Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

~·~

  Niall już dobrą godzinę siedział na murku przed budynkiem szkoły. Co chwilę odprowadzał wzrokiem przypadkowe osoby, czekając na tą właściwą. Nie powiedział Ellie, że ma zamiar porozmawiać z Zaynem i ostrzec go. Wiedział, że przyjaciółka wybiłaby mu z głowy ten, według niej szalony, pomysł. A on uległby jej słowom. Dlatego skłamał, że musi zebrać jakieś dodatkowe materiały o Szekspirze na angielski i przez chwilę ukrył się w bibliotece.

  Irlandczyk ponownie zerknął na zegarek. Zbliżała się piętnasta, a zajęcia już dawno się skończyły. Jednak drużyna koszykowa nadal miała trening. I z tego, co Niall zdążył wywnioskować, ten trening właśnie się przeciągał. Zeskoczył z murku, otrzepując pośladki z prochu i zawrócił w stronę mieszkania. Jednak wtedy do jego uszu dobiegły wesołe śmiechy, wśród których rozpoznał Zayna.

  Zatrzymał się, krzyżując ręce na piersi i wyczekiwał, kiedy domniemany król koszykówki wyjdzie wraz z całą zgrają z budynku szkoły. Nie minęła chwila, a Zayn stał naprzeciwko blondyna, obserwując jego zaciętą minę. Louis i Harry, którzy stanęli po obu stronach swojego przyjaciela, trochę przestraszyli Nialla. Wyglądali, jak ochroniarze Malika. Siłą także przeważali, gdyby mieli we trójkę rzucić się na Irlandczyka.

  - Czego chcesz? – zapytał z kpiną w głosie brunet, mierząc wzrokiem chłopaka. – Jeśli myślisz, że pozwolę ci się zbliżyć do mnie, to grubo się mylisz. Wracaj do swojego pedałka, a ode mnie trzymaj się z daleka – powiedział, rozbawiając kumpli swoimi słowami.

  W Niallu aż zagotowało się ze złości. Obiecał sobie panować nad sobą, ale kiedy usłyszał, że ktoś obraża jego chłopaka, nie mógł przejść obok tego obojętnie. Z wściekłością wymalowaną na twarzy zbliżył się o krok w stronę Zayna, wyciągając palec w jego kierunku i grożąc mu.

  - Słuchaj, ty nadęty idioto. Możesz mnie obrażać do woli, ale nie pozwolę ci obrażać mojego chłopaka. – Malik prychnął pod nosem, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia pomiędzy kumplami. Niall zignorował to, kontynuując. – Czekałem tu tylko po to, aby uświadomić ci, że wiem, co knujesz. Każdy wie, że matematykę masz głęboko w poważaniu i nie interesuje cię, czy będziesz miał dobrą ocenę, bo twoi rodzice i tak zapłacą dyrektorowi odpowiednią sumę, żebyś tu się uczył. Dlatego od razu ostrzegam, jeśli tylko skrzywdzisz Ellie, będziesz miał ze mną do czynienia. I ja nie żartuję, Malik. Zajmij się lepiej tą swoją koszykówką i przynoś dumę szkole – dodał z ironią, mierząc bruneta zaciętym spojrzeniem.

  Zayn w pierwszym momencie zaniemówił. Nie wiedział, co odpowiedzieć blondynowi, aby go pogrążyć i upokorzyć przed swoimi kumplami. Do tej pory z łatwością przychodziło mu ubliżanie Irlandczykowi, gdyż ten nigdy nie próbował mu się postawić. Jednak tego dnia determinacja w głosie Horana była dla niego nowością. Kiedy ten obcokrajowiec dołączył do szkoły, wydawał się być zagubiony i niepewny swoich możliwości. A gdy całą szkołę obiegła informacja, że jest gejem, na pewno jego nieśmiałość i ostrożność wzrosła. A jednak Irlandczyk stoi teraz tu, przed szkołą, sam na sam z Malikiem i jego załogą, która na jedno jego skinienie mogłaby stłuc Nialla na kwaśne jabłko.

  - Odważny jesteś – powiedział w końcu, kiwając głową z uznaniem. – Nie boisz się, że zaraz oberwiesz od nas? Jesteś przy nas nic niewartym śmieciem. I ty myślisz, że możesz mi coś zrobić? Naprawdę, Horan, naprawdę?

  - Wiem, na co mnie stać. I jeśli przyjdzie taka potrzeba, zniszczę cię. – Powiedział pewnie Niall, na chwilę zerkając na Harry'ego i Louisa, którzy wydawali się być zagubieni w obrocie sytuacji. Jeszcze nikt nigdy nie zagroził wprost Zaynowi. A tym bardziej chuderlawy chłopczyk, który jest typem naukowca, nie sportowca. – Znam twój największy sekret i nie wiem, czy nadal byłbyś taki ochoczy do spuszczenia mi manta, jeśli powiedziałbym całej szkole, co lubisz robić w wolnych chwilach. Och, wszyscy byliby uradowani mogąc poznać Zayna Malika od strony, od której go jeszcze nie znali. Nie wiem tylko, jak ty byś na to zareagował. I czy wytrzymałbyś to – dodał, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z brązowych tęczówek Malika, tryskających jadem i złością.

  - Za dużo naoglądałeś się bajek? – Zayn buchnął niepohamowanym śmiechem, do którego dołączyli jego kumple. – Och, albo może ten twój pedałek nie do końca zadowolił cię poprzedniej nocy?

  - Stul dziub! – warknął Niall. Był zaskoczony, że momentalnie poskutkowało. – Albo zamkniesz jadaczkę i będziesz trzymał się z daleka ode mnie i od moich przyjaciół, albo naprawdę gorzko tego pożałujesz. Myśl sobie, co tylko chcesz. Gej, to też człowiek i istota myśląca, która może mieć nawet większą władzę, niż ty – dodał, zawracając.

  Gdy tylko stanął plecami do Zayna, otworzył szeroko oczy, wypuszczając po cichu powietrze z ust. Nie sądził, że będzie miał na tyle odwagi, aby stawić się Malikowi. Ale znał jeden jego sekret, o którym wiedziała jeszcze jedna osoba poza nimi dwoma. Niall dałby sobie głowę uciąć, że Zayn za wszelką cenę nie chciałby ujawnienia tej tajemnicy.

  - Wal się, niedopieprzony pedale! – zawołał głośno Zayn, a jego kumple zarechotali razem z nim.

  Niall nie fatygował się, aby komentować jego zachowanie. Uniósł tylko dłoń nad głowę, wystawiając mu środkowy palec i skręcił we właściwą ulicę, idąc do domu z mocno bijącym sercem i drżącymi nogami.

  Naprawdę udało mu się. Naprawdę zaczynał wierzyć, że może mieć Zayna w garści. Szczególnie, kiedy ten odważy się wykorzystać Ellie. Miał tylko nadzieję, że nie będzie musiał wszczynać żadnych konfliktów z osobą, która, bądź co bądź, nadal miała nad nim przewagę siłową, i za którą z pewnością stanie cała szkoła.

~·~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro