3. Scraplety
Starscream, Knock Out, Breakdown i Carmen stali przed wejściem do jaskini. Po drodze Knock Out opowiedział dziewczynie o Scrapletach i wyjaśnił na czym będzie polegało jej zadanie. Nie było ono zbyt skomplikowane. Musiała po prostu wziąć kilka osobników i umieścić je w elektromagnetycznej pułapce, którą miał ze sobą medyk. Starscream obawiał się, że Carmen celowo wybudzi Scraplety, żeby się ich pozbyć, jednak Knock Out był pewien, że dziewczyna nie zrobi nic, co mogłoby im zaszkodzić. Miał wrażenie, że Carmen go polubiła i postanowił ponownie jej zaufać. Powoli i ostrożnie wszedł z Carmen do jaskini. Delikatnie postawił pułapkę pod jedną ze ścian, dziewczyna tymczasem chwyciła jednego Scrapleta i włożyła go do pułapki. Na szczęście się nie wybudził. Wyciągnęła rękę po następnego, lecz w tym momencie tuż za sobą usłyszała głośne tąpnięcie.
Knock Out w napięciu przypatrywał się jak Carmen chwyta pierwszego Scrapleta, kiedy nagle poczuł, że coś wspina mu się na nogę. Po jego stopie maszerował pojedynczy Scraplet. Robot nie zdołał zapanować nad odruchem, strząsnął pasożyta i rozdeptał go, przy okazji robiąc mnóstwo hałasu. Przerażony zastygł w bezruchu, podobnie jak dziewczyna. Kiedy wydawało się, że nic złego się nie stanie, nagle oczy Scrapletów otworzyły się. Drapieżniki momentalnie wyczuły ciepło wytwarzane przez Knock Out'a, i całą chmarą rzuciły się w jego kierunku, kłapiąc pełnymi ostrych zębów paszczami. Robot transformował się i z piskiem opon wyjechał z jaskini.
- Wiejemy! - krzyknął do Breakdown'a i Starscream'a, którzy zdążyli już zorientować się co jest grane i również się transformowali.
Kiedy Carmen wyszła z jaskini, Starscream już dawno odleciał, a Knock Out i Breakdown próbowali uciec przed chmarą goniących ich Scrapletów, które okazały się zaskakująco szybkie. Dziewczyna widziała jak pierwsze drapieżniki dopadają do uciekających botów. Breakdown i Knock Out transformowali się i próbowali opędzić się od żarłocznej chmary. Carmen słyszała jak krzyczą z bólu, podczas gdy Scraplety wgryzały się w ich poszycie.
Nagle tuż obok nich pojawił się most ziemny i wyjechali z niego Smokescreen i Bumblebee. Część Scrapletów natychmiast rzuciła się w ich stronę. Chwilę potem pojawił się następny portal. Carmen widziała, że Autoboty dają znać Knock Out'owi i Breakdown'owi, że mają w niego wejść. Widać było, że Decepticony nie mają już sił, lecz udało im się dotrzeć do portalu. Wszystkie boty zniknęły z pola widzenia i dziewczyna została sama na tym pustkowiu. Ponieważ portal nie zamykał się przez jakiś czas, Carmen postanowiła do niego dotrzeć. Zaczęła biec, żeby zdążyć przed zniknięciem mostu. Miała nadzieję, że w ten sposób dotrze do cywilizacji. Była już prawie na miejscu, gdy zobaczyła jak z portalu wyłaniają się Transformery. Bumblebee i Smokescreen tylko nieznacznie ucierpieli podczas ataku Scrapletów. Knock Out i Breakdown byli w o wiele gorszym stanie. Ich poszycie, ręce i nogi były w wielu miejscach ponadgryzane, z głębokich ran sączył się Energon. Widać było, że oba boty ledwo trzymają się na nogach. Widząc ich w takim stanie, dziewczyna bardzo wyraźnie zdała sobie sprawę, że pomimo oczywistych różnic, Transformery i ludzie mają ze sobą wiele wspólnego. Można ich było zranić, zabić, tak samo jak ludzie odczuwały ból. Carmen zrobiło się żal Knock Out'a i Breakdown'a. Wyglądało na to, że naprawdę są w fatalnym stanie i bardzo cierpią.
- Pójdziecie z nami. - Bumblebee zwrócił się do Decepticonów
- Ani nam to w głowie! - Breakdown próbował wykrzesać z siebie trochę energii, lecz był zbyt osłabiony, żeby walczyć
- Nie macie wielkiego wyboru! - Smokescreen transformował rękę w blaster i wymierzył go w kierunku Breakdown'a - Albo idziecie z nami, albo zgaszę wasze iskry!
- Smoke nie rób im krzywdy. - poprosiła Carmen
- Oni cię porwali, a ty wstawiasz się za nimi? - zdziwił się Smokescreen
- Nie zrobili mi nic złego, a Knock Out był dla mnie całkiem miły.
- Ratchet przyślij nam most. - poprosił Bumblebee - Prowadzimy dwóch jeńców.
- Nigdzie z wami nie idziemy! - warknął Knock Out kiedy Smokescreen popchnął go w stronę otwartego portalu. Medyk nawiązał połączenie ze statkiem Megatrona - Lordzie Megatronie potrzebujemy natychmiastowego wsparcia!
Smokescreen i Bumblebee uznali, że nie mogą się dłużej patyczkować z pojmanymi Decepticonami i oszołomili Knock Out'a i Breakdown'a mocnymi uderzeniami w tył głowy. Następnie zaczęli przeciągać ich do portalu. W tym momencie nad ziemią otworzył się drugi most i wyleciało z niego sześć Vehiconów ze Starscream'em na czele. Decepticony otworzyły ogień do Autobotów, jednak te zniknęły już w portalu razem z Knock Out'em i Breakdown'em. Carmen zobaczyła, że Starscream kieruje się w jej stronę, więc szybko wbiegła w otwarty most. Nie chciała ponownie znaleźć się w niewoli Decepticonów. Starscream i Megatron z pewnością nie byliby dla niej tak wyrozumiali jak Knock Out. Kiedy znalazła się w bazie Autobotów, odetchnęła z ulgą. Zobaczyła jak Bulkhead i Smokescreen przenoszą Breakdown'a na stół operacyjny Ratcheta. Knock Out leżał na łóżku obok. Do ręki miał podłączoną kroplówkę z Energonem.
- Po co sprowadziliście ich do naszej bazy? - dziewczyna usłyszała pytanie Bulkhead'a
- Im mniej Decepticonów w drużynie Megatrona, tym lepiej dla nas. Poza tym może uda się od nich wyciągnąć jakieś informacje. - odparł Bumblebee
- O ile przeżyją. - Ratchet podłączał Breakdown'owi kroplówkę - Stracili stanowczo za dużo Energonu.
Kiedy Carmen usłyszała, że Knock Out może nie przeżyć, naprawdę się wystraszyła. Choć krótko się znali, dziewczyna zdążyła polubić medyka Decepticonów.
- Ratchet proszę zrób wszystko, aby ich uratować. Zwłaszcza Knock Out'a. - poprosiła
- Tak się o niego troszczysz? - zdziwił się Smokescreen - Przecież to Decepticon!
- I co z tego? On też się o mnie troszczył, kiedy byłam na Nemesis. - odparła Carmen - Nie jest taki zły za jakiego go uważacie!
- Zobaczę co da się zrobić, ale nie mogę niczego obiecać. - odparł Ratchet - A teraz dajcie mi popracować w spokoju.
Była to ewidentna prośba, aby wszyscy wyszli z pomieszczenia.
- Jak udało wam się pozbyć Scrapletów? - spytała Carmen kiedy przeszli do sąsiedniego pokoju.
- Ratchet otworzył most na Antarktydę. Te małe paskudy momentalnie zamarzają. - odparł Bumblebee
- W ogóle to skąd się tam wzięliście?
- Przechwyciliśmy sygnały Knock Out'a i Breakdown'a.
Nagle do pokoju weszła piętnastoletnia Azjatka z różowymi pasemkami na czarnych włosach.
- Cześć wszystkim! Co tu się u was wyrabia? I skąd wzięły się tu Cony?
- Miko! Długo by opowiadać. - odparł Bulkhead
Miko dopiero teraz zauważyła Carmen.
- Cześć! - przywitała dziewczynę - Jestem Miko, a ty?
- Carmen.
- Jak poznałaś Autoboty?
- Właściwie to najpierw poznałam Knock Out'a. - Carmen nie miała w tej chwili nastroju do rozmowy.
- Sadystycznego doktorka? Właściwie to co się stało jemu i Breakdown'owi?
- Przeżyli bliskie spotkanie ze Scrapletami. - wyjaśnił Smokescreen - Zeżarłyby ich żywcem gdybyśmy nie interweniowali.
- Byłoby dwóch Conów mniej. Po co się wtrącaliście? - spytała Miko
Carmen nie mogła tego słuchać. Była zdenerwowana i nie chciała powiedzieć Miko czegoś, czego później mogłaby żałować, więc niepostrzeżenie wymknęła się z pokoju. Zajrzała do głównego pomieszczenia, gdzie Ratchet nadal zajmował się Breakdown'em. Bot był o wiele większy od Knock Out'a, więc ściągnął na siebie więcej Scrapletów i odniósł poważniejsze obrażenia.
Dziewczyna patrzyła jak Ratchet sprawnymi ruchami zszywa większe przewody, z których wypływał cenny Energon. Podeszła do łóżka, na którym leżał Knock Out.
- Ratchet mogę ci jakoś pomóc? - spytała
- Najlepiej pomożesz jak nie będziesz mi przeszkadzać. Muszę się skupić. - odparł Ratchet nie przerywając pracy.
W tym momencie Knock Out odzyskał przytomność. Przez chwilę rozglądał się po otoczeniu, spojrzał na Ratcheta, który nadal zajmował się Breakdown'em nieświadom faktu, że jeden z jego pacjentów się przebudził.
- Co z Breakdown'em? - spytał w końcu
Ratchet odwrócił się gwałtownie.
- Stracił bardzo dużo Energonu, podobnie jak ty. Jeśli nie chcesz pogorszyć swojego stanu to nie ruszaj się z łóżka.
- Kończyłem te same studia co ty, więc sam wiem co mi wolno, a czego nie. - odparł Knock Out próbując usiąść.
Był rzeczywiście bardzo słaby, ale nie chciał tego okazać w towarzystwie Autobota.
- Leż powiedziałem! - krzyknął Ratchet - Albo cię przywiążę! Chcesz, żebym uratował twojego kumpla? To daj mi spokojnie pracować i nie próbuj żadnych numerów!
Carmen wdrapała się na łóżko Knock Out'a i usiadła obok niego.
- Nie zgrywaj twardziela. - uśmiechnęła się do niego - I posłuchaj Ratcheta. Wyglądasz fatalnie.
- Wielkie dzięki! - prychnął Knock Out - Te małe skurczybyki zadrapały mi lakier!
- Uważam, że lakier to twoje najmniejsze zmartwienie. Cały jesteś poharatany.
- Czuję się jakby przejechał po mnie ciężarowy skład. Jak spotkam Starscream'a to osobiście mu dokopię! Zachciało mu się armii Scrapletów!
- Nie musiałeś mu pomagać.
- Zawarliśmy pewien układ. Chciałem ugrać coś dla siebie, ale wyszło jak wyszło. - westchnął Knock Out
Ratchet tymczasem skończył opatrywać Breakdown'a i podszedł do medyka Decepticonów. Na początku przejechał nad nim skanerem, po czym obejrzał jego obrażenia.
- Żaden z ważniejszych systemów nie został uszkodzony, ale będę musiał trochę cię pozszywać. Zaraz podam ci narkozę. - powiedział
- Nie! Szyj na żywca. Chcę widzieć co robisz! - zażądał Knock Out
- Jesteś pewien?
- Całkowicie.
- W takim razie postaraj się za bardzo nie rzucać, bo mogę zrobić ci większą krzywdę.
- Nie martw się, jakoś wytrzymam. Po prostu rób co potrzeba.
Ratchet zabrał się za opatrywanie Knock Out'a. Bot ze wszystkich sił starał się nie poruszać, lecz przychodziło mu to z wielkim trudem. Carmen widziała, że zaciska zęby z bólu. Kilka razy zadrgał gwałtownie, gdy Ratchet zszywał, lub wymieniał poszarpane przewody.
- Długo to jeszcze potrwa? - w pewnej chwili Knock Out zaczął tracić cierpliwość.
- Nie chciałeś narkozy, to teraz nie narzekaj! - odparł Ratchet
- Dlaczego nam pomagacie? - Knock Out postanowił zająć czymś swój procesor, aby nie skupiać się wyłącznie na bólu
- Może się okazać, że będziecie przydatni. - odparł medyk
- Co chcecie z nami zrobić?
- To już będzie zależało od Optimusa. I w pewnym sensie od was samych.
- Mówisz bardzo zagadkowo doktorze. Przypuszczam, że nie zamierzacie nas stąd wypuścić?
- Brawo bystrzaku! Jak na to wpadłeś? - ironizował Ratchet
- Dla mnie to i lepiej. Może uda mi się uniknąć gniewu Megatrona. W końcu to przeze mnie stracił swoją kartę przetargową. - Knock Out spojrzał na Carmen - A ostatnimi czasy zrobił się z niego straszny nerwus. Posiedzę sobie bezpiecznie w waszej bazie i poczekam aż za mną zatęskni. Bez medyka daleko nie zajedzie.
- Nie myśl sobie, że tą gadaniną uśpisz naszą czujność. Będziecie pod stałym nadzorem!
- No popatrz, nie spodziewałem się tego! - rzucił ironicznie Knock Out - Nawet jeśli zdecyduję się do was przyłączyć?
- Knock Out naprawdę chciałbyś to zrobić? - zdziwiła się Carmen
- Prime złożył mi taką propozycję. Miałem ją sobie przemyśleć. Jeszcze nie podjąłem decyzji.
- Nie jesteś pierwszym Decepticonem, który próbuje nas nabrać w ten sposób. Myślałem, że jesteś bardziej kreatywny. - Ratchet był sceptycznie nastawiony do słów Knock Out'a.
- Myśl sobie co chcesz. Mało mnie to obchodzi. - stwierdził tamten i skrzywił się gdy poczuł falę przeszywającego bólu gdy medyk Autobotów naciął kolejny mocno uszkodzony przewód - Skończysz wreszcie grzebać w moich obwodach?
- Prawie skończyłem. Wytrzymaj jeszcze chwilę. Wymieniam ostatni przewód. - poinformował go Ratchet.
- Dostanę później więcej Energonu?
- A jak myślisz? To konieczne, żebyś całkiem doszedł do siebie. I jeszcze marnujemy na was cenny surowiec! - prychnął pod nosem
- Który ukradliście nam! - odciął się Knock Out
- Przejęliśmy wasze kopalnie, a to zupełnie co innego. Było ich lepiej strzec! - Ratchet założył ostatni szew - Możesz się rozluźnić. Skończyłem. Resztę załatwi Energon i twoje CNA.
- Co to jest CNA? - zainteresowała się Carmen
- CNA to odpowiednik waszego DNA. - wyjaśnił Knock Out
- Wygląda na to, że ludzie i Transformery mają ze sobą wiele wspólnego.
- Pod pewnymi względami owszem. - zgodził się Knock Out
- Idę po Energon. A ty nie ruszaj się stąd.
Kiedy Ratchet wyszedł, Knock Out spojrzał na Carmen.
- Dziękuję.
- Za co?
- Że wstawiłaś się za nami u Autobotów.
- Drobiazg. Polecam się na przyszłość. - uśmiechnęła się dziewczyna - Wiesz co? Ty naprawdę masz tendencje do pakowania się w tarapaty.
Knock Out uśmiechnął się.
- Chyba można powiedzieć, że kłopoty to moje drugie imię.
- Mówiłeś poważnie o przystaniu do Autobotów?
- Tak naprawdę to kombinuję jak stąd nawiać, ale dam sobie i Breakdown'owi trochę czasu na regenerację.
- A co z gniewem Megatrona? Kiedy wrócisz beze mnie, będzie wściekły.
- Mam nadzieję, że uda mi się go udobruchać kiedy zamiast ciebie przyprowadzę Shockwave'a.
- Chcesz go odbić z rąk Autobotów?
- Skoro już jestem w ich bazie, muszę to wykorzystać.
W tym momencie do pomieszczenia wrócił Ratchet z dużym pojemnikiem wypełnionym błękitnym płynem.
- Nie wypij całego od razu. Musisz go sobie dawkować.
- Nie mów! Skąd mógłbym to wiedzieć? - rzucił z ironią Knock Out
- Carmen nie powinnaś wracać do domu? - zainteresował się Ratchet ignorując zaczepkę decepticońskiego medyka
- A mogę tu zostać? Nie mam ochoty siedzieć sama w domu.
- Dobrze. Jeśli chcesz, to zostań.
- Dotrzymasz mi towarzystwa? - poprosił Knock Out
- Jasne. Jeśli jeszcze nie masz mnie dość.
- Jakoś z tobą wytrzymuję. - uśmiechnął się bot
Ratchet otrzymał prośbę o otwarcie mostu ziemnego, poszedł więc go otworzyć. Chwilę potem do bazy weszli Optimus Prime i Ultra Magnus. Ultra Magnus był ranny, więc Ratchet zarządził przeniesienie Knock Out'a do izolatki, żeby zwolnić łóżko. Czerwony bot był nawet zadowolony z tego obrotu sprawy. Nie miał ochoty na słuchanie docinków Autobotów, których na pewno by mu nie oszczędziły. Wstał z łóżka i razem z Carmen podążyli za Smokescreen'em, który miał zaprowadzić ich na miejsce.
- Nawet nie próbuj stąd uciec, bo będę pilnował drzwi! - ostrzegł Smokescreen wpuszczając Knock Out'a do niewielkiego pokoju.
- Nigdy bym się nie domyślił! - mruknął medyk stawiając pojemnik z Energonem na szafce stojącej przy łóżku.
- Carmen, a ty dokąd? - zdziwił się Smokescreen widząc, że dziewczyna podąża za Knock Out'em
- Dotrzymam mu towarzystwa.
- Rób jak uważasz. W razie czego wołaj mnie.
- To nie będzie konieczne. - Carmen weszła do pokoju, a Smokescreen zamknął za nią drzwi.
Był bardzo niezadowolony, że to właśnie jemu przypadło pilnować jeńca. Nie znosił bezczynności i zdecydowanie wolałby wybrać się na jakąś misję, w której mógłby skopać parę decepticońskich blach.
Tymczasem Optimus, Bumblebee i Bulkhead mieli naradę. Bumblebee opowiedział Prime'owi w jakich okolicznościach udało się schwytać Breakdown'a i Knock Out'a, a także sprowadzić do bazy dziewczynę.
- Gdzie jest teraz Carmen? - zainteresował się Optimus
- Poszła do izolatki razem z szurniętym doktorkiem. - odezwała się Miko, która z boku przysłuchiwała się rozmowie - Wygląda na to, że go polubiła.
- Być może dzięki kontaktowi z człowiekiem Knock Out nieco zrewiduje swoje poglądy i zdecyduje się do nas przyłączyć.
- Naprawdę chcesz mieć go w swoich szeregach Optimusie? - zdziwił się Ratchet
- Przyjmę każdego, kto zdecyduje się służyć słusznej sprawie. - odparł Optimus
- Co zamierzacie zrobić z więźniami? - spytała Miko
- Kiedy ich stan się poprawi, rozpoczniemy przesłuchania. Może uda nam się dowiedzieć czegoś o planach Megatrona.
- Będziecie ich torturować?
- Nie, Miko. Nie jesteśmy tacy jak Decepticony.
- A szkoda! Oni na pewno nie byliby tacy mili, gdyby schwytali któregoś z was.
- Co racja, to racja. - wtrącił Bumblebee - Dobrze wiem jak wyglądają przesłuchania w decepticońskim wydaniu.
- Mimo wszystko przyjacielu nie możemy iść tą drogą, bo staniemy się tacy sami jak oni. Ratchet obserwuj Shockwave'a i Breakdown'a. Daj mi znać, kiedy któryś z nich się obudzi. Ja tymczasem porozmawiam z Carmen.
Statek Nemesis
Starscream był przerażony. Musiał powiedzieć Megatronowi o tym, że stracił swojego zakładnika. Doskonale wiedział, czym jest gniew wodza Decepticonów. Stał przed wejściem do centrum dowodzenia i zbierał się na odwagę, kiedy usłyszał wezwanie Megatrona.
- Starscream, Breakdown i Knock Out natychmiast do mnie!
Komandor nie miał wyjścia. Wszedł do środka i stanął przed dowódcą.
- Jestem mój panie.
- A gdzie Knock Out i Breakdown?
- Lordzie Megatronie obawiam się, że mam złe wieści. Podczas naszego rekonesansu natknęliśmy się na Scraplety. Udało mi się uciec, ale Breakdown i Knock Out... - zawiesił głos - Prawdopodobnie już ich nie zobaczymy.
- Chcesz mi powiedzieć, że właśnie straciliśmy medyka i jednego z najlepszych żołnierzy? - krzyknął Megatron
- To nie wszystko mój panie. Knock Out miał ze sobą dziewczynę. - Starscream skulił się czekając na wybuch Megatrona
- Co takiego!? - wielki bot zamachnął się i uderzył swojego komandora z taką siłą, że Starscream wystrzelił w powietrze i z impetem uderzył w ścianę - Czy wydałem wam rozkaz opuszczenia statku? Nie wiem jak to zrobisz, ale masz natychmiast odnaleźć i sprowadzić tę dziewczynę z powrotem na Nemesis!
W tym momencie ze statkiem połączył się Knock Out prosząc o natychmiastowe wsparcie.
- Na co czekasz Starscream? Pomóż im!
Soundwave otworzył most, do którego wleciał Starscream na czele sześciu Vehiconów. Szybko wrócili z powrotem, niestety z pustymi rękami.
- Co masz mi do powiedzenia?
- Breakdown i Knock Out są w niewoli Autobotów. Niestety dziewczynie też udało się uciec.
- Ty ofermo! Nie potrafisz nawet dopaść człowieka? - Megatron był naprawdę rozeźlony
Starscream cofnął się jak najdalej, aby uniknąć kolejnego ciosu.
- Zjawiliśmy się zbyt późno mój panie!
- Trzech członków mojej załogi jest w rękach wroga! Musimy jak najszybciej ich odbić! Starscream masz wyśledzić i dopaść któregoś z pupilków Autobotów! Trzeba będzie zrobić małą wymianę!
- Tak jest Lordzie Megatronie.
- A kiedy już odzyskam moich ludzi, Prime pożałuje, że kiedykolwiek stanął mi na drodze!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro