednorazowa akcja. Przymknij się - wywróciłem oczami.

- A co, jeśli tego nie zrobię? - zagroził mi. - I tak będę ci wypominać te zdję... - nie dokończył. Bo zatkałem mu usta swoimi. Odwzajemnił tkliwy pocałunek, wplatając palce w moje włosy.

Uwielbiam, gdy to robi... A ja teraz zrobię coś, co on uwielbia. Choć nie przyzna się do tego głośno.

Jedną rękę zsunąłem na jego pośladek, ale on nie miał jak uciec, bo w końcu byłem przed nim. W rezultacie, gdy to zrobiłem, on, nie kontaktując, przybliżył sie do mnie. Ująłem jego tyłek w obie dłonie i mocniej docisnąłem chłopaka do swoich bioder.

Zauważyłem, że zaczął szybciej oddychać, a nasze czyny robiły fajny kontrast. Pocałunek był czuły i subtelny, ale moje ręce na tyłku chłopaka dodawały charakteru. Kocham kontrasty!

Kiedy ścisnąłem jego pośladki, chłopak parsknął śmiechem, tym samym przerywając pieszczotę naszych ust.

- Wiedziałem, że lubisz, jak opiekuję się twoim tyłkiem - uśmiechnąłem się. Alexander w odpowiedzi chwycił za moje dłonie i podciągnął je na talię.

A to wredna...!

- Malec! - usłyszeliśmy głos Izzy z okna domu. Obróciliśmy głowy w jej stronę, a dziewczyna stała w oknie, wszystko nagrywając.

- Trochę prywatności! - krzyknął zbulwersowany Alexander.

- Izzy! - krzyknąłem. - A patrz na to!

Zanim Alexander zdążył jakkolwiek zaprzeczyć... (Ale bądźmy szczerzy, tak naprawdę nie chce zaprzeczać. No bo, dla mnie?) ...Uniosłem go szybko za tyłek do góry, a chłopak wstrzymując powietrze odruchowo owinął nogi wokół moich bioder. Jego twarz przybrała intensywnej czerwieni i widziałem to mimo wieczoru. Izzy z okna zapiszczała z zachwytu.

- Dzięki za materiał, Mags!

- Proszę! - odkrzyknąłem z szerokim uśmiechem, wracając wzrokiem na twarz Alexandra przede mną. Był zakłopotany i zawstydzony. I jakże uroczo zarumieniony.

- Dobra, ale puść mojego brata, bo już późno, Bane! - skwitowała i zniknęła w środku domu.

Zaśmiałem się z niej, ale poczułem, jak ktoś uszczypnął mnie w kark.

- Co? - spojrzałem na chłopaka.

- O-odstawisz m-mnie j-już? - przełknął ślinę.

- Nie chcę, ale okey - mój uśmiech rozszerzył się jeszcze bardziej, widząc mojego Aniołka takiego niewinnego.

- No, Magnus... - ponaglił mnie.

- Już już - puściłem jego tyłek, a on poluzował nogi i zeskoczył na nie. Ugięły się lekko w kolanach, jakby były z waty.

- T-to cześć - powiedział i cały czerwony ruszył w stronę drzwi.

- Kocham Cię! - krzyknąłem, odwracając się w stronę mojego domu.

- Ja Ciebie Też! - i zniknął za drzwiami.

Zaśmiałem się i skierowałem się do babci, która nie widziała mnie od dwóch dni. Tylko wczoraj wieczorem na sekundę, gdy wróciliśmy z Hiszpanii. Muszę z nią pogadać o tych jej... A raczej moich... Zdjęciach. Jak tak dalej pójdzie to pokaże je jeszcze listonoszowi!

~Alec~
Zamknąłem za sobą drzwi i oparłem się o nie plecami, czując, jak gorąco trochę ze mnie uchodzi. Ale przyspieszona akcja serca i podniecenie nadal nie wydawało się mnie opuszczać. Uśmiechnąłem się mimowolnie, przypominając sobie nieprzewidywalność mojego chłopaka. Którą kocham. Ale nie przyznam tego głośno.

Zdjąłem buty i gdy chciałem udać się do swojego pokoju, zostałem brutalnie wciągnięty za łokieć do kuchni.

- Ała! - syknąłem i spojrzałem na mojego oprawcę. A raczej dwóch. Mama z Izzy posadziły mnie siłą na krześle przy stole i same przy nim zasiadły.

- O co chodzi? - spytałem, mrużąc oczy w zastanowieniu.

- Jak to o co? - prychnęła mama i pokazała mi telefon Izzy, na którym był filmik. Jak Magnus łapie mnie za tyłek i podsadza, a ja owijam nogi wokół niego...

- IZZY! - spojrzałem na siostrę, czując jeszcze intensywniejsze pieczenie policzków.

- Mamo! On się znowu rumieni!

- YGH - jęknąłem jękiem godnym męczennika i opadłem czołem na blat stołu, przygotowując się na tortury...

*****
Siedziałem z mamą i Izzy do 23... Oczywiście piłem jeszcze melisę, którą zaparzyła mi mama. Ciekawe, czy pomoże.

Cholernie chciało mi się spać, a one ciągle pytały o Magnusa. A co dziwne, odpowiadałem nawet dłużej i bardziej szczegółowo, niż miałem w zamiarze.

Kiedy w końcu mnie wypuściły ze swoich szponów i uznały, że mają wystarczająco wiadomości o Malecu, udałem się do łazienki. Wziąłem zimny prysznic, by ochłodzić rozgrzane ciało. Umyłem zęby, przebrałem się w piżamę i podreptałem do mojego łóżka...

Opadłem na nie brzuchem, ciesząc się, że nic na nim nie leży i wtuliłem twarz w pościel. Pachniała odrobinę Magnusem. Czad. Miałem zamykać powieki, ale wziąłem jeszcze telefon w rękę, który leżał na szafce obok. Miałem nieodczytaną wiadomość.

Pan Brokat: Mam nadzieję, że śpisz, Aniołku 💗😇

Nie wiedziałem, czy odpisać czy nie... Ale koniec końców odpisałem.

Ja: Właśnie się położyłem. Dobranoc, zboczeńcu 💗🌚

Odłożyłem telefon na szafkę i usiłowałem zasnąć...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro