upojenie
Jest takie miejsce, są takie wrota
O których każdy czasami myśli
Jest takie miejsce, są takie wrota
Do których wszyscy niekiedy
Chcemy się dostać.
Kluczem do bramy są pewne
N a p o j e
Czy też używki, nielegalne sprawy
Kluczem do świata znanego nikomu
Bo po powrocie zapominanym.
Ułuda. Tak zwie się ten kraj.
Rozpusty i uniżenia
Dobrej zabawy, jakiegoś takiego
Potępienia.
To świat kolorów, śmiechu
Gorzkiego smaku i różowego
Endorfin, radości, tańców
Hulanek i brudnych rzeczy.
Nie kłamstwo.
I l u z ja
Oszustwo mózgu, manipulacja
Taka tam ściema
Złudne p o c z u c i e wartości.
Piję i wchodzę, kocham cały świat
Rechoczę i skaczę
Na chwiejnych nogach
Biegnę przez ten złudny haj.
Przytulam, całuję
Krzyczę i wyję
Aż w końcu wychodzę
I zaczynam rozumieć.
To tylko gra świateł
Gdy i Oni wyjdą
Też zrozumieją
Wytrzeźwieją.
Znów wrócimy do kłamania
Do wspólnego udawania
Ze się lubimy, że się
K o c h a m y.
Rzeczywiście, w tym
Szarym świecie przecież tylko
Udajemy, pod maską
Uprzejmości chowamy antypatię.
A w tym ciemnym, choć kolorowym,
Dajemy przekonać się ułudzie
Że naprawdę się kochamy
Że za sobą przepadamy.
Nie lubię tych kluczy
Okropnych i brzydkich.
Jak cały ten świat
Wolę swój, nudny i szary.
Idę po kolejny kieliszek.
— 15.02.2010r
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro