W domowych pieleszach
Katrin płakała w jego ramionach. Tak dawno nikomu nie mówiła o swoim mężu. Pochowała te wspomnienia tego dnia gdy się tu wprowadziła.
- Jakim cudem... jakim cudem? - szepnął niemal bezgłośnie Arthur. Nie powinna tego usłyszeć jednak po latach nasłuchiwania skrzypiących drzwi, naciskania klamki czy szeleszczącej pościeli jej słuch był niezwykle wyczulony.
- Co "jakim cudem?"? - spytała, a on zastygł.
-Nie powinienem pytać... - zmieszał się, ale dziewczyna ujęła w dłonie jego twarz i spojrzała głęboko w jego oczy.
- Pytaj, nie chce mieć przed tobą tajemnic - powiedziała po czym uśmiechnęła się niewinnie.
- Nie wiem jakim cudem ty to wszystko przetrwałaś i wciąż jesteś taka dobra...
- Widzisz. Nie było trudne. - pogładziła go po policzku, a następnie zaczęła - gdy byłam jeszcze w Columbi w bazie FBI rozmawiałam z pewną kobietą, Alessią... powiedziała bardzo mądre zdanie, które stało się dla mnie mottem "Graj kartami, które dostałaś, a nie żałuj, że nie dostałaś innych". Wystarczy patrzeć w przyszłość i nie użalać się nad sobą. Było minęło. Gdyby taki śmieć jak Harry mógł mnie złamać to znaczyłoby, że jestem naprawdę bardzo słaba. Nie sądzisz?
- Katrino... jesteś najsilniejszą osobą jaką znam - powiedział i pocałował ją czule. Dziewczyna zarumieniła się. Nie była wystarczająco silna... zawsze. Gdyby nie FBI i Alessia sama nie wie co by się stało. Ale byli, szepnął głos w jej głowie. To prawda. Miała szczęście.
-i właśnie dlatego się w tobie zakochałem - szepnął. Dziewczyna raptownie odsunęła się i spojrzała w jego jasne oczy.
- Powtórz - szepnęła, a on przytulił ją do siebie i nie spuszczając z niej wzroku wymruczał.
- Zakochałem się w tobie od chwili, gdy się obudziłem rozebrany przed twoim kominkiem. - dziewczyna zarumieniła się i pocałowała go słodko czym go zaskoczyła.
- Ja również się w tobie zakochałam.
- To wspaniale się składa, śnieżynko. Będę cię już zawsze chronić - Arthur uśmiechnął się szeroko.
- Mój bohater - zachichotała głaskając go po włosach.
- Moja bohaterka
- Nie żartuj, nie jestem bohaterką
- A kto mnie wyciągnął z zaspy? Ocaliłaś mi życia, a następnie nadałaś mu sens - oznajmił szczerze, a następnie zaśmiał się słysząc burczenie w brzuchu.
- A teraz twój bohater uratuje cię przed straszny głodem - wziął ją na ręce i posadził na blacie w kuchni. Sam wyciągnął różne przysmaki z lodówki i rozstawił je.
- A więc na co moja królewna ma ochotę?
- Na mojego faceta - uśmiechnęła się kusząco.
- O nie, kochana, najpierw śniadania, a później deser - zaśmiał się i zaczął robić kanapki z wędzonym łososiem. Dziewczyna szybko zjadła swoją porcje bo była naprawdę głodna, a potem mężczyzna zabrał ją na obiecany deser.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro