𝟐𝟐 ~ 𝐙̇𝐲𝐰𝐚 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐬𝐲ł𝐤𝐚
Jungmi
Nie potrafiłam ogarnąć zdarzeń, które miały miejsce od ostatnich trzech godzin. Ochroniarz porwał Mei, a ukochany potwierdził podejrzenia dotyczące mojego ojca. Choć przestałam tak go nazywać, to w sercu jeszcze nim był.
Nie umiałam się pozbierać po tej informacji. Jimin od kilkudziesięciu minut trzymał mnie w ramionach i szeptał uspokajające słowa. Niedawno przestałam płakać i czułam się trochę lepiej, jednak sytuacja wywoływała w dalszym ciągu smutek i przerażenie.
Nagle Park ucichł i tylko mnie obejmował. Zastanawiałam się o czym myślał, aczkolwiek bałam się o to zapytać. Chłopak westchnął i przekręcił moją twarz tak, bym na niego spojrzała. Jego oczy wyrażały ogromną troskę, co mnie wzruszyło.
─ Jungmi... ─ niezaprzeczalnie to jak wypowiadał moje imię, bardzo mi się podobało ─ chciałem Cię o coś zapytać...
Czekałam, aż to zrobi, lecz kiedy minęło kilkanaście niezwykle długich sekund i nie kontynuował, postanowiłam go zachęcić.
─ No dalej, Park. To coś strasznego, czy tchórzysz? ─ rzuciłam, posyłając mu delikatny uśmiech.
Próbowałam być nonszalancka, chociaż rzeczywistość nas nie rozpieszczała. Chłopak się zaśmiał, widocznie zawstydzony, co potwierdziło moje przypuszczenia, że się denerwował. Za moment ukochany nabrał powietrza, co chyba dodało mu pewności siebie, ponieważ znów przemówił.
─ Wrócisz do mnie?
Szczerze, spodziewałam się, że w końcu zada to pytanie, lecz nie myślałam, iż zrobi to dziś. Osobiście miałam nadzieję, że się domyśli odpowiedzi po moim zachowaniu, jednak się pomyliłam. Albo chciał mieć pewność. Dlatego musiałam go oświecić.
─ Nie jesteśmy razem? ─ rzekłam, odrobinę się drocząc.
─ A jesteśmy? ─ widać było, że Jimin postanowił zagrać ze mną w tę grę.
Chichocząc wzruszyłam ramionami, nie udzielając odpowiedzi. Chłopak przez chwilę jeszcze dopytywał, więc ostatecznie go pocałowałam, po czym zbliżyłam usta do jego ucha.
─ Uważałam, że to oczywiste, dlatego nie poruszałam tego tematu, ale... ─ zrobiłam pauzę, a mój oddech spowodował gęsią skórkę na szyi Parka ─ pamiętaj, że teraz musisz się pilnować.
Kiedy się odsunęłam, to Jimin ucałował moje wargi, bardzo zmysłowo, przez co lekko zakręciło mi się w głowie. Niemniej ten pocałunek dał mi nadzieję, że więcej taka sytuacja się nie powtórzy.
Nie chciałam myśleć o poważnych sprawach, lecz nasza przyjaciółka była w niebezpieczeństwie, więc musieliśmy wrócić do rzeczywistości. Wzięłam ukochanego za rękę i poprowadziłam do domu.
Jimin
Kiedy wróciliśmy do salonu, okazało się, że aktualnie brakowało tam Jeon'a. Byłem delikatnie rozkojarzony, przez czułości wymienione z Jungmi. Mimo strachu o Mei, w moim sercu znajdowała się też radość, bo miałem pewność, że znowu jesteśmy razem.
─ Jeongguk poszedł położyć dziecko. ─ powiedział Minho.
Podejrzewałem, że przyjaciel bardzo to przeżywał, a dodatkowo martwił się o synka. Sytuacja go nie rozpieszczała, o czym bardzo dobrze wiedziałem. Gdy JK z powrotem pojawił się na dole, podszedł prosto do komisarza.
Rozmawiali dłuższą chwilę. Jeon wydawał się coraz bardziej wkurzony. Wtedy podszedł do nich Hobi. Chyba próbował uspokoić naszego przyjaciela. Potem zwrócił się do Kim'a. Tamten kiwnął głową, zapewne na coś się zgadzając.
Następnie razem z większością policjantów, opuścili posiadłość. Zostało tylko dwóch funkcjonariuszy, których Jeongguk gdzieś zaprowadził. Gdy zniknęli w głębi domu, Jungmi zapytała czy nie jestem głodny. Wówczas zorientowałem się, że nie jadłem cały dzień.
Po powrocie z akcji, nie byłbym w stanie nic przełknąć, pamiętając o zapachu jaki unosił się w tej melinie. Teraz zaś, martwiłem się o Mei, dlatego nie bardzo chciałem. Kiedy powiedziałem to ukochanej, ta się zdenerwowała.
─ Musisz coś zjeść. ─ rzekła tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Potem chwyciła telefon i coś zaczęła klikać, zapewne zamawiała jedzenie. Musiałem przyznać, źe zrobiło mi się miło, że tak się o mnie troszczy.
Po chwili spojrzałem w stronę Minho. Ochroniarz siedział niedaleko nas i się uśmiechał, co mnie zastanowiło. Chłopak zorientował się, że patrzę na niego.
─ Radzę się nie kłócić, i tak nie wygrasz z Jungmi. ─ rzucił z jakimś nostalgicznym wyrazem twarzy.
Wtedy to do mnie dotarło. Oni ze sobą kręcili. Już zauważyłem to wcześniej, ale nie analizowałem tego. Niemniej teraz miałem już pewność. W moim sercu zaczęła kiełkować zazdrość, którą od razu postarałem się stłumić. Nie chcę powtórki z rozrywki...
Wówczas do salonu wrócił JK z policjantami, którzy się ukłonili i ruszyli do drzwi. Jeden z nich trzymał w ręku jakąś teczkę. Pomyślałem, że to mogły być informacje o ochroniarzu, który porwał Mei. Nie myliłem się, co potwierdził załamany przyjaciel. Usiadł na kanapie obok Jungmi, ukrywając twarz w dłoniach.
Kilka minut później, ukochana powiedziała Jeon'owi, że pan Song pojechał szukać jego żony. Jeongguk podziękował jej i odszedł. Nie wiedziałem gdzie się udał, ale prawdopodobnie potrzebował być sam, dlatego nie narzucałem mu swojego towarzystwa.
Jungmi zabrała filiżanki ze stolika kawowego i poszła do kuchni. Ruszyłem jej śladem. Zaproponowała kawę, na co przystałem. Minho dalej siedzący na kanapie, także poprosił. Dziewczyna uruchomiła ekspres, a ja umyłem naczynia, które zabrała.
Kiedy skończyłem poprosiła, bym poszukał JK'a i zapytał czy też się napije. Nie zdążyłem jednak nawet opuścić kuchni, ponieważ przyjaciel pojawił się w polu widzenia. Zobaczył nas i podszedł.
─ Rozmawiałem z panem Song. Okazało się, że ojciec Kai'a pracował dla mojego i... kiedy zginął, ten stracił źródło dochodu, przez co odebrał sobie życie. Kurwa, on pewnie uważa, że Mei jest winna jego śmierci! ─ warknął Jeon i uderzył pięścią w ścianę.
Gdy się uspokoił oznajmił, że facet miał dwa domy. Jeden na obrzeżach stolicy, drugi na Jeju. Pierwszy okazał się pusty i aktualnie szef mafii kierował się do tego na wyspie. Całe szczęście, Jeongguk nie palił się, aby tam jechać.
Kiedy moja dziewczyna zaproponowała przyjacielowi kawę, pokiwał głową i ponownie się odezwał.
─ To jeszcze nie wszystko. Opowiedziałem mu o sprawie z handlem ludźmi i o tym co znaleźliśmy. ─ nagle dał się słyszeć dźwięk tłuczonego naczynia.
Spojrzałem w tamtą stronę. Na podłodze leżały kawałki filiżanki, która musiała wypaść z rąk Jungmi. Dziewczyna w tym samym momencie, rzuciła się po swojego smartfona. Z oczami wyrażającymi ogromne przerażenie, wybrała numer i przyłożyła słuchawkę do ucha. Chwilę później, ten ktoś odebrał.
─ Proszę, oszczędź go. Wiem, że wyrządził mi wiele krzywd, ale... dalej jest moim ojcem i nie chcę mieć na rękach jego krwi. ─ wypaliła szybko, cichym głosem.
Momentalnie wszystko zrozumiałem. Ukochana zadzwoniła do pana Song. Doskonale ją rozumiałem. Dlatego, gdy skończyła rozmowę, przytuliłem dziewczynę bez słowa. JK popatrzył na Kim ze smutkiem i szepnął przeprosiny, na co pokiwała głową. Potem zabrał się za sprzątnięcie odłamków filiżanki, a następnie wyjął kolejne i napełnił aromatycznym napojem.
W kuchni zjawił się Minho, zapewne zwabiony hałasem. Trochę drażniła mnie jego obecność, jednak podejrzewałem, że znajdował się tu z polecenia swojego szefa i nawet, gdybym chciał go wyrzucić nie zostawiłby Jungmi. Dodatkowo dziewczyna mogłaby się znów zdenerwować, jakbym zrobił scenę. Dlatego ugryzłem się w język, niczego nie komentując.
Usiedliśmy we czwórkę, przy stole. W milczeniu popijaliśmy kawę. Za oknem zdążyło zrobić się całkowicie ciemno, kiedy do domu wszedł Jung. Nie przynosił jednak, dobrych wieści.
─ Komisarz Kim powiedział, że nie zaczną szukać Mei, ponieważ nie mają żadnych poszlak, ani informacji gdzie mieszkał ochroniarz.
Wkurzyłem się niemiłosiernie, tak samo jak JK. Po chwili, przyjaciel zaczął chodzić w tę i z powrotem po salonie. Żadne słowa nie były w stanie go uspokoić. Dlatego, gdy oznajmił, że idzie do synka, odetchnąłem. Miałem nadzieję, że tam trochę ochłonie. Niedługo po jego wyjściu, przyjechało jedzenie.
Ucieszyłem się, widząc co zamówiła moja kochana Jungmi. W pojemnikach był kimbap, kurczak dakgangjeong, grillowane żeberka oraz pierożki mandu z nadzieniem mięsnym. Powiedziała, że wszystko przygotuje na stole prosząc, bym zawołał Jeongguk'a.
Dokładnie jak się domyślałem, przyjaciel oznajmił, że nic nie przełknie. Rozumiałem go całkowicie, bo sam nie chciałem jeść, gdy Jungmi zaginęła. Odpuściłem więc i wróciłem na dół, informując dziewczynę o tym. Moja ukochana wydawała się zmartwiona, lecz nie zdecydowała się namawiać Jeon'a.
Zająłem ponownie miejsce obok Jungmi i zabraliśmy się za jedzenie. Nikt z nas nie miał nic do powiedzenia. Moja dziewczyna co chwilę, zerkała tylko na ekran telefonu, prawdopodobnie czekając na telefon od pana Song. Sam skubałem ryż z mięsem, patrząc w pustkę.
Jungmi
Zaczynałam myśleć, że to jeden z najgorszych dni w moim życiu. Porównywałam go do tego, kiedy ojciec na oznajmił, że znalazł dla mnie męża, a kiedy się nie zgodziłam pobił mnie i zamknął, jak zdarzało się już wcześniej, gdy odmawiałam czegoś.
W mojej głowie co i raz rozbrzmiewały słowa Mei. Jungmi, proszę zaopiekuj się moim synkiem...
Nie mogłam przestać o nich myśleć, dlatego musiałam o nich komuś powiedzieć. Z powodu przyjaźni z Jeon'em, nie chciałam dokładać mu zmartwień, więc padło na Jimina. Wiedziałam, że on też to przeżyje, jednak nie tak jak Jeongguk.
Dlatego po zjedzeniu posiłku, poprosiłam mojego chłopaka do ogrodu. Na mojej twarzy pojawił się słaby uśmiech, ponieważ znów oficjalnie byliśmy razem. Ogromnie mnie to cieszyło, lecz teraz ważniejsze było odnalezienie Mei.
Park podał mi okrycie wierzchnie, po czym sam założył kurtkę. Chwilę później staliśmy pod rozgwieżdżonym niebem i świecącym pięknie księżycem. Nie mogłam sobie odmówić, popatrzenia przez moment w niebo. Oderwał mnie od tego widoku buziak, który Jimin złożył na mym policzku.
Spojrzałam na chłopaka i odwzajemniłam jego uśmiech, który jak nic na świecie dawał mi siłę. Byłam pewna, że dzięki temu dam radę pokonać wszystkie przeciwności i problemy, które ostatnimi dniami się przerażająco nawarstwiały.
─ O czym chciałaś porozmawiać? ─ zapytał Park, chwytając moją dłoń.
Mimo wszystko w tamtej chwili, z mojej twarzy zniknął uśmiech, kiedy zaczęłam opowiadać ukochanemu o porwaniu Mei. Z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem, w oczach chłopaka było widać więcej smutku. Na koniec objęłam go, co bez zwłoki odwzajemnił.
Tę czułą chwilę, przerwał Minho. Wołał nas do domu, ponieważ na mój telefon dzwonił szef mafii. Szybko wróciliśmy do salonu, gdzie znajdował się także Jeon. Chwyciłam telefon i odebrałam. Po kilku sekundach postanowiłam włączyć tryb głośnomówiący, ponieważ wszyscy w pomieszczeniu byli wtajemniczeni.
─ Pierwsza wiadomość jest dobra. ─ zaczął pan Song ─ Znaleźliśmy Mei. Jest cała, choć ten gówniarz kilka razy ją uderzył. Planujemy jednak, pojechać do szpitala w Seulu, by ją przebadali.
Na twarzy Jeongguk'a zobaczyłam ulgę. Chłopak dopytał, do której placówki transportują jego żonę. Gdy tylko się dowiedział, zaczął się szykować, mimo, że lot z Jeju będzie trwał dwie godziny. Po prostu nie potrafił czekać bezczynnie tutaj, wolał być na miejscu, gdy Mei tam trafi.
Poprosił opiekunkę, by zajęła się Jeonsan'em, ponieważ nie chciał straszyć małego wizytą w szpitalu. Jung obiecał przyjacielowi, że także zostanie. JK podziękował i za moment słyszeliśmy jak wyjeżdża z garażu. Wtedy wróciłam do rozmowy telefonicznej.
─ Przepraszam Jungmi, ale... ─ pan Song zrobił pauzę, jakby bał się dokończyć, choć sądziłam, że mężczyzna nigdy nie obawiał się niczego ─ Twój ojciec... niestety mimo obietnicy, nie mogłem temu zapobiec. Jackson jak usłyszał, że on jest zamieszany w Twoje porwanie, trochę... go poturbował. Ma wybite kilka zębów i chyba złamane żebro...
Zaskoczyło mnie zachowanie kolegi, ale bardziej interesowałam się inną stroną tej wiadomości. Odrobinę mnie zasmuciła, niemniej wywołała także, jakiś rodzaj satysfakcji. Choć to niewiele, ojciec częściowo został ukazany, za to co mi uczynił. Myślałam, że to wszystkie rewelacje, ale okazało się, że jednak nie.
─ Jackson dostarczył go na komisariat policji. ─ spojrzałam zaskoczona na Jimina, który identycznie odwzajemnił moje spojrzenie ─ W paczce, zaadresowanej do detektywa Kim'a. On się zajmie resztą.
Czułam się zszokowana. Lecz wieść, że Wang zapakował mojego ojca i podrzucił pod budynek policji, rozbawiła mnie lekko. Zaśmiałam się w duchu, widząc jak Minho, który znał moją historię, chichotał, próbując nieudolnie to ukryć.
Poważną minę utrzymał jedynie Hoseok. Wyglądał jednocześnie na skonsternowanego, co mnie wcale nie dziwiło. Chłopak nie poznał nigdy szczegółów tego co przeszłam, zanim zamieszkałam z szefem mafii. Pan Song dał nam chwilę na przetrawienie informacji i odezwał się znów.
─ To nie wszystko. Kim powiedział coś ciekawego. Podał nazwiska wspólników. Jedno wszyscy bardzo dobrze znacie. To Myong Dohyun. Przykro mi Jimin. Jak się okazuje... to on zajmował się porwaniami, a ojciec Jungmi znajdował klientów...
W tamtej chwili czas się zatrzymał. Mój chłopak spojrzał w moje oczy, wzrokiem przepełnionym poczuciem winy. Wyszeptał "przepraszam" i objął mnie. Nie rozumiałam dlaczego to robi, ponieważ o nic go nie obwiniałam. Po chwili się odsunął, bym mogła zakończyć rozmowę.
Kiedy to zrobiłam, rozejrzałam się ponownie za ukochanym. Musiałam mu powiedzieć, że nie mam do niego żadnych pretensji, lecz jego nigdzie nie było. Zapytałam o Jimina pozostałych chłopaków.
─ Poszedł do toalety. ─ rzucił Minho.
Coś mi nie pasowało. Znałam bardzo emocjobalny, często impulsywny charakter Parka, dlatego podejrzewałam, że wcale nie znajdę go w łazience. Intuicja mnie nie zawiodła. Pomieszczenie było puste, a ja dobrze wiedziałam, gdzie wyszedł. Byłam tego w stu procentach pewna.
Jimin pojechał rozmówić się ze swoim ojcem.
✹ ✹ ✹
Bardzo chciałam z okazji urodzin Jimina, wstawić rozdział tego opowiadania i cieszę się, że mi się to udało 😊
Dziękuję Kajdiii za motywację, mam nadzieję, że choć smutna część, to jednak mimo wszystko
Ci się podobała 🩵
✹ ✹ ✹
Wszystkiego najlepszego Minnie ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro