Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Niall. Przed przeznaczeniem nie uciekniesz.

Niall ziewnął cicho, leżąc na kocu. Od rozwiązania sprawy minęło parę godzin, a on nie miał ochoty wracać do domu. Jego ojciec wrócił, więc to nie była wesoła wiadomość. Dlatego korzystając z tego, że dziś na dworze jest ciepło, postanowił położyć się i spać tutaj.

  Zdziwiło go zniknięcie Zayna, z którym nie widział się do tej pory. Myślał, że skoro odkrył, że to on jest TĄ omegą, to potraktuje go inaczej. Najwidoczniej Harry w stosunku do niego miał rację. Chciał się tylko pobawić, a później rzucał swoje ofiary jak lalkę w kąt.

  Westchnął tylko, kładąc się na wygodnie i spoglądając w gwiazdy. Udałby się do Harry'ego, ale go i tak nie ma w mieszkaniu.

  Ciekawiło go jak poradził sobie Louis z udobruchaniem Hazzy. Nie dostał jeszcze żadnych wieści na temat ich sytuacji, najwyraźniej będzie musiał dopytać się w szkole.

  Nakrył się kocem i przymknął oczy, jutro pewnie musi wrócić do domu, co nie za bardzo mu pasowało.

  Gdy Niall był na granicy snu, usłyszał czyjeś kroki, zbliżające się w jego stronę.

  Był zbyt zmęczony, aby jakkolwiek zareagować, nawet jeśli chciałby podnieść się z ziemi, wiedziałby, że zasnąłby na siedząco.

**

  Niall obudził się, czując wygodny materac pod sobą. Mruknął cicho, unosząc swoją powiekę do góry. Widok, który napotkał przerósł jego oczekiwania. Leżał na gołej klatce piersiowej osoby, której w ogóle tu nie powinno być. Albo może najlepsze pytanie: co Niall robił w nieswoim łóżku z brunetem?

  Nie przypominał sobie, aby poprzedniego dnia przyszedł z Zaynem do jego mieszkania. W ogóle nie przypominał sobie, aby Malik odzywał się do niego po sprawie z nagraniami. Czuł przyjemne ciepło, bijące od starszego i część jego mogłaby przysiąc, że przez chwilę zamarzyła, aby budzić się tak codziennie.

  Kiedy poczuł, że mulat zaczął się budzić, szybko zamknął oczy udając, że śpi. Wiedział jak zawodowo udawać, że śpi, był w końcu mistrzem lenistwa.

  Po chwili poczuł jak mocniej przyciskany jest do klatki piersiowej bruneta i jak ten poprawia narzuconą na nich kołdrę. Alfa oparła podbródek o jego głowę, a następnie zaczęła kreślić kółeczka palcami na jego ramieniu.

  – Moja głupiutka omega – wyszeptał, składając delikatny pocałunek na jego czole.

  Niallowi zaczęło bić szybko serce, czując ciepłe usta na swojej skórze. Nie spodziewał się takich słów od Malika. Tym bardziej nie spodziewał się pobudki w tym miejscu.

  Zayn westchnął, odgarniając blond kosmyki z czoła omegi. Chciał o niego dbać jak najlepiej umiał, w końcu był jego omegą.

  Niall burknął tylko, udając, że powoli się budzi. Wymruczał coś pod nosem, uchylając delikatnie swoje powieki do góry i mrugając szybko by przyzwyczaić się do jasności.

  Alfa, widząc jak młodszy się budzi wypuścił go delikatnie z objęć, następnie odsuwając. Nie wiedział jak ten może zareagować.

  – Zayn? Co ja tu robię? – spytał, podnosząc się powoli przecierając swoje oczy, przy czym wyglądał tak słodko.

  – Aktualnie siedzisz – odpowiedział, przyglądając się omedze. Uśmiechnął się delikatnie, zostając rozczulonym przez chłopaka.

  – To ja wiem. Tylko co ja robię w tym pokoju, na tym łóżku i do tego z tobą? – uniósł brew, patrząc się na mulata.

  – A co? Wolałabyś być z kimś innym? – spytał, wymijająco.

  – Zayn do cholery, w co ty grasz! – Warknął, mając już dość zachowania alfy. Nie rozumiał, o co chodzi temu idiocie.

  – Tylko spytałem, nie unoś się – prychnął, wstając z łóżka.

  Niall zarumienił się, zakrywając swoją twarz. Mimo że raz go widział bez bokserek nie było powodem, by widzieć go w takim wydaniu.

  – Jesteś strasznie czerwony, mały – mruknął, widząc policzki omegi. Doskonale wiedział czym było to spowodowane i wcale a wcale nie czuł się z tym źle.

  – Gdzie, gdzie są moje ciuchy? – spytał, podnosząc się z łóżka powoli. Musiał zaraz iść do Harry'ego porozmawiać z nim na temat zdrajcy.

  – Schną. Wyprałem ci je, były całe w ziemi, były brudne.

  – Nie musiałeś, w ogóle czemu mnie zabrałeś z polany? Mogłeś mnie tam zostawić. Nie pierwszy raz tam spałem – powiedział Niall, podchodząc do Malika, dalej będąc w bluzce i bokserkach.

  – Bo się o ciebie martwiłem do cholery – warknął w końcu, mając dość tych idiotycznych pytań. – Wiesz ile tam niebezpiecznych alf krąży? Nie mogłem pozwolić na to, aby skrzywdzono moją omegę.

  – Czekaj, czekaj. Twoją omegę? – uniósł brew, patrząc się na alfę przed nim. Jakim prawem on zdecydował, że Niall jest jego?

  – Czuję to, że jesteśmy sobie przeznaczeni, Niall. Przed przeznaczeniem nie uciekniesz.

  – Ty i ja? – parsknął, patrząc się na chłopaka przed nim.

  Myślał, że zaraz tu padnie. Oczywiście sam to czuł jednak chciał stwarzać pozory.

  Zayn zmarszczył brwi, patrząc na niego z niezrozumieniem. Dlaczego parsknął?

  – Ale... Nie czujesz tego? – spytał niepewnie, zagryzając mocno dolną wargę.

  – Słuchaj... Nie jestem taki jak inne omegi. Nie dam się oszukać takim jak ty. Za bardzo mi zależy na prawdziwej więzi, by oddać się komuś jak zabawkę – powiedział blondyn, biorąc swoje ciuchy i zaczął się ubierać.

  – Niall, ale ja nie chce cię jako zabawki. Dlaczego tak w ogóle myślisz? – spytał. – Zależy mi na naszej więzi, dlaczego nie dasz nam szansy? – złapał go za nadgarstek, chcąc, aby zaprzestał swoich ruchów.

  – Bo cię nie znam? Bo wiem, jaką masz opinie? Bo wiem jak żyłeś tu dwa lata temu? Może i coś czuję, ale nie jestem naiwny Zayn – westchnął tylko, patrząc się na starszego ze smutkiem.

  – Będziesz oceniał mnie po przeszłości? – prychnął, puszczając jego dłoń. – Bardzo inteligentne z twojej strony. Najlepiej sugerować się opiniami innych i błędami przeszłości, to twój jedyny argument? Myślałem, że jesteś mądrzejszy... Proszę bardzo, idź sobie. Nie będę cię do niczego zmuszał. – dodał, a później wyszedł z pokoju.

  Niall westchnął tylko, zapinając swoje spodnie i poprawiając bluzkę Zayna na sobie. Nałożył też bluzę starszego, by żadna alfa nie postanowiła się na niego rzucić i wyszedł z pokoju ruszając na dół.

  Schodząc po schodach, słyszał dokładnie gwałtowne ruchy Malika, który robił coś w kuchni niemal rzucając naczyniami. Był zły to na pewno.

  Niall przegryzł wargę, skracając się w myślach i szybko ruszył do kuchni, chcąc trochę załagodzić sytuację.

  Zayna prócz złości ogarniało przygnębienie. Stracił swoją omegę tylko przez przeszłość, która nie było zbytnio kolorowa. Louis miał rację.

  – Zayn? Ja przepraszam... Nie wiem, jaki jesteś. Nie znam cię za dobrze nawet nie wiem jak masz na drugie imię. Nie wiem, jaki jesteś, nie wiem jakie masz wady i zalety. Może to błąd, że oceniłem cię z powodu plotek. Jednak zrozum, też mnie. Nagle budzę się koło Ciebie, a ty zaczynasz gadać, że jestem twój. – Odparł blondyn, patrząc na swoje skarpetki. Był zawiedziony swoją postawą i było mu przykro z tego powodu, że zawiódł Alfę.

  Ciemnooki westchnął, odsuwając się od blatu. Odwrócił się w stronę omegi, a następnie podszedł do niego przytulając mocno ją do siebie.

  – Pozwól mi udowodnić, że nadaję się na twoją alfę, nie oceniając mnie po przeszłości. Jestem w stanie zmienić całe swoje życie dla ciebie, od naszego pierwszego spotkania na łące nie mogłem przestać o tobie myśleć. Szukałem cię, jednak ślad się urwał – mruknął, głaszcząc go po włosach. – Dlaczego ukrywałeś się i podawałeś za betę?

  – W dawnej szkole nie miałem kolorowo. Trochę boje się alf... Dlatego, od kiedy tu jestem udaje betę. Tak jest łatwiej – westchnął, przymykając oczy z uśmiechem na ustach.

  – Przy mnie możesz czuć się bezpiecznie, nie pozwolę cię skrzywdzić – odpowiedział, wzmacniając uścisk.

  – Musimy się poznać Zayn... Dopiero wtedy możesz to mówić – przegryzł wargę. – Ale też musisz mi pomóc zeswatać Larry'ego – powiedział, patrząc na alfę z góry.

  – Larry'ego? – spytał, nie wiedząc, o co chodzi młodszemu.

  – Louis i Harry, widac, że na siebie lecą – powiedział młodszy, odsuwając się od alfy i siadając na blacie.

  – Jestem szczęśliwy, że Louis w końcu znalazł tego jedynego – westchnął alfa, przeczesując włosy. – Potrafi być taki nieznośny, a mając kogoś, kto doprowadzi go do porządku, może trochę się ogarnie – roześmiał się, patrząc na blondyna. – Lou nie jest złym chłopakiem, dużo przeszedł w życiu, dlatego próbuje wykreować się na osobę, która ma wszystko i wszystkich gdzieś oraz lubiącą się wywyższać i zaczepiać silniejszych, aby mieć jakąś satysfakcję. Nie rozumiem go w tej sprawie, ale wole nie komentować. Na pewno dobrze zająłby się Harrym.

  – To załatwione. Harry szukał omegi, która będzie mu wierna i będzie mała pojęcie o miłości. Widzę, jak Louis patrzy na H. To chyba właśnie będzie miłość – zachichotał cicho młodszy, patrząc na niego.

  – Obyśmy się nie mylili – uśmiechnął się. – Jak chcesz ich spiknąć? Masz jakieś informacje na temat tego, czy są już pogodzeni, czy nie? Nie miałem z Louisem od wczoraj kontaktu. – mruknął, będąc lekko zaniepokojonym.

  – Trzeba Harry'emu powiedzieć prawdę oraz to żeby wyznał Lou co czuje – powiedział cicho, patrząc na niego i spojrzał w bok zerkając na lodówkę. Był głodny jak cholera.

  – Wszystko po kolei. Najpierw dowiedzmy się jak poszła im wczorajsza rozmowa – westchnął.

  Horan pokiwał głową, biorąc swój telefon, by znaleźć numer telefonu na taksówkę lub do Harry'ego. Musiał jakoś dostać się do mieszkania.

  – Dlaczego spałeś na polanie? – spytał nagle alfa.

  – Mój ojciec wrócił do domu, nie chciałem znowu słyszeć jego zwierzeń jak to źle mieć syna w grobie, a drugiego omegę – westchnął cicho, machając swoimi nogami.

  – Wiesz, że na łące jest niebezpiecznie? Mogła stać ci się krzywda – westchnął.

  – Wolałem to niż bycie w domu, Zayn – szepnął, zeskakując z blatu i podchodząc do Malika by poprawić mu włosy sterczące do góry.

  Alfa zamrugał na dotyk blondyna, a następnie spojrzał mu w oczy, łapiąc za jedną z jego dłoni.

  – U mnie zawsze jesteś mile widziany i jeśli chcesz możesz spać u mnie. Tylko nie pod gołym niebem.

  – Skoro tak mówisz – zachichotał cicho patrząc na niego. Mimo że nie był dobrze nastawiony do ich relacji postanowił jednak dać im szanse.

  Zayn uśmiechnął się, podchodząc do blatu.

  – Chcesz zjeść ze mną śniadanie? Później zajmiemy się Larrym – wyciągnął talerze, a następnie podszedł do lodówki.

  Niall przegryzł wargę zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie widział co powiedzieć, przecież za bardzo tak nie wypada.

  – Czyli tak? Okej – roześmiał się, nie czekając na odpowiedź blondyna. Wiedział, że obmyślał wszystkie za i przeciw ale zanim by zdążył podjąć decyzję, Zayn byłby dawno po śniadaniu.

  Niall przegryzł wargę patrząc na klatkę piersiową bruneta. Dopiero teraz zrozumiał, że Malik jest w samych bokserkach. Nie mógł zaprzeczyć, że wyobraził sobie nagiego mulata. Ten widok prześladuje go od ich spotkania na polanie.

  W czasie, kiedy Horan praktycznie ślini się, lustrując uważnym spojrzeniem Zayna, ten kończył już przygotowywać jedzenie. Postawił wszystko na stole, a później uśmiechnął się, widząc, że omega jest gdzieś po drugiej stronie świata. Podszedł do niego, a następnie pomachał mu ręką przed twarzą.

  – T-tak? – spytał z rumieńcami na policzkach, patrząc się w te piękne brązowe oczy, osoby, która prawdopodobnie jest mu przeznaczona.

  – Odleciałeś, omego – roześmiał się, widząc czerwone policzki Horana.

  – Wybacz, zamyśliłem się – westchnął tylko odsuwając się i patrząc na bok. Nie mógł uwierzyć w to, co sobie wyobrażał. Jeszcze nigdy nie myślał o alfie wyglądającej podczas stosunku.

  – Zauważyłem – odparł, siadając przy stole. – Siadaj – dodał, wskazując na krzesło.

  Niall szybko wykonał polecenie alfy, siadając szybko na krześle. Musiał wszystko przemyśleć, nie mógł przecież wpaść, by ten wiedział, o czym myślał młodszy.

  – O czym tak myślałeś? – dopytywał, zaczynając jeść.

  – Nie ważne – westchnął tylko, zaczynając jeść śniadanie, zrobione przez starszego.

  Alfa skinął głową, nie chcąc ciągnąć młodszego za język. Po zjedzonym śniadaniu postanowili udać się do mieszkania Nialla, a później do Harry'ego, przeprowadzić wywiad i wyjawić prawdę.

×××

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro