Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

~Alec~
Czy żałuję? Nie. Cieszę się, że ujawniliśmy się z Magnusem. W końcu będę mógł go publicznie molestować. Jezu... Zaczynam gadać jak Magnus...

Lydia, mimo swojej obrzydzonej miny, nie odzywała się.  I dobrze. Jace obiecał, że zajmie się nią, by się nie wygadała przed ojcem. Zostawiłem ją w jego rękach. Mam nadzieję, że Jace nie dostanie jakiejś choroby zakaźnej. Magnus nie pozwolił by mi się do niego zbliżyć.

*****
Siedziałem w namiocie Izzy z nią, i... Chciałem, by Zeus jebnął mnie piorunem.
Zadawała miliony pytań z prędkością światła. Zacząłem grać w jakaś grę na telefonie, bym jakoś to przeżył. W międzyczasie odburkując na pytania siostry, żeby się nie obraziła. Dostałem SMS-a.

Pan Brokat: Co rooobisz? 💚💚

Ja: Nudzi ci się, tak?

Pan Brokat: Jak ty mnie znasz 😘😘

Ja: U siostry w namiocie. Izzy robi mi wywiad odnośnie Maleca. Zachowuje się jak fangirl z padaczką 😛

Pan Brokat: Padaczką? O.o

Ja: Żebyś ty widział jak łapami macha. Jak automatyczna łapka na muchy.

Pan Brokat: To się nazywa "gestykulacja" kochanie 😂😍😂😍😂😂😂😂😂😍

Ja: Nieważne! Mam swój słownik, okey?! 😡

Pan Brokat: Gdzie humorek? Dostałeś okresu? 😱😵

Ja: 😑😑😑😑😑😑😑😑😑

Ja: Izzy mnie wkurwia. Tyle w temacie.

Pan Brokat: Wiem jak cię pocieszyć, ale nie zrobię tego.

Pan Brokat: 😘

Ja: Przecież masz dużo słodyczy!

Pan Brokat: Przykro mi, nie dostaniesz 😊😊😊

Ja: 13 REASONS WHY.

Pan Brokat: 1. Jadłeś czekoladę 10 minut temu 👌 2. Przytyjesz 👌 3. Ubrudzisz się 👌 4. Nie dasz mi się całować jak będziesz jeść 👌 5. Potem jojczysz o więcej 👌 6. Uzależnisz się jeszcze bardziej 👌 7. Po cukrze ci odwala 👌 8. Śmiecisz papierkami 👌 9. Słodycze są szkodliwe 👌 10. Masz silną wolę! 👌 11. Zjesz wszystkie zanim biwak się skończy 👌 12. Nie dzielisz się 👌 13. BO TAK.

Ja: ....długo nad tym myślałeś...?

Pan Brokat: 2 i pół minuty.

Ja: ...nie było tematu.

Pan Brokat: 😂😂😘🌻💙💕💖

Pan Brokat: A tak serio, chodź po Kinder Jajko. Jestem z bliźniakami na dachu busa.

Pan Brokat: O ile Izzy puści cię z wywiadu 😂👌

Ja: Mówiłem już, że Cię Kocham? ❤❤❤

Pan Brokat: Ta, wspominałeś coś ❤❤❤❤

Ja: Idę ❤❤❤❤❤❤

Pan Brokat: NIE PISZ TYLKO CHODŹ.

Pan Brokat: ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

~Magnus~
Czekałem na Alexandra, siedząc z bliźniakami na dachu busa i popijając piwo, które wcześniej zakupili w sklepie. Gadaliśmy o Malecu.

Nie chciałem dawać Alexandrowi słodyczy, bo zjadł pół zapasu, który miałem w torbie, ale... Po słodyczach (i w trakcie ich jedzenia) zachowuje się jak dziecko. A ja kocham patrzeć na niego, gdy jest taki szczęśliwy i beztroski. I w każdym razie, lepsze słodycze niż narkotyki. Chyba...?

- I co? - odezwał się Andrew po łyku swojego piwa, które miał w ręce. - Ile razem jesteście? Z Alekiem.

- Cztery dni - odpowiedziałem, biorąc łyka z mojej puszki.

- Tak krótko? - zdziwił się Jackson.

- Mhm... To jakiś problem?

- No... - wtrącił Andrew. - Niby nie, ale jak mówisz już teraz, że chcesz z nim spędzić resztę życia i tak dalej...

- Bo chcę - mruknąłem.

- Po czterech dniach znajomości - zaśmiał się Jackson.

- Dobra, zamknijcie sie i idźcie po piwo - zgniotłem pustą puszkę.

Wyjąłem z torebki, którą miałem przy sobie (chusteczki, kosmetyki, lusterko, szczotka, lakier i czekoladka dla Alexandra jakby coś. W kieszeniach nie będę tego nosił) Kinder Jajko. Andrew zszedł z busa i poszedł po procenty.

- Kinder Jajko? - spojrzał na mnie Jackson. - Po piwie? - zaśmiał się.

- Nie dla mnie. Alexander za chwilę przyjdzie - parsknąłem śmiechem na wspomnienie tego żarłoka.

- Dla ciebie, czy Kindera? - uśmiechnął się półgębkiem.

Rzuciłem w niego moją zgniecioną puszką.

- A jak myślisz?

- O, o wilku mowa - zatkał usta swoją puszką, kiedy zza dachu busa wyłoniły się czarne włosy, a zaraz i cała buźka Aleksandra.

- Aniele! - uśmiechnąłem się szeroko w jego stronę.

Alexander przejrzał mnie i Jacksona  wzrokiem.

- Piliście? - przymrużył oczy, zirytowany.

- Pijemy - odpowiedział Jack.

- Czekamy na piwo - stwierdziłem i podrzuciłem w ręce Kinder Jajkiem, uśmiechając się flirciarsko do mojego chłopaka.

Alexander szybciutko wspiął się na dach i usiadł na moje nogi, bokiem do mojej klatki piersiowej (siedziałem po turecku) i wyrwał mi słodycz z ręki. Objąłem go w pasie, kładąc głowę na jego ramieniu, by widzieć Jacksona, gdyż wiedziałem, że Alexander przez najbliższe minuty będzie miał mnie w nosie. Jak przypuszczałem, zajął się odpakowywaniem Kindera. Pocałowałem go w policzek i wróciłem wzrokiem na Jacksona.

- Alec? - spytał.

Czarnowłosy nie odpowiedział. Nawet nie zaszczycił go spojrzeniem.

- Nie odpowie ci - zaśmiałem się.

- A to dlaczego? - uniósł brew.

- Bo ma słodycza. Odwala mu w tedy. Prawda, kotku? - założyłem Alexandrowi za ucho nieco przydługi kosmyk włosów.

Oczywiście nie zareagował. Teraz zajadał się czekoladą po odpakowaniu jajka.

- Jezu - pokręcił z rozbawieniem głową Jacks i dokończył swoje piwo.

Zgniótł puszkę i położył tam, gdzie leżała moja. Za chwilę przyszedł Andrew z jeszcze kilkoma piwami i zaczęliśmy pić dalej. Przytulając oderwanego od rzeczywistości Alexandra, rozmawiałem z bliźniakami już na różne tematy. Szkoły, rodziców, sztuki podrywania i tak dalej. Nawet zeszliśmy na temat orientacji seksualnych.

Zostałem mile zaskoczony, kiedy bliźniacy powiedzieli mi, że są bi jak ja. Miałem wrażenie, że wyznali mi to, bo zaczynali być lekko upici, ale ja chyba też się nieco wstawiłem...

*****
~Alec~
Siedziałem na kolanach Magnusa, który tulił mnie do siebie i gadał z bliźniakami, a ja bawiłem się zabawką z Kinder Jajka, bo zjadłem czekoladę. Wygrałem skacząca żabkę! Te takie, które mają płaskie plecy i jak się przyciska, odskakują.

Nie wiem, ile czasu minęło, ale zaczęło mi burczeć w brzuchu. Pewnie zbliżała się pora obiadowa. Wcześniej miałem to w nosie (bo miałem Kinder Jajko) ale teraz zaczęło mnie denerwować to, że co 5 minut w ręce Magnusa pojawiało się nowe piwo. Bliźniacy pewnie pili tak samo.

Pijaki. Ja nigdy nie lubiłem piwa. Jest kwaśne, niedobre, gazowane i... Nie słodkie. A ja kocham słodkie.

- Idziemy na małe bara bara? - usłyszałem mruczenie Magnusa przy moim uchu.

- Co?! - spojrzałem na niego z niedowierzaniem. - Ogarnij się. I nie pij więcej - zabrałem mu piwo z ręki.

- Robisz za jego niańkę? - usłyszałem kpinę ze strony któregoś z bliźniaków.

Aha... Nie mówcie mi, że pijani bliźniacy - to chamscy bliźniacy. Oh nie... I Magnus nie może mi pomóc...! Tym razem ja muszę pomóc mu. By po pijaku nic sobie nie zrobił.
Ani nikomu innemu... A może by napuścić go na Lydię?

Odłożyłem planowanie morderstwa Lydii a inny czas, a teraz muszę zająć się moim spitym facetem. Zajebię go jak już wytrzeźwieje.

- Magnus, chodź do namiotu. Musisz się przespać. I wytrzeźwieć - wstałem z jego kolan, omijając puste puszki, które leżały... Na całym dachu busa.

- Mrr... - zamruczał, próbując wstać. - Chcesz iść ze mną do mojego namiotu?

- Tak, chcę - próbowałem zachować zimny wyraz twarzy, ale zaśmiałem się cicho.

Magnus zachowywał się jak klaun. Bliźniacy na szczęście się nie wpierdalali, tylko zaczęli się między sobą przepychać. Zaraz jak spadną z tego busa... To nic. Nie jest tak wysoko, najwyżej będą im dupska boleć.

- Alexandrze... - Magnus ustał za mną, ściskając mój tyłek.

- Magnus! Łapy przy sobie, ty schlana kupo brokatu! - odsunąłem się od niego zdenerwowany.

- Okeee... - zachwiał się na nogach. - Chodźmy do mnie, tam cię wymacam - z głupim usmiechem na ustach ruszył w stronę drabinki z boku busa, by zejść.

Poszedłem za nim i złapałem za rękę, by nie spadł na ziemię. Bo byłby do tego zdolny. Pewnie chciałby sprawdzić, czy umie latać. Pomogłem mu zejść i gdy już byliśmy na ziemi, ten kretyn wpił się w moje usta.

- Magnus... - odsunąłem go od siebie. - Śmierdzisz piwskiem - pociągnąłem go w stronę namiotów.

Szedł posłusznie za mną, potykając się co chwila o własne nogi i gadając jakieś zboczone teorie na temat mojego tyłka. Bo zapewne na to patrzył. Co on ma z moim tyłkiem?! Ciągle tylko "tyłek", "tyłek Aleksandra" i w międzyczasie jego ściskanie...

Kiedy prawie udało mi się go zawlec do jego namiotu, zobaczyłem przy ognisku bardzo... Ohydny... I nieciekawy widok...

Gwiazdki dla schlanej kupy brokatu 😂👌💝

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro