ᶠⁱᵛᵉ
❁
________________
ᴡʜᴇʀᴇ ᴀʀᴇ ʏᴏᴜ?
Jeongguk od parudziesięciu minut wytrwale szukał Jimina. Park nie wrócił do domu na noc, a było już długo po południu. Ciągle przypominał sobie poprzedni dzień. Słyszał jego wystraszony głos zza drzwi pokoju gościnnego podczas gdy tamten rozmawiał przez telefon. To całkiem nie tak,że podsłuchiwał... po prostu przechodził obok, prawda?
Martwiła go cała ta sytuacja. Blondyn znikał na całe dni, czasem nawet noce, nie odbierał telefonów, nikomu nigdy nie mówił o miejscu rzekomych spotkań ze znajomymi. Poprawił nieco swój jasno szary szalik, który w biegu wcisnęła mu ciocia i podążył wzdłuż kolejnej krótkiej uliczki. W całym mieście nie było śladu po chłopaku. Jeon przeszukał wszystkie jego ulubione miejsca, jednak nikt nawet nie widział opisywanego przez Jeongguka Jimina.
Po kolejnym, rozczarowującym stwierdzeniu, że jego kuzyna nie ma też tutaj, wycofał się z uliczki idąc w stronę przydrożnej restauracji. Ominięcie pory obiadowej w domu dawało o sobie znaki, a brunet wiedział, że z pustym żołądkiem nic nie zdziała. Zamówił smażony ryż z kimchi i zaczął rozglądać się po lokalu. Miejsce było bardzo przytulne i urokliwe, co tłumaczyło, dlaczego niemal nie było miejsca do siedzenia. Restauracja była urządzona w ciepłych kolorach, często pojawiały się ciemniejsze lub jaśniejsze odcienie brązu lub przybrudzonego pomarańczu. Z sufitu zwisał czarny, metalowy żyrandol oraz parę doniczek z zielonymi, wiszącymi pędami. Pod ścianą stały jasno brązowe stoliki przy których były kawowe kanapy. Cała reszta miejsc to te same jasne stoły, tyle, że z pasującymi krzesłami. Raz na jakiś czas dało się słyszeć jak ktoś wybucha śmiechem, a głośne rozmowy klientów tylko dodawały więcej uroku temu miejscu. Jeon kochał takie miejsca. Już wiedział, gdzie będzie często przychodzić.
Nie minęło piętnaście minut, a Jeon dostał już wcześniej zamówioną porcję. Zaczął powoli jeść, przysłuchując się niektórym z rozmów osób siedzących przy stolikach w jego okolicy.
Za jego plecami siedziała para, , za pewne na randce, prawiąca sobie słodkie komplementy. Słyszał cichy chichot dziewczyny, która siedziała bliżej niego. Kiedy przysłuchiwał się rozmowie, nawet nie zauważył kiedy na jego usta wstąpił delikatny uśmiech. Wziął kolejny, duży kęs swojego dania.
Na prawo od niego siedziało dwóch biznesmenów. Rozmawiali o przyszłościach swoich firm, ewentualnych współpracach. Właśnie. Praca. Jeon też musiał sobie takową znaleźć. Nie może przecież bez przerwy mieszkać u rodziców. W końcu kiedyś będzie dziewczynę, potem żonę, dzieci... Przynajmniej tak chcieli jego rodzice. To wcale nie było jego marzeniem. Chciał być beztroski. Nie mieć absolutnie żadnych zmartwień. Spokojnie sobie żyć, rozwijać swoje hobby, którym było malowanie. Założenie rodziny wcale nie było jego priorytetem. "Może kiedyś", tak zawsze kończył o tym rozmyślania. Zamieszał pałeczkami w misce z ryżem i wziął niewielki kęs.
Przy następnym stoliku, ustawionym na wprost niego, siedziały dwie kobiety. Przez dłuższą chwilę nie mógł rozumieć o czym rozmawiają, ale wywnioskował, że mówią o sprawie, która miała miejsce całkiem nie dawno. Podobno zatrzymano uczestników bójki z tego ranka. Jedna z nich nie wyglądała na przekonaną co do tej wiadomości. Upierała się, że to wcale nie była bójka, a zwykła sprzeczka, gdzie większy, silniejszy chłopak, po prostu krzyczał na tego mniejszego. Mówiła też, że wyższy wcale go nie bił, tylko parę razy spoliczkował, czy popchnął. Druga kobieta jednak nie dawała za wygraną i opowiadała, jak to mniejszy miał siniaki na ciele. Wyglądało na to, że obydwie były świadkami tego zdarzenia. Jeongguk spojrzał na prawie pustą miskę jedzenia.
ciekawe kto to był
Wstał z miejsca i udał się do kasy zapłacić za posiłek. Podziękował mężczyźnie za ladą i skierował się w stronę wyjścia. Jego miejsce zajęła już kolejna osoba, która wydawała się bardzo poddenerwowana i ewidentnie gdzieś się spieszyła. Pewnie nie zwróci uwagi na rozmowy odbywające się wokół niej.
Kiedy stał na przejściu dla pieszych, czekając na zielone światło, usłyszał dzwonek swojeg telefonu. Wyciągnął go z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Mimo tego, że doskonale wiedział, że nie będzie to Jimin, gdzieś tliła się mała nadzieja, która natychmiast została zgaszona, gdy Gguk przeczytał nadawcę połączenia. To ciocia. Chłopak przez chwilę się wahał, ale w końcu nacisnął zieloną słuchawkę.
— Jeongguk mamy problem, wracaj do domu - dało się słyszeć głos kobiety w słuchawce — Jimin jest na posterunku, musimy go odebrać.
Jeon zastygł w miejscu. Przez dłuższą chwilę musiał zakodować w głowie, co właśnie usłyszał. Zielone światło, sygnalizujące, że można przejść przez ulice, migało, co oznaczało, że zaraz zmieni się na czerwone. Po tej stronie ulicy stał już tylko on.
_________________
❁
nie było mnie chwilę, ale postaram się zachować tą regularność, którą starałam się zachowywać, chyba, że szkoła mnie wykończy :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro