Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

~·~

  Ellie nie pojawiła się w szkole ani w poniedziałek, ani we wtorek. Niall telefonował do niej i dowiedział się, że dziewczyna przez weekend złapała lekkie przeziębienie i chciała to od razu wyleczyć, nie idąc na zajęcia. Blondynowi w pierwszej chwili wydało się to podejrzane, ale w końcu uwierzył, wmawiając sobie, że Ellie nie mogłaby go tak po prostu okłamać. We środę dziewczyna pojawiła się na zajęciach. Ale wyglądała bardzo marnie. Niall czuł, że przeziębienie, to mogła być tylko wymówka, aby dziewczyna nie chodziła na zajęcia. Dlatego też nie odstępował jej na krok w trakcie przerw. Chyba, że zdarzyły się wspólne zajęcia. Wtedy opiekuńczość przerosła Ellie. Dziewczyna przyznała mu się na biologii, że w sobotę poszła do Zayna.

  - Co?! – wyrwało się Niallowi.

  Chłopak złapał się za głowę, chcąc coś powiedzieć. Jednak jego uwagę przykuły spojrzenia osób, siedzących przed nim. Patrzyli wprost na niego z zainteresowaniem. Uniósł głowę. Pan Doubney stał przed jego ławką, lustrując go wzrokiem znad okrągłych binokli. Nie wyglądał na zadowolonego.

  - Panie Horan, chce pan coś dodać do szczegółowej budowy serca? Czy ma pan może jakieś zastrzeżenia co do mojej nauki...

  - Przepraszam, panie profesorze. To się więcej nie powtórzy.

  Potulnie skupił się do samego końca zajęć na tym, co pan Doubney mówił i notował każdy szczegół. Był pewien, że na następnych zajęciach profesor go zapyta, a Niall za żadne skarby nie chciał podpaść. Chociaż ciągle zerkał na Ellie, myśląc, co takiego ją skłoniło do tego, aby poszła do mieszkania Zayna. Wiedział, jak zakończyła się ta wizyta. Choć usilnie wmawiał sobie, że Ellie naprawdę jest rozsądną dziewczyną i ciągle miał nadzieje.

*

  - Niall, błagam cię, chodź ze mną do domu. Proszę, błagam, nawet na kolanach!

  Dziewczyna rozpaczliwie uklękła przed chłopakiem, wzbudzając zainteresowanie osób przebywających przed szkołą. Niall pospiesznie chwycił ją za przedramiona, mocno pociągając ku górze. Nie chciał robić widowiska, a tym bardziej nie chciał ściągać na siebie uwagę ciekawskich. Ellie ze łzami w oczach patrzyła na niego, niemo prosząc, aby Niall nie działał pochopnie.

  Odważyła się powiedzieć przyjacielowi, jak skończyła się noc u Zayna. Z początku szło wszystko jak najlepiej. Ale na sam koniec chłopak tak po prostu wyprosił ją z mieszkania i powiedział, że spodziewał się czegoś więcej. To był pierwszy raz Ellie, dlatego po tych słowach zwyczajnie załamała się i uciekła z pokoju swojego rówieśnika. Czuła się upokorzona sama przed sobą, a co dopiero przed przyjacielem, który ostrzegał ją przed Malikiem. Zawiodła Nialla swoim postępowaniem. Irlandczyk wiedział, że nie spieszyło się jej z seksem i czekała na tego jedynego. Czy Zayn był wart aż tyle?

  - Ellie, ten sukinsyn cię skrzywdził. Myślisz, że zostawię to tak po prostu? – zapytał szeptem z niedowierzaniem. Przytulił ją z całej siły, całując w skroń. Kątem oka dostrzegł Hilary, opuszczającą budynek collage'u. – Hilary, zabierz ją do domu.

  Ellie nie chciała pójść z przyjaciółką, ale stanowczość Nialla lekko ją przestraszyła. W pewnej chwili chłopak krzyknął na dziewczynę, że ma chociaż raz go posłuchać i pozwolić załatwić sprawę po męsku. Zrobiła jak kazał, nie miała innego wyjścia.

*

  Niall zatrzymał się przed wejściem na salę gimnastyczną. Pewnie pchnął wielkie drzwi, wchodząc na długi i wąski korytarzyk. Niecałe pięć metrów dalej po lewej stronie była szatnia męska, do której wpadł bez skrępowania. Mimo, że paru zawodników drużyny koszykowej było w samych slipkach, on nie spojrzał nawet na nich. A mimo to usłyszał kąśliwą uwagę na temat swojej orientacji.

  - Racja, chowajcie fiutki, bo nie macie czym się pochwalić – odgryzł się Niall, w głębi ducha czując rozbawienie, że jego „koledzy" pomyśleli, że on mógłby na nich spojrzeć tak, jak na Liama.

  Podszedł pewnie do Zayna. Szturchnął go mocno za ramię. Brunet powoli odwrócił się, ukazując blondynowi swój idealnie wyrzeźbiony tors, na którym widniało parę tatuaży. Przez ułamek sekundy, w którym spojrzał na ciało mulata, Niall stwierdził, że właściwie nie dziwi się Ellie, że skorzystała z propozycji Malika. On sam, gdyby nie był z Liamem, pewnie zgodziłby się na jednorazową noc.

  - Przyszedłeś napatrzeć się na nas i podniecić, bo twój chłoptaś cię nie zadowala? – zapytał Zayn, powodując ryk śmiechu pozostałych chłopców.

  - Zostaw mojego chłoptasia w spokoju – mruknął nerwowo Niall, przełykając ślinę. Czuł strach, ale nie poddawał się. Nie mógł tak po prostu podarować Zaynowi, że skrzywdził jedną z najważniejszych osób w jego życiu. – Jesteś skończonym dupkiem, wiesz?

  - Przynajmniej nie jestem pedałem wytykanym palcami – odparł obojętnie, zarzucając na ramię koszulkę. – Jeśli skończyłeś, wynoś się stąd.

  - Nie skończyłem! I nie wyjdę stąd, dopóki mnie nie wysłuchasz! – Krzyknął. Nagle wszystkie szmery i wszystkie rozmowy w szatni ucichły, a kilkanaście par oczu było skierowane na Zayna i Nialla. Byli zaciekawieni rozmową tej dwójki. – Jesteś niewyżytym idiotą! Nie mogę już znaleźć słów, żeby opisać, jaki głupi jesteś. Możesz sobie bzykać każdą dziewczynę z uniwersytetu, ale ostrzegłem cię, że masz się trzymać z dala od Ellie. Ostrzegałem? Ostrzegałem, do cholery!

  Zayna rozbawiła wściekłość Irlandczyka. Czyż nie o to mu właśnie chodziło? Z przyjemnością obserwował, jak na jego policzki wkradają się rumieńce wywołane gniewem. Ciągle ściągnięte brwi tworzyły pionowe zmarszczki na czole blondyna, dodając mu tylko uroku. Wiedział, że osiągnął swój cel. A także, że Horan nie mógł mu niczym zagrozić.

  - I co mi zrobisz teraz? – zapytał Malik, podpierając ręce na biodrach.

  - Ciekawe czy twoi kochani znajomi wiedzą z kim lubisz sypiać najbardziej i na dodatek, że ta osoba chodzi na uniwersytet! – zawołał, prostując się dumnie.

  Zayn zerknął przelotnie na bladą twarz Harry'ego, który stał w kącie i przysłuchiwał się wszystkiemu. Teraz brunet był pewien, że blondyn musiał ich jakoś przyłapać, ale ciągle nie wiedział, gdzie oboje ze Stylesem popełnili błąd. Musiał szybko wymyślić, jak może wyciągnąć od Nialla informację, skąd dowiedział się o nim i Harrym. Najgorsze jest to, że Zayn nigdy nie sypia z jakąś osobą dwa razy. Dlatego słowa Nialla wywołały taką sensację i szepty pomiędzy zawodnikami drużyny, którzy to usłyszeli.

  - Jaką jeszcze ciekawą bajeczkę mi opowiesz? – zapytał Zayn, podejmując największe ryzyko, jakie tylko mógł. Zaatakował pierwszy. – Za dużo naoglądałeś się bajek i teraz próbujesz zgrywać bohatera? Może zaraz wciśniesz wszystkim, że sypiam z facetem, co? Ha, ha, dobre, dobre! – Jego wzrok padł na chłopaka z kędzierzawą czuprynką. Styles przejrzał przyjaciela, ale mimo tego bał się, że ten popełni gdzieś błąd. – No, dalej! – kontynuował Zayn, nabierając przewagi nad blondynem. – Powiedz wszystkim, że lubię pieprzyć się z Harrym i dlatego oboje nie mamy dziewczyn. Jesteśmy w takim... sekretnym związku – dodał z rozbawieniem. – No, na co czekasz?! – Krzyknął rozwścieczony na zdezorientowanego Nialla.

  Blondyn dokładnie to chciał teraz powiedzieć. Nie zdawał sobie sprawy, że jego wróg zyska na tyle odwagi, żeby to wykrzyczeć przy całej drużynie koszykowej – przy wszystkich, którzy widzieli w nim kapitana i największą nadzieję w zawodach. Tym bardziej był zdezorientowany, gdy usłyszał śmiechy Louisa i Harry'ego. Obejrzał się z lekko otwartą buzią. Cała reszta zawodników drużyny poszła w ślady kumpli ich kapitana.

  - Harry, pochwal się, jaki Zayn jest w łóżku – zawołał jeden chłopak, ledwo powstrzymując się od śmiechu. Nawet zgiął się w pół i złapał za brzuch, nie mogąc wytrzymać. Oni naprawdę nie uwierzyli w coś, co w rzeczywistości było prawdą.

  - Josh! Mówię ci, jest nam tak dobrze, że któregoś dnia w trakcie lekcji wyskoczyliśmy do kibelka, żeby zrobić sobie dobrze – odparł ze śmiechem Styles.

  - Może i ja spróbuje? Zayn, co robisz dziś po lekcjach? – zapytał Louis kokieteryjnie, powodując kolejną salwę głośnych śmiechów.

  Niall czuł łzy napływające do oczu. Upokorzono go przy osobach, które w tej szkole zajmowały ważne stanowisko. Teraz nie dość, że będą czepiać się jego orientacji, to jeszcze będą mu wypominać ten incydent w szatni. Nie mógł na to pozwolić. Zebrał się resztkami sił, by zakończyć ich bezsensowną wymianę zdań.

  - To nie zmienia faktu, że to ty wykorzystujesz te wszystkie dziewczyny i to ty puszczasz się na prawo i lewo! Gorzej niż tania dziwka! – zawołał Niall, chcąc przekrzyczeć śmiechy w szatni.

  Tymi słowami do reszty rozwścieczył Zayna. Mulat zamachnął ręką, ale blondyn w ostatniej chwili uniknął ciosu. Nie czekał, ani nie uciekał. Zaatakował Malika, pchając go na ławkę, a potem na podłogę. Zaczęli się bić, a doping zza ich pleców tylko bardziej pobudzał ich do działania. Niall chciał wyładować na Maliku całą złość, jaka siedziała w nim. Chciał, żeby czuł ból za wszystkie krzywdy, jakie brunet wyrządził dziewczynom. Miał ku temu idealną okazję. I mimo, że oberwał parę razy od Zayna, nie poddawał się i oddawał mu każdy cios.

  - Co tu się dzieje?! – Głos trenera drużyny koszykowej rozgrzmiał po pomieszczeniu, w mig uciszając wszystkich uczniów.

  Mężczyzna chwycił z całych sił Nialla pod ramiona, z łatwością ściągając chłopaka z Malika. Blondyn ciągle rzucał się z chęcią uderzenia swojego wroga. Gdy jednak zorientował się, co jest grane, zawstydzony stanął na boku, podczas gdy trener pomagał podnieść się Malikowi.

  - Co wy wyprawiacie? – zapytał ze złością. – Nie spodziewałem się tego po tobie, Horan. Jesteś przecież wzorowym uczniem. A ty Malik? Mój zawodnik i takie bójki na terenie szkoły? – Pokręcił głową z zawodem. – Natychmiast do dyrektora!

  Zayn przyłożył wierzch dłoni do nosa, ocierając strużkę krwi, która pojawiła się tam pod wpływem uderzenia blondyna. Oboje zmierzyli się groźnymi spojrzeniami, próbując ustabilizować przyspieszone oddechy. Trener wyciągnął otwartą dłoń w kierunku wyjścia, przypominając chłopcom o jego rozkazie.

~·~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro