Pusty pokój 15
Katrin niestety niedoczekała jego powrotu, gdyż wpadła w ramiona Morfeusza, a gdy wstała już go nie było. Zmarszczyła rozczarowana brwi i zerknęła na drugą połowę łóżka.... była nienaruszona. Czyżby Arthur z nią nie spał? Na tą myśl poczuła silny zawód. Gdzie był całą noc? Zwlekła się z łóżka i poszła pod prysznic. Tym razem jednak woda nie pomogła jej zmyć ciężaru z serca. Ubrana w czarne getry i kasztanowy sweter wyszła z łazienki spodziewając się, że już przyszedł, ale jego wciąż nie było. Niepewnie wyszła z pokoju i rozejrzała się po korytarzu. Pusto. Ruszyła w stronę holu. Gdzie wszyscy ludzie? Jakby na jej pytanie odpowiedziały głosy z lewej. Nie wiedząc kto to szybko czmychnęła w prawo, znikając w kuchni. Arthur rozmawiał z Nickiem przystając w holu.
- To bardzo złe wieści... - mruknął słysząc, że Henry wyjechał z Columbii.
- Jutro przyjedzie więcej agentów, spokojnie, obronimy twoją kobietę - poklepał kumpla po ramieniu.
- Zabiję go jeśli tylko się do niej zbliży - warknął Arthur.
- ... ty naprawdę ją kochasz? - spytał szeptem Nick smutno.
- Tak... - przytaknął i z rozmarzonym uśmiechem wyciągnął z kieszeni spodni małe aksamitne pudełeczko. Otworzył je, a w środku był przepiękny pierścionek z brylantem.
- Planujesz się oświadczyć? - szczena mu opadła.
- Noszę go od kiedy ponownie ją odnalazłem
- Wiesz, że będziesz narażać ją na niebezpieczeństwo pracując w FBI?
To pytanie, ani trochę nie zaskoczyło Arthura. Mało agentów decydowało się na stały związek, a niektórzy z nich płacili za to straszną cenę...
Wiedział to i dokładnie przemyślał.
- Gdy ta sprawa się zamknię odejdę z FBI - powiedział pewnie.
-Co?! Jesteś naszym najlepszym agentem! - krzyknął Nick machając panicznie rękami.
- Nie przesadzaj, stary - zaśmiał się - to jest ta jedyna.
- Eh... skoro tak uważasz... życzę ci szczęścia. Leć do niej
Chłopak uśmiechnięty jak dziecko pognał do pokoju, gdzie zostawił brunetkę.
- Witaj, słoneczko - powiedział wchodząc. Mina mu odrazu zrzedła nie znajdując tam brunetki.
- Nick! Nie ma jej! - krzyknął wbiegając do innych pokoi. Gdzie ona jest?! A jeśli ktoś ją porwał?! Nick po chwili do niego dołączył.
- Ale jak to jej nie ma?!
- No wchodzę do pokoju i pusto! - drę się na cały dom. Katrin usłyszała dopiero to z kuchni i aż podskoczyła. Włożyła miskę po łatkach do zmywarki i pobiegła w kierunku krzyku ukochanego. Nick zobaczył ją w holu i zaśmiał się cicho.
- Biegnij do niego, bo zaraz twój Romeo zwariuje.
Dziewczyna zarumieniła się i przytaknęła. Wbiegła do pokoju nr3. Arthur obrócił się do niej przodem.
- Śnieżynko - szepnął i znalazł się przy niej jednym skokiem. Wziął ją w ramiona.
- Nie było cię w pokoju...
- Ciebie też... - szepnęła tuląc go do siebie.
- Pilnowałem wszystkiego z centrum obserwacji, by Nick mógł odpocząć. Ciągle miałem na ciebie oko. Gdy wychodziłem jeszcze spałaś...
- Przepraszam, Arthurze... chciałam cię znaleść, ale gdy znalazłam kuchnię postanowiłam coś zjeść
Mężczyzna się roześmiał.
- Oj ty mój głodomorze - zaśmiał się. - Chodźmy do salonu...
Nagle zabrzmiał alarm. Katrin przylgnęła do ukochanego i spytała przestraszona.
- Co się dzieje?
***
Nie spodziewaliście się tak szybko ;)
Mam nadzieje, że przez to ten rozdział nie jest gorszy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro