Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Dni szybko zaczęły mijać. Mimo dziwnych ostatnich dni u Bakugo nic się w jego życiu drastycznego nie zmieniło, ani wydarzyło Każdy zaczął myśleć już tym, że są zaraz święta. Dziewczyny miały już świąteczne pazurki, a miłośnicy kakała i cynamonu zaczynali pić i jeść ulubione już typowo świąteczne przysmaki. Śnieg zaczął padać może z kilka dni temu, a już na ziemi był wszędzie rozwalony zimowy puch.

Bakugo siedział u siebie, a walizka, która była w rogu jego pokoju była pusta. Nawet najmniejszy ciuch się z niej nie wywalał, blondyn jakoś nie spieszył się z pakowaniem, a powinien bo święta miały być już zaraz. Jego pokój wcale nie posiadał świątecznego klimatu nie to, co u na przykład Deku, który nakupował malutkie czapeczki świąteczne, by ubrać je na głowę każdej figurki jaką posiadał w swojej kolekcji.

-tsh..-wyrwał kolejną stronę, ale gdy była ona krzywa to zaczął wyrywać drugą. Z agresją zamknął szybko zeszyt by więcej kartek nie stracić i oparł się o oparcie krzesła odchylając głowę do tyłu -nie wiem...-syknął, ale jego rozmyślenia przerwało pukanie, a bardziej walenie do drzwi ręką.-czego?!

-Bakugo! Idziesz z nami do galerii?!-usłyszał głos Kaminariego, który specjalnie zbliżył usta do dziurki od klucza krzycząc do niego. -dawaj! Wyłaź!-dalej krzyczał, ale gdy Baku otworzył drzwi on spadł na ziemię, ale reszta za nim jeszcze stała patrząc sie na blondyna.

-gh..niech będzie-mruknął bez żadnych krzyków czy innych takich.

-serio? Dosyć szybko poszło-zaśmiał się cicho. Bez żadnych awantur Bakugo szybko zebrał się, po czym cała ich ekipa składająca się z Bakugo, Kirishimy, Kaminariego, Sero i Miny ruszyli oni do galerii. 

Głośna grupa szła przez miasto nie przejmując się tym, że ludzie nie tylko gapili się na nich, bo byli znani przez swój przyszły zawód i praktyki, ale również, bo niektórzy z nich teraz się wygłupiali i wyglądało to komicznie. By przejść do Galerii nasi przyszli bohaterowie musieli przejść przez park mimo mroźnej pogody było tam dużo dzieci. Jedne bawiły się na zamarzniętej rzece, a inne robiły różne rzeczy ze śniegu. Nawet nie zauważyli jak to się stało, że przechodząc obok jednej grupki gimnazjalistów zostali wciągnięci w wojnę, a bardziej to Bakugo wywołał gorszą. Dzieciaki bardzo fajnie się bawiły, rzucali w siebie śnieżkami by było ciekawiej do obrony czy ataku używali swoich mocy więc to była wojna "na śmierć i życie". Nagle jednak biała kulka trafiła prosto i szybko w tył głowy blondyna. Oczywiście było to słychać, a on sam zatrzymał się. Jego przyjaciele starali się nie śmiać. Kaminari czy Mina zasłaniali usta ręką, by nie wybuchnąć śmiechem.

-....nie wiesz z kim zadarłeś dzieciaku...-syknął z mordem w głosie odwracając się strasznie powoli do chłopaka. Zmierzył go wzrokiem i szybko pochylił się po śnieg spod swoich nóg. Dosyć szybko się zamachnął i jak torpeda rzucił śnieżkę, która jednak zatrzymała się przy twarzy młodszego chłopaka, a bardziej to się odbiła od niewidzialnej bariery i poleciała z powrotem do właściciela.

-uważaj!-krzyknął Kirishima, który rzucił się przed kumpla, przez co dostał śnieżką w klatę epicko broniąc przyjaciela-bro!-szybko wyciągnął głowę do góry i popatrzył na nich mając włosy całe we śniegu, gdyż wpadł do zaspy. -pomścijcie mnie!-krzyknął kładąc rękę na klatę w którą dostał i padł martwy

-jak mogłeś! Naszego Eijiro?! Czeka was kara!-krzyknął Kaminari wkręcony w zabawę i pokazał na dzieci palcem, po czym szybko zaczął robić amunicję, by mieć czym rzucać do młodszych, a było ich więcej przez co walka była nie równa. Jednak każdy się bawił dobrze, a nawet i Bakugo, rzucał w dzieci i miał frajdę gdy trafiał w ich twarze krzyczał wtedy, że dziesięć punktów dla niego. Kirishima później zmarchwystał i też dołączył do zabawy aż tak upłyneło im mniej więcej pół godziny 

-powiedzcie mi...jak mogliście przegrać z bachorami?-warknął Bakugo gdy już wychodzili z parku

-a ty co? Nie przegrałeś?-uniosła brew Mina idąc z nimi po walce do galerii, otrzepywała nogi ze śniegu

-ja im dałem wygrać-prychnął Bakugo a Kirishima objął go po przyjacielsku ramieniem, ale też i Minę stając między nimi.

-proszę proszę...bez krzyków i bez kłótni -mruknął - ja się bardzo dobrze bawiłem!-zaśmiał się patrząc na przyjaciół stając z nimi na pasach przed wielkim budynkiem pełnym znanych sklepów.

Weszli do środka, a przyjemna atmosfera świąteczna aż prosiła o to, by nie wyjść bez toreb z prezentami. Kolędy były puszczane z głośników a cała galeria była ozdobiona w szaro niebiesko białych ozdobach.

-zaczynamy od ciuchów potem się rozdzielamy a na koniec idziemy czegoś się napić-powiedziała głośno plan różowo włosa. Bez odpowiedzi chłopaków pociągnęła ich w stronę sklepów. Gdzie zachwycona złapała koszyk, by pakować różne sweterki do koszyka. Bakugo oczywiście w pewnym momencie sobie poszedł, ale Kirishima ruszył za nim, by go sprowadzić do reszty grupy, z którą przyszli.

-baku gdzie ty idziesz?-podbiegł do niego szybko

-jak najdalej od was -wzruszył ramionami

-mogę iść z tobą?

-... chodź -pociągnął go na dzieł męski, a Kiri poszedł z nim zapominając, że miał z nim wrócić do reszty.

*****

Kaminari dopiero po chwili zorientował się, że został sam na środku sklepu pełnego ludzi

-ej...no świetnie-mruknął oddychając głośno. Zrobił dwa kroki do tyłu podskakując, by znaleźć przyjaciół za wieszakami ale nic nie widział.-no nie zostawili mnie...znowu to samo  -odetchnął i zrobił kolejne dwa kroki w tył po czym nagle potknął się o czyiś koszyk, zrobił dziwny obrót i gdy zakręciło mu się w głowie na kogoś wpadł, a z tym kimś wleciał pomiędzy wieszaki -sorry chłopie...-mruknął do niego lekko się podnosząc i by odsunąć się położył na nim rękę -huh...babo?-zasmiał się nerwowo czując pierś pod ręką. Był pewny, że chyba wpadł na mężczyznę. Zaczął uciskać cycucha zapominając o tym, że właśnie kogoś obmacywał i że siedział na ziemi pomiędzy wieszakami

-wystarczy chłopie-mruknął tak niski i spokojny głos który uświadomił blondyna, że jednak wpadł na faceta -Kaminari-dodał po czym popatrzył na niego fioletowymi oczami

-a...a...-otworzył usta lekko patrząc na shinso pod nim. -sorry sorrrrry!-zasmiał się zabierając rękę z niego położył ją na karku -nie chciałem nazwać cię babą..po prostu wydało mi się...wiesz jak stąd wyjść?-popatrzył na niego siadając sobie na nim

-kompletnie nie wiem-pokręcił głową-ale tu tak źle nie jest -wzruszył ramionami patrząc na niego. I położył rękę na biodrze blondyna

-co? Co? Co?!-krzyknął patrząc na niego

-Kaminari?-usłyszał głos za ubrań, a po chwili czyjaś ręka wyciągnęła blondyna za kołnierz-czy ty się ukrywasz przed zakupami ?-zmarszczyła brwi Mina dając ciągle zdezorientowanemu chłopakowi koszyk -co nie idziesz? Poszukajmy reszty!

***
-Baku?-zawołał blondyna, który chodził sobie pomiędzy alejkami

-hm..?-mruknąłby ten coś powiedział więcej

-już się spakowałeś na nasz wyjazd?-zapytał go

-nawet o tym jeszcze nie myślałem -mruknął biorąc wieszak z jakąś bluzką -nie lubię świąt..tsh -warknął rzucając na miejsce wieszak

-spokojnie baku! To ja ci pomogę

-w czym niby?-uniósł brew biorąc inną bluzkę

-no w pakowaniu cię. Bo ja już jestem od trzech dni spakowany -powiedział dumnie-to będą hiper wspaniałe i męskie święta~

-nie chce pomocy..-poszedł w inna stronę-poradzę sobie sam jak zawsze 

-i tak ci pomogę!~-powiedział w podskokach idąc za nim-nie jesteś sam. Już to przerabialiśmy.

-nie pozwalam-nawet nie zerknął  na niego przewieszając jaką koszulkę przez ramię.

-wydaje mi się, że nie masz już odwrotu bo od razu po powrocie idę z tobą do twojego pokoju bro~

///

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro