Prawda
Był brzydki deszczowy, grudniowy poranek. W taką to pogodę wybraliśmy się do szkoły. Po szkole Kuba zaprowadził mnie do szatni gdzie mogliśmy spokojnie porozmawiać. Jego noga była w coraz lepszej kondycji.
- Hadżer, musimy porozmawiać - powiedział Kuba wieszając swoją czarną kurtkę na wieszaku.
- Co się stało? - spytałam zaniepokojona
- Ja nie powiedziałem ci prawdy
- Jakiej prawdy? Kuba! O co chodzi?
- Mój dziadek, ojciec mojego ojca posiadał dużą i dobrze prosperującą firmę samochodową. Przekazał ją przed śmiercią mojemu ojcu, który chcąc iść do wojska sprzedał udziały w firmie za nieco ponad milion złotych. Było to jedna z najlepszych firm na rynku. y jednak nie chcieliśmy mieszkać w nie wiadomo jakiej willi czy mieć służących na każde zawołanie. Lubimy nasze normalne życie. Dlatego matka schowała pieniądze a za część z nich kupiła mieszkanie i wyposażenie. Kocham Cię i nie chcę cię okłamywać. Chciałem też sprawdzić czy pokochasz mnie jako zwykłego nastolatka. Przepraszam...
- Czyli mi nie ufałeś?
- Hadżer, zrozum. Nie mogłem Ci powiedzieć
- Dobra, muszę to przemyśleć - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów
Chcę do domu... - pomyślałam i ruszyłam schodami na górę.
Pierwszą lekcją tego dnia była historia z panią Nowak. Była to kobieta w średnim wieku z krótkimi farbowanymi włosami i zielonymi oczami. Na jej lekcji próbowałam uważać, co nie było proste, gdyż głos kobiety był niezwykle usypiający.
Gdy rozległ się dzwonek na przerwę wybiegłam szybko z klasy. Usiadłam na korytarzu i oddzwoniłam do Haluka.
- Hej Haluk, dzwoniłeś do mnie
- Tak. Muszę dzisiaj zostać na zaliczeniu z religii i poprawie z wf-u po lekcjach. A na jutro muszę zrobić 15 zadań z matematyki. Nie dam rady dzisiaj odwiedzić dziadka. Pojedziesz do niego? Trzeba pójść z nim na targ, a nie chcę żeby szedł sam.
- Jasne. Mam jeszcze matematykę i geografię. Odwołali mi język angielski
- Ok. Dzięki
- Nie ma problemu. Kończę, bo nie mogę się spóźnić do Kowalskiej na lekcje
- Spoko. Miłego dnia
- Dzięki, wzajemnie
Po lekcjach całą drogę na przystanek i autobusem myślałam o Kubie i jego majątku. Czy dobrze zrobiłam będąc na niego zła?
Moi rodzice pojechali na weekend za granicę a my mieliśmy być u dziadka. Od razu po przyjeździe utuliłam Tadzia do snu. Dziadek także usnął a ciocia Oliwia poszła do koleżanki. Wynikało z tego, że ja, Haluk i Krysia rządziliśmy rodzinnym domem Kempków. Przez cały czas oglądaliśmy różne programy telewizyjne a potem graliśmy w gry planszowe.
Popołudnie minęło nam przyjemnie. Około godziny 14 Haluk odebrał telefon od kolegi:
- Siema Haluk!
- Siema Paweł
- Stary, masz może gdzieś Kryśkę w pobliżu?
- No mam
- *Bo moja Lucy zażyczyła sobie zakupy. Może weźmiesz Krysię i pójdziemy we czwórkę?
- Ok. To pogadam z Krysią i Hadżer. Oddzwonię do ciebie
- Krysia, chcesz iść ze mną, Pawłem i Lucy na zakupy?
- Tak! - krzyknęła uśmiechnięta dziewczynka
- Hadżer, chcesz iść z nami?
- Nie, dzięki. Zostanę w domu
- Ok. Będziemy za kilka godzin - powiedział Haluk i kwadrans później razem z Krysią wyszli z mieszkania.
Ja za to siedziałam w domu słuchając muzyki i kontrolując czy Tadzio się nie obudził. Muszę zadzwonić do Kuby...
*Lucy - Lucynka, najlepsza przyjaciółka Krysi
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro