Rozdział XI
*20.12*
Wszystko układało się w jak najlepszym porządku. Z Max'em mieliśmy już 4 miesiące. Na tą okazję zorganizował w swoim domu,romantyczną kolację z świecami, przepysznym jedzeniem i wytrawnym winem. Był naprawdę kochany.
Dzisiaj jest ostatni dzień szkoły przed przerwą świąteczną. Właśnie mamy godzinę z naszym wychowawcą.
- Kochani mam dla was ciekawą wiadomość. Od przyszłego semestru dojdzie do nas nowy uczeń.
Przez klasę przeszedł szmer rozmów. Wszyscy byli ciekawi kto to taki. Po życzeniu nam miło spędzonych świąt przez nauczycielkę, zadzwonił dzwonek oznajmiając nam, ze to koniec szkoły na najbliższe dwa tygodnie. Wychodząc na dwór przywitała mnie bitwa na śnieżki. Nagle ktoś złapał mnie w tali od tyłu, przez co się wystraszyłam. Wydałam z siebie jeden krótki pisk, a zaraz potem uderzyłam Max'a w klatę.
- Ej,za co to!? - udawał obrażonego, ale mu to nie wychodziło
- Za to, że o mało przez ciebie zawału nie dostałam - odwróciłam się i kierowałam się w stronę wyjścia z szkoły.
- Chyba się na mnie nie obraziłaś, co?? - popatrzałam na niego z pełną powagą, ale kiedy widziałam jego minę, zaczęłam się śmiać
- Nie, głuptasie - cmoknęłam go w policzek, zaczęliśmy iść w stronę mojego domu
- No to co dzisiaj robimy - cmoknoł mnie w usta
- Hmmm... A co proponujesz ?
- Może pójdziemy do kina ? - zaproponował
- Niee.. zimno jest. A co powiesz na noc filmową u mnie w domu? - uśmiechnął się na mój pomysł
- Świetnie - powiedział z szczerym uśmiechem i ruszyliśmy do domu.
Max miał być u mnie o 19:00. Miałam jeszcze 1.5 godziny, żeby się wykąpać i przygotować wszystkie potrzebne rzeczy. Mama zgodziła się bez problemu, a nawet cieszyła się że nie będę nocowała sama w domu, ponieważ ona musiała wyjechać z siostrą pomóc babci w przygotowaniach do świat.
Wykąpana, ubrana w dresy i bluzeczkę na szelkach siedziałam w salonie i wybierałam numer do mojej ulubionej pizzerii, kiedy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi w których stał Max z torbą na ramieniu i gigant pizzą na ręce.
- Ooo jak fajnie, że masz pizzę już chciałam po nią dzwonić. - dałam ręka znak żeby wszedł
- Widzisz, czytam ci w myślach, słoneczko - dał mi buziaka w czoło.
Wieczór i połowa nocy przeleciała nam na rozmawianiu, wygłupianiu się, oglądaniu przeróżnych filmów no i oczywiście przytulaniu. Zmęczeni zasnęliśmy około 4 nad ranem.
***************************
Mam trochę czasu, więc dodam parę rozdziałów :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro