Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 60

~Alec~
- Super, pedały - prychnął Patryk, mierząc Magnusa spojrzeniem. - Gdzie Lightwood?

- W moim sercu, a co chcesz? Przekażę, jeśli mój mózg przestworzy twoje zdanie, które zapewne nie będzie miało sensu, no ale możesz się postarać jeśli chcesz.

Kocham jego komentarze. Używa słów zamiast pięści, to podniecające. I pomocne. I kurewsko zawstydzające, gdy sobie przypomnę jego słowa w różnym kontekście kierowane do mnie.

Zanim zdążyłem się powstrzymać, parsknąłem śmiechem. I był to błąd, bo Patryk spojrzał na mnie.

- Lightwood! - wykrzyknął, uśmiechając się krzywo. - Pakuj się do auta - wskazał na auto stojące przed moim domem.

- Pf, sam się pakuj - Magnus zatrzasnął mu drzwi przed nosem, a ja zacząłem się zwijać ze śmiechu. To było piękne...!

- I love you... - próbowałem przestać się śmiać. - I love you, so much!

- Ooo - Magnus zrobił maślane oczka. - I love you, too, my baby.

Kiedy w końcu ogarnąłem swój atak śmiechowej padaczki, ruszyłem w stronę azjaty z celem pocałowania go, ale w drzwi znowu zaczęło "coś" uderzać. Dajcie mi laser. Albo tygrysa. Albo różdżkę Sami-Wiecie-Kogo.

- Mogę go zabić? - spytał mój przyszły mąż, z zabawnymi iskierkami nadziei w oczach.

- Chciałbym ci pozwolić, ale zobaczymy, co chce ta chodząca kupa śmieci - uśmiechnąłem się i pocałowałem go krótko w usta, które tak kocham i otworzyłem drzwi. Patryk stał i aż miał czerwoną twarz ze złości.

- Czego chcesz? - spytałem.

- Powiedziałem już - wycedził przez zęby.

- Nie wejdę do tego auta, człowieku - prychnąłem, patrząc na niego jak na idiotę. Którym był. I będzie, bądźmy szczerzy.

- Są tam nasi starzy, idioto.

- Co? - spytałem zaskoczony.

- Gówno.

- Kultury trochę - warknął Magnus. - Bo jak tak bardzo to lubisz, to mogę wrzucić cię do szamba, chcesz? Za darmo. Promocja. Nie do odrzucenia.

Parsknąłem śmiechem i widziałem, jak Patryk przewraca oczami. Teksty Magnusa nigdy mi się nie znudzą.

- Jak mówiłem... - zaczął Cruz. - Są tam nasi starzy. I ty musisz jechać z nami, bo jesteś pupilkiem swojego ojca tak jak ja swojego. I powiedziałem, że bardzo się za tobą stęskniłem - uśmiechnął się półgębkiem, a ja poczułem odruch wymiotny.

- Yhy, a gdzie niby mam jechać?

- Basen. Streszczaj się, co? - chciał się odwrócić, ale zatrzymały go jeszcze moje słowa.

- Czekaj - powiedziałem i zwróciłem się do Magnusa. - Zaraz wracam - uśmiechnąłem się do niego i pobiegłem do auta, gdzie podobno był mój ojciec.

~Magnus~
Mój Anioł pobiegł do samochodu, a ja zostałem sam z tą chodzącą porażką.

- Co się tak gapisz? - prychnął Patryk.

- Bo jesteś na wystawie pod tytułem "Świat i jego błędy".

Widziałem jak otwiera usta by coś odszczekać, ale on? On to by chętnie wziął młotek, zamiast powiedzieć coś złożonego, jak na jego wiedzę. Po chwili rozpogodziłem się, widząc Alexandra, który do mnie wrócił, tym samym przerywając te męczarnie.

- Kochanie - odezwał się do mnie, a ja widziałem odruch wymiotny u Cruza. - Jedziemy na basen? - uśmiechnął się szeroko.

- Co? Twój ojciec się zgodził na mnie? - zdziwiłem się.

- Szantaż robi swoje - puścił mi oczko, a ja zdałem sobie sprawę, że w moim Aniołku kryje się mały diabełek.

Jak ja chcę go odkryć! Może uaktywni się na basenie? Oczywiście, że pojadę. Poza tym, jak miałbym przegapić okazję gapienia się na kaloryfer Alexandra? Byłbym głupcem, gdybym nie skorzystał z takiej okazji.

- Jadę! - wykrzyknąłem uradowany. - Ale najpierw muszę iść do domu. Makijaż sam się nie zrobi.

- Weźmiesz kosmetyki i pomalujesz się w aucie - oznajmił Alexander.

- Hm... - zastanowiłem się.

******
I tak o to, gdy już się zebraliśmy na basen (ręczniki, kąpielówki i inne duperele) jechaliśmy wszyscy w aucie. Stary Alexandra miał nas po prostu i bezceremonialnie w dupie, ale nam to nie przeszkadzało. Patryk siedział znudzony miejsce dalej od mnie i Alexandra i gapił się w okno. A ojciec Patryka okazał się świetnym gościem. Moge obrażać się z nim i przekomarzać ile dusza zapragnie, bo i tak traktujemy to jako głupie docinki. A im bardziej chamskie, tym lepsze. Patryk więc musiał wdać się w matkę. Już wiem, że nie chcę poznać tej kobiety.

Alexander siedział bokiem na moich kolanach, w jednej ręce trzymał lusterko przed moją twarzą, a w drugiej moje wodoodporne kosmetyki i pomagał mi przy makijażu. Kochany Aniołek. I może przyszły Diabełek?

- Co tam tak się malujesz, Bane? - prychnął rozbawiony Samuel, ojciec Patryka. Już byłem z nim na "ty".

- Oj, Sami - użyłem zdrobnienia, które mu nadałem. - Muszę być piękny. Mam dla kogo, dobrze mówię? - połaskotałem Alexandra po brzuszku i kiedy on zadrżał i nadymał policzki, by się nie roześmiać, wróciłem do makijażu, by szybciej go skończyć.

- Aj, ci ludzie innej orientacji - pokręcił głową mężczyzna za kółkiem.

- Aj, ci heteroseksualni, uciekli chyba z buszu.

Samuel uśmiechnął się do mnie głupio w przednim lusterku i zajął się teraz rozmową z ojcem Alexandra, bo ustaliśmy akurat w korku.

- W końcu - westchnąłem i zamknąłem eyeliner, którym zakończyłem makijaż, podkreślając oczy. Alexander pomógł mi pochować kosmetyki do mojej kosmetyczki. Odłożyłem ją na puste siedzenie między nami a Patrykiem i objąłem mojego Anioła w pasie.

- Kiedy zrozumiesz, że nie potrzebujesz makijażu? - spytał Alexander, patrząc na mnie i obejmując mnie ramionami.

- Maluję się, bo lubię się wyróżniać. Tak samo, jak po prostu lubię się malować. To odpręża - uśmiechnąłem się i cmoknąłem go w policzek.

- Odpręża? Ja to bym dostał nerwicy natręctw, gdybym musiał codziennie się malować i zapamiętać, co do czego służy - pokręcił głową zniechęcony.

- Oj, biedny - zachichotałem. - A może ja bym cię malował? - spytałem z nagłym zastrzykiem energii, wyobrażając sobie mojego Anioła w abstrakcyjnym makijażu.

- Nie wytrzymał by godziny - zaśmiał się. Wtulił głowę w zagłębieniu mojej szyi, a ja oparłem policzek o jego miękkie włosy.

- Długo jeszcze?! - krzyknął nagle zdesperowany Patryk. - Nie chcę patrzeć jak się zaraz zaczną lizać!

Spojrzałem na niego, potem na Alexandra. Uśmiechnął się do mnie, a ja nie czekając dłużej pocałowałem go namiętnie, zaczynając się z nim lizać.

60 rozdział 🎇🎆🎉✨🎁🌻 z ponad 400 gwiazdkami 💗🌟🌟💗 I Love You, Guys 💝💝💝😚😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro