Ślub i pokładziny
***
Kraków luty 1386
Jadwiga od rana się zastanawiała, jak zacząć rozmowę z Władysławem, gdyż była to bardzo delikatna sprawa związana z ich ślubem.
Młoda Królowa chodziła zdenerwowanym krokiem po komnacie, gdy postanowiła pójść do przyszłego Króla i powiadomić o czymś, co będzie nieuniknione za kilka dni.
Otworzyła drzwi komnaty i poszła pewnym, zdecydowanym krokiem do komnat, jej narzeczonego.
- Panie? - powiedziała Jadwiga otwierając drzwi komnaty.
- Tak, Jadwigo coś się stało? - spytał Książę, który wstał z krzesła, gdy zobaczył Królową i podszedł do niej, łapiąc ją za dłoń.
- Chciałabym Książę powiedzieć Ci o czymś co ma się wydarzyć po naszym ślubie - powiedziała zmartwionym tonem Królowa, nie spoglądając na Księcia.
- O czym Jadwigo? - zapytał zdziwiony Władysław.
- Jak zapewne Panie wiesz, ceremonia pokładzin jest formalnym dopełnieniem naszego małżeństwa - mówiła powoli Jadwiga.
- Oczywiście, zdaję sobie z tego sprawę Jadwigo - odpowiedział Książę, nie domyślając się nawet o co może chodzić Królowej.
- U nas ceremonia pokładzin jest związana z tym, że będą obecni przy tym świadkowie - zakończyła niepewnie Jadwiga.
- Nie rozumiem?! Przy naszej nocy poślubnej będą obcy ludzie?! Nie zezwalam na to! - zaczął krzyczeć Władysław. - Nikt nie będzie obecny oprócz nas Jadwigo, u nas na Litwie nie ma czegoś takiego, para młoda zawsze jest sama po ślubie - powiedział już spokojniej.
- Panie, tego nie można obejść, ale możemy wybrać sami świadków, żeby nie wszyscy ważni urzędnicy byli jak dotychczas - zaczęła mu tłumaczyć Królowa. - Najbliższa rodzina , i myślę o kilku zaufanych osobach - dodała.
- I postawimy ich przed faktem dokonanym? - powiedział już spokojny Książę.
- Tak, z mojej strony bym proponowała Eržebet, Marcina z Rajska i jako osobę duchowną Biskupa Radlicę - rzekła Królowa.
- A z mojej? Mój ojciec nie żyje, a matka z klasztoru raczej nie przybędzie - powiedział zmartwiony Władysław.
- Proponowałbym może, któregoś z twoich braci? - powiedziała pewnie Jadwiga, która zobaczyła zmartwienie na twarzy przyszłego męża.
- Lecz którego wybrać? Każdy chętnie by tu był, ale myślę nad Wiguntem oraz moją siostrą Aleksandrą - powiedział rozbawiony Wielki Książę.
- Myślę, że będą odpowiedni - rzekła z uśmiechem Królowa.
- A z urzędników? - zapytał Książę.
- Zastanawiałam się nad wojewodą krakowskim, Janem z Tęczyna oraz Zawiszą z Oleśnicy - powiedziała powoli Jadwiga.
- Myślę że oni będą odpowiedni, Jadwigo - rzekł zdecydowanym tonem Książę.
***
Panowie gdy usłyszeli o decyzji przyszłej pary młodej, nie byli zbytnio w dobrym humorze.
Jednak wiedzieli, że muszą ustąpić, aby nie narazić się na gniew ich władców.
Po naszym ślubie pragniemy znieść ten obyczaj ustanowiony przez lud - powiedział Książę.
- Ale Panie to jest tradycja i nie można tego z dnia na dzień znieść- powiedział powoli Spytek.
- Dlatego postanowiliśmy z Władysławem, że przystąpimy do publicznych pokładzin, jednak naszym przyszłym dzieciom chcemy tego oszczędzić - powiedziała Jadwiga.
- W takim razie niech będzie - odparł Zawisza z Oleśnicy.
- Pani, Panie można wiedzieć kto będzie przy pokładzinach? - zapytał Dobiesław.
- Tak, żaden z Was. Z Królową wybraliśmy moją siostrę Aleksandrę oraz brata Wigunta - powiedział Książę.
- Będzie także obecny Biskup Radlica, Marcin z Rajska oraz moja dwórka, którą traktuje jak siostrę Eržebet- dodała Jadwiga.
- A z urzędników będzie Jan z Tęczyna, oraz Ty Zawiszo i Spytku - zakończył mówić Władysław.
Widzieli po minach Panów Polskich, że nie w smak im, iż nie ich wybrano. Każdy chciał być przy tym obecny i czuć się ważniejszym od nich.
***
Jadwiga wreszcie czuła, że stała się w pełni kobietą, dostała swoich niewieścich dni. Bała się, że mimo jej ciało dorosło, nie będzie w stanie zajść w ciążę i Książę oddali się od niej.
***
Kraków 18 luty 1386
W końcu nadszedł wielki dzień dla Królowej Jadwigi i Wielkiego Księcia Litewskiego Władysława, przyszłego króla Polski. Cały Wawel żył samego rana przygotowywaniami do zbliżającego się do ślubu.
Zaczęli się zjeżdżać zacni goście na czele wraz z Księciem Opolskim Władysławem i jego żoną Księżną Eufemia. Wraz z orszakiem zjechała do Krakowa Księżniczka Aleksandra siostra przyszłego Króla i Księcia Wigunta.
Byli bardzo radzi, że wkrótce zobaczą znów brata, ale i wkrótce powitają formalnie w swojej rodzinie Jadwigę.
Do komnaty Jadwigi przybyła Księżniczka Litewska, gdy zobaczyła swoją bratową oniemiala z zachwytu nad jej wyglądem. Wyglądała jak anioł w tej pięknej białej sukni z poszerzanymi rękawami ku dołowi i kryształkami, które były wszyte w dekolt sukni. Ciemne włosy, które miała upiętę, przykryte były białym welonem.
- Jadwigo, nie poznałam Cię - zawołała radośnie Aleksandra i podeszła do Królowej się przywitać.
- Aleksandro, jestem bardzo rada, że chociaż Ty oraz Wigunt przybyliście na nasz ślub - powiedziała Jadwiga i przytuliła Aleksandrę.
- Jogajła oniemieje z zachwytu, gdy tylko Cię zobaczy- rzekła z uśmiechem Księżniczka Litewska.
***
Jadwiga stanęła w drzwiach, gdzie miały odbyć wielkie zaślubiny . Bardzo się denerwowała, jednak nie dawała po sobie tego poznać.
Powolnym krokiem podążała w stronę ołtarza, czuła że skupiła na sobie wzrok zgromadzonych.
Szczęśliwa uśmiechnęła się, gdy ujrzała przy biskupie Bodzancie Władysława, który był ubrany w odświętne szaty. Książę także uśmiechnął się radość i szczęście sięgała jego oczu, że wkrótce Jadwiga będzie jego pełnoprawną żoną i nikt nie będzie mógł tego zmienić, nawet Książę Wilhelm.
Na znak biskupa Wielki Kniaź Litewski zaczął wypowiadać swoją przysięgę.
- Ja Władysław, Wielkie Książę Litewski, w obliczu Boga wszechmogącego, biorę sobie Ciebie Jadwigo, Królu Polski, za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność, uczciwość oraz, że nie opuszczę Cię aż do końca żywota mojego. Tak mi dopomóż Ojcze Niebieski w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci - powiedział pewnym i szczęśliwym głosem Władysław.
- Ja Jadwiga, Król Polski, w obliczu Boga wszechmogącego, biorę sobie Ciebie Władysława, Wielkiego Księcia Litewskiego, za męża i ślubuję Ci miłość, wierność oraz, że nie opuszczę Cię aż do końca żywota mojego. Tak mi dopomóż Ojcze Niebieski w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci - powiedziała Jadwiga szczęśliwym głosem.
- Ogłaszam was mężem i żoną. Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte uznaje za ważne - powiedział arcybiskup gnieźnieński i za plecami młodej pary rozległy się gromkie brawa.
Władysławie, możesz pocałować swą żonę - szepnął Bodzanta.
Książę nie zastanawiał się długo i zbliżył się powoli do Królowej i ją pocałował.
Władysławowi poczuł, że usta Jadwiga jak są jedwab i słodkie niczym miód. Po krótkim pocałunku, Książę oderwał się od żony, która była zarumieniona po pocałunku. Wiedział już nie będzie mógł się oderwać od ust Jadwigi.
Po ceremonii zaślubin udali się na ucztę, która przeciągała się do późnych godzin nocnych. Stół był suto zastawiony, przez ulubione potrawy Księcia i Królowej. Na stole nie mogło zabraknąć kołaczy, pierników, marcepanu, suszonych owoców czy ulubionego miodu Królowej. Nie mogło zabraknąć również występów muzyków czy błaznów.
- Jadwigo czy uczynisz mi zaszczyt i zatańczysz ze mną? - zapytał z uśmiechem przyszły Król.
- Ależ oczywiście Panie, jeśli tylko nie podepczesz mi stóp - po wypowiedzeniu tych słów zaśmiali się Ci, którzy to usłyszeli.
- Tobie Pani nigdy - powiedział rozbawiony tym zdaniem Władysław.
Taniec pary młodej wszystkich zaciekawił. Nie było osoby, która by na nich nie patrzyła. Wszyscy widzieli emanujące z nich szczęście. Po ruchach ciał i spojrzeniach, które wciąż sobie posyłali zebrani wiedzieli, że małżeństwo będzie udane.
- Pamietam Pani, jak w Wilnie uczyłaś mnie tańczyć. - rzekł Książę z uśmiechem
- Widać udało mi się to, mężu - powiedziała Jadwiga i odwzajemniła uśmiech.
Po kilku tańcach z mężem, Jadwiga udała się do stołu i zaczęła rozmowę z dwórkami i Aleksandrą, aby odpędzić od siebie co ma niedługo nadejść, po uczcie weselnej. Gdy poczuła na ramieniu rękę swojego męża wiedziała, że za kilka chwil będzie pełnoprawną żoną Władysława. Popatrzyła mu w oczy, a on nachylił się nad nią i ucałował ją w czoło. Królowa się uśmiechnęła.
- Eržebet, Aleksandro pójdziecie ze mną do komnaty, abym się przygotowała do pokładzin? - zapytała coraz bardziej przestraszona Jadwiga.
- Oczywiście już idziemy - powiedziała spokojnie Księżniczka.
***
Gdy udała się z dwórkami i Aleksandrą do jej komnat czula coraz wiekszy lek przed zblizajaca sie noca. Wiedziała, że Władysław jej nie skrzywdzi, jednak się bała.
Z pomocą Margit i Eržebet założyła nowa koszulę, na dzisiejszą noc. Była biała i wyszywana złotymi nićmi.
Jadwiga kątem oka, że jej bratowa szuka czegoś w jej szkatule z biżuterią.
- Myślę Jadwigo, że powinnaś założyć ten naszyjnik od mojego brata - powiedziała Oleńka i podała jej naszyjnik ze szmaragdem.
- Dziękuję Ci bardzo, muszę mieć coś bliskiego sercu - powiedział nadal przestraszona Jadwiga.
W jej komnacie została tylko księżniczka i Eržebet, czekając na pozostałych.
- Jadwigo, nie bój się mojego brata on nigdy Cię nie skrzywdzi i nie pozwoli na to - powiedziała Księżniczka.
- Nie boję się mego męża, lecz tego, że nie dam mu dziedzica, że nie urodzę nigdy dziecka - powiedziała Królowa.
- Nie lękaj się, moja droga - powiedziała Oleńka.
***
Władysław kierował się wraz z Panami do komnat Królowej w samej koszuli. Gdy wszedł zobaczył, że już leży po prawej stronie łoża przykryta kołdrą. Po tym jak wszyscy weszli do komnaty, Spytek zamknął drzwi pomieszczenia. Władysław popatrzył na Jadwigę i widział na jej twarzy strach, w oczach miała ona łezki. Zasmuciło go to bardzo, że jego żona lęka się. Zdecydował się na radykalny krok.
- Niech wszyscy opuszcza komnatę Królowej - rzekł zdecydowanym głosem, nie odrywając wzroku do Jadwigii.
- Ale Panie... - Zaczął Spytek, lecz nie było ku dane skończyć, gdyż Wielki Książę mu przerwał.
-Powiedziałem, chcemy zostać z Królowa sami!
- Dobrze, już dobrze. Wszyscy wyjdziemy, lecz ja i Księżniczka Aleksandra, będziemy czuwać za drzwiami - odparł Radlica.
Każdy wstał z wcześniej zajętego miejsca i z niezadowoloną miną opóścił komnatę.
Gdy drzwi się zamknęły, Jadwiga spojrzała nieśmiało na swojego męża. Władysław niepewnym ruchem zaczął podążać w stronę Królowej.
- Przepraszam najdroż.... - nie mógł dokończyć, gdyż Jadwiga wskoczyła na niego i ucałowała go mocno.
Kiedy się od siebie oderwali, popatrzyli sobie głęboko w oczy. Władysław usiadł się na łożu trzymając Jadwigę nadal na rękach.
- Dziękuję Ci najmilszy. - powiedziała Królowa.
- Pani, widzę, że coś Cię jeszcze trapi. Proszę powiedz mi. - rzekł zmartwiony Książę.
Jadwiga spuściła głowę, ale zebrała się na odwagę i powiedziała mężowi co ja trapi.
- Najmilsza, nie martw się o to, wszytko będzie dobrze.
Delikatnie ułożył jej drobne ciało na pościeli. Mógł w nie się wtulać do końca końca życia. Jej ciało było takie delikatne jak piórko na wietrze.
Obydwoje stracili poczucie, gdy oddawali swoje pocałunki i nawet nie zauważyli jak ręce wędrują po ciele drugiego.
Władysław tak bardzo pragnął zdjąć tą niezbędną koszulę Jadwigi, lecz wiedział, że nie może. Dowiedział się od Spytka i Zawiszy, że będą szukać dowodu, iż małżeństwo zostało formalnie dopełnione.
Jadwiga natomiast postanowiła zacząć zdejmować powoli koszulę męża, chciała zobaczyć go takiego jak wtedy w komnacie. Książę pomógł żonie zdjąć swoją koszulę i odrzucił ją niedbałym, mocnym ruchem w prawą stronę.
Gdy zobaczyła Księcia ponownie bez koszuli jej męża, pragnęła być tak blisko niego niego jak nigdy.
Jadwigi ręce błądziły po ciele Władysława.
W pewnym momencie Książę zobaczył strapioną minę żony.
- Pani, co znów się stało? - zapytał przestraszony.
- Oni tam czekają za drzwiami, a ja nie chce się spieszyć- dodała niepewnie Jadwiga.
- Obiecuje Ci, że zawsze będę pod Twoim względem pomny, Pani i nigdy Cię nie skrzywdzę - rzekł czule Władysław znowu całując ukochaną.
- Jak tak bardzo chcieli publicznych pokładzin to niech czekają, nawet do rana, sami są sobie winni - dodał rozbawiony Książę.
- Zgadzam się z Tobą, umiłowany - powiedziała Jadwiga i pocałowała swojego ukochanego delikatnie.
Nie patrząc na czas, całowali się powoli z niczym się nie spiesząc się, nic nie liczyło się dla nich oprócz ukochanej osoby. Ręce Jadwigi zaczęły się przenosić z pleców Władysława, na jego szyję i objęły jego, ręce Księcia znajdowały się na talii królowej, który obejmował jak najdroższy na świecie skarb.
Z ich oczu dało się odczytać każda emocję, nie widzieli poza sobą świata. Po dłuższej chwili patrzenia sobie w oczy Jadwiga skinęła twierdząco głową.
- Jesteś Pani, pewna? Mamy jeszcze sporo czasu przed sobą i nie musimy się spieszyć - powiedział powoli Władysław.
I wtedy na znak zgody Jadwiga pocałowała Księcia. A ten odwzajemnił pocałunek i zatracili się w sobie do końca.
Świadkowie usłyszeli wyraźny krzyk Jadwigi i wiedzieli że w tym momencie tych dwojga nikt już nie rozdzieli. Po chwili słyszeli delikatne jęki rozkoszy Królowej Jadwigi.
Aleksandra spojrzała porozumiewawczo na biskupa Radlice i rzekła.
- Myślę, że możemy ich już zostawić samych, nasz brat co miał uczynić to zrobił i nie mamy co do tego wątpliwości - odparła cichym głosem Księżniczka.
- Uważam, że to jest bardzo dobry pomysł - powiedział Jan Radliaca
Świadkowie królewskich pokładzin wyszli po cichu z drugiej części komnaty, aby para królewska miała jeszcze więcej prywatności.
***
Jadwiga po wszystkim leżała wtulona w pierś Władysława, który delikatnymi ruchami głaskał nagie ramię swojej żony.
- O czym myślisz Pani? - zapytał Władysław czułym głosem i pocałował ją w czubek głowy.
- Myślę, kiedy będzie dane mi zostać matką, Panie - powiedziała Jadwiga patrząc na Księcia i delikatnie pocałowała.
- Mam nadzieję, że jak najprędzej Bóg nas obdarzy potomstwem - powiedział z uśmiechem przyszły Król.
- Boję się, że będzie nas prześladowała Wawelska klątwa - powiedziała lękliwie Królowa.
- Jaka klątwa, umiłowana? - zapytał Władysław i zaczął się głośno śmiać.
- Król Kazimierz nie doczekał się żadnego syna, który miałby odziedziczyć koronę Polski i dzięki temu w przyszłości korona przypadła mnie - powiedziała smutnym głosem Jadwiga. - Miał same córki jak mój ojciec który przez tyle lat nie doczekał się syna, lękam się, że i nas spotka taki los - dodała.
- Umiłowana moja, nawet jeśli same córki nam się urocza zrobię wszystko co w mojej mocy, aby zapewnić im Krakowski i Litewski tron - powiedział mocnym głosem Władysław.
- Powinnością każdej żony jest powić syna, a nie córkę - powiedziała cichym głosem Królowa.
- Nie zamartwiaj się Jadwigo, nawet jeśli będą same córki będę je kochał, tak samo mocno, jak bym miał i syna - rzekł pewnym głosem Władysław i przytulił mocno Jadwigę.
- Ale... - zaczęła mówić Królowa.
- Moja miła, nawet jeśli będą to córki to będą najlepszą partią dla przyszłych władców, będzie płynęła w nich krew wielkich władców i jestem pewny, że będą takie same jak ich matka - powiedział czułym głosem Książę. - Nie martw się tym, czas na spoczynek, Pani - rzekł Książę.
Jadwiga przytuliła się się do męża i próbowała zasnąć, jednak w jej głowie myśli gnały jak szalone. Bała się, co będzie jeśli rzeczywiście powije same córki, lękała się odrzucenia ze strony Władysława. Wtedy sobie przypomniała słowa jej zmarłej siostry Katarzyny, miała złe przeczucia, że to się sprawdzi i faktycznie Władysław odeślę ją do Budy, do Marii i matki. Nie dopuszczała do siebie myśli że faktycznie może się to spełnić i jej Władysław znajdzie nowa ukochaną która powije mu tyle dzieci co jego matka.
***
Hej wam 😊 Mam nadzieję że ten rozdział bardzo wam się spodoba bo wiem że niektórzy długo na to czekali 😂 Liczę na szczerą opinię jak wam się podoba czekam na głosy i komentarze. Mam nadzieję że ktoś nadal czyta i czeka na dalsze losy Jadwigi ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro