Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Potęga ceną życia

Opuściłem Konohę wraz z jakże cennym sercem Hokage. Wreszcie miałem pewność, że wszyscy nie żyją. Zasłużyli na to.

Biegłem do kryjówki Orochimaru, nikt nie musiał wiedzieć gdzie byłem i co zrobiłem. Miałem jeszcze jeden problem- Chisato.

Po dwóch godzinach biegu byłem na miejscu. Było późno, idąc korytarzem na nikogo się nie napotkałem. Przynajmniej nie musiałem im tłumaczyć gdzie byłem i co robiłem. Wszedłem do mojego pokoju, usiadłem na łóżku. Rozwinąłem pusty zwój i zapieczętowałem w nim serce  hokage. Technika była bardzo silna, a nawet najsilniejsza z pieczętujących jakie znam. Zmarnowałem przez to połowę mojej chakry, przez co poczułem lekkie zmęczenie.

Zwój umieściłem w jednej z moich iluzji, żeby nigdy nikt go nie zdobył. Jeśli pojawiłby się ktoś lepszy od Sakury w medycznym ninjutsu mógłby wykorzystać jej serce, a na to pozwolić nie mogę.

Leżałem na łóżku uzupełniając ubytek mojej chakry, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Zastanawiało mnie kto mógł przyjść o tej porze. Wstałem i otworzyłem drzwi. Przed nimi stała Chisato.

-Naruto, gdzie byłeś?

-Chisato, daj mi spokój. Nie możesz ze mną zostać. Będzie ci grozić śmierć, nie mogę się tobą zająć.

-Ale ty minie nie skrzywdzisz, ja to wiem.

-Nie byłbym tego taki pewien.

-Ale ja wiem, że mnie nie skrzywdzisz. A to co stało się z twoimi uczniami...

-Nic o nich nie wiesz, nie wnikaj w coś co kompletnie cię nie dotyczy! Skąd w ogóle...Sasuke, zabije go!

Po chwili zniknąłem z pomieszczenia i pojawiłem się w pokoju Sasuke. Od razu zaatakowałem go. Nie mogłem pojąć tego jakim prawem opowiada wszystkim o moim życiu.
Złapałem go za szyję i podniosłem do góry.

-Jakim prawem opowiadasz o moim życiu?!

-O co ci cho..dzi- mówił usiłując jeszcze oddychać.

-Dobrze wiesz o co mi chodzi. Dlaczego powiedziałeś Chisato o moich uczniach!

- Powinna wie..dzieć....dusisz...mnie -mówił ledwo czarnowłosy.

-Ale ja nie chciałem, żeby ktokolwiek o nich wiedział. Czemu to zrobiłeś! Nie miałeś nic ciekawszego do roboty?!- krzyczałem, a w moim sercu pojawiła się znowu od dawna chęć mordu. Wspomnienia o tamtej trójce działała na mnie jak czerwona płachta na byka. Czułem jak chakra Kuramy zaczyna krążyć w moim ciele.

- Nie...zrobi...łem....tego...specjalnie

Już go nie słuchałem. Pochłonęła mnie nienawiść. Oddałem całkowitą kontrolę dla Kuramy. Tak bardzo pokochałem te dzieciaki, że do dzisiaj nie wybaczyłem sobie, że ich zabiłem. Każde wspomnienie o nich na nowo otwierało ranę. Na nowo zmagałem się z bólem. Nie chciałem, żeby już nigdy nic czuć. Technika Korzenia na brak uczuć już dawno straciła swoja moc... a technika, którą ja dodatkowo zastosowałem też już przestaje działać i wszystko wraca do mnie ze zdwojoną siłą. Kurama pomagał mi, biorąc większość na siebie. Teraz jednak to wszystko uderzyło we mnie.

POV SASUKE

Nie potrzebnie mówiłem o tym Chisato. Gdybym wiedział, że teraz będę walczył o najmniejsze zaczerpnięcie powietrza, siedziałbym cicho jak mysz pod miotłą. To nie był już Naruto. Patrzyłem na Lisa. Lissa, który w imieniu Naruto chciał mnie zabić.

- Sasuke, czemu drażnisz Naruto? On oddał mi panowanie, żebym cię zabił- usłyszałem głos Kuramy. Przeraził mnie sam dźwięk, jednak zostałem puszczony i mogłem swobodnie oddychać.

-Czemu mnie nie zabiłeś?

-Bo mimo wszystko, wiem co czuje Naruto. Wy nic o nim nie wiecie. 

-Jak to nic?

-Normalnie, czy wspominał o problemie z technikami? Mówił wam, że jego życie jest zagrożone? 

-O czym ty mówisz! Jak to zagrożone! On nie może umrzeć, jego się nie da zabić!- krzyczałem nie wierząc w to co mówił Lis.

-Jesteś pewien? Jeśli się go zapytasz zaprzeczy więc nie drąż tego tematu. Nigdy wam nie powie i przestańcie się mieszać w jego przeszłość. Nigdy nie wspominajcie mu o tamtych dzieciakach. To ostatnie ostrzeżenie, następnym razem zabiję każdego, kto mu zaszkodzi, na twoim miejscu bym nie ryzykował-powiedział, a po chwili zniknął, a pojawił się Naruto.

-Naruto...przepraszam.

-Musze wyjść, ale najpierw załatwię jedną rzecz-powiedział i zniknął w kłębie dymu.

POV NARUTO

Gdy oddałem Kuramie kontrolę nie wiedziałem co zrobił, nie wiedziałem co powiedział. Rozłączył nas, na parę minut. Może i lepiej, że nie wiem co powiedział, wyjdzie mi na lepsze.

Teraz musiałem pozbyć się Chisato. Nie chciałem jej. Znalazłem ją w moim pokoju, siedziała na łóżku i chyba na mnie czekała. Jednak ja nie miałem dla niej dobrych wieści. Od razu bez uprzedzenia złapałem ją w iluzję.

-Albo opuścisz to miejsce dobrowolnie i o mnie zapomnisz, albo cie do tego zmuszę i nie  będzie już tak miło.

-Naruto, co ty gadasz! Nie możesz, ja się stąd nigdzie nie ruszam!

-Owszem, ruszasz się-powiedziałem i uświadomiłem ją, że jest w mojej iluzji- A teraz pozwolisz, że wymarzę ci wspomnienia o mnie i zapomnisz. Nie będziesz wiedziała kim tak naprawdę jestem. Nie będziesz wiedziała o moim istnieniu-powiedziałem i zrobiłem to co powiedziałem. Nie mogłem pozwolić, żeby przez taką gówniarę miał tracić kontrolę nad emocjami, których swoją drogą muszę się na nowo pozbyć. 

Po chwili dziewczyna straciła przytomność. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do Konohy. Musi tam zostać, żeby żyć. Na początku zostałem zaatakowany, jednak, gdy zobaczyli, że niosę dziewczynę, zaprzestano ataku. Władze objął jakiś nieznany mi urzędnik. 

-Coś ty jej zrobił!-krzyknął jej ojciec.

-To co powinienem, oddaję ci córkę, spokojnie, żyje, tylko jest nie przytomna. Majstrowałem w jej wspomnieniach, usunąłem wszystko, co było związane z moją osobą. Zastąpiłem to fałszywymi wspomnieniami z wioski. Chciała ze mną zostać, ale jej zabroniłem.

-Od kiedy stałeś się taki miły!

-Od kiedy, przez twoją córkę mało nie zabiłem kogoś ważnego dla mojego mistrza. Jeśli szukasz w tym podstępu nie oczekuj go, bo go nie będzie. Mam zamiar zniknąć na jakiś czas. Muszę załatwić parę istotnych rzeczy związanych z moja osobą-powiedziałem i oddałem nie przytomną dziewczynę prosto w ręce ojca, a następnie zniknąłem w kłębie dymu. Znowu wyruszam w podróż, jednak, teraz będzie to bardzo trudne. Odnowienie techniki dzięki, której straciłem uczucia, może być teraz dla mnie śmiertelne. Moja potęga ma swoją cenę, w moim życiu.

**************************************************

Nowy rozdział, wiem, że bardzo długo go nie było. Nie ma sensu się tłumaczyć, bo to zwyczajny bark czasu i lenistwo.

Mam nadzieję, że jeśli ktoś tu jeszcze jest  mam nadzieję, że spodobał ci się rozdział.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro