Rozdział 3
Czuje miły powiew wiatru a słońce pieści moją twarz. Siedzę pomiędzy drzewami i czekam na Mike'a. To nasza pierwsza randka. Nagle widzę jakąś postać. Wstaje żeby lepiej ujrzeć zbliżającą się osobę. Moim oczom ukazuje się blondynka która mówi:
-Mike cię nie kocha,jesteś tylko jego zabawką...
Czuje jak brakuje mi gruntu pod stopami i nagle zaczynam spadać w jakąś otchłań...
Zrywam się z łóżka słysząc dźwięk budzika. Znów ten sam sen śni mi się co noc od 3 miesięcy. Zwlekam się z łóżka i kieruje się do łazienki. Mam nie całą godzinę do przyjazdu autobusu. Załatwiam swoje potrzeby i wracam do pokoju. Zakładam czarne rurki i białą bluzkę na krótki rękaw z kolorowym napisem "Forever". Czeszę wysoką kitkę,maluje delikatnie rzęsy i ruszam do kuchni. Przygotowując sobie śniadanie puszczam radio,gdzie na moje szczęście puścili "Perfect" One Direction. Nie kryję się z tym,że jestem ich zagorzałą fanką. Nucąc sobie pod nosem zjadam w szybkim tempie płatki owsiane. Gdy włożyłam miskę do zmywarki zaczęłam robić drugie śniadanie do szkoły. Kiedy skończyłam zerknęłam na zegarek który wskazywał,że pora już wychodzić. Ubrałam kurtkę i czarne botki na koturnie,wzięłam torbę i wyszłam z domu. Do przystanku nie mam daleko,jakieś dwa domy ode mnie więc mogłam spokojnie iść. W mojej głowie ciągle widzę obraz tej blondynki mówiącej,że jestem tylko zabawką. Nie rozmawiam z Mikiem od tamtej imprezy. Niestety chodzi do ostatniej klasy,więc widujemy się w szkole ale ja go po prostu unikam. Nadal nie pogodziłam się ze zdradą,bo kto by się pogodził? Kto by zapomniał widoku osoby,którą kocha się nad życie w łóżku z jakąś przypadkową dziewczyną? Moje przemyślenia przerwał dźwięk przychodzącego sms:
Od: Maja :*
-Przyspiesz kroku,zaraz autobus przyjedzie...
Do: Maja :*
-Spokojnie już Cię widzę,zaraz będę
Chwilę potem znalazłam się obok Maji i zaskakując ją,uszczypnęłam w bok.
-Niki oszalałaś!-Krzyknęła dziewczyna.
-Ciebie też miło widzieć.-Powiedziałam cmokając ją w policzek.
-Więc... ataki koszmarów się skończyły?-Zapytała niepewnie brunetka.
-Szczerze mówiąc robią się coraz gorsze... boli mnie głowa,a do tego od 3 miesięcy jestem niewyspana i zmęczona.-Powiedziałam z niechęcią,bo teraz nie mam ochoty o tym rozmawiać.
-Może to się skończy,a jeśli nie to pójdziemy do specjalisty.
-Nie sądzę,żeby ktoś mógł mi pomóc...
-Ja ci próbuje pomóc Nicole...
-Wiem i doceniam to ale poradzę sobie z tym sama. To tylko jakieś sny,które przypominają mi o tym jak głupia jestem.
-Okej,jak chcesz ale jakby coś jestem do twojej dyspozycji.
Uśmiechnęłam się tylko przytakując. W tej samej chwili podjechał autobus,a my wsiadłyśmy do niego. Ujrzałam już siedzące na swoich miejscach Angel i Sel. Przywitałyśmy się z nimi i usiadłyśmy na przeciwko. Rozmowa toczyła się jak zwykle o szkole,lekcjach,nowinkach na facebooku,ploteczkach i o tym jak nam minął weekend. Po 15 min byłyśmy już przed szkołą.Miałyśmy jeszcze 10 min do rozpoczęcia lekcji,więc zajęłyśmy nasze miejsca w klasie i kontynuowałyśmy zaczęte wcześniej rozmowy. Po 10 min rozbrzmiał dzwonek,a wszyscy ucichli gdy nauczyciel od języka polskiego wszedł do klasy. Lekcja strasznie mi się dłużyła i myślałam,że zasnę. Na szczęście zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy w pośpiechu opuścili klasę. Przemierzając szkolny korytarz śmiałyśmy się w wniebogłosy,bo oczywiście jak Maja coś powie to nie można się po prostu nie śmiać. Nagle dziewczyna szturchnęła mnie w bok a ja ze zdezorientowaniem spojrzałam na nią.
-Tylko nie panikuj,ale widzę Mike'a na szóstej.-Powiedziała kiwając głową w stronę grupki chłopków,gdzie między innymi znajdował się Mike.
-Dam radę...Chyba.-Odpowiedziałam trzęsącym się głosem. Wstrzymując oddech i jednocześnie chowając się za dziewczynami przeszłam koło grupki. Niestety mój plan się nie powiódł bo oczywiście Mike musiał mnie zauważyć,więc przyspieszyłam kroku.
-Nicole zaczekaj!-Z krzykiem podbiegł do nas. Żeby nie robić scen posłuchałam go i stanęłam,aby wysłuchać co ma mi do powiedzenia.
-To może my was zostawimy samych...-Powiedziała Angel ale po chwili dodała:
-Nie myśl sobie,za 3 minuty wracam i ją zabieram.
-Myślę że tyle wystarczy,dzięki.-Powiedział Mike a dziewczyny odeszły. Stałam ze spuszczoną głową w dół,nie chciałam na niego patrzeć.
-Nicole,po pierwsze chciałem spytać czemu przez ostatni miesiąc nie było cię w szkole i...
-To nie twój interes.-Odparłam oschle.-Mów czego chcesz.
-Ja... bo nawet nie dałaś mi szansy wytłumaczyć się z tamtej imprezy...
-A z czego ty mi się masz tłumaczyć? Dla mnie ta sytuacja była jednoznaczna.
-Tak,ale ja po prostu nie wiem. Ja Cię nadal kocham a to z nią to było pod wpływem chwili,ale zrozum że dla mnie liczysz się tylko ty.-Powiedział podnosząc mój podbródek.
Nie ma prawa mnie dotykać gdziekolwiek.
-Nie dotykaj mnie!-Powiedziałam gwałtownie odsuwając się.-Więc zrobiłeś to z inną tylko dlatego,że ja nie mogłam zaspokoić twoich potrzeb? Bo nie puszczam się po kolei jak leci?!
-Nie o to chodzi Nicole...
-Daruj sobie! Dla mnie jest wszystko jasne.-Powiedziałam i odepchnęłam Mike'a,abym mogła przejść. Do moich oczu szybko napłynęły łzy,ale równie szybko się ich pozbyłam. Nie będę płakać przez kogoś,kto nie potrafił dotrzymać mi wierności. Szybkim krokiem podeszłam do dziewczyn i razem ruszyłyśmy na następną lekcje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro