Rozdział 43
Leżałam na łóżku w pokoju, który został mi przydzielony wieczorem przez jednego z magów. Obudziłam się przed chwilą z krzykiem na ustach i wściekłą twarzą Ununchiego przed twarzą.
Powoli uspakajałam bicie swojego serca, patrząc na pomalowany sufit. Zamykam oczy i czuję na skórze kojące światło księżyca, które wpadało przez okno. Dochodzi do mnie, że jest otacza mnie dziwny chłód.
Przejechałam dłonią po pościeli, czując pod palcami lód, który po chwili za sprawą mojej woli zniknął.
Przewróciłam się na drugi bok, leżąc na wygodnym łóżku. Starałam się skupić na czymś innym niż koszmar.
Będę się uczyć u samego mistrza magii wody. Nauczę się w końcu panować nad swoimi emocjami, a tym samym nad moją mocą. Nareszcie będę potrafiła w pełni władać nad wodą i bronić się przed Ununchim.
Westchnęłam cicho i spojrzałam za okno. Księżyc powoli znikał za horyzontem, więc czas był się zbierać.
Złapałam strój, który dostałam przy przyjęciu na termin i szybko się w niego przebrałam. Związałam włosy na tutejszą modę. Przepasałam jeszcze koszulę białym pasem i byłam gotowa.
Wyszłam na dziedziniec i ruszyłam na Pole Główne. Tym razem były na nim ustawione naczynia pełne wody. Stały w dwóch szeregach, w dwumetrowych odstępach.
Na miejscu było już kilkoro uczniów. Czułam się trochę niezręcznie, bo byłam tu jedyną kobietą. Stanęłam z boku, ale mimo to niemal cały czas czułam zaciekawione spojrzenia, rzucane w moją stronę.
Równo w momencie, w którym pierwsze promienie słońca wyjrzały zza horyzontu, przybył jakiś mężczyzna.
- Witam was drodzy uczniowie. Miło mi was widzieć ponownie. Jako, że wśród was znajduje się nowy uczeń, przypominam, że zaczyna się od grupy najniższej, aby następnie awansować. Sam wielki mistrz uczy tylko grupę najlepszą. Zapewne większość z was wie już, że waszym rówieśnikiem jest Diwar. To dla nas ogromny zaszczyt - mówiąc ostatnie zdanie, skłonił się w moją stronę.
Oczy wszystkich zwróciły się na mnie. Nienawidzę być w centrum uwagi. Źle mi się to kojarzy.
Stwierdziłam, że warto by było coś odpowiedzieć.
- Dla mnie jest to również zaszczyt uczyć się u mistrzów - powiedziałam szybko.
Mężczyzna skinął powtórnie głową, uśmiechając się do mnie. Mimowolnie kąciki moich ust również powędrowały w górę. Chyba już go lubię.
- Niech każdy ustawi się przed jednym z naczyń - powiedział.
Stanęłam najbardziej z boku. Obserwowałam z zafascynowaniem ruchy mistrza, który zademonstrował ćwiczenie. Ćwiczyłam je w celi z Aretem, ale w wykonaniu mistrza, wyglądało to o wiele lepiej. Całą kulę wyjął jednym ruchem ręki. Po chwili krążyła ona wokół niego z niesamowitą prędkością, jednak nadal nie wymykała się z jego kontroli. Kiedy już woda wróciła na swoje miejsce, wszyscy zaczęli ćwiczyć, a mistrz krążył wokół, dając wskazówki.
Drżącym ruchami ręki uniosłam wodę na odpowiednią wysokość. Po chwili kula zaczęła krążyć dookoła mnie.
- Wszystko robisz dobrze, ale nie czujesz wody - usłyszałam za plecami i podskoczyłam, a kula wylądowała z pluskiem na ziemi, zwracając tym samym uwagę niektórych uczniów.
- Przepraszam - mruknęłam zażenowaniem.
- Nic się nie stało - powiedział i spojrzał na rozlaną wodę. - Spróbuj ją podnieść - powiedział po chwili.
Bez słowa postarałam się wykonać polecenie. Niestety wyszło mi to tylko częściowo, bo pozostała część nadal znajdowała się na ziemi.
- Postaraj się, aby woda była częścią ciebie. Każdy potrafi nauczyć się sekwencji ruchów na pamięć, ale tylko dobry mag tworzy jedność ze swoim żywiołem. Masz czuć to co robisz, bo inaczej nigdy ci to nie wyjdzie.
Skinęłam głową i przywołałam uczucie, które towarzyszyło mi podczas każdego pojedynku. Wtedy wszystko wychodziło mi lepiej. Wzięłam głęboki wdech i instynktownie zgięłam lekko nogi. Moje ręce wykonały ten sam ruch, co wcześniej, jednak tym razem nieco inaczej. Moje gesty były jeszcze bardziej płynne, a woda idealnie ze mną współgrała.
- Szybko się uczysz - z zadowoleniem przyznał mistrz. Podziękowałam mu cicho, a on ruszył w kierunku innych uczniów.
Resztę lekcji wykonywaliśmy cały czas to samo ćwiczenie. Każdemu z nas było jeszcze daleko do perfekcji. Kiedy skończyliśmy zajęcia, byłam strasznie zmęczona. Każdy mój mięsień zdawał się błagać o chwilę odpoczynku.
Mistrz zarządził dwie godziny odpoczynku, a ja z chęcią z niego skorzystałam. Od razu ruszyłam w kierunku kwater dla gości, aby odwiedzić moich przyjaciół i z nimi coś zjeść.
Niestety pierścień jak zwykle nie w porę musiał wtrącić swoje zdanie, a ja wróciłam na Erboar.
----------------------
Rozdział do dupy, ale mam teraz małe urwanie głowy w domu (remont) i trudno mi się skupić.
Pozdrawiam
Silea
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro