Nie widziałem jej twarzy. Nie widziałem jej ciała. Nie widziałem zupełnie niczego. Lecz czułem jej strach. Czułem przerażenie paraliżujące jej oddech. Czułem, jak jej tętno przyspiesza z każdym moim dotykiem. Z każdym dotykiem zimnego ostrza noża na jej rozgrzanej skórze.

Napawałem się tym poczuciem wyższości. Poczuciem władzy nad jej życiem.

To ja byłem dla niej bogiem.
To ode mnie zależał jej los.

Nie musiałem widzieć, by mieć pewność, że z każdym moim ruchem w jej oczach gasło światło.
Nie musiałem widzieć, by wiedzieć, że kolejny jej oddech może być tym ostatnim.
Nie musiałem widzieć, by na moich ustach zagościł uśmiech.

_________________________

Heja Pyszczki!

Szczur się nudzi i nie ma weny, więc od czasu do czasu będzie wrzucać drabble.

Według Was to dobry pomysł?

~SzCz