Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Podróż zajęła im nie dłużej niż 20 minuty lecz w tym czasie Bakugo ciągle był aż za blisko Kirishimy. Przynajmniej tak wmawiał sobie to. Oczywiście przez całą drogę unikał jego wzroku.

-przepraszam Bakugo.. jednak cię okłamałem-mruknął cicho patrząc na blondyna. Chodziło mu o to że minęły dwa przystanki, a oni nadal byli w zatłoczonym autobusie blisko siebie

-zamknij się...-mruknął nie patrząc nawet na niego

-jesteś zły za to?-zapytał go nie chcąc by to wspólne wyjście zmieniło się w jakąś kłótnie, do czego wiedział, że bakugo był zdolny

- bardzo-warknął spokojnie patrząc na brudną podłogę w autobusie. Jednak oczywiście nie był zły na Kiriego za to, bo w końcu to nie jego wina, że tyle ludzi uparło się jechać akurat tym samym autobusem co oni.

-Baku...-chciał już zacząć pierdolić o tym, że jakoś mu poprawi zaraz humor albo że na lodowisku zrobią sobie wyścigi, ale przerwało to głośny dźwięk klaksonu i mocne hamowanie pojazdu. Blondyn od razu poleciał na Kiriego. A ręce położył po bokach jego głowy na szklanych drzwiach autobusu.

-jak ja nienawidzę komunikacji miejskiej..-warknął będąc tak blisko młodszego, że ten prawie na swoich ustach czuł oddech blondyna. To mogłoby tak romantycznie wyglądać gdyby nie to, że autobus zatrzymał się na ich przystanku a drzwi nagle się otworzyły, przez co oni po prostu polecieli do tyłu na chodnik. Na szczęście nikomu nic się nie stało, bo bakugo wylądował na przyjacielu, a Kirishima utwardził sobie plecy i tył głowy. Miał niezły refleks.-żyjesz?-zapytał go od razu się podnosząc z niego. Nie chcąc by ktoś ich widział tak i sobie coś pomyślał. Podał od razu leżącemu rękę

-martwisz się o mnie?-zasmiał się Kirishima wstając od razu po bakugo łapiąc jego rękę

-oczywiście -bardziej Prychnął niż normalnie to powiedział, a czerwono włosy szybko wyciągnął telefon i po odblokowaniu go przysunął go do blondyna, wcześniej coś kilka razy naciskając

-naprawdę? Możesz powiedzieć to jeszcze raz?-zapytał go

-...niby po co?-zmarszczył brwi patrząc na niego, a nie na telefon, który ten do niego powoli dyskretnie przybliżał -oczywiście?

-nie, nie -pokręcił głową- chodzi mi o to słowo na "m"-mruknął przysuwając do niego telefon bardziej

-mar...czekaj kurwa czy ty to nagrywasz ?!-wrzasnął patrząc na niego

-oj! Ja tylko chciałem mieć pamiątkę! Mina by mi nie uwierzyła, że powiedziałeś, że się o mnie martwisz!-krzyknął do blondyna, który mu pokazał środkowy palec

-jeb się zdechnij...debilu -warknął chowając ręce do kieszeni. Kirishima szybko wyłączył dyktafon i schował telefon do kieszeni spodni patrząc dokładnie na blondyna

-co ty masz z uśmiercaniem tak ciągle Wszystkich?-zapytał go

-po prostu mam.. -wzruszył ramionami

-najpierw Midoriya, potem Todoroki, a jeszcze był Kaminari, a teraz ja?

-chce byście zdechli i dali mi święty spokój-mruknął od razu

-ale wtedy będziesz sam, a tak nie może być-zacisnął ręce zbliżając się do niego

-a może ja chce być sam?-odwrócił głowę w jego stronę wcześniej cały czas gapiąc się gdzie indziej

-nikt nie powinien być sam-zmarszczył brwi kładąc ręce na jego ramionach- nawet najgorsza osoba na świecie powinna mieć bliską osobę

-jak ktoś jest najgorszy to jest sam i taka jest rzeczywistość-odsunął się od niego

-ale ty na szczęście nie jesteś najgorszy~ więc nie jesteś sam-objął go ramieniem-jesteś...umm wybuchowy? Tak! To idealne słowo, które cię określa-blondyn bez słowa uniósł brew do góry patrząc na niego ciągle -a więc chodźmy teraz na te łyżwy-uśmiechnął się idąc z nim już w stronę dużego budynku, który było widać niedaleko

///

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro