45. Po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój.
Kochani, po raz kolejny chciałabym Wam podziękować za to, że ciągle tu jesteście i czytacie moje wypociny 😀
Dziękuję za gwiazdki, komentarze i wyświetlenia, które niezmiennie motywują mnie do dalszego pisania 😀😘
Korzystając z okazji, chciałabym gorąco polecić Wam pracę 0Wolfox0 – Niezgodna II Transformers II (link poniżej).
https://www.wattpad.com/story/177566781-niezgodna-ii-transformers-ii
Jej historia wciąga od samego początku, fabuła prowadzona jest w taki sposób, że z niecierpliwością czeka się na kolejne rozdziały (które dodawane są dość regularnie, zazwyczaj co trzy dni, choć zdarzają się dłuższe przerwy).
Sam styl pisania jest dość ciekawy, bo z perspektywy Reader, co jednak w niczym nie przeszkadza, a wręcz – moim zdaniem – pomaga zżyć się z główną bohaterką, którą każdy może sobie wyobrazić na swój sposób.
Jedyne, na co trzeba zwrócić uwagę przy czytaniu, to numeracja rozdziałów, ponieważ Wattpad z niewiadomych powodów je pomieszał i sama autorka nie wie do końca, jak to naprawić bez usuwania pracy i wstawienia jej ponownie.
Swoją drogą, po raz pierwszy zetknęłam się z podobnym problemem, ale jak widać, Wattpad potrafi zaskoczyć.
Jeśli ktoś jeszcze nie trafił na to opowiadanie, to naprawdę gorąco polecam!
A teraz, nie przedłużając, zapraszam do czytania 😀
♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦
Gdy Breakdown powiadomił Knock Outa o wyprowadzce Carmen z Nemesis, medyk kompletnie się załamał. Wszystko wskazywało na to, że na zawsze stracił swoją Iskierkę. A najgorszy ze wszystkiego był fakt, że tak naprawdę sam nie wiedział, czy faktycznie nie dopuścił się gwałtu. Skoro Carmen była przekonana o tym, że to był on, istniała szansa, że rzeczywiście coś mu odwaliło. Czasowa amnezja mogła być tego dowodem. Zastanawiało go też, jakim cudem znalazł się w izolatce?
W tym momencie zdał sobie sprawę z tego, że może Lightstar będzie wiedziała, co się wydarzyło? Wprawdzie nie było jej w zabiegówce, gdy odzyskał przytomność, ale nie wykluczone, że znała okoliczności zamknięcia go w pomieszczeniu? Że też wcześniej na to nie wpadł! Natychmiast skontaktował się z femme i zapytał, czy może wie, co robił poprzedniego popołudnia. Niestety, okazało się, że nie było jej wówczas na Nemesis, gdyż razem z Kendrą wybrały się na przejażdżkę krajoznawczą. Knock Out postanowił więc, że jeszcze raz spróbuje porozmawiać z Carmen. Udał się do centrum dowodzenia i poprosił Soundwave'a o otwarcie mostu do domu dziewczyny. Ogromnie się zdziwił, gdy as wywiadu odmówił wykonania polecenia.
- Jak to, nie otworzysz? – spytał – Koniecznie muszę porozmawiać z Carmen! To ważne!
„Jeszcze jedno, Sound. Bardzo cię proszę, nie otwieraj Knock Outowi portalu do mojego domu. Nie chcę, żeby mnie nachodził." – w odpowiedzi Soundwave odtworzył nagrany głos Carmen.
Gdy medyk to usłyszał, jego Iskra skurczyła się boleśnie. Nie zamierzał jednak się poddawać.
- Możesz mnie zatem wysłać w pobliże Jasper? – poprosił.
Wave skinął tylko głową i otworzył portal. Knock Out transformował się i wyjechał na mało uczęszczaną drogę, kierując się w stronę miasteczka. Będąc pod domem Carmen, spróbował się do niej dodzwonić, ale dziewczyna nie odbierała. Postanowił więc wywabić ją z domu. Włączył alarm i cierpliwie czekał na efekty wiedząc, że dziewczyna nie wytrzyma długo słuchania przenikliwego dźwięku. Po około pięciu minutach z domu wyszedł zdenerwowany ojciec Carmen i szybkim krokiem zmierzał w jego kierunku.
- Gościu, popieprzyło cię? – krzyknął, próbując zajrzeć do środka przez przyciemniane szyby – Wyłącz ten cholerny alarm!
- To ja, Knock Out. Chciałem porozmawiać z Carmen, ale nie odbiera ode mnie połączeń.
- Widocznie nie chce z tobą gadać. Coś ty jej zrobił, że z tobą zerwała, co?
- Prawda jest taka, że nie jestem pewien, czy w ogóle coś zrobiłem. Dlatego chcę się z nią zobaczyć i wyjaśnić wszystko na spokojnie. Mógłby ją pan poprosić, żeby do mnie wyszła?
- Carmen nie ma w domu. Wybrała się na przejażdżkę. A ty masz u mnie przesrane za to, że przez ciebie moja córka cierpi! Więc dobrze ci radzę, zjeżdżaj stąd, jeśli nie chcesz przywitać się z moim łomem!
- Spokojnie, już mnie tu nie ma! Agresja naprawdę nie jest konieczna!
Nie chcąc przeżyć bliskiego spotkania z zabójczym dla lakieru i karoserii przedmiotem, Knock Out natychmiast opuścił podjazd. Włączył namierzanie, odnalazł lokalizację Carmen i ruszył na spotkanie z dziewczyną.
Już z daleka dostrzegł żółte Camaro, które przywołało wspomnienie pierwszego kontaktu z jego Iskierką. Tyle czasu minęło od tamtego momentu, tyle się wydarzyło... Knock Out miał ogromną nadzieję, że pomimo obecnego kryzysu, to nie będzie koniec ich wspólnej historii.
Dał gaz do dechy i szybko dogonił samochód dziewczyny.
- Carmen, zatrzymaj się! Porozmawiajmy! – krzyknął, zrównując się z nią w jeździe.
Ponieważ nie było żadnej reakcji, wyprzedził Camaro, po czym zajechał mu drogę. By uniknąć zderzenia, Carmen zahamowała gwałtownie, jednocześnie odbijając w bok, co sprawiło, że wylądowała na przeciwległym skraju jezdni.
- Ciebie już do reszty pojebało? – krzyknęła, wysiadając z samochodu.
- Mnie też miło cię widzieć, Iskierko! – Knock Out transformował do swojej mniejszej wersji – Nie chciałaś się zatrzymać, więc zrobiłem to po mojemu!
- Czego chcesz?
- Porozmawiać. Kochanie, wiem, że mi nie wierzysz, ale ja naprawdę nie pamiętam niczego z wczorajszego popołudnia. Jeśli chcesz dowodu, poproszę Shockwave'a, żeby podpiął mnie pod łącze psychokorowe!
- Obejdzie się! To, że niczego nie pamiętasz, nie oznacza, że mnie nie zgwałciłeś! – prychnęła.
- Powiedz mi, dlaczego jesteś przekonana, że to byłem ja? Przecież mamy na statku Cybertransformator! Skąd wiesz, czy to nie był na przykład mój brat?
- Miałam z nim już na tyle dużo styczności, że bym go rozpoznała. Poza tym, skąd Darkfire mógłby wiedzieć, że kiedyś wspomnieliśmy o zabawie w gwałt? Z resztą po samym zachowaniu jestem przekonana, że to byłeś ty!
- Ja naprawdę nie mogę sobie wyobrazić, żebym był skłonny, by ciebie tak skrzywdzić, Iskierko! Próbuję znaleźć jakieś logiczne wyjaśnienie tego, co mogło się stać. A może to ze mną samym jest coś nie tak? Sam już nie wiem... Ale mam nadzieję, że pomimo tego, co się stało, uda nam się odbudować nasz związek, prawda?
- Odbudować? Knock Out! Tu nie ma czego odbudowywać! Straciłeś moje zaufanie, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak mnie zraniłeś! W tej chwili nie wyobrażam sobie, że z powrotem moglibyśmy być parą! Nie potrafiłabym ci na nowo zaufać!
- Powiedziałaś „w tej chwili". Ale może kiedy minie trochę czasu, jednak zmienisz zdanie?
- Nie wiem. Nie mam ochoty zastanawiać się nad przyszłością. Proszę cię, daj mi spokój i nie nachodź mnie. Potrzebuję czasu, żeby pozbierać się po tym wszystkim, co się stało. Mam nadzieję, że tym razem uszanujesz moją decyzję i znikniesz z mojego życia. – dziewczyna odwróciła się i odeszła do samochodu.
- Iskierko...
- Cześć.
Carmen wsiadła do swojego Camaro i odjechała, pozostawiając załamanego Knock Outa na środku drogi.
***
Pogrążona w niewesołych myślach Kendra siedziała na skraju lądowiska, obserwując rozciągający się przed nią widok. Żałowała, że zdecydowała się na deal z bratem Knock Outa. Jej plan wydawał się idealny, pozbawiony wszelkich wad, lecz ten cholerny, niewyżyty seksualnie psychopata musiał ją przechytrzyć! Od momentu, gdy wypełnił swoje zadanie, musiała mu się oddać już kilkanaście razy, a nie minęła nawet doba! Niedobrze jej się robiło, gdy wspominała ten seks. Darkfire był brutalny, gwałtowny i sadystyczny. Podczas zbliżeń uwielbiał ją poniżać i upokarzać. Widać było, że sprawia mu to ogromną satysfakcję. Świetnie się bawił jej kosztem, a ona sama czuła się jak zwykła szmata. Myślała, że jakoś uda jej się odciąć od tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami jego kwatery, ale niestety, nie potrafiła o tym nie myśleć. Darkfire sprowadził ją do roli zwykłej lalki do zaspokajania jego chorych fantazji erotycznych. Raz nawet kazał udawać jej martwą! To już było dla niej przegięcie! Bała się, co jeszcze wymyśli ten psychol. Wiedziała jedno. Sytuacja, w której się znajdowała, była beznadziejna!
Odgłos zbliżających się kroków, wyrwał ją z zamyślenia. Odwróciła głowę i zobaczyła idącego w jej stronę Knock Outa. Nagle uderzyło ją podobieństwo mecha do jego brata. Gdy go zobaczyła, przed oczami natychmiast pojawił jej się obraz Darfire'a. W tym jednym momencie zdała sobie sprawę z tego, że medyk stał się dla niej... odpychający! Nie wyobrażała sobie, że po tym, co przeżyła z jego bratem, mogłaby zostać partnerką Knock Outa. Poczuła, jak nagle ogarnia ją poczucie beznadziejności. Rozbiła związek mecha, żeby móc go uwieść, a tymczasem stał się dla niej odstręczający. I po co było to wszystko?
- Cześć, Kendra. Mogę się przysiąść? – zagadnął.
- Jasne. Naszła cię ochota na podziwianie widoków?
- Chciałem pomyśleć w spokoju. Nie sądziłem, że kogoś tu spotkam.
- Coś się stało?
- Carmen wyprowadziła się z Nemesis. Nie chce mnie znać. Twierdzi, że ją zgwałciłem. – westchnął.
- A zgwałciłeś?
- Tego właśnie nie wiem! Mam dziurę w pamięci. I chciałem zastanowić się nad możliwymi opcjami wydarzeń, które doprowadziły do tej sytuacji. Niestety, nic nie przychodzi mi do głowy. Podejrzewałem, że mógł to zrobić mój brat, ale skąd mógłby wiedzieć o czymś, o czym rozmawiałem jedynie z Carmen? Po tym, co mi powiedziała, jestem prawie przekonany, że jednak to mogłem być ja. Tylko czemu tego nie pamiętam? I co mnie pchnęło do takiego czynu?
- To się porobiło... Ale wiesz co? Nie zamartwiaj się tak bardzo tym, że Carmen odeszła. To świeża sprawa i nie dziwne, że dziewczyna jest wzburzona. Daj jej trochę czasu, by nabrała zdrowego dystansu. Jeśli cię kocha, to z pewnością będzie w stanie ci wybaczyć, gdy najsilniejsze emocje opadną.
- Nie znasz Carmen tak dobrze, jak ja. Jest bardzo zawzięta i konsekwentna. Boję się, że z nami już koniec.
- Zawziętość i konsekwencja nie są w stanie wygrać z miłością. Tylko musisz dać dziewczynie czas. Zobaczysz, że za tobą zatęskni!
- Myślisz?
- Na pewno! Bądź dobrej myśli!
- Seksualna zabaweczko! Potrzebuję cię w tej chwili! – Kendra usłyszała wezwanie Darfire'a.
W duchu rzuciła mechowi soczystą wiązankę najgorszych przekleństw, lecz wiedziała, że musi stawić się na wezwanie.
- Już idę. – odpowiedziała głośno – Muszę iść. – zwróciła się do Knock Outa – A ty nie zamartwiaj się tak. Będzie dobrze, zobaczysz!
Femme skierowała się do kwatery Darkfire'a. Po drodze zastanawiała się, co ten psychol tym razem wymyślił? Miała serdecznie dosyć bycia jego zabawką. Teraz, gdy zdała sobie sprawę, że Knock Out przestał ją pociągać, pomyślała sobie, że może dobrze byłoby powiedzieć jemu i Carmen, jak naprawdę było? Darkfire nie mógłby jej już szantażować i miałaby wreszcie spokój. Szybko jednak odrzuciła tę myśl. Gdyby wydało się, co zrobiła, zapewne wszyscy by się od niej odwrócili, łącznie z Lightstar i Fortuną. Nie chciała tracić przyjaciółek, ani stać się wrogiem publicznym numer jeden. Musiała zacisnąć zęby i jakoś przeżyć kolejne upokorzenie. Gdyby wiedziała, że wszystko skończy się w ten sposób, nigdy nie przyszłoby jej do głowy wcielania swojego planu w życie. W tej chwili bardzo żałowała, że nie może cofnąć czasu.
***
Lightstar i Fortuna zauważyły, że w ostatnim tygodniu ich przyjaciółka bardzo się zmieniła. Chodziła smutna i wiecznie zamyślona. Stała się także nerwowa, a na ich pytania o to, co się dzieje, odpowiadała, że to nie ich sprawa i mają zająć się własnym życiem. Zastanawiające było także, że femme dość często gdzieś znikała. Czasami siedziały sobie we trzy, Kendra odbierała od kogoś połączenie, po czym stwierdzała, że musi iść i zostawiała je same. Botki zastanawiały się, czy przypadkiem nie padła ofiarą molestowania przez któregoś z mechów, bądź nawet samego lidera, lecz ostatnia nerwowość przyjaciółki powstrzymywała je przed zadawaniem pytań.
Prawda była taka, że Kendra była już na skraju wytrzymałości psychicznej. Darkfire jej nie odpuszczał i wzywał do siebie po kilkanaście razy na dobę. Czasami, gdy szła do niego wieczorem, wychodziła dopiero rano, a przez całą noc musiała zaspokajać jego żądze. Femme nie mogła pojąć, jak ktoś może mieć aż tak rozbuchany popęd! Zmęczenie psychiczne i fizyczne sprawiało, że wszystko i wszyscy działali jej na nerwy. Coraz częściej myślała o wyznaniu prawdy na temat tego, co zrobiła Knock Outowi i Carmen, żeby wreszcie uwolnić się od swojego stręczyciela. Nadal jednak nie mogła się zdecydować na ten krok.
Po kolejnej nocy, podczas której Darkfire kilkakrotnie ją gwałcił, femme przeżyła załamanie. Gdy wyszła z kwatery mecha, ogarnęło ją takie poczucie bezradności i przygnębienia, że po prostu usiadła skulona na korytarzu, chowając głowę w kolanach i poprzez gwałtowny płacz dała upust wszystkim nagromadzonym emocjom. W tym stanie zastał ją Breakdown, idący do centrum dowodzenia. Widząc rozpaczającą femme, postanowił sprawdzić, co się stało. Ostrożnie usiadł obok niej i delikatnie położył dłoń na jej ramieniu.
- Kendra, dlaczego płaczesz? Ktoś cię skrzywdził?
- Zrobiłam coś okropnego i teraz ponoszę tego konsekwencje. – załkała.
- A co takiego zrobiłaś?
- Nie mogę powiedzieć, bo mnie wszyscy znienawidzicie.
- Może nie będzie tak źle? Czy jest sens się tak zadręczać? Przecież widać, że jesteś nieszczęśliwa. – Breakdown przytulił płaczącą femme, przez co rozkleiła się jeszcze bardziej.
- Kawał cholernej suki ze mnie! – zaszlochała.
- Czemu w ten sposób o sobie mówisz?
- Gdybyś wiedział, co zrobiłam, powiedziałbyś to samo!
- A może chcesz się przekonać? No dalej, powiedz, co ci leży na Iskrze! – zachęcał Breakdown – Obiecuję, że cokolwiek bym nie usłyszał, postaram się ciebie nie oceniać. Więc jak będzie?
- To ja rozbiłam związek Knock Outa i Carmen! – wyrzuciła jednym tchem Kendra.
Stało się. Przyznała się do wszystkiego! Może teraz będzie postrzegana jako podła suka, ale przynajmniej Darkfire wreszcie da jej spokój! Pomimo strachu przed dalszymi konsekwencjami swojego czynu, poczuła ogromną ulgę. Nie będzie już seksualną niewolnicą tego psychola!
- Jak to ty? – nie rozumiał mech - Przecież podobno to Knock Out zgwałcił Carmen! Zaraz, to znaczy, że użyłaś na nim Cybertransformatora?
- Tak.
- I ty zgwałciłaś dziewczynę? – dopytywał dalej.
- Nie. Zrobił to Darkfire.
- Poczekaj, bo nie ogarniam. Najlepiej opowiedz mi od początku, jak to właściwie było.
Kendra opowiedziała mu więc wszystko po kolei, zaczynając od wymyślenia swojego planu, a na zawarciu umowy z Darkfire'em kończąc. Wyjaśniła, w jaki sposób spacyfikowali Knock Outa, by przypadkiem nie wtargnął do kwatery Carmen, gdy będzie u niej jego brat. Breakdown słuchał cierpliwie, nie przerywając jej, ani nie komentując jej czynu. Gdy wreszcie skończyła, zadał tylko jedno pytanie.
- Powiedz mi, dlaczego to zrobiłaś?
- Myślałam, że jak Knock Out i Carmen ze sobą zerwą, ja zajmę się jego pocieszaniem, dzięki czemu w końcu uda mi się zwrócić na siebie jego uwagę. No strasznie mi się podobał i koniecznie chciałam zawojować jego Iskrę!
- Co więc się zmieniło, że jednak nie próbowałaś do niego startować? Miałaś cały tydzień na pocieszanie go.
- Darkfire zgodził się mi pomóc, pod warunkiem, że po wszystkim mu się oddam. Myślałam, że jakoś uda mi się wywinąć z tej umowy, ale zaszantażował mnie, że jeśli się z nim nie prześpię, to powie o moim planie Carmen i Knock Outowi. Mało tego, na początku nie doprecyzował, czy chodzi o jeden raz i jak przyszło co do czego, zażądał, że mam być na każde jego skinienie, w przeciwnym razie nasza tajemnica ujrzy światło dzienne. I tak podczas pierwszej doby wzywał mnie kilkanaście razy. Gwałcił, poniżał, stosował jakieś chore praktyki seksualne. Gdy po tym wszystkim zobaczyłam Knock Outa, od razu uderzyło mnie jego podobieństwo do tego psychola. Momentalnie przestał być dla mnie pociągający. Zaczęłam się zastanawiać nad wyznaniem całej prawdy, żeby Darkfire nie mógł mnie szantażować, ale bałam się, że po tym, co zrobiłam, wszyscy mnie znienawidzicie. Pewnie ty już mnie nienawidzisz, prawda? – Kendra z niepokojem spojrzała prosto w jego złote optyki.
- Nic z tych rzeczy, mała. Każdy z nas czasami popełnia błędy. – Breakdown otarł łzy płynące wartkim strumieniem po jej policzkach – Wprawdzie zrobiłaś coś okropnego rozbijając szczęśliwy związek, ale jeszcze możesz to naprawić. Musisz tylko opowiedzieć Knock Outowi i Carmen to, co mnie teraz.
- Znienawidzą mnie za to!
- Możliwe, bo to, co zrobiłaś było naprawdę perfidne. Choć z drugiej strony, może będą ci wdzięczni, że w końcu zdecydowałaś się powiedzieć, jak to było z tym gwałtem. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak oboje cierpią po rozstaniu. A Knock Out wmawia już sobie zaburzenia psychiczne. Najlepiej będzie, jeśli od razu wyjaśnimy całą sprawę.
- No dobrze, przekonałeś mnie.
Breakdown skontaktował się z przyjacielem i poprosił go o przyjście do centrum dowodzenia, po czym razem z Kendrą również się tam udali. Na miejscu poprosił Soundwave'a o otwarcie portalu do pokoju Carmen. Po chwili cała trójka była u dziewczyny, która o tej porze jeszcze spała.
- Breakdown, co się dzieje? Czemu tu przyszliśmy? – nie rozumiał medyk.
- Kendra ma coś do wyjaśnienia wam obojgu. – odparł mech, delikatnie potrząsając Carmen za ramię.
Dziewczyna obudziła się i spojrzała na ich trójkę nie do końca przytomnym wzrokiem. Gdy jednak zauważyła Knock Outa, natychmiast się rozbudziła.
- Breakdown, po jaką cholerę go tu sprowadziłeś? Mówiłam ci, że nie chcę go widzieć!
- Myślę, że po tym, co za chwilę usłyszysz, zmienisz zdanie, mała.
- Co masz na myśli?
- Kendra ma wam coś do powiedzenia. – mech zachęcająco spojrzał na wyraźnie zdenerwowaną femme.
- Carmen, to nie Knock Out cię zgwałcił. Zrobił to jego brat.
- Co takiego? Ale przecież on mówił i zachowywał się jak Knock Out... Wiedział o tym, że wspominaliśmy kiedyś o zabawie w gwałt... – dziewczyna doznała nagłego olśnienia – Ty o tym wiedziałaś! Powiedziałam wam to na naszej posiadówce! A więc to po to mnie wtedy zaprosiłaś! Żeby uzyskać przydatne informacje, które zamierzałaś wykorzystać przeciwko mnie! Ty cholerna szujo! A ja głupia myślałam, że chcesz się pogodzić!
- Bo tak właśnie było! Ja serio odpuściłam sobie walkę o względy twojego faceta. Ale kiedy wspomniałaś o waszym... nietypowym pomyśle, od razu przyszedł mi do głowy pewien plan, dzięki któremu udałoby mi się definitywnie was rozdzielić. Miałam nadzieję, że jeśli zajmę się pocieszaniem Knock Outa po rozstaniu, to w końcu zwróci na mnie uwagę. Postanowiłam wykorzystać tę ostatnią szansę i wcieliłam moją intrygę w życie.
- Jak mogłaś! W życiu bym się po tobie czegoś takiego nie spodziewał! – czerwony Con musiał aż usiąść, słysząc rewelacje Kendry.
- Przepraszam! Już zrozumiałam, że postąpiłam wobec was okropnie i teraz chcę to naprawić!
- Na początek przydałyby się szczegółowe wyjaśnienia, w jaki sposób doprowadziłaś do naszego rozstania. – stwierdził beznamiętnym tonem Knock Out – Chociaż domyślam się już, jaki był ten twój chory plan.
Kendra opowiedziała więc im wszystko od początku, do końca. Gdy skończyła, w pokoju na chwilę zapadła niezręczna cisza. Zarówno Knock Out, jak i Carmen byli w szoku po tym, czego się dowiedzieli. Z jednej strony oboje byli wściekli na Kendrę, choć z drugiej poczuli ogromną ulgę, że sprawa gwałtu wreszcie się wyjaśniła.
- Więc jednak nie sfiksowałem... – odezwał się w końcu medyk.
- I mnie nie zgwałciłeś. – dodała Carmen.
Po chwili dotarło jednak do niej, co to oznaczało. Ten chory psychol Darkfire w końcu dopiął swego! Nie sądziła, że potrafi być tak dobrym aktorem. Tak dobrze odegrał swoją rolę, że uwierzyła, iż ma do czynienia z Knock Outem!
- Kendra, skoro po naszym rozstaniu chciałaś zwrócić na siebie moją uwagę, to czemu nie próbowałaś tego zrobić? I co się stało, że zdecydowałaś się powiedzieć nam, jak było naprawdę? Twoje zachowanie jest dla mnie zupełnie nielogiczne. – zainteresował się Knock Out.
- Twój chory na procesor brat sprawił, że stałeś się dla mnie odpychający. Kiedy na ciebie patrzę, widzę jego. Nie zależy mi już, żebyś stał się moim partnerem. Poza tym musiałam powiedzieć wam prawdę, żeby Darkfire nie mógł mnie dłużej wykorzystywać, pod groźbą, że wszystko się wyda. – westchnęła Kendra.
- Acha! Czyli gdyby Darkfire nie dał ci ostro popalić, dalej utrzymywałabyś to wszystko w tajemnicy i próbowała uwieść mojego faceta? – warknęła Carmen – Nie no, cudownie! Po prostu wspaniale! Wychodzi na to, że powinniśmy być wdzięczni temu psycholowi! Gdyby nie on, dalej żylibyśmy w nieświadomości!
- Carmen, najważniejsze, że wyznała wam prawdę. Powody nie są tak istotne. – wtrącił Breakdown.
- Dla mnie są! Gdyby zrobiła to, bo zrozumiała swój błąd, miała wyrzuty sumienia, to rozumiem. Ale ona dba tylko o własny interes!
- Co nie zmienia faktu, że dzięki niej możecie się pogodzić.
- Gdyby nie ona, nie mielibyśmy po czym się godzić! A ty co? Robisz za jej adwokata?
- Iskierko, spokojnie. – wtrącił się Knock Out – Tak jak powiedział Breakdown, najważniejsze, że już znamy prawdę. Myślę, że mój brat wymierzył Kendrze wystarczającą karę za to, co zrobiła.
- I bardzo dobrze! Szkoda, że nie wziął do pomocy Barricade'a!
- Oboje macie pełne prawo mnie nienawidzić. Zrobiłam wam okropne świństwo, za które teraz chciałabym was przeprosić. I to tak naprawdę szczerze, z głębi mojej Iskry. Ta sytuacja nauczyła mnie, że nie można iść po trupach do celu i nie powinno się budować własnego szczęścia na nieszczęściu innych. Zrozumiałam to, gdy sama doznałam cierpienia. Uwierzcie mi proszę, że naprawdę żałuję tego, co zrobiłam. Już nigdy, wobec nikogo nie będę taką wyrachowaną suką! Mam nadzieję, że pomimo krzywdy, którą wam wyrządziłam, kiedyś mi wybaczycie. – odezwała się Kendra.
- Chyba śnisz! – prychnęła Carmen – Jesteś bezwzględną intrygantką! Nigdy ci nie zapomnę tego, co zrobiłaś!
- Tak myślałam. No cóż, chyba nic tu po mnie. Jeszcze raz przepraszam. – femme poprosiła o most ziemny, a kiedy się pojawił, natychmiast wkroczyła w przejście.
- Zostawię was samych. Chyba macie sobie wiele do powiedzenia. – uśmiechnął się Breakdown, po czym poszedł śladem Kendry.
- Carmen, nawet sobie nie wyobrażasz, jak się cieszę, że wszystko się wyjaśniło! – odezwał się medyk, przytulając dziewczynę – Ten tydzień bez ciebie, to był prawdziwy koszmar!
- Wiesz, a ja chcę cię przeprosić za to, w jaki sposób cię potraktowałam. Głupio mi teraz.
- Nie przepraszaj, Iskierko. W końcu byłaś przekonana, że to ja cię skrzywdziłem. Rozumiem, że musiałaś być na mnie wściekła.
- Ale powinnam uwierzyć ci na słowo, że tego nie zrobiłeś.
- Łatwo tak mówić, gdy zna się całą prawdę. Nie wracajmy już do tego, skarbie. Było, minęło. Najważniejsze, że możemy być znowu razem.
- Masz rację. Tęskniłam za tobą!
- Ja za tobą też!
Oboje przytulili się do siebie mocniej, a ich usta spotkały się w czułym, aczkolwiek namiętnym pocałunku. Nie potrzebowali zbędnych słów, by wyrazić swoją miłość do siebie. Ta rozłąka uzmysłowiła im, że jedno nie potrafi być szczęśliwe bez drugiego.
- To co? Wrócisz ze mną na Nemesis? – spytał Knock Out, gdy po dłuższej chwili oderwali się od siebie.
- A jak myślisz? Oczywiście, że tak! Może to zabrzmi trochę dziwnie, ale stęskniłam się za tą latającą lodówką. Choć nie wiem, jak zareaguję na widok Darkfire'a. Świadomość, że mnie miał jest naprawdę okropna! Będę musiała wymyślić jakiś sposób, żeby się na nim zemścić!
- Tę kwestię pozostaw mnie. Pożałuje tego, co zrobił, przy pierwszym lepszym zabiegu!
- Kendra też?
- Odpuśćmy jej, Iskierko. Ostatecznie przyznała się do wszystkiego i wygląda na to, że naprawdę zrozumiała, jakie świństwo nam wywinęła. Uważam, że powinniśmy dać jej ostatnią szansę.
- Nie wiem, czy będę potrafiła jej wybaczyć.
- Nie musisz robić tego od razu. Daj sobie trochę czasu.
- Dobrze, spróbuję. Ale jeśli jeszcze raz wywinie nam jakiś numer, to popamięta mnie do końca swych dni!
- Może teraz, gdy zrozumiała, że mnie nie chce, zwróci uwagę na kogoś innego?
-Niech bierze się za kogokolwiek, byle ciebie zostawiła w spokoju!
- Dzięki podobieństwu do mojego brata, nie mam już u niej szans! – uśmiechnął się Knock Out – Musiał jej dać porządnie popalić!
- I tylko dlatego nie powiem Megatronowi, co ten świr mi zrobił. Bo właściwie to on zmusił Kendrę, żeby powiedziała nam prawdę.
- Ale za to, że śmiał cię tknąć, kara go z pewnością nie ominie! To mogę ci obiecać!
- Mój ty kochany sadysto! – dziewczyna dała mu przelotnego całusa, po czym wstała z łóżka i poszła dokonać porannej toalety.
Była niezmiernie szczęśliwa, że ona i Knock Out ponownie są parą. Po tygodniu rozpaczy, w jej życiu ponownie zawitała radość. Dziewczyna miała nadzieję, że od teraz w ich związku będą dominować tylko przyjemne chwile.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro